Dobry sposób na relaks w jesienny lub zimowy wieczór? Lektura książki przy lampce wina. Spora frajda i chyba nie trzeba do tego przekonywać. Przyjemność będzie jeszcze większa, gdy wino… zrobicie sami. Proces jest odprężający, wciągający i zazwyczaj przynosi wymierne korzyści w postaci dobrego trunku. Mylą się ci, którzy myślą, że o tej porze roku w domu nie można zrobić dobrego wina. Śnieg za oknem nie jest przeszkodą, lecz sprzymierzeńcem: motywuje do eksperymentów, a jednym z nich jest wino świąteczne.
Niedawno na naszym blogu pojawił się tekst poświęcony ręcznie wykonanym prezentom. Wśród nich znalazły się trunki domowej roboty: piwa, wina i nalewki. Jeśli ktoś trudni się ich wyrobem, to zapewne zdaje sobie sprawę z tego, że to wielka frajda i można ją wykorzystać do stworzenia świetnych podarków – nie tylko przy okazji świąt Bożego Narodzenia. Winiarzy i piwowarów nie trzeba do tego przekonywać. Dlatego tekst skierowany jest przede wszystkim do osób, które nie są specjalistami w tym temacie, a chciałyby się o nim czegoś dowiedzieć i może nawet spróbować swoich sił w produkcji wina. Święta tuż tuż, więc skupimy się na przygotowaniu trunku nawiązującego do okazji.
Co potrzebne na początku?
Do rozpoczęcia przygody z domową produkcja wina konieczne będą sprzęt, wiedza oraz produkty, które po pewnym czasie staną się owym trunkiem. Wspomniane elementy mogą szybko zniechęcić osoby niezorientowane w temacie, ale zapewniam, że nie należy się poddawać już na wstępie, bo nie czekają Was wielkie wydatki czy noce spędzone nad książkami (chociaż po pewnym czasie hobby może wciągnąć i poświęcicie mu sporo czasu). Zacznijmy od sprzętu.
Rozpoczęcie produkcji wina wymaga inwestycji w gąsior, korek i rurkę fermentacyjną. To podstawa. Koszt zestawu? Kilkadziesiąt złotych. Kupując korek i rurkę można się bez problemu zmieścić w kilku złotych. Cena gąsiora (posiada wiele nazw – często spotykany jest również balon) zależy od jego pojemności: im większa, tym droższy. Najmniejsze gąsiory, o pojemności 5 litrów (dostępne są również trzy litrowe, ale te służą raczej do przechowywania trunku), kosztują 20-30 złotych. Cena największych, kilkudziesięciolitrowych, nie powinna przekraczać 150 złotych.
Aby rozpocząć zabawę będą Wam jeszcze potrzebne specjalne drożdże i pożywka. Cena obu paczek (wystarczą na wyprodukowanie kilkudziesięciu litrów wina) nie przekracza dziesięciu złotych. Przyda się także kilka rzeczy do butelkowania – np. wężyk, którym ściągnięcie wino do butelek. Najprostszy kupicie za kilka złotych. Możecie także kupić korki i butelki. Inwestowanie w te drugie przeważnie nie ma większego sensu – butelki z odzysku świetnie nadają się do ponownego użycia. Jeżeli kupujecie wino w sklepie, to po prostu nie wyrzucajcie szkła, gdy skonsumujecie jego zawartość.
Dobrym sposobem na szybkie zebranie większej liczby butelek jest poinformowanie rodziny oraz znajomych o swoim nowym hobby i poproszenie ich o zostawianie butelek po winie. Jeżeli bierzecie udział w jakiejś imprezie, to również o tym pamiętajcie – zazwyczaj gospodarz wyrzuca puste butelki, a przecież możecie je zabrać ze sobą i świetnie spożytkować. Przed ponownym użyciem wystarczy usunąć starą etykietę, dokładnie umyć i wysuszyć butelkę. Zaoszczędzicie pieniądze, a efekt nie będzie gorszy. Korki również można zastosować ponownie, ale to już wyzwanie dla odważnych. Lepiej zainwestować w nowe – ich zakup nie uderzy po kieszeni. Czym korkować? Na rynku nie brakuje korkownic w różnych cenach. Osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę mogą zainwestować w prostsze modele lub gumowy młotek – nie stracicie wiele, jeśli stwierdzicie, że ta zabawa nie jest dla Was.
