Autonomiczne maszyny sprzątające stają się w Polsce coraz popularniejsze. Pośród nich prym wiedzie marka iRobot, którą kilka miesięcy temu polecał Wam Maciej w naszym zestawieniu najlepszych odkurzaczy. Od niedawna mamy okazję testować jeden z najnowszych wynalazków dostępnych w sklepie DLF – robota do mopowania podłóg, model iRobot Braava 380. Jak sprawdza się w praktyce? I czy faktycznie jest tak potrzebnym gadżetem, jak przekonuje nas producent?
Na początek reklama iRobot Braava 380
Braava™? Dlaczego nie Scooba®?
Rodzina domowych maszyn sprzątających iRobot składa się w tej chwili z czterech różnych serii: wyspecjalizowanej linii Looj® (dedykowanej czyszczeniu rynien) oraz bardziej konwencjonalnych urządzeń Roomba® (odkurzanie podłóg), Scooba® (mycie podłóg) oraz Braava™ (mopowanie podłóg). No i właśnie. Czym różnią się dwie ostatnie rodziny?
W przeciwieństwie do zaawansowanego sprzętu z logo Scooba®, Braava™ jest urządzeniem prostszym (i tańszym – dla porównania flagowy model Scooba® kosztuje 2700 zł, podczas gdy zakup Braava™ zamknie się w połowie tej kwoty), dedykowanym głównie czyszczeniu podłóg drewnianych.
Czego Braava™ nie potrafi? Przede wszystkim używa innego algorytmu czyszczenia i innych narzędzi. Scooba® wykorzystuje system trzystopniowego mycia podłóg (zbiera luźne drobiny i zwilża, zmywa zaschnięty brud, zasysa brudną wodę), podczas gdy Braava™ zadowala się tylko jednym krokiem (zbieranie brudu na mokro lub sucho) z kilkukrotnym powtórzeniem (technika przejazdu przód – tył). Jak łatwo więc zgadnąć patrząc tylko na specyfikację, droższy robot to zawodnik klasy ciężkiej, stworzony z myślą o płytkach i terakocie, któremu żadna, nawet najbardziej zapuszczona podłoga nie straszna, podczas gdy młodszy i tańszy model to sprzęt salonowy, stworzony raczej z myślą o utrzymywaniu czystości, niż czyszczeniu „stajni Augiasza”.
Tyle teorii, czas najwyższy sprawdzić, jak jest w praktyce.
Co w pudełku?
Kupując zestaw Braava 380, poza robotem znajdziecie w pudełku również kilka ważnych akcesoriów.
Najważniejszym jest system nawigacji NorthStar (wymaga dwóch baterii typu C, dołączonych do zestawu) – to mapa dla robota, dzięki której na bieżąco ustala swoje położenie, pamiętając jednocześnie, gdzie był, i wiedząc, gdzie jeszcze musi pojechać.
Dwie głowice czyszczące: zwykła oraz Pro-Clean. Ta pierwsza jest klasyczną nakładką, służącą jedynie do przytrzymania ściereczki – bez żadnych dodatkowych usprawnień. Druga z głowic, dostępna również jako osobne akcesorium, wyposażona została w nakładkę dozującą płyn podczas cyklu mopowania, stale nawilżając ściereczkę świeżym płynem.
Zestaw ściereczek – w zestawie znajduje się jedna szmatka do czyszczenia na sucho, i jedna dedykowana porządkom z użyciem płynu. Dla ułatwienia, każda ma inny kolor.
Zasilacz oraz akumulator 2000 mAh NiMH. W tym miejscu warto podkreślić, że w sprzedaży jest również opcjonalne akcesorium w postaci stacji Turbo ładowania. Nie mieliśmy niestety okazji sprawdzić tego gadżetu w praktyce, ale według zachodnich recenzentów jest to dodatek obowiązkowy, gdyż pozwala skrócić czas ładowania do zaledwie 2 godzin.
Obudowa
iRobot Braava 380 to sprzęt wyjątkowo kompaktowy – prawie cztery razy mniejszy, niż używany w maniaKalnej redaKcji odkurzacz. Nie ma w tym nawet grama przypadku. Projektanci robota celowo położyli specjalny nacisk na utrzymanie możliwie minimalnych gabarytów, aby urządzenie nie blokowało się pod stolikami, krzesłami i innymi „przeszkodami”. I zamierzony efekt udało się w 100% uzyskać – w czasie testów zdarzył się nam tylko jeden przypadek zablokowania 380-ki, wymagający interwencji człowieka.
