Testuję odkurzacz mopujący Jimmy HW9, czyli jeden z najtańszych modeli tego typu, ale oferujący dopracowany system mycia i lepszy wałek niż u starszych kuzynów.
Pod koniec 2023 roku trafił do mnie młodszy brat świetnego odkurzacza mopującego Jimmy HW10, który testowałem w czerwcu 2022 roku. To Jimmy HW9, który ma sporo zalet, ale realnie to zupełnie inna konstrukcja od starszego kuzyna, stworzona tylko jako odkurzacz mopujący, bez opcji wypięcia jednostki centralnej i użycia jej jako odkurzacza ręcznego.
Dodam też, że jeszcze wcześniej testowałem pierwszą serię odkurzaczy mopujących od Jimmy – HW8 Pro, który to nadal jest dostępny w sprzedaży i to w podobnej cenie do HW9.
Jimmy ma nietypowe podejście do odkurzaczy mopujących. Większość firm tworzy je w ramach tego samego schematu – wałek w elektroszczotce z nieco dłuższym włosiem niż w odkurzaczach do pracy na sucho, jest natryskiwany wodą ze zbiornika, a przez ruch obrotowy oczyszcza się przy każdym obrocie z brudu, przez co jest zawsze czysty. Jimmy nie stosuje natrysku na wałek, a bezpośrednio na podłogę przed elektroszczotką i jej dozowanie pozostawia nam poprzez przycisk w rękojeści.
Wałek w Jimmy HW10 i HW9 obracając się ociera o wyciskający go, wystający element z zębami, więc brudna woda jest usuwana do zbiornika. Z jednej strony daje to mniejsze zużycie wody i szybsze wysychanie, ale z drugiej wymaga od nas większej uwagi na spryskiwanie podłogi – coś, za coś. Model Jimmy HW9 w porównaniu do HW10 to też sporo mniejsza waga i znacznie niższa cena.
Na ubiegłorocznych targach IFA w Berlinie Jimmy pokazał kolejną generację odkurzaczy mopujących z podwójnym zespołem wałków HW11 i PW11 w wielu wersjach: Pro, Pro Max i zwykłe – od imprezy minęło już pół roku i nadal nie wypuszczono nowości na rynek…
Ile kosztuje Jimmy HW9?
Odkurzacz dotarł do mnie ze sklepu Geekbuying.pl, który sprzedaje Jimmy HW9 za 869 zł w promocji, a z kodem „Rabatio202312” obniżysz cenę o dodatkowe 6%, czyli do 816,86 zł. Warto pamiętać też o systemach cashback jak Goodie, Plente czy Ale rabat – zwracają kilka procent na konto za zakupu w polskiej wersji sklepu Geekbuying.
Sprzęt wysyłany jest z polskiego magazynu, dostawa to maksymalnie 3 dni robocze, a gwarancja to 2 lata od sklepu.
Koszty eksploatacji nie są wysokie – filtr HEPA znajdziesz w Geekbuying.com i na AliExpress za ok. 37 zł, bawełniany filtr wylotowy to koszt 25 zł, wałek mopujący kosztuje w tych samych sklepach ok. 130 zł (pasuje do HW9 i HW10). Nowy akumulator w Geekbuying.com to koszt 271 zł.
Warto wiedzieć, że do podstawowego Jimmy HW9 można dokupić za ok. 81 zł wałek szczotki do pracy na sucho z modelu HW9 Pro – ma paski gumy i włosia, więc lepiej radzi sobie na wykładzinach i dywanach. Jedyne, co jest dość trudno dostępne to detergent od Jimmy – na szczęście można stosować środki z innych firm jak Karcher, Tineco, Roborock, Dreame i zamienniki.
Wycena Jimmy HW9 plasuje go wśród najtańszych odkurzaczy mopujących, ceny materiałów eksploatacyjnych są akceptowalne, ale minusowy punkt należy się za koszt zakupu wałka mopującego i ogólny brak dostępności tych elementów w polskich sklepach czy na Allegro – zamawiać je trzeba z chińskich sklepów.
Specyfikacja i zestaw Jimmy HW9
Niestety, nie znamy kompletu parametrów tego modelu. Przy Jimmy HW10, HW9 Pro i HW8 Pro producent podawał siłę ssania w kPa. Jedyne co wiemy, to, że Jimmy HW9 w wersji Pro generuje 15 kPa mocy i tu może być podobnie, lecz w sieci nie znalazłem potwierdzenia. Ceneo podaje także moc ssania na wylocie dyszy jako 60 AW w wersji Pro.
