Dreame Z10 Pro to najnowszy i flagowy robot sprzątający producenta słynącego z tworzenia bardzo dobrych odkurzaczy. Ma dobre parametry i został wyposażony w stację opróżniającą. Sprawdzamy, czy warto kupić ten sprzęt.
Na łamach agdManiaKa testowaliśmy już odkurzacz automatyczny Dreame L10 Pro, a w sierpniu dotarł do nas jego brat bliźniak ze stacją opróżniającą, czyli Dreame Z10 Pro.
I choć pozornie test nowego robota mógłby zawierać tylko opinię na temat stacji i informację o kilku małych różnicach w specyfikacji (gdyż większość parametrów jest identyczna), to w rzeczywistości jest inaczej – drobne różnice w działaniu są widoczne, zwłaszcza w kwestii mopowania.
Ostatni rok obfituje w premiery ciekawych odkurzaczy automatycznych – do sprzedaży trafił świetny Roborock S7, tani realme Techlife, nieźle wyposażony Lydsto R1, czy w końcu znakomity Roidmi Eve Plus. Czy Dreame Z10 Pro wyróżnia się na tyle, żeby wybić się spośród tak dobrej konkurencji?
Ile kosztuje Dreame Z10 Pro?
Flagowy odkurzacz Dreame kupisz w oficjalnym sklepie marki na AliExpress, w cenie sugerowanej około 2250 zł, lecz często można wyrwać go poniżej 2000 zł – rekordowa obniżka miała miejsce na początku sierpnia, gdy kosztował tylko 1839 zł.
Dodam, że w cenę jest wliczony VAT, a wysyłka jest z polskiego magazynu. Warto polować na ten model – nieraz jeszcze będzie w podobnej ofercie.
Zestaw startowy i parametry
Parametry nowego robota są bardzo dobre i tylko minimalnie odbiegają od tych z L10 Pro:
- Moc ssania: 4000 Pa;
- Moc urządzenia: 46 W;
- Pojemność akumulatora: 5200 mAh;
- Czas pracy: do 2,5 h;
- Czas ładowania: 4-5 h;
- Głośność pracy: max. 65 dB (według producenta);
- Wysokość: 9,7 cm;
- Pojemność zbiornika na kurz: 400 ml;
- Pojemność zbiornika na wodę: 150 ml;
- Moc silnika w stacji opróżniającej: 800 W;
- Pojemność worków: 4 litry.
W porównaniu do L10 Pro mamy o 4W większą moc silnika, ale taką samą moc ssania, baterię, czas pracy i ładowania. Zmniejszył się pojemnik na kurz – ma 400 ml względem 570 w L10 Pro, a pojemnik na wodę ma teraz 150 ml, a nie 270 ml.
Zmniejszenie tego pierwszego to żaden problem, nadal jest na tyle pojemny, aby sprzątnąć duży dom o powierzchni nawet 250 m2. Zmniejszenie pojemnika na wodę wpływa na obszar, jaki robot może przetrzeć, ale o tym w dalszej części testu.
W komplecie z robotem dostajemy tylko po jednej szczotce (zero zapasowych), stację, zasilacz, zbiornik na wodę, tylko jeden mop z mikrofibry, a także jeden worek, choć ja dostałem dwa worki w komplecie (pytanie, kto ma rację – producent czy moja sztuka).
Oczywiście nie zabrakło genialnego czyścika z grzebieniem do wyczesywania szczotki głównej i nożykiem do rozcinania zawiniętych włosów. Załączona instrukcja jest czytelna i dobrze przetłumaczona na język polski. Jedynie „Quick Guide” nie został przetłumaczony, ale myślę, że te podstawowe informacje każdy szybko złapie.
Jakość wykonania Dreame Z10 Pro
Nowy robot Dreame został wykonany z porządnych materiałów – w dotyku nie czuć tanich plastików, a szara kolorystyka to miła odmiana od czarnych i białych robotów. Przyczepić się można do braku gumowanego frontu odkurzacza (L10 Pro ma tak samo), ale w tym przypadku nie jest to tak naprawdę problemem – robot ma czujniki IR z przodu, które rozpoznają przeszkody – dzięki tej technologii, robot jest bardzo delikatny dla mebli i w większości przypadków ich nawet nie dotyka.
Koła są już porządnie gumowane, boczna szczotka jest montowana na wcisk, a nie na śrubkę, a główna szczotka siedzi w pływającej obudowie.
