TP Link to znany producent routerów, kamer i urządzeń smart home, a teraz próbuje swoich sił w kategorii robotów sprzątających – efektem jest premiera urządzeń pod marką Tapo. Sprawdziliśmy, czy premierowy TP-Link Tapo RV30 jest warty Twojej uwagi.
Kategoria robotów odkurzających i mopujących rośnie w tak szybkim tempie, że każda większa firma chce odciąć kawałek tortu dla siebie i tak też jest z TP-Link. Często oznacza to jednak nie tyle oferowanie własnych, autorskich produktów, a raczej rebrandowanie istniejących już rozwiązań i zamawianie gotowych, chińskich urządzeń, lekko zmodyfikowanych pod oczekiwania klienta.
I tak np. roboty sprzątające Beko RoboSmart, Tefal X-Plorer Serie 75 S+, Philipsy Aqua 3000, kilka Xiaomi i wiele innych to produkty tej samej fabryki, dostosowane jedynie pod wymogi parametrowe i designerskie zamawiającego. Tapo RV30 także należy do tego grona, lecz ten sprzęt akurat wyróżnia kilka ważnych punktów, o których zdecydowanie warto wspomnieć.
Od razu też wspomnę, że platforma, na której bazuje RV30 to sprawdzona konstrukcja stosowana w wielu robotach od dłuższego czasu, a tym samym ciesząca się wysoką stabilnością. Tapo ma jednak kilka kwestii ulepszonych, a znając ceny sugerowane obu dostępnych na polskim rynku wersji mogę z całą pewnością napisać, że będą to opłacalne roboty odkurzająco-mopujące.
Ile kosztuje Tapo RV30?
Na naszym rynku kupisz dwie wersje robota: zwykłą RV30 i drugą, ze stacją opróżniającą zbiornik kurzu RV30 Plus. Model bez stacji został wyceniony na 1599 zł, więc w promocjach pewnie będzie schodził o kilka stówek w dół. Wariant ze stacją to kwota 1999 zł, czyli oba roboty są podobnie wycenione do nieco gorzej wyspecyfikowanych, lecz bliźniaczych konstrukcji z logo Beko ( VRR70214VB , VRR80214VB ) i nieco taniej niż Tefal X-Plorer Serie 75 S+ RG8595 (RG8597) i Tefal X-Plorer Serie 75 S RG8577 .
Warto zwrócić uwagę, że bliźniaki mają dużo mniejszą moc ssania (2700 Pa vs Tapo 4200 Pa). Do tego każdy ma własną aplikację – Tefala znam i sobie chwalę, teraz miałem okazję sprawdzić Tapo od TP Link też działa jak należy – apki od Beko nie miałem okazji jeszcze przetestować.
Ogromnym plusem jest bardzo niski koszt zakupu zapasowych części. Na razie nie ma dokładnych kwot dla zestawów dedykowanych do Tapo, ale wiemy, że za dwie szczotki boczne, dwie szmatki, szczotkę główną i dwa filtry HEPA zapłacisz w dużych sieciówkach 79 zł, celując w zestawy od innych robotów.
Specyfikacja Tapo RV30 i zestaw sprzedażow
Robot dotarł do mnie świetnie spakowany, a zestaw sprzedażowy jest bogaty. Poza robotem gotowym do pracy i stacją ładowania, dostajemy dwie szmatki mopujące, zapasową szczotkę boczną, filtr EPA E11 i szczotkę do czyszczenia robota, oraz kompletną instrukcję obsługi.
Robot względem klonów pod innymi markami ma nieco lepsze parametry – choćby maksymalna moc ssania to porządne 4200 Pa. Głośność pracy podawana przez producenta jest na niskim poziome, wielkość zbiornika na wodę naprawdę spora, a kurzu przeciętna, dlatego warto dopłacić 400 zł do wersji ze stacją opróżniającą.
Parametry Tapo RV30:
- Siła ssania: 4200 Pa;
- Głośność maksymalna: 55 dB tryb cichy, 60 dB standard;
- Moc odkurzacza: 45 W;
- Pojemność zbiornika na wodę: 300 ml;
- Pojemność zbiornika na kurz: 400 ml;
- Wysokość: 9,5 cm;
- Średnica: 34,22 cm;
- Rodzaj filtra HEPA: H11;
- 4 poziomów mocy odkurzania;
- 3 poziomy dozowania wody;
- Pojemność baterii: 5000 mAh;
- Maksymalny obszar pracy na 1 ładowaniu: 360 m2;
- Deklarowany czas pracy: 180 minut;
- Czas ładowania akumulatora: poniżej 5 h;
- Pamięć do 3 map pięter;
- Szerokość szczotki: 15 cm.