Obudowa wykonana została w całości z tworzywa sztucznego. Spasowanie wszystkich elementów jest zadowalające, a szkielet konstrukcji – sztywny. Całość wykończono w uniwersalnym, czarnym kolorze – o ile jednak boki urządzenia są matowe, tak w wypadku górnej płyty producent zdecydował się wykorzystać błyszczący lakier. To rozwiązanie zrozumiałe z estetycznego punktu widzenia, ale wyjątkowo niepraktyczne. Sprzęt owszem, wygląda ładnie, ale przed pierwszym mopowaniem – po 20 minutach pracy, obudowa Braavy jest już pokryta widoczną warstwą kurzu, brudu i pyłu, jak magnesem przyciąganego do fortepianowej czerni robota.
Na górnej płycie ulokowano trzy przyciski, stanowiące jednocześnie główny interfejs do zarządzania urządzeniem. Pierwszy włącza sprzęt, drugi nakazuje pracę w trybie suchym, a trzeci – w trybie mokrym. Tuż nad elementami sterowania znajduje się szklany romb odpowiadający za kontakt z systemem nawigacji NorthStar.
Na tylnej listwie zamontowano uchwyt, za który robota można podnieść. W dolnej części urządzenia znajdują się dwa solidne, gumowe koła – ich oś jest ruchoma, dzięki czemu Braava 380 bez kłopotów pokonuje drobne nierówności podłoża.
Ostatnim z elementów wartych omówienia jest gniazdo ładowania. Ulokowanie tego komponentu wymaga podłączenia robota w pozycji stojącej, ewentualnie wykorzystywania stacji ładującej.
Zasada działania
Braava 380 bazuje na systemie nawigacji NorthStar – jej „sercem” jest nieduża, czarna kostka dołączona do zestawu. Gadżet emituje sygnał, który odbijany jest od sufitu – tak przetworzony wraca do robota. Dzięki temu sprzęt jest w stanie zbudować wirtualną mapę pomieszczenia, jako punkt odniesienia traktując kostkę.
W czasie każdego przejazdu Braava zapamiętuje napotkane przeszkody, na bieżąco korygując zaplanowaną trasę – dba przy tym również o to, aby żadnego miejsca bez potrzeby nie czyścic dwa razy. Rozpoznaje ściany i potrafi je śledzić. Wykrywa gwałtowne zmiany wysokości (na przykład schody), radzi sobie również z unikaniem dywanów – ale tylko przy założeniu, że te ostatnie będą wystawały nieco ponad powierzchnię podłogi (jeśli macie więc dywan wpuszczony w podłogę obowiązkowo trzeba go „zastawić” tymczasowymi przeszkodami.
Rozpoczynając cykl sprzątania, Braava dzieli każde pomieszczenie na sektory. Najpierw sprząta obszar po prawej stronie a następnie wraca i zajmuje się lewą stroną. W kolejnym kroku przechodzi do sprzątania rogów mebli, śledzi również ściany. Kończąc pracę, powróci do miejsca, w którym rozpoczęto porządki.
Czas na sprzątanie!
Sprzątanie na sucho
Przygotowanie robota do pracy ogranicza się do umieszczenia odpowiedniej ściereczki na wielofunkcyjnej głowicy. Następnie wybieramy przycisk zamiatania, i Braava 380 rusza do akcji.
Czyszcząc w trybie suchym (zamiatania), Braava porusza się do przodu po liniach prostych, a następnie w opcji przód – tył po liniach równoległych. W ten sposób sprawnie i szybko radzi sobie nawet z większymi pomieszczeniami. Z każdym przejazdem zbiera kurz, pyłki, włosy i drobne zabrudzenia – ale tylko takie, które przyciągnie i utrzyma sucha ściereczka.