Stacja dokująca jest naprawdę wielka – to chyba największa stacja, jaką testowałem – ma 48,3 cm wysokości, 40,3 cm głębokości i 30,2 cm szerokości. Jakość wykonania stacji jest poprawna, plastiku grube, a tylna jej część mieści nadmiar kabla. Fajnie rozwiązano kwestię brudzenia się przednich czujników wysokościowych – mają dodatkowe, włochate szczotki między zderzakiem a czujnikami, które chronią je przez gromadzeniem się kurzu i brudu.
Jak sprząta Dreame Z10 Pro?
Robot od Dreame to mocny zawodnik – maksymalna moc ssania na poziomie 4000 Pa plasuje go wśród najmocniejszych odkurzaczy automatycznych na rynku. Realnie robot dobrze sprząta już na podstawowym poziomie mocy, a są cztery do wyboru: cichy, standardowy, mocny i turbo.
Co ważne, robot jest naprawdę cichy aż do maksymalnego biegu:
- Cichy – 58,6 dB, 800 Pa.
- Standardowy – 61,4 dB, 1200 Pa.
- Mocny – 64,5 dB, 1800 Pa.
- Turbo – 74,1 dB, 4000 Pa.
Dla porównania większość suszarek do ubrań pracuje z głośnością 65 dB, a wartości w okolicy 60 dB osiąga rzadko który odkurzacz sieciowy. Oczywiście nieco głośniejsza jest stacja opróżniająca – 80 dB – ale działa tylko kilkanaście sekund, więc nie będzie to żadnym problemem.
Z włączonym skanowaniem 3D proces sprzątania nieco się wydłuża i takim sposobem 147 m2, robot zmapował po raz pierwszy w 173 minuty. Co ciekawe producent deklaruje 150 minut maksymalnego działania, a jak widać robot może znacznie więcej. Działał na biegu cichym, pozostało mu jeszcze 35% baterii – spokojnie dobiłby do 200 m2 sprzątniętej powierzchni.
No właśnie: tu jest kolejna różnica z L10 Pro – Z10 Pro ma procentowy wskaźnik baterii, a L10 Pro miał ikonkę baterii zapełnioną na zielono, więc ciężko było określić ile zostało mu baterii – pewnie poprawiono ten szczegół wraz z aktualizacją oprogramowania.
Kolejne sprzątanie całego domu trwało już tylko 140 minut, więc tak jak L10 Pro, Z10 Pro należy do jednych z najszybszych robotów. Względem innych chińskich robotów, Z10 Pro ma trzy przyciski na obudowie – konkurencja ma włącznik i powrót do bazy, a tu dodano przycisk sprzątania strefowego.
Sam czujnik 3D jest na tyle czuły, że robot wykrył kilku centymetrową figurkę wielbłąda i otwieracz do piwa wykonany z naboju zużytego 7,62×39 – do tego drugiego zbliżył się dosłownie na milimetry i objechał wokół. Dreame Z10 Pro to precyzyjna bestia!
Połączenie radaru LiDAR z czujnikami IR i algorytmem VSLAM daje super efekty – robot jest dokładny, sprząta raz przy razie i nie gubi się. Nawet gdy ręcznie go przeniesiemy do innego pomieszczenia, nie ma problemu z odnalezieniem się na mapie.
Skanowanie przestrzeni czujnikiem unikania przeszkód 3D pozwala na bardzo delikatne traktowanie ścian i mebli – robot o nic się nie obija. Oczywiście nie jest to poziom kamery z rozpoznawaniem przedmiotów i opcją podglądu przez apkę z Roborocka S6 Max V, ale też robi robotę. Największą zaletą czujników IR jest rozpoznawanie kabli – robot widzi je i omija. Po wykryciu tak małej przeszkody Z10 Pro ma dosłownie sekundową zawiechę i rusza dalej w świat.
Główna szczotka to tradycyjna konstrukcja z gumy i włosia ułożonego w kształt litery V. Rozwiązanie stare i sprawdzone, ale minusem są plątające się włosy, choć zjawisko to jest mniejsze niż u konkurencji, a to z uwagi na kolce w niszy szczotki, które jako tako ją wyczesują.
Dobrze, że boczna szczotka nie jest przykręcana, a jedynie wpinana. Utrzymanie robota w dobrej kondycji jest proste – do czyszczenia mamy dwie szczotki, pojemnik i filtr HEPA. Wszystko rozmontowuje się prosto, a zapasowe części kosztują niewielkie pieniądze – w większości, są kompatybilne z innymi modelami Dreame, Xiaomi, Roborock i Roidmi.
Robot nie ma problemu z zapisywanie wielu map i nie zaobserowowałem problemów z gubieniem mapy. Pokonywanie przeszkód terenowych to łatwizna – pokonuje progi do 2 cm wysokości.
