Landmann Peiga Lavastein (12371) raz złożony, powinien takim pozostać. Prosta konstrukcja, łatwa w montażu. Spora powierzchnia grillowa. Szybkie i proste podłączenie butli z gazem, której to obawiałem się najbardziej. Przy okazji zerknijcie na nasz grillowy poradnik, z którym zakup urządzenia do ogrodu okaże się błahostką.
Spis treści
Skrótem, czyli wideorecenzja Landmann Peiga Lavastein
Na początek słów kilka
Jakiś czas temu otrzymałem do testów grilla. Nie powiem, byłem z tego faktu bardzo zadowolony. Kiedyś zdarzyło mi się już testować urządzenia elektryczne, jednak do dostarczonego modelu musiałem podejść troszkę inaczej, bo grill – jak i jego konstrukcja – był po prostu inny, a pisząc dokładniej – gazowy.
Uczciwie przyznam, że z początku troszkę się go obawiałem. Nigdy wcześniej nie korzystałem z grilla na gaz. Dlaczego wcześniej nie podjąłem się tego zdania? Najzwyczajniej w świecie bałem się, ale nie grilla, a gazu. Butlę mam dość sporą (10 litrową), więc już sam jej wygląd działał na mnie alergicznie. W końcu jednak się przekonałem. Testowałem, nakręciłem co miałem i dziś zamierzam Wam zdać relację, czy rzeczywiście było się czego obawiać, a przede wszystkim, jak sprawował się podczas pracy.
Niektórzy twierdzą, że urządzenie zasilane z butli gazowej to nie to samo, co grill węglowy. Miałem podobne odczucia. Teraz jednak wiem, że model gazowy to przede wszystkim większa wygoda, brak drażniącego wokół dymu, ale też i zdecydowanie lepszy (według mnie), bo niezanieczyszczony węglem, smak potraw. Zasada jest prosta składasz grill, podłączasz butlę z gazem i grillujesz.
Kontakt pierwszego stopnia
Wielkie kartonowe pudło, a w nim kilkanaście części. Wyjmowanie idealnie wpasowanych w karton elementów było proste. Problem pojawiał się, gdy tak jak producent, chciałem to wszystko wsadzić z powrotem do środka. Nagle okazuje się, że brakuje miejsca. Można by jednak napisać, że w tym przypadku nie jest to wielki problem, ponieważ grill ten przeznaczony jest na działkę lub ogródek, a więc wszędzie tam gdzie jest miejsce, by go użytkować. Poszczególne elementy skręcamy tylko raz i gotowe. Osoby mieszkające w blokach mają już trudniej, bo urządzenie jest dość spore, a więc po powrocie z pleneru trzeba go będzie rozkręcać, co w przypadku częstego grillowania nie jest zbyt wygodne. Ostatecznie pozostaje piwnica, o ile macie w niej wystarczająco dużo miejsca. W innym przypadku odpada.
Proces skręcania nie należał do łatwych, przynajmniej na początku. Bez instrukcji, jak bez ręki. Wzorowanie się na niej jest mocno wskazane, choć w przypadku niektórych urządzeń staramy się ten krok pomijać i jakoś to wychodzi. Tutaj nie ma takiej możliwości. Dlaczego? Ponieważ ilość elementów, które trzeba ze sobą spasować/skręcić jest dość spora. Powiem Wam jednak, że moje drugie podejście, odnośnie skręcenia grilla, obyło się bez instrukcji. Nie stanowiło więc takiego wyzwania jak na początku, jednak bez wcześniejszego instruktarzu, pogubilibyśmy się w tym wszystkim, co ostatecznie rodziło by frustracje, a nie radość płynącą z grillowania na świeżym powietrzu.
Jakość wykonania poszczególnych elementów jest dobra, ale nie rewelacyjna. Dokręcenie wszystkich śrub sprawia, że grill nie chwieje się na boki. Sam, choć jest ciężki, to jednak wykonany z cienkiej blachy (stal). Trzeba zachować ostrożność, bo niektóre elementy, przykręcane z nieodpowiednią (większą) siłą, mogą się odkształcić.