Cieszyć może długi czas pracy – robot na niskich poziomach mocy ogarniał u mnie cały parter, co według map robotów daje 168 m2 sprzątanej powierzchni. Ładowanie jest typowo wolne, producent podaje ok. 5 h, ale realnie od 10% do 100% robot ładuje się w 4 h. Nie zabrakło pamięci wielu map i sensownie zaprojektowanej aplikacji.
Stosunek ceny do parametrów jest całkiem dobry, a robot nieźle się prezentuje.
Jakość wykonania i konstrukcja
Tapo RV30 to konstrukcyjnie tradycyjny robot bez większych wad. Obudowa jest w większości wykonana z białego, matowego plastiku, na którym nie widać zabrudzeń i rys. Jedynie przedni zderzak wykonano z czarnego materiału w połysku, z porządnym gumowaniem.
Od góry mamy kopułkę radaru laserowego i trzy przyciski – start/stop pracy, powrót do stacji i sprzątanie punktowe. Na lewym boku znajduje się włącznik robota. Zbiornik 2w1 wyjmujemy od tyłu, a zbiornik kurzu można odłączyć od zbiornika wody. Zestaw czujników jest podstawowy – mamy pod robotem trzy czujniki upadku, a w zderzaku czujnik zderzeniowy z czujnikiem zbliżeniowym ścian z boku i z przodu.
Od spodu mamy jedną szczotkę boczną montowaną na wcisk, demontowalne przednie koło i między kołami tradycyjną szczotkę z trzema paskami włosia i gumy, wokół której plączą się włosy – niestety jest nierozbieralna, więc jej czyszczenie zajmuje trochę czasu.
Tacka mopa posiada wypustki robiące za specyficzne sprężyny dociskające szmatkę do podłoża i faktycznie przyznaję, że szmatka świetnie przylega do podłogi. Jakość wykonania szmatek jest dobra, choć są stosunkowo cienkie. Zespół szczotki głównej nie jest pływający, ale ma tylną część z paskiem gumy, która dostosowuje się do wysokości podłoża.
Wszystkie elementy mające kontakt z podłogą są porządnie gumowane, tak jak przedni zderzak. Robot ma tendencję do lekkiego uderzania w przeszkody, więc gumowanie jest konieczne – dzięki niemu nie trzeba obawiać się o meble.
Wagowo robot jest dość lekki, więc na kafelkach z głębokimi fugami trochę podskakuje. Do ogólnej jakości wykonania nie mogę się przyczepić – jest dużo lepiej niż w tanich konstrukcjach z AliExpress, podobnie do robotów Ecovacs, choć nie jest to jednak poziom Roborocka.
Konstrukcja jest tradycyjna i praktycznie od popularnego Roborocka S5 Max niewiele się różni – Tapo RV30 nie należy do najnowszych urządzeń pod względem rozwiązań technologicznych, bardziej celuje w stare i sprawdzone opcje.
Jak odkurza Tapo RV30?
Robot przejechał u mnie 1133 m2 w 17,5 h w ramach 21 cykli sprzątania na różne sposoby. Pierwsze mapowanie odbywa się poprzez tryb szybkiego mapowania, więc w niecałe 20 minut dostajemy dokładną mapę domu. Fajną sprawą jest obecność inteligentnego mapowania – robot przy każdym sprzątaniu aktualizuje mapę, więc jeśli jakieś pomieszczenie nie było dostępne przy pierwszych cyklu, a pojawiło się podczas kolejnego, to robot dodaje je do mapy.
Mapy są bardzo dokładne, robot nie gubi się, świetnie orientuje się w otoczeniu, jeździ miarowo, nie zastanawia się i nie kluczy. Robi to co powinien robić dobry robot – sprzątać w ramach zoptymalizowanej trasy pomieszczenie po pomieszczeniu. Mamy pamięć trzech map pięter i całkiem fajnie pomyślaną edycję każdej z nich. Bezproblemowo podzielimy mapę na pomieszczenia, nadamy im właściwe nazwy, ustawimy strefy zakazane wirtualne ściany.