Stacja czyszcząca jest nietypowa, ale działa świetnie
Stacja oczyszczająca jest duża i ma nietypową budowę, jak na chińskie roboty. Większość konkurencji z Azji ma krótki kanał, więc roboty dociskają się do uszczelki pojemnikiem i wszystko jest odsysane – u jednych działa to lepiej, a u drugich gorzej. W Z10 Pro mamy długą podstawę ze wgłębieniami na koła i dwoma kanałami – prawy doprowadza do zbiornika powietrze, a drugi odprowadza nieczystości z pojemnika.
Projekt jest nietypowy, ale widać, że przemyślany – wszystko jest odprowadzane dolną częścią zbiornika, więc wewnątrz nie pozostaje praktycznie nic (w Lydsto R1 i Roidmi Eve Plus zawsze coś na dnie pozostawało). Jedyne czego zabrakło w stacji to wyświetlacza pokazującego aktualny stan naładowania robota.
Co ważne, kanał odprowadzający jest przeźroczysty od spodu i łatwy w rozbieraniu – w razie zatkania trzeba wykręcić 5 śrubek i mamy dostęp do całego kanału. Podnosząc górną klapę, mamy dostęp do dużego, 4 litrowego worka na kurz. Producent podaje, że daje on 65 dni autonomii, ale realnie mieści 10 pełnych zbiorników robota (400 ml).
U mnie, po sprzątnięciu 150-160 m2 pojemnik jest w 70% pełen, więc dla mnie będzie to 25-30 dni autonomii, choć i tak naciąganej – mniej więcej co drugie sprzątania warto rozmontować główną szczotkę i wyczyścić ją z zawiniętych włosów.
Mopowanie w praktyce
Tu już nie jest tak kolorowo, choć i tak lepiej niż w tańszym L10 Pro. Robot dozuje więcej wody na szmatkę (w Dreame L10 Pro to był największy mankament) – podłoga po mopowaniu była w wielu obszarach sucha.
Na zdjęciach widzisz 3 z 3 poziomów dozowania wody. Robot 2-krotnie sprzątnął 17 m2 kuchni i zużył na ten cel trochę mniej niż połowę 150 ml zbiornika. Niestety, nie mamy opcji mopowania w jodełkę, ani trybu mopowania intensywnego (zagęszczającego tor jazdy). Jedyne co można ustalić to podwójne sprzątanie – robot wykona drugi cykl na tej samej powierzchni w poprzek, więc ostatecznie podłoga jest mopowana/odkurzana w kratkę.
Efekty? Jak widać po szmatce z mikrofibry całkiem niezłe – mimo iż dzień wcześniej tę samą podłogę mopował robot 360 S10, Dreame zebrał sporo brudu, ale to raczej delikatne przetarcie podłogi, niż porządne, dogłębne mopowanie z detergentem.
Fugi między kafelkami powodują podskakiwanie robota, więc mop na każdej krawędzi podnosi się, a do tego nacisk nie jest zbyt duży. Nie pomaga też powierzchnia szmatki – jest jedną z najmniejszych na rynku. Na zdjęciu zobaczysz porównanie z Tefalem S95 i 360 S10 – Tefal ma największą szmatkę, 360 pośrednią, a Z10 Pro najmniejszą.
Niemniej mopowanie podłogi w Z10 Pro jest dużo lepsze niż w L10 Pro i gdybym miał je porównać do jakiegoś innego robota, to zestawiłbym Dreame z Roborockiem S5 Max i Roidmi Eve Plus – efekty są zbliżone.
Szkoda, że w komplecie dostajemy tylko jedną, dość cienką szmatkę z mikrofibry. Przydałaby się druga, nieco grubsza i bardziej szorstka – lepiej sprawdziłaby się na kafelkach + mały zestaw mopów jednorazowych.
Co do samej pojemności zbiornika – jest to 150 ml, więc niby mało. Według moich wyliczeń wystarczy na 70 m2 na maksymalnym poziomie dozowania. Skoro po 2-krotnym mopowaniu 17 m2 szmatka jest czarna, to i tak nie widzę sensu puszczania robota na większe powierzchnie.
Mopowanie po jednym pomieszczeniu ma najwięcej sensu z uwagi na podstawową higienę – nie rozcieramy brudu dalej. Szmatkę można przemyć i puścić robota do kolejnego pomieszczenia. Niestety, do zbiornika nie wolno wlewać detergentów i zapachów, tylko czystą wodę.