Parametry Jimmy HW9 są następujące:
- Moc silnika: 300 W;
- Siła ssania: prawdopodobnie 15 kPa (brak potwierdzonych danych dla tej wersji);
- Pojemność baterii: 3000 mAh;
- Napięcie akumulatora: 25,2 V;
- Liczba poziomów mocy: 2
- Czas pracy mopowania: 20 minut w trybie dywanów, 30 minut w trybie podłóg twardych;
- Czas ładowania: 4-5 h;
- Pojemność zbiornika na wodę czystą: 400 ml;
- Pojemność zbiornika na wodę brudną: 400 ml;
- Waga: 3,9 kg pusty i 4,3 kg z wodą (pomiar własny);
- Głośność pracy: 67,7 – 71,5 dB (pomiar własny);
- Szerokość szczotki: 27 cm (23 cm samo włosie wałka).
- Wymiary stacji: 30 cm szerokości, 30 cm głębokości (1 cm na wtyczkę) i 17 cm wysokości.
Już sama specyfikacja pokazuje, że Jimmy HW9 to jeden z najlżejszych odkurzaczy mopujących aktywnie na rynku – konstrukcja jest mocno odchudzona, wąska, pojemniki mniej więcej dwa razy mniejsze niż u konkurencji, ale za to bateria jest łatwo wymienna.
W czym lepsza jest wersja Pro, skoro kosztuje dwa razy tyle (ok. 1800 zł)? Realnie dysponuje o 2 minuty lepszym czasem pracy w trybie dywanowym i ma do niego specjalną szczotkę, której w HW9 nie znajdziemy (dokupisz ją za 81 zł). W trybie podłóg twardych pracuje 5 minut dłużej. Ma dodatkowego asystenta głosowego, czujnik zabrudzeń, więc sam dostosowuje moc do ich ilości, a także ma system suszenia wałka w stacji dokującej – to tyle.
W zestawie otrzymujemy gotowy sprzęt do pracy, stację ładującą, w której odkurzacz sam czyści wałek i dwa uchwyty boczne na akcesoria – zmieścimy wycior czyszczący, butelkę detergentu o całkiem ładnym zapachu i mamy też miejsce na suszenie wałka w pionie. Jeśli zostawimy go po samooczyszczeniu w odkurzaczu to będzie bardzo długo schnąć, a wstawiając w pionie obok, wysycha w kilka godzin.
Konstrukcja, jakość wykonania i ergonomia
Użyte plastiki są dobrej jakości, choć nie jest to najwyższy poziom. Zbiorniki, czy wypinana bateria mają łatwy montaż, wszystkie cztery koła są gumowane – te z tyłu prowadzą sprzęt, a te bliżej wałka są większej średnicy i szerokości niż u większości konkurentów. Dystansowanie włosia wałka od podłoża jest minimalne, więc przy pracy wałek nieco ciągnie sprzęt do przodu.
Kolejny plus to pomysł na przeniesienie zbiornika wody z tylnej części odkurzacza do zespołu elektroszczotki – waga odczuwalna jest wyraźnie mniejsza niż u konkurentów. Odkurzacz bez wody waży 3,9 kg, a z pełnym zbiornikiem 4,3 kg, lecz praktycznie połowa tej masy to zespół elektroszczotki.
Jimmy dobrze zaprojektował przegub – jest elastyczny i pozwala na sprzątanie pod niskimi meblami, czym producent chwali się w opisie produktu, lecz warto przypomnieć, że na samym urządzeniu mamy informację, żeby nie kłaść go na płasko, gdyż jest ryzyko wycieku wody. Czyli na płasko sprzątać możemy, ale na sucho…
W zbiorniku wody czystej wbudowano antybakteryjny materiał z jonami srebrna, który ma zapobiegać rozwojowi bakterii i sterylizować go – producent podaje, że jest na to potwierdzenie z chińskiego instytutu mikrobiologii w Guangzhou (patrz opis na stronie sklepu – odnośniki z gwiazdkami).
Uchwyt jest wygodny, ma trzy przyciski do startu pracy, zmiany trybu pracy (w stacji włącza samooczyszczenie) i osobny do natrysku wody. Jimmy chwali się, że silnik jest wodoodporny w standardzie IPX8, odchudzono go o 35%, a moc ssania zwiększono o 30%, względem poprzedniej generacji, ale nie podaje przy tym żadnych konkretnych liczb.