W czyszczeniu na sucho sprzęt bez trudu „odświeży” podłogę, zbierając jednodniowy kurz i drobne paprochy. Większe kłęby sierści czy kurzu zostaną na podłodze, podobnie jak duże i ciężkie śmieci – na przykład kawałki papieru czy ziarna żwirku. Braava 380 niezbyt dobrze radzi sobie również z rozsypaną mąką i innymi, sypkimi produktami spożywczymi. Nie może być to jednak zaskoczeniem. Nie mając silnika ssącego urządzenie nie może skutecznie walczyć z większymi zabrudzeniami – ale nie taki w końcu jest cel tej maszyny.
Sprzątanie na mokro
Wybierając skuteczniejszy tryb sprzątania na mokro, do wyboru mamy dwie opcje. Możemy albo wykorzystać tą samą, wielofunkcyjną głowicę, po którą sięgamy przy zamiataniu podłogi (zmieniamy wtedy jedynie szmatkę z białej na niebieską, a materiał lekko zwilżamy) albo instalujemy lepszą głowicę Pro-Clean. W drugim wypadku, musimy przed zamontowaniem ściereczki napełnić jeszcze nieduży zbiornik ukryty w głowicy, który – w połączeniu z nakładką dozującą płyn podczas mopowania – zadba o równomierne nawilżenie sprzątanych powierzchni.
W trybie mopowania na mokro sprzęt używa algorytmu poruszania się na krótkich dystansach (jedzie w jedną stronę, następnie wraca po tej samej linii i jedzie naprzód w drugą stronę) – wykonuje przy tym ruchy na przemian w lewo i w prawo. Warto też dodać, że urządzenie wykorzystuje małe ilości wody i wyłącznie do nawilżania szmatki – płyn w żadnym ze scenariuszy nie jest wylewany prosto na podłogę.
Skuteczność maszyny testowaliśmy w dwóch wariantach.
W pierwszym, wysłaliśmy robota do walki z jednodniowymi zabrudzeniami – głównie kurzem oraz niedużymi ilościami drobnego, udeptanego piasku – na podłogach drewnianych. Braava 380 z pojedynku wróciła z przysłowiową tarczą. Wszystkie powierzchnie zostały wyczyszczone dobrze, łącznie z zakamarkami pod szafkami i przy listwach podłogowych.
Zachęceni dobrym rezultatem w pierwszym teście, postawiliśmy przed 380-ką trudniejsze zadanie – wyczyszczenie płytek łazienkowych i kuchennych, na których (oprócz kurzu i pyłu) znajdowały się między innymi zacieki z zaschniętego mydła, wdeptany piasek i kilka tłustych plam. Wyniki potwierdziły postawioną na początku tego testu hipotezę.
Braava zdecydowanie lepiej wypada w roli „strażnika czystości”, niż właściwej maszyny czyszczącej.
Uwaga: warto pamiętać, że producent reklamuje model Braava 380 jako robota dedykowanego głównie podłogom drewnianym – do czyszczenia płytek i terakoty zalecane jest sięgnięcie po urządzenie z serii Scooba®.
O czym warto pamiętać?
Kluczowym punktem systemu NorthStar są kostki nawigacyjne. Każda z nich ma ograniczony obszar działania (sygnalizowany przez diody), wynoszący nieco ponad 90 metrów kwadratowych. Chcąc wyczyścić większą powierzchnię, zakupić będziecie musieli dodatkowe kostki, rozszerzając tym samym pole działania robota.
W przeciwieństwie do swojego kuzyna z linii Scooba®, Braava 380 nie posiada pamięci długotrwałej. A to oznacza, że sprzęt zapamiętuje wszystkie szczegóły dotyczące sprzątanego pomieszczenia, ale tylko do dezaktywacji urządzenia. Ponowne włączenie wymusza potrzebę opracowania na nowo mapy czyszczonej lokalizacji.
Wykorzystane w Braava 380 algorytmy wymuszają również interwencję człowieka w dwóch punktach – rozpoczęcia pracy i jej zakończenia. Nie możecie więc liczyć na to, że wzorem inteligentniejszych modeli iRobot, Braava 380 samodzielnie, o wyznaczonej godzinie rozpocznie czyszczenie, a po jego zakończeniu również samodzielnie wróci do stacji i się wyłączy.