Oprogramowanie i sterowanie
Aplikacja jest prosta i przejrzysta – robotem sterujemy za pomocą Xiaomi Home. Program ma to, co potrzeba, choć równocześnie testowałem świetny model S10 marki 360 – ilość funkcji i opcji w aplikacji jest ogromna w porównaniu do Z10 Pro.
Aplikacja pokazuje od góry nazwę robota i aktualny status. Po prawej są 3 kropki otwierające menu, a niżej mamy mapę. Po boku znajdują się ikony strefy zakazanej i trybów sprzątania. Pod mapą są trzy opcje sprzątania: pokój, wszystko, strefa, a niżej zarządzanie mapami, dokowanie i start/pauza. Wszystko jest dobrze widoczne.
W strefie ustawień znajdziesz od góry sekcję funkcji z ustawieniami urządzenia. Tu ustalisz strefę czasową, włączysz unikanie przeszkód za pomocą czujnika 3D, ustawisz głos i poziom głośności (na razie nie ma polskiego). Powiadomienia można wyłączyć, podobnie jak wzmocnienie mocy na dywanach, która też można ustawić na jedną z trzech czułości.
Robot ma funkcję blokady rodzicielskiej i tryb nie przeszkadzać. Fajną sprawą jest to, że robot sam wraca do stacji na podładowanie i jeśli działa na znanej mu mapie, podładuje się tylko do takiego poziomu, jaki potrzebuje na dokończenie zadania. Ostatnią ciekawą opcją w tej sekcji jest możliwość ustawienia opóźnienia w powrocie robota do stacji po mopowaniu – daje nam to czas na wypięcie pojemnika z wodą i szmatką.
W ustawieniach automatycznego opróżniania zmienisz, jak często robot ma być opróżniany do stacji. Robot może mieć ustawione harmonogramy sprzątania, a wszystkie cykle zapisują się w historii sprzątania – podglądniemy mapę, czas sprzątania, powierzchnię, status cyklu i datę. Co ciekawe, mapy można łatwo udostępnić na jednym z trzech portali: Facebook, whatsapp i Line.
Zużycie szczotek, zabrudzenie czujników i żywotność filtra podglądniemy w sekcji ,, Użycie akcesoriów” – wszystko jest ładnie pokazane graficznie. Robot ma też opcję zdalnego sterowania i funkcję lokalizacji – Z10 zacznie mówić, aby można go było odnaleźć.
Druga sekcja to ustawienia główne – tu znajdziemy mniej ważne opcje jak ustawienie nazwy robota, zarządzanie lokalizacją, udostępnianie robota innym urządzeniom, czy funkcje automatyzacji. To tu zaktualizujemy oprogramowanie i znajdziemy samouczki oraz pomoc.
Jak widać program nie jest zbyt rozbudowany. Zabrakło opcji sprzątania intensywnego, mopowania w jodełkę, możliwości przypisywania ustawień mocy i ilości wody do konkretnych pomieszczeń. Możemy jedynie ustawiać strefy zakazane, obszary bez mopowania i stawiać wirtualne ściany, a jedyną opcją zintensyfikowania sprzątania jest ustawienie 2-krotnego czyszczenia. Urządzenie pracowało na oprogramowaniu w wersji 4.1.7_1056.
Czy warto kupić Dreame Z10 Pro?
Dreame Z10 Pro to nieco poprawiona wersja L10 Pro – parę zmian zaszło w oprogramowaniu, jak choćby wymieniono bezsensowny wskaźnik baterii na procentowy, zwiększyła się ilość dozowanej wody, ale nieco pomniejszono oba zbiorniki.
Stacja opróżniająca działa perfekcyjnie – nic nie zostaje na dnie pojemnika w robocie, jedynie przeszkadzać mogą jej gabaryty. Robot sprząta świetnie już od pierwszego biegu, radzi sobie z każdym rodzajem podłóg i nie zauważyłem żadnych problemów z poruszaniem się, odnajdywaniem i samym oprogramowaniem w Xiaomi Home.
W aktualnej cenie jest nieco droższy od Roidmi Eve Plus i Lydsto R1, ale oba nie mają czujnika 3D rozpoznającego przeszkody i mają nieco mniejszą moc ssania (2700 Pa) na maksymalnym poziomie.
Myślę, że Dreame Z10 Pro to świetna propozycja do dużych mieszkań i jeszcze większych domów. Jeśli Dreame jeszcze trochę popracuje nad samą funkcją mopowania, to ich kolejny robot może zasłużyć na maksymalną ocenę.
ZALETY
|
WADY
|
To również warto przeczytać!
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Ceny Dreame Z10 Pro
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.