Niejednokrotnie podejmowaliśmy na AGDManiaKu temat inteligentnego domu – w kolejnych latach pod nasze strzechy będą trafiały lodówki, pralki oraz odkurzacze posiadające w nazwie słowo smart. Sprzętem będziemy zarządzać z poziomu smartfonu albo tabletu, nierzadko rola użytkownika zostanie ograniczona do sprawdzenia co jakiś czas, czy wszystko sprawnie działa. Zmiany ograniczą się jedynie do urządzeń wykorzystywanych w łazience i kuchni? Zdecydowanie nie – obejmą swym zasięgiem cały dom, a najlepszy przykład nowego stanowi oświetlenie. Gotowi na żarówki w wersji smart?
Oświetlenie zaliczane do kategorii „inteligentnego” nie jest odkryciem ostatnich tygodni czy nawet miesięcy. Niektóre firmy zajmowały się tym zagadnieniem już dobrych kilka lat temu, a jeśli spojrzy się na temat z bardzo szerokiej perspektywy, to okaże się, że prace nad inteligentnym oświetleniem trwają od dawna (to już dekady). Firmy różnie podchodzą do tego zagadnienia i skupiają się na innych aspektach, ale ostatecznie przyświeca im jeden cel: chcą przekonać klientów, że warto unowocześnić swój dom/miejsce pracy smart oświetleniem i wydać na to pieniądze. Póki co całkiem spore pieniądze.
Do gry wkraczają Koreańczycy
Niedawno media śledzące branżę nowych technologii, informowały o produkcie Smart Bulb/Smart Lamp, czyli inteligentnej żarówce stworzonej przez LG. Sprzęt wyposażono w adaptery Wi-Fi oraz Bluetooth, dzięki czemu można nim sterować z poziomu sprzętu mobilnego (żarówka współpracuje z platformami Android oraz iOS). Oznacza to np., że światło będzie można włączyć/wyłączyć smartfonem. Jakie płyną z tego korzyści? Warto napisać m.in. o oszczędności: jeżeli zostawi się w domu zapalone oświetlenie, to nic nie stanie na przeszkodzie, by skorygować swój błąd w pracy, w autobusie czy podczas spaceru. To stwarza także spore możliwości, gdy ktoś zamierza wyjechać na urlop lub przynajmniej weekend i boi się, że w trakcie nieobecności dom zostanie splądrowany przez złodzieja. Wcześniej w takich przypadkach proszono sąsiadów/rodzinę o zapalanie światła na kilka-kilkanaście minut, potem stosowano specjalne gadżety uruchamiane czasowo, teraz będzie można włączyć domowe oświetlenie wypoczywając w przyjemnych okolicznościach przyrody lub zwiedzając zabytki oddalone od domu o setki/tysiące kilometrów.
Na bezpieczeństwie i oszczędności sprawa się nie kończy – użytkownik żarówek LG będzie mógł dostosowywać domowe oświetlenie do pory dnia i roku, do swojego nastroju oraz konkretnej sytuacji. Żarówka koreańskiej firmy sprawdzi się zarówno jako budzik i zachęci domownika do rozpoczęcia dnia o konkretnej godzinie, jak i część domowego systemu audio – sprzężenie światła z muzyką powinno przynieść ciekawe efekty i raz na jakiś czas (np. podczas imprezy sylwestrowej spędzanej w domu) może się okazać atrakcyjnym bonusem. Zwłaszcza, że obsługa sprzętu nie powinna być trudna – wszystko odbywa się za pomocą mało skomplikowanej aplikacji, więc dla osób zaznajomionych ze sprzętem mobilnym będzie to przygoda, a nie wielkie wyzwanie i męcząca konieczność opanowania nowych umiejętności.
Ważnymi aspektami oświetlenia nowego typu będą oczywiście jego cena, energochłonność oraz żywotność produktu. Póki co komentować można jedynie koszt zakupu: ledowa żarówka LG będzie dostępna w Korei Południowej (trudno stwierdzić, co z pozostałymi rynkami, ale prawdopodobnie nie skończy się na koreańskim), gdzie trzeba przyjdzie za nią zapłacić równowartość około 100 złotych. Urządzenie ma być, wedle zapowiedzi producenta, energooszczędne i długowieczne (10 lat pracy przy użytkowaniu przez 5 godzin każdego dnia). Jeżeli Smart Bulb faktycznie wytrzyma tak długo i okaże się produktem energooszczędnym, to jego zakup wydaje się dobrym pomysłem. Zwłaszcza w przypadku osób lubiących nowinki technologiczne.
Produkt LG to zaledwie jedna z odsłon „żarówkowego wyścigu producentów”. Krótko po informacjach na temat tego sprzętu, pojawiły się doniesienia na dotyczące… podobnego rozwiązania stworzonego przez korporację Samsung. Rodzimy konkurent LG zaprezentuje swój produkt w tym tygodniu, ale już teraz trochę o nim wiadomo. Także i w tym przypadku mowa o lampach LED, urządzenie wyposażono w adapter Bluetooth, wyeliminowano moduł Wi-Fi. Konsekwencją takiego posunięcia będzie zapewne niższy koszt żarówki. Sprzętem Samsunga będzie można zarządzać z poziomu urządzeń mobilnych czy komputera, podobno przy czterogodzinnej pracy każdego dnia żarówka wytrzyma 10 lat (15 tys. godzin świecenia).