Droga, jaką brud musi pokonać od wałka, przez połączenie przegubu do zbiornika z separatorem większych elementów jest krótka, a dodatkowo po wyłączeniu sprzętu pracuje on jeszcze kilka sekund z maksymalną mocą, aby nic nie wypadło z systemu na podłogę.
Wyświetlacz pokazuje czas pracy do rozładowania w minutach, a moc ssania to dwa tryby: słabszy do podłóg twardych i mocniejszy do dywanów. Dodatkowo mamy 3-segmentową ikonkę baterii.
Do ergonomii i jakości wykonania ciężko się przyczepić – to jeden z najlżejszych odkurzaczy tego typu, a z uwagi na konstrukcję waga odczuwalna jest realnie najmniejsza wśród testowanych urządzeń mopujących aktywnie. Po stronie minusów zapisuję natomiast nieprzyleganie wałka do jednej z krawędzi elektroszczotki – odkurzacz nie mopuje przy samych ścianach (to dopiero będą robić modele serii HW11).
Jak Jimmy HW9 sprząta na mokro i sucho?
Zacznijmy od trybu, który ma nieco mniej sensu, ale to nie tylko w Jimmy HW9, ale i w każdym odkurzaczu tego typu – sprzątania na sucho. Zakładając, że HW9 na maksymalnej mocy ma te 15 kPa jak HW9 Pro (lub nieco mniej), nie jest to moc wystarczająca do sprawnego odkurzania okruchów, czy większych nieczystości, a kurz będzie plątać przy zębach wyczesujących wałek.
W sprzęcie tego typu nośnikiem brudu jest woda, więc tylko z nią ma ten sprzęt sens. Jedynie w modelach z odpinaną jednostką centralną i opcją podpięcia rury z elektroszczotką już coś można odkurzyć (jak w wypadku Roborock Dyad Pro Combo czy Dreame H12 Dual), choć moc nadal jest na poziomie osobnych odkurzaczy pionowych za 400 zł.
Za to odkurzanie na mokro jest tu po prostu świetne, choć z uwagi na brak natryskiwania wałka wodą zajmuje nieco więcej czasu. To my przyciskiem natryskujemy podłogę, a potem przejeżdżamy ją odkurzaczem – efekty końcowe są równie dobre co u konkurencji z natryskiem wody na wałek, lecz poza dłuższym czasem sprzątania zużywamy mniej wody i sami wybieramy gdzie więcej jej potrzeba.
Przed rozpoczęciem pracy warto namoczyć ręcznie wałek pod kranem i trzeba nalać wody do zbiornika (nie da się napełnić go do pełna z uwagi na projekt wlewu) i dodać do niego 1 nakrętkę detergentu Jimmy (dostajemy w zestawie butelkę 480 ml o całkiem ładnym zapachu).
Odkurzacz startuje po włączeniu i zmianie pozycji z zablokowanej w pionie na ukośną. Ponowne postawienie do pionu powoduje chwilowe odpalenie maksymalnej mocy, aby nic nie pozostało w szczotce i w przegubie, a następnie sprzęt się wyłącza.
Dokładnie sprzątnąłem 35 m2 kafelków: kuchnię, korytarz, WC i wejście w trybie parkietowym. Po kilka razy wjeżdżałem w te same miejsca, dokładnie natryskiwałem podłogę. Zajęło mi to ok. 10 minut, odkurzacz z 30 minut bazowym pokazywał, że zostało mu 20 minut pracy na 1 biegu parkietowym, a wody czystej w zbiorniku zostało mniej więcej 10%, zbiornik wody brudnej był w połowie zapełniony.
Z efektów jestem zadowolony, w wejściu było sporo brudnych plam po roztopieniu się brudnego śniegu i nieco piasku, w kuchni sporo plam i kurzu – odkurzacz wciągnął 99% z nich, jedynie przy cokole i ścianach nie dał rady zebrać wszystkiego z uwagi na to, że wałek nie dochodzi do krawędzi.
W zbiorniku woda była bardzo brudna, co widać na zdjęciu, a w separatorze znalazła się spora kulka z włosów i kurzu. Na siatce filtra wstępnego znalazłem może dwa pojedyncze paprochy. W trakcie pracy widzimy czas w minutach do rozładowania, a gdy odstawimy go do stacji, wyświetlacz pokazuje procenty naładowania baterii, która ładuje się od 10% do pełna w ok. 4,5 h.