Grill prezentuje się naprawdę ładnie. Do tego jest wysoki, tak więc nie ma potrzeby pochylania się nad nim. Odpowiedniej długości nóżki (ok. 99 cm), boczna półka (ok. 49 cm) na przyprawy, sosy, talerze lub akcesoria, a także dwa koła, które mimo iż zostały wykonane z plastiku, to jednak sprawdzały się w warunkach polowych. Wspomniane koła są niezwykle użyteczne (niestety ich jakość może wzbudzać wątpliwości). Zamiast przenosić grill z miejsca na miejsca, dużo łatwiej jest chwycić go za prawą rączkę, lekko podnieść do góry i toczyć na kółkach zamontowanych na drugim końcu.
Na uwagę zasługuje również powierzchnia grillowa (48,5 x 37,5 cm), która w moim odczuciu pomieści od kilku do nawet kilkunastu porcji mięsa/warzyw – w zależności od ich rozmiaru.
Użyteczne funkcje
Testowany przeze mnie model w centralnej części panelu posiada regulację płomienia (moc 5,5 kW). Dzięki temu, możemy zmniejszać/zwiększać temperaturę do każdej potrawy z osobna, dopasowując też poziom jej wysmażenia. Z lewej strony znajduje się czerwony przycisk. Naciskając go, tworzymy iskrę, która podpala ulatniający się gaz. Nie trzeba więc tego robić na własną rękę, unikając tym samym poparzenia.
Pora wrzucić coś na ruszt
Kiedy już wszystko było gotowe, dokładnie skręcone, a butla zamontowana (dołączony do zestawu wąż i reduktor ciśnieniowy), można było rozpocząć najprzyjemniejszą część testów – zacząć grillować. Tym sposobem, mogłem ocenić pracę grilla, łącząc przyjemne z pożytecznym. Sprawował się dobrze. Z lewej półka na akcesoria, ewentualnie talerze lub sosy. Natomiast z drugiej uchwyt, za pomocą którego możemy przesuwać grill tam gdzie chcemy – jest to możliwe dzięki dwóm plastikowym kołom.
Osobiście wydaje mi się, że na testowanym modelu przygotowanie mięsa zajęło znacznie mniej czasu, aniżeli w przypadku węglowego odpowiednika – regulacja płomienia jednak się przydaje. Poza tym, oceniając subiektywnie, wydaje mi się, że potrawy przyrządzone na gazie smakują lepiej, bez tej całej domieszki węgla z podpałką. Samo grillowanie zajęło nam dosłownie mniej czasu niż jego skręcanie. To o czymś świadczy.
Czyszczenie
Jakiś czas temu instruowaliśmy Was, jak efektywnie czyścić grill. W przypadku tego modelu, tłuszcz wydobywający się z mięsa choć spływa do załączonego do zestawu pojemniczka, zalega jednak gdzieniegdzie na ściankach. Tym samym trzeba go wyczyścić ręcznie – pomocne okażą się trzy duże otwory. W skrócie – polewamy wodą, bierzemy druciankę i szorujemy, a woda z brudem wypływa przez znajdujące się wewnątrz otwory.
Podsumowanie / ocena
Pomimo początkowych obaw, doszedłem do wniosku, że Landmann Peiga Lavastein jest dobrą alternatywą dla tradycyjnych grilli węglowych. Osobiście bym go jednak nie kupił. Powodem jest miejsce, gdzie mieszkam – a jest to blok. Trudno byłoby mi składać i rozkładać grill – jak dla mnie trochę syzyfowa praca. Skręcanie samo w sobie jest męczące, lecz da się przeżyć. Jeżeli jednak ktoś posiada dom z własnym ogródkiem lub działkę, to model ten wydaje się właściwym rozwiązaniem. Mimo to przestrzegam, podkreślając, że jego przechowywanie w mieszkaniu (blok) może okazać się dość problematyczne.
ZALETY
|
WADY
|