Sprzątać możemy standardowo lub zaawansowanie. Pierwszy tryb oznacza, że wszystko trzeba ustawić ręcznie – wybrać ilość powtórzeń od 1 do 3, poziom mocy ssania (cichy, standardowy, turbo i maks.), oraz poziom dozowania wody (1 z 3) o ile mop jest zainstalowany.
Sprzątanie zaawansowane odkurzanie i/lub mopowanie po przypisanych parametrach do każdego pomieszczenia – możemy ustalić kolejność odkurzanych pokoi, moc ssania, ilość wody i powtórzeń.
Odkurzać można po całości automatycznie co dość dziwnie nazwano „kontem domowym”, obszarowo (wybieramy prostokątne pole, które ma być sprzątanie i ilość powtórzeń), oraz po konkretnych pomieszczeniach.
Głośność pracy sprzętu jest na dobrym poziomie:
- Cichy: 59,3 dB;
- Standardowy: 64,6 dB;
- Turbo: 65,7 dB;
- : 69,6 dB;
Tapo RV30 z podłogami twardymi radzi sobie dobrze już na 2 z 4 biegów, a na kafelkach z głębokimi fugami warto włączyć 3 z 4 biegów. Maksymalna moc przydaje się na dywanach, wykładzinach i wycieraczkach. Tryb cichy nadaje się jedynie do szybkiego sprzątania podłóg twardych o gładkiej powierzchni, jak deski drewniane, lecz przy tak niskiej mocy nie wszystko może zostać wciągnięte.
Robot potrafi wykrywać dywany i automatycznie zwiększać moc na takich powierzchniach. Co ważne, Tapo RV30 nie blokuje się na dywanach o długim włosiu – mam typ shaggy o 3 cm włosiu i robot dawał radę.
Odkurzacz ma pojedynczą szczotkę boczną, której dobrano odpowiednie obroty – nie wyrzuca okruchów na już sprzątnięty obszar. Mimo tradycyjnej konstrukcji, czyszczenie robota nie sprawia większych problemów – szczotka boczna jest wypinana, więc zaplątane włosy usuwamy w sekundę, a szczotka główna wymaga rozcięcia włosów zaplątanych wokół i tych na końcówkach wału, który nie jest rozbieralny.
Przednie koło podporowe można wypiąć podważając je nożem, lub śrubokrętem, a szmatki mopujące nadają się do prania w pralce.
Jak na sprzęt w cenie sugerowanej 1599 zł z efektów odkurzania można być zadowolonym. Robot ma dobrą wydajność odkurzania, potrzebuje średnio mniej niż 1 minutę na odkurzenie 1 m2 podłogi, nie kluczy, zawsze znajduje stację dokującą i nie utyka w przeszkodach. Reakcja na polecenia z aplikacji jest praktycznie natychmiastowa.
Oczywiście w tych pieniądzach niewiele robotów dobrze omija przeszkody, ale zaznaczyć trzeba, że RV30 nie ma żadnego systemu rozpoznawania przeszkód, więc nie omija zabawek, nie rozpozna psich odchodów, czy kabli ładowarek i zasilaczy – przed cyklem sprzątania trzeba uprzątnąć podłogę z takich „elementów”.
Robot robi to, do czego został stworzony, a producent w opisach nie czaruje i nie obiecuje gruszek na wierzbie – TP-Link jasno przedstawia Tapo RV30 jako typowego robota do odkurzania bez dodatkowych bajerów i najświeższych nowinek technologicznych, a to pewnie trafi do osób lubiących kupować sprawdzone rozwiązania, zamiast być betatesterami nowych pomysłów.
Sekcję odkurzania oceniam wysoko – punkty zabieram tylko za mało delikatne obchodzenie się z przeszkodami (choć problem rozwiązuje gumowany zderzak) i brak jakiegokolwiek systemu rozpoznawania i omijania przeszkód.
Jak mopuje Tapo RV30?
Robot ma prawidłowo dobraną ilość wody do każdego z trzech poziomów dozowania. Na kafelkach sprawdza się poziom maksymalny, choć i tak zawsze warto przed mopowaniem zmoczyć szmatkę. Zbiornik o pojemności 300 ml starczy na długie mycie, choć i tak powinno się co pomieszczenie zmienić szmatkę (w zestawie są dwie), żeby nie rozcierać brudu po całym domu.