Gdzie kupić wspomniane produkty? Nie brakuje ich w supermarketach, w wielu dostępne są przez cały rok, w niektórych poważnie eksponuje się je latem i jesienią, ale zimą są również do kupienia – wystarczy spytać. Dobrym rozwiązaniem są też zakupy w Sieci, gdzie działają sklepy sprzedające akcesoria tego typu. To również odpowiednie miejsce do zadawania pytań przez osoby mniej zorientowane w temacie – sprzedawca może się okazać bardzo pomocny podczas zakupów i często warto słuchać jego rad.
Eksperymentalny zestaw, dzięki któremu dowiecie się, czy robienie wina w domu Was interesuje, można kupić za kilkadziesiąt złotych. Z pewnością zmieścicie się w stu złotych. Nie jest to porażająca kwota i warto ją wydać, by sprawdzić swoje możliwości, umiejętności, a przede wszystkim zapał w domowej produkcji wina. Jeśli okaże się, że to nie Wasza „bajka”, to nie będziecie bardzo stratni, całość możecie sprzedać lub sprezentować innemu chętnemu. Jeśli jednak połkniecie bakcyla, to szykujcie się na kolejne wydatki, szukanie miejsca w domu na sprzęt oraz poszerzanie wiedzy. Skoro już o niej mowa.
Gdzie szukać informacji?
Intuicja i doświadczenie odgrywają wielką rolę w wytwarzaniu wina, ale nie obejdzie się bez fachowej wiedzy – zwłaszcza na początku przygody, gdy amator nie wie, od czego zacząć pracę. Powtórzę zatem postawione przed momentem pytanie: gdzie szukać informacji? Opcji jest kilka – najprostsza to Internet. Znajdziecie tu sporo stron poświęconych winiarstwu domowemu: poradniki, fora, strony z przepisami. Na cenne treści trafią zarówno osoby, które dopiero przymierzają się do zakupu sprzętu i przygotowania pierwszego nastawu, jak i ludzie oddający się tej pasji od lat.
Znajdziecie również poradniki w wersjach drukowanych (do kupienia w księgarniach, supermarketach, Sieci). Ostatecznie można skorzystać z porad przywołanych już sprzedawców czy znajomych, którzy wytwarzają wino – jeśli dobrze poszukacie, to znajdziecie taką osobę w swoim otoczeniu. Z dostępnością informacji nie ma problemu – wystarczy chcieć ich poszukać, a potem oddać się lekturze, przyswajaniu danych i zamienianiu ich w trunek.
Wino zimą?
Ta kwestia zapewne od poczatku intryguje sporą część Czytelników: z czego można zrobić wino? Zwłaszcza zimą? Niektórzy będą przekonywać, iż wino uzyskujemy wyłącznie z winogron. Sporo w tym racji, ale w tym tekście nie będziemy się trzymać sztywno wyznaczonych ram: wina owocowe, zbożowe czy kwiatowe nazywajmy po prostu winem.
Produkcja wina w domu większości osób przywodzi na myśl wakacje i jesień. Nie brakuje wówczas produktów, które najbardziej kojarzymy z tym procesem – przede wszystkim owoców. Oprócz wspomnianych już winogron, można używać tanich i powszechnie dostępnych truskawek, wiśni, porzeczek, śliwek… Opcji jest tak dużo, że zazwyczaj trudno się zdecydować na konkretną i z żalem rezygnuje się z jednego owocu (ewentualnie mieszanki owoców – wszelkiego rodzaju miksy są nie tylko możliwe, ale nierzadko wręcz wskazane, by uzyskać lepszy smak trunku) na rzecz innego (lub innych). Do tego dochodzą kwiaty czy warzywa (tak, dobrze przeczytaliście) – czasem świetnie sprawdzają się w produkcji wina. Czy to oznacza, iż poza sezonem problem dużego wyboru znika, a zastępuje go brak pomysłu na nastaw? Niezupełnie.