I uwaga ostatnia – raczej oczywista, ale i tak warta wspomnienia. Braava 380 jest wyłącznie robotem mopującym. Nie posiada ani zbiornika na kurz, ani silnika zasysającego, nie potrafi więc odkurzyć pomieszczenia tak, jak robią to Roomby.
Podsumowanie i ocena
iRobot Braava 380 to niewątpliwie produkt ciekawy, ale nadal wymagający dopracowania na kilku płaszczyznach.
Po pierwsze, skuteczność sprzątania w ogólnym rozrachunku nie jest specjalnie imponująca – zwłaszcza w wypadku kuchni i łazienek, gdzie ilość kłopotliwych dla 380-ki zabrudzeń będzie zawsze duża (i tutaj trzeba raz jeszcze podkreślić – producent reklamuje model Braava 380 jako robota dedykowanego głównie podłogom drewnianym – do czyszczenia płytek i terakoty zalecane jest sięgnięcie po urządzenie z serii Scooba®)
Co ważniejsze jednak, robot nie jest w pełni autonomiczny (należy go osobiście za każdym razem włączyć, a po zakończeniu pracy spakować) – a to już podważa ideę przyświecającą powstaniu tego typu urządzeń. W teorii chodzi przecież nie tylko o to, aby sprzęt odciążył nas od pracy fizycznej, ale również zwolnił z obowiązku pamiętania o samym fakcie sprzątania).
Na plus nowego robota mopującego przemawia wysoki komfort pracy. Braava 380 jest bardzo cicha (nasze pomiary wykazały głośność na poziomie około 45 dB) – na tyle, że w zasadzie łatwo zapomnieć o tym, że urządzenie pracuje. Dzięki niedużym gabarytom sprawnie radzi sobie z manewrowaniem w ciasno zabudowanych przestrzeniach, a że nie jest ciężki, nie ma ryzyka, że przypadkowo wywróci kwietnik czy zrzuci coś z szafki „obijając” się o nią. Sprawdziliśmy również z ciekawości, jak 380-ka radzi sobie ze zwierzętami – zarówno w wypadku psów, jak i kotów, sprzęt budził zainteresowanie domowych pupili, ale nie powodował ani agresji z ich strony, ani nie wzbudzał w nich przerażenia (co głośnym robotom zdarza się bardzo często).
Komu testowany produkt można polecić? Na pewno osobom, które i tak regularnie sprzątają swoje mieszkania i poszukują prostego sprzętu, który raz dziennie usunie kurz i drobne paprochy z podłóg. To świetny prezent dla osób zabieganych, rzadko przebywających w domu, a jednocześnie lubiących gadżety usprawniające codzienne życie.
Jeśli jednak szukacie przede wszystkim mocnego i wydajnego „czyściciela”, Braava 380 Was prawdopodobnie rozczaruje – naszym zdaniem lepiej wtedy sięgnąć po droższy, ale też oferujący szerszy zasób możliwości model Roomba® (jeśli głównie odkurzacie) lub Scooba® (jeżeli potrzebujcie autonomicznego mopa do „brudnej roboty”). Zalecane przez producenta „kombo” to oczywiście wszystkie trzy modele pracujące wspólnie (odkurza Roomba®, łazienkę i kuchnię sprząta Scooba® a drewnianymi podłogami zajmuje się Braava 380) – koszt „zatrudnienia” takiego zespołu to jednak około 7000 zł, a więc niemało.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny iRobot Braava 380
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
mam i polecam, mam biały model braava, jest nie głosny i bardzo pomaga w sprzątaniu
Szkoda tylko przy tych zachwytach, że nikt się nie zająknie, że roboty mopujące zostawiają ślady kółek. Ja niestety odkryłam to dopiero po pierwszym uruchomieniu. Sprząta fajnie, ale dla mnie to nie jest „cichuteńka praca”, jak to przeczytałam w którejś recenzji. Dźwięk psikania wodą jest naprawdę głośny i mnie np irytuje. Dlatego staram się używać robotów, kiedy mnie nie ma w domu. Wody lanej jest dużo i zastanawiam się, kiedy zaczną się wybrzuszać panele. No ale czego się nie zrobi z lenistwa.