Podstawa mopa jest montowana na dwa klipsy i idealnie przylega do podłoża. Plastikowe wypustki dociskają szmatkę do powierzchni – nieźle to widać po równomierności mopowania na kafelkach. Mimo braku technologii polepszających efekty mopowania (wprawianie w drgania), ani rozwiązań softowych, jak mopowanie w jodełkę (tryb Y), czy tryb intensywny, efekty mopowania są całkiem niezłe i zbliżone do chwalonych Tefala S95 i Roborocka Q7 Max.
Robot równomiernie namacza podłogę, szmatka mająca paski nieco szorstkiej tkaniny i nieźle radzi sobie z usuwaniem małych plam. Ustawiłem mopowanie kuchni o powierzchni ok. 20 m2 z maksymalnym zużyciem wody (3 z 3 poziomów) i sprzątaniem w kratkę (podwójna trasa wzdłuż kuchni i potem w poprzek). Robot w 27 min sprzątnął 39 m2 (2x20m2) i zużył na taki cykl ok. 85 ml wody z 300 ml zbiornika.
W teorii zbiornik powinien wystarczyć na 130-140 m2 mopowania, choć nie widzę sensu na przecieranie tą samą szmatką takiego metrażu. Zbiornik jest łatwo dostępny od tyłu i na szczęście można odpiąć od niego zbiornik kurzu, więc nie ma ryzyka zalania go wodą. Nie zauważyłem żadnych problemów z wyciekami wody – robot ma to nieźle przemyślane, a w teście plamy po kawie, całkiem dobrze poradził sobie z jej usunięciem, jedynie płaska szmatka nie poradzi sobie z wgłębieniami w kafelkach i z fugami.
Jak na bardzo prosty tryb mopowania bez ulepszeń sprzętowo softowych jest naprawdę nieźle – po stronie minusów zapisać można natomiast brak wprawiania mopa w ruchy poprzeczne lub soniczne, brak trybu intensywnego zagęszczającego tor jazdy (jak w Roborocku) lub mopowania w jodełkę, oraz stosunkowo małą powierzchnię szmatki mopującej i jej cienkość.
Aplikacja i sterowanie
Sterujemy za pomocą aplikacji Tapo, która jednocześnie jest centrum sterowania smart home od TP-Linka – mamy w niej kamery, dzwonki, wtyczki, żarówki, listy oświetleniowe, koncentratory sieciowe, czujniki, przełączniki i roboty odkurzające Tapo RV30, jak i tańsze RV10 pozbawione radaru laserowego. Druga opcja to sterowanie głosowe asystentami Google i Amazon, choć jak dla mnie to mniej praktyczne i precyzyjne rozwiązanie.
Moja wersja aplikacji to 2.15.516, a oprogramowanie robota to 1.1.7 – nie miałem z nimi żadnych problemów, podobnie jak inni użytkownicy. Aplikacja ma wysoką ocenę 4,8/5 z 163 tysięcy opinii w Google Play, choć żadna z nich nie dotyczy samego robota – testowałem sprzęt jeszcze przed rozpoczęciem sprzedaży w Polsce.
Tak jak roboty wymienionych marek we wstępie są do siebie bardzo podobne, tak już aplikacje Tapo, Beko, czy Tefal są totalnie inne, więc mam wrażenie, że marki biorą od producenta sam hardware, a soft piszą samemu, może tylko bazując na jakimś gotowym algorytmie.
W aplikacji Tapo mamy prosty pulpit. Wybieramy naszego robota i ukazuje nam się typowy ekran z nazwą robota i jego statusem na górze, 3 kropkami ustawień w po prawej, niżej z dużą mapą mającą opcje powiększania i pomniejszania, oraz wysuwaną z dołu belką pełną ustawień sprzątania.
Belka ustawień to wybór trybu pracy: pomieszczenia, konto domowe i obszary – pierwsze i ostatnie jest jasne, a „konto domowe” to sprzątanie automatyczne po całym domu. Niżej możemy wybrać czy sprzątamy standardowo, czy zaawansowanie. Pierwszy tryb pozwala ustawić wszystkie parametry ręcznie, drugi ma przypisane parametry do każdego pomieszczenia osobno.