Udział dwóch koreańskich firm w formującym się rynku może skutkować jego szybkim rozwojem i dostarczaniem klientom nowych rozwiązań, nowych funkcji w żarówkach. Część pomysłów zainteresuje zapewne klientów indywidualnych, inne zostaną wykorzystane przez biznes oraz instytucje kultury. Nie trzeba się zbytnio wysilać, by wyobrazić sobie implementację inteligentnego oświetlenia w galeriach sztuki, klubach albo sklepach. Już dzisiaj takie projekty realizują wyspecjalizowane w tym firmy. LG i Samsung dostarczają technologie, które będą mogli wprowadzać w życie i z powodzeniem stosować nawet laicy. To stworzy większe możliwości i obniży koszty, przy czym produkty tego typu mogą się stać bardziej dostępne – do tej pory różnie z tym bywało.
Konkurencja dla Philipsa
Parę lat temu eksperyment z inteligentnymi żarówkami rozpoczęła korporacja Philips, która wprowadziła na rynek produkt Hue. To zestaw żarówek ze specjalnym mostkiem – z ich pomocą można tworzyć w domu instalacje sterowane z poziomu smartfonu czy tabletu. Użytkownik jest w stanie kontrolować natężenia światła emitowanego przez żarówki czy jego barwę. Cały system może się składać z kilkudziesięciu takich żarówek i z pewnością umożliwia stworzenie wielu ciekawych instalacji: od uatrakcyjnienia własnej przestrzeni życiowej (światło ułatwiające zasypianie czy wstawanie), przez poprawienie nastroju w miejscu pracy (od oświetlenia może zależeć wydajność pracowników) po projekt przyciągający klientów do restauracji i sprawiający, że lepiej się w niej poczują. Rozwiązanie ma jednak pewną wadę: wysoką cenę.
W Polsce za zestaw składający się z trzech żarówek i mostka trzeba zapłacić ponad osiemset złotych. Każda kolejna żarówka to dodatkowe setki złotych. Tym samym wyposażenie domu, biura albo baru w takie oświetlenie może uderzyć po kieszeni. Użytkownik uzyskuje pewną wygodę, lecz wiąże się to ze sporą inwestycją. Wejście na rynek nowych firm dostarczających produkty tego typu powinno doprowadzić do spadku cen. Zwłaszcza, że temat nie kończy się na wspomnianych już koreańkich gigantach – przybywa mniejszych firm, które planują namieszać na rynku.
Nowy rynek, nowi gracze
Druga połowa roku 2012 przyniosła doniesienia na temat projektu LIFX, który stał się prawdziwym hitem na Kickstarterze, czyli serwisie umożliwiającym finansowanie społecznościowe. Ludziom bardzo przypadł do gustu pomysł stworzenia na nowo żarówki, uczynienia tego produktu inteligentnym, sterowania nim za pomocą sprzętu mobilnego. Ciekawość może nawet wzbudzać „współpraca” produktu z serwisami społecznościowymi (sygnał świetlny w przypadku powiadomienia na Facebooku – niecodzienna idea, ale wielu osobom zapewne przypadłby do gustu). W tym przypadku z pomysłem na ledową, energooszczędną, ale jednocześnie bardzo nowoczesną żarówkę nie wyszedł wielki gracz z rynku AGD, lecz mniejsza firma. Jej śladem poszły kolejne, które również chciały/chcą eksplorować ten raczkujący rynek.
Jakiś czas temu za pośrednictwem serwisu Kickstarter zbierano pieniądze na stworzenie żarówki SmartCharge. Czy to produkt podobny do wcześniej wspomnianych? Z jednej strony, tak, ponieważ mamy do czynienia z nowym podejściem do kwestii oświetlenia. W tym wypadku twórcy poszli jednak krok dalej i postanowili stworzyć żarówkę, która w pewnym stopniu uniezależni domową sieć od kaprysów pogody (np. zerwanych linii energetycznych) czy awarii w transformatorze. Rozwijana jest żarówka świecąca bez stałego dopływu energii elektrycznej.
Jeżeli ktoś przeżył (a pewnie przytrafiło się to każdemu) awarię sieci energetycznej, to wie, że sprawia ona spore problemy: wyłączona lodówka, niemożność korzystania z urządzeń pozbawionych baterii i przede wszystkim problemy z poruszaniem się po własnym domu, jeśli awaria nastąpiła w nocy. Zaczyna się gorączkowe szukanie latarki czy świecy i sprawdzanie bezpieczników w domu, potem ewentualnie dociekanie, czy awaria nie objęła swym zasięgiem także innych domów/mieszkań. A gdyby tak żarówka działała nawet po awarii zasilania?
Produkt SmartCharge wśród wielu komponentów, w które nie są wyposażane zwykłe żarówki, posiada jeden niezwykle istotny: baterię. Gdy energia z sieci przestanie zasilać żarówkę, zostanie wykorzystany akumulator. Przywołany przed momentem bonus ma oczywiście pewne ograniczenia – bateria wytrzyma kilka godzin. To jednak powinno wystarczyć, by sprawdzić w spokoju, co się stało, poczekać na naprawę sieci, ewentualnie dotrzeć do łóżka i położyć się spać z nadzieją, że rano problem zniknie.
Koszt jednego takiego urządzenia ma wynieść około 35 dolarów, za cztery klient zapłaci ponoć 100 dolarów. Nadal nie jest tanio, ale do rąk użytkownika trafia naprawdę ciekawy produkt.
Poruszone zagadnienie nie kończy się na przywołanych producentach, ani tym bardziej na kilku wspomnianych żarówkach – to znacznie szerszy temat, który z każdym kwartałem będzie zyskiwał na znaczeniu. Wzrośnie zarówno liczba firm działających w tym biznesie i stosowanych przez nie rozwiązań, jak i ludzi zainteresowanych nowoczesnym oświetleniem. Portfele jednych przyciągnie wygoda i komfort użytkowania, inni skuszą się przez ciekawość. Ciekawe, kiedy takie pomysły staną się powszechne?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.