Super sprzęt! Wygodny w użyciu, cichy i do tego mega samodzielny! Polecam każdej wygodnej i dokładnej pani domu 😉
To jest duża wygoda, bo jednak oszczędza nam to czas, testuję 2 miesiąc już i jestem zadowolona, poza tym dokładnie sprząta całą podłogę i listwy również.
Ja mam dokładnie ten model i bardzo mi się ten robot podoba. Nigdy nie lubiłam zmywać podłogi, a teraz irobot robi to za mnie, dla mnie rewelacja!
w pl jeszcze nie ma, ale podobno najnowszy i najlepiej sprzątający model to braava jet. ciekae kiedy u nas będzie i za ile
Braava jet już jest dostępna, kosztuje 1099 zł. Niestety nakładki wielorazowe mają być dostępne dopiero za ok. miesiąc. Te jednorazowe są moim zdaniem za drogie.
Mam braavę 390T i jestem hiper zadowolona, sprawdzi się u każdego, ale nie na bardzo zabrudzone powierzchnie – tu lepiej zainwestować w scoobę. W mieszkaniu z panelami i płytkami 390T jest super. Nowa braava jet też mi się podoba bo jest mniejsza i bardziej dostępna cenowo, ale droższa w użytkowaniu. No i tylko do mniejszych powierzchni. Jak ktoś nie ma setek metraży i szuka uniwersalnej maszyny do mycia czy odświeżenia (często do paneli używam tylko ściereczek jednorazowych, bez mycia z głowicą pro-clean) to polecam 390T.
Świetnie radzi sobie z tym, z czym ma większość problemy – zakamarki. Świetnie sprząta całą powierzchnię nie zostawiając brudu w trudno dostępnych miejscach jak przejścia czy pod ścianą.
Niestety nie ma jeszcze idealnego robota sprzątającego na rynku, ale te które są, całkiem nieźle sobie radzą: u mnie roomba odkurza całe mieszkanie zbierając kocie kłaki i żwirek, włosy i inne farfocle – robi to bardzo sumiennie (tak jak odkurzacz tradycyjny), następnie na panelach działa braava na sucho, a na płytkach – na mokro. Te działania spowodowały, że w mieszkaniu ilość kurzu i brudu została ograniczona do minimum co mnie satysfakcjonuje. Jestem ciekawa jak sprzęty sprawdzą się długofalowo – np. półroczna roomba pracuje ostatnio jakoś dziwnie głośno i nie wiem dlaczego? Oczywiście tradycyjnego odkurzacza nadal używam – głównie do odkłaczenia tapicerki, drapaka i wszystkiego ponad poziomem podłogi. Z moich robotów jestem – póki co – zadowolona.
Według mnie na uwagę zasługuje robot Roomba firmy iRobot. Zamawiałem go ze strony http://www.irobot.pl Sam robot jest cichy i bezawaryjny. Sprząta bardzo dokładnie, zresztą jak wszystkie roboty tej firmy. Brud znika aż miło i to co najważniejsze – nic się nie wplątuje w szczoteczki.
Z tą uciążliwością włączania czy wyłączania tegoż mopa to bym się aż tak bardzo nie przejmował. Przecież nie można być 100% leniem. 🙂 Napiszę tak: w domu regularnie jest odkurzane przede wszystkim z racji posiadania przeze mnie 2óch kotów . Sierść to glówna przyczyna „brudnych” podług. W ciągu tygodnia ok 50m2 codziennie sprząta u mnie iRobot roomba 620, który swietnie zbiera sierść i odkurza podłogę. Następnie włączam mopa i po okolo 30 minutach (tyle mniej więcej trwa mopowanie) podloga czysta i pachnąca. Natomiast w łykendy (po zebraniu odkurzaczem ręcznym akumulatorowym żwiru z podlogi (który nie zalecany jest w przypadku mopowania czy też zamiatania, gdyż robot moze zarysować podłogę) włączam tryb zamiatania (tu muszę wspomnieć że świetnie zbiera kurz i sierść) i podłoga jest czysta. Tak naprawdę to częściej uzywa się trybu zamiatania niż mopowania. Nie ulega wątpliwośći że sprzęt wyręcza i to bardzo. Szczególnie jak ma się 4 pokoje i 2 łazienki do wysprzątania. Mogę polecić z czystym sumieniem. Produkty tej firmy.