Lekkim problemem dla odkurzaczy mopujących na mokro są większe kłębki kurzu, sierści, czy włosów – nie zawsze zostaną przetransportowane do zbiornika, czasem utkną za wałkiem w elektroszczotce i będzie trzeba je ręcznie usunąć.
Po cyklu odkurzania na mokro widać, że wałek nie jest jakoś mocno zaplamiony, czy ciemniejszy od brudu, choć proces samooczyszczenia w stacji pokazał, że sporo brudu można z niego jeszcze wycisnąć. Nisza w której wałek pracuje i pokrywka nie ubrudziły się zbytnio – parę kropel mokrego brudu jest tylko przy otworze prowadzącym przez przegub do zbiornika, a w procesie samooczyszczenia wałka jest to usuwane prawie w 95%.
Sprawdziłem jak odkurzacz radzi sobie z wciąganiem rozlanych płynów – brudnej wody z samooczyszczenia wałka na gresowych kafelkach w kuchni z głębokimi fugami – większość odkurzaczy wciąga dobrze z płaskich powierzchni, ale zostawia brud w fugach. Zaskoczeniem jest to, że Jimmy HW9 na maksymalnej mocy (tryb dywanowy) świetnie poradził sobie z usunięciem brudnej wody z fug.
Drugi test z rozlanym płynem to mleko na deskach modrzewiowych. Pojedynczy przejazd w przód i tył, usunął wszystko do zera, a dla pewności spryskałem miejsce po plamie i odkurzyłem ją jeszcze raz – zamiast zapachu mleka pojawił się zapach detergentu Jimmy.
Standardowo zrobiłem na kafelku gresowym z wrąbkami (wzorek) dużą plamę po kawie zostawiłem na noc do wyschnięcia. Przed jej usunięciem spryskałem ją wodą i od razu rozpocząłem mopowanie – efekty widać na gifie niżej i 99% plamy zostały usunięte w jednym przejeździe. Co ciekawe kilkukrotne przejechanie kafelka usunęło też zaschniętą kawę z wrąbków, czego większość odkurzaczy mopujacych nie potrafi, a to z uwagi na zbyt duże dystansowanie włosia wałka kołami podporowymi – tu usnąłem 100% plamy.
Nieco większych wyzwaniem w pracy na mokro jest łazienka – jak już wspomniałem takie konstrukcje miewają problemy z długimi włosami i nie inaczej jest tutaj – jakieś 80% zostało wciągnięte do zbiornika i osadziło się na separatorze, ok. 10% utknęło w kanale dopływowym zbiornika wody brudnej i kolejne 10% zawinęło się wokół mocowania wałka po lewej stronie.
Nie zmienia to faktu, że kafelki w łazience zostały umyte świetnie, jedynie więcej zabawy jest z usunięciem włosów z mocowania wałka i zbiornika – w innych konstrukcjach sytuacja jest taka sama.
Inną sprawą jest kwestia mocy. Producent chwali się, że jest 30% większa od poprzedniej generacji. Poprzednikiem jest nadal dostępna seria HW8 i HW8 Pro – pierwszy ma 7 kPa, drugi 15 kPa, czyli tyle samo co wyższy model HW9 Pro, przy którym także mamy info o 30% lepszej mocy od poprzednika… Może coś nie tak jest z moją matematyką, ale nie widzę tu tych 30% i to w żadnym przypadku.
Na szczęście realna moc ssania już na biegu parkietowym jest wystarczająca do większości zastosowań, wody na podłodze zostaje bardzo mało, nawet przy intensywnym natryskiwaniu jej, a włączając bieg dywanowy, odkurzacz usuwa nadmiar wody nawet z głębokich fug.
Głośność pracy odkurzacza jest na niezłym poziomie:
- Tryb parkietowy: 67,7 dB;
- Tryb dywanowy: 71,5 dB.
Ocena odkurzania musi objąć zarówno pracę na sucho i mokro. Producent mocno promuje oba sposoby użycia, więc za słabe efekty odkurzana na sucho zabieram punkty (można je polepszyć kupująć właściwą szczotkę za 81 zł), po stronie minusów zapisuję też bzdurnie nazwany drugi tryb mocy (carpet)– ten sprzęt w sprzedawanej konfiguracji nie nadaje się do odkurzania dywanów i wykładzin.