Poziomów mocy ssania mamy cztery, dozowania wody trzy i tyle samo razy możemy powtórzyć cykl w danym pomieszczeniu. W każdym trybie można ustawić od 1 do 3 powtórzeń, strefy sprzątania są prostokątne, a dobrym sposobem sprzątania jest ustawienie sekwencji, tak aby robot zaczynał od najmniej zabrudzonych obszarów, a kończył w tych najgorszych. W wersji RV30+ mielibyśmy jeszcze sekcję ustawień stacji opróżniającej z wyborem częstotliwości opróżniania.
W ustawieniach znajdziemy zaawansowane harmonogramy sprzątania z wyborem czasu startu, preferencjami sprzątania (ilość powtórzeń, tryb, moc, ilość wody), powtarzaniem w dane dni i całkiem fajną opcją alertu przed rozpoczęciem odkurzania – apka przypomni nam, że robot zaraz będzie zasuwać, więc da nam to czas na szybkie uprzątnięcie kabli, czy zabawek.
W sekcji raport znajdziemy raporty z ostatnich 15 sprzątań – szkoda, że robot nie pamięta wszystkich. Raport pokazuje mapę z trasą, czas sprzątania, obszar, status, datę, jak rozpoczęto sprzątanie i listę błędów jeśli jakieś wyskoczyły.
Mapy to podgląd pod maksymalnie trzy piętra i opcję ręcznego podziału pomieszczeń, ich łączenia, edycji nazw i ustawiania stref zakazanych, lub wirtualnych ścian. Mamy też osobną sekcję kontroli zdalnej z opcją wskazania miejsca na mapie gdzie robot ma odkurzać punktowo, lub ręczne sterowanie wirtualnym joystickiem.
Dalsze ustawienia to zmiana nazwy robota i podgląd pod wszystkie ustawienia sieci. W ustawieniach ogólnych ustawimy głośność i język robota – na razie nie ma języka polskiego, a sam głośnik w robocie jest niskiej jakości i nie zawsze da się zrozumieć, co do nas mówi. Mamy blokadę przycisków przed dziećmi, tryb nie przeszkadzać, opcję włączenia wykrywania dywanów i zwiększania sobie na nich mocy.
Na końcu znajdziemy statystyki części eksploatacyjnych, aktualizacje firmware, udostępnianie sprzętu innym domownikom i sekcję pomocy. Apka jest prosta, ale ma moim zdaniem to, co trzeba w sekcji odkurzania. Warto w następnych aktualizacjach dodać softowe ulepszenia mopowania, jak tryb intensywny lub mopowanie w jodełkę.
Czy warto kupić Tapo RV30?
Jeśli szukasz prostego robota odkurzająco-mopującego w dobrej cenie, który poradzi sobie z nawet bardzo dużymi powierzchniami i do maksymalnie 3 pięter, to Tapo RV30 będzie świetnym wyborem, choć osobiście polecam dopłatę do wersji RV30+ ze stacją opróżniającą – przy zbiorniku 400 ml to spore ułatwienie.
Tapo RV30 to robot, który nie ma żadnej poważnej wady, a większość wymienionych wynika z prostego faktu, że nie jest to model goniący najnowsze i najlepsze urządzenia konkurencji z nowinkami technologicznymi, a robot ze starymi, sprawdzonymi rozwiązaniami, które po prostu działają.
Z drugiej strony Tapo RV30 to sprzęt dla osób z przeciętnymi wymaganiami – starsze technologie i brak ulepszeń w zakresie mopowania, czy choćby szczotki silikonowej w miejsce tradycyjnej nie da takich efektów, jak w najnowszych modelach konkurencji – przykładowo Ecovacs T20, Roborock S8, Dreame L10s, czy innych tego typu.
Warto mieć też na uwadze, że większość bliźniaczych robotów często bywa w dobrych promocjach, więc myślę, że możemy liczyć na ładne przeceny z sugerowanych 1599 zł za samego RV30 i 1999 zł za wersję RV30+ ze stacją opróżniającą.
Tapo RV30 zaskoczył mnie pozytywnie. Spodziewałem się niezbyt udanego klona istniejących rozwiązań, a dostałem sprzęt, który sprząta nie gorzej od Roborocka Q7 Max, czy Tefala S75 S+, a nawet Tefala S95. Robot kończy test z oceną 7,9/10, lecz jeśli tylko w aktualizacjach dostanie ulepszenia mopowania (zagęszczenie toru jazdy lub tryb jodełki), to ocena spokojnie może podskoczyć do 8,5 pkt na 10.
ZALETY
|
WADY
|
To również warto przeczytać!
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.