Jimmy HW9 to jednocześnie świetny odkurzacz do pracy na mokro – usuwa plamy, pozbywa się piasku i kurzu, byle pracował z wodą, która jest nośnikiem zabrudzeń z podłogi do zbiornika.
Czyszczenie odkurzacza Jimmy HW9
Wałek oczyszcza się sam w stacji. Z uwagi na brak natrysku na wałek, a jedynie natryskiwacz na podłogę, stacja ma wysoką ściankę z przodu w którą odkurzacz w tym trybie tryska wodą, która spada na tackę stacji – wałek obracając się pochłania ją i odseparowuje przy każdym obrocie, a dodatkowo tacka stacji ma drobne tarki w celu polepszenia efektu samooczyszczenia.
Jak w każdej tego typu konstrukcji efekty nie są 100%, ale jeśli nie wciągaliśmy najgorszych plam po kawie, soku pomidorowym, czy burakach, system samooczyszczenia jest skuteczny w ok. 90 % a to w zupełności wystarczy do ponownego użycia.
Na zdjęciu wyżej możesz zobaczyć, jak wygląda woda po każdym z 3 cykli samooczyszczenia jakie uruchomiłem po mopowaniu 35 m2 kafelków w najbardziej brudzącym się obszarze domu. Trzecie płukanie to już prawie czysta woda, więc warto chociaż dwa płukania uruchomić po większym sprzątaniu.
Wody w zbiorniku wystarczy na dwa takie cykle – odkurzacz zużywa jej ok. 150-170 ml na 2 minutowy cykl składający się z 3 natryskiwań wody, obracania się wałką w wodzie w niszy stacji i wciągania jej do zbiornika. Na koniec 10 sekund odpalona jest najwyższa moc w celu usunięcia większości wody – pod wałkiem i tak nieco jej zawsze zostaje.
Raz na kilka cykli i tak warto wałek wymyć, niszę wałka przetrzeć szmatką, wyciorem usunąć pozostałe nieczystości z przegubu. Zbiornik wody brudnej rozbiera się na trzy części + filtr – czyści się je z łatwością. Gorzej wygląda temat opróżniania zbiornika wody czystej – jest tak zaprojektowany, że nie da się usunąć wody w 100%, zrobimy to jedynie poprzez użycie spryskiwacza.
Pod względem czyszczenia oceniam Jimmy HW9 wysoko, ale punkty zabieram za projekt zbiornika wody czystej uniemożliwiający jego łatwe opróżnienie z resztek wody po mopowaniu. Trzeba też podkreślić, że pod względem czyszczenia dużo lepsze będą modele, które natryskują sobie wałek na całej jego szerokości – to daje lepsze efekty końcowe.
Czy warto kupić Jimmy HW9?
Jimmy HW9 zebrał w moim teście więcej punktów od niższego modelu HW8 Pro, ale mniej od wyższej wersji HW10. Wynika to z bardziej dopracowanego systemy mycia i lepszego wałka niż w HW8 Pro, ale w stosunku do HW10 nie mamy opcji użycia silnika jako odkurzacza ręcznego, a stacja ładująca nie suszy wałka.
Cena HW9 jest podobna do HW8 Pro, więc raczej wybrałbym nowszy model, a w stosunku do HW9 Pro, czy HW10 jest prawie dwa razy tańszy – każdy sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy różnice są warte dopłaty.
Cena poniżej 900 zł za Jimmy HW9 plasuje go wśród najtańszych konstrukcji tego typu, lecz w przeciwieństwie do wielu najtańszych konkurentów, Jimmy ma już wyrobioną markę i robi takie sprzęty od lat.
Z Jimmy HW9 korzystało mi się dobrze: ma kilka wad i znacznie więcej zalet, a oceniając go przez pryzmat ceny uważam, że jest to sprzęt wart każdej wydanej na niego złotówki.
ZALETY
|
WADY
|
To również warto przeczytać!
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Witam. Czy w planach jest może test Ipacca? Mocno się nad nim zastanawiam, bo wydaje się najlepszy z dostępnych pionowych mopów z funkcją odkurzania, jednak opinii jest mało.
Nie mamy tego sprzętu w planach i nigdy nie miałem w ręce, więc trudno coś powiedzieć – testów rzetelnych w sieci brak.