Zima to czas eksperymentów. Można używać przetworów, które latem umieściło się w spiżarni, korzystać z egzotycznych owoców (to trudna sztuka i nie ma sensu zabierać się za nią na samym początku przygody z domowym wyrobem win). Alternatywą jest wykorzystanie soków owocowych dostępnych w sklepach (należy oczywiście szukać tych naturalnych), mrożonych owoców itd. Na dobrą sprawę, mamy jednak do czynienia z bezdenną studnią pomysłów: kawa, herbata, kakao, przyprawy – wszystko to może trafić do Waszego gąsiora i dać ciekawy efekt. Choć zdarzają się też wpadki: łato przedobrzyć z jakimś składnikiem, jego ilością czy dodatkami – pod tym względem wyrób wina nie różni się zbytnio od gotowania. Warto zatem eksperymentować, ale w granicach rozsądku i po zapoznaniu się z informacjami dostępnymi w Sieci czy w książkach.
Robimy wino
Przepisów na wino domowej roboty jest mnóstwo. I ciągle ich przybywa, bo realizowane są kolejne eksperymenty, następują zmiany w proporcjach składników itd. We wstępie wspomniano jednak o winie świątecznym, więc będziemy się tego trzymać. Nazwa jest oczywiście umowna – chodzi o wino korzenne, a ten smak wielu osobom kojarzy się właśnie z Bożym Narodzeniem lub szerzej z okresem zimowym. Niektórzy kupują w sklepach lub restauracjach/barach grzańce, inni tworzą je sami dodając do czerwonego wina cytrusy i przyprawy. Można jednak pójść krok dalej i uzyskać trunek o bardzo (!) korzennym, świątecznym smaku.
Podstawę naszego wina będą stanowiły rodzynki i ryż. Do pięciolitrowego gąsiora należy wsypać około 40 dkg opłukanego surowego ryżu oraz 15 dkg rodzynek. Następny krok to syrop cukrowy. W gorącej wodzie należy rozpuścić cukier. Jakie proporcje? W znacznej mierze zależy to od mocy, jaką chcecie uzyskać w swoim winie. Załóżmy, że będzie to mocniejszy trunek (kilkunastoprocentowy). Do 2 l wody należy wsypać 0,75 kg cukru, a po ostygnięciu roztworu wystarczy wlać go do balonu. W środku lądują także drożdże z pożywką – sposoby ich przygotowania i dodania są różne i trzeba się stosować do wytycznych podanych na opakowaniu (czasem wystarczy wsypać drożdże do wody i poczekać 15 minut przed dodaniem do nastawu, czasem należy rozpocząć ich przygotowywanie kilka dni wcześniej). Kolejny składnik stanowi cytryna lub kwasek cytrynowy (w tym przypadku połówka tej pierwszej lub kilkanaście g tego drugiego). Ostatni składnik stanowią przyprawy. Jakie? Sztywnych ram brak – każdy może się zdecydować na inną mieszankę. Do balonu ze zdjęć trafiły goździki, cynamon, gałka muszkatołowa oraz imbir. Zestaw sprawdzony i warty wypróbowania.
Balon ze wszystkimi składnikami należy szczelnie zamknąć korkiem i wetknąć w niego rurkę fermentacyjną, do której wcześniej trzeba wlać wodę. Całość wystarczy postawić w ciepłym miejscu (powyżej 20 stopni C) i… pozostaje czekać na efekty. Nastaw powinien zacząć pracować po kilku godzinach. Stanie się to widoczne i słyszalne. Czy to koniec pracy? Nie do końca – po 3-4 dniach do nastawu trzeba dodać syrop cukrowy (w 1,5 l wody rozpuścić 0,4 kg cukru). Po tym zabiegu pozostaje już czekać. Warto jednak dodać, że balon nie może być wypełniony nastawem pod sam korek – to grozi zatkaniem rurki i problemami (od cieknącego balonu po wysadzenie korka i umorusane ściany). Potrzebna jest zatem przestrzeń zapewniająca spokój. Zwłaszcza winiarzowi.
Na zakończenie
W kolejnych tygodniach wino należy ściągać znad osadu, klarować specjalnymi środkami (o ile to konieczne), a ostatecznie, gdy fermentacja ustanie i w gąsiorze znajdzie się gotowe klarowne wino, butelkować. Informacje na ten temat wyszukacie oczywisćie w Internecie. Czy zdążycie z winem świątecznym na tegoroczne Boże Narodzenie? Nie. Ale będziecie się mogli cieszyć jego smakiem i wspominać święta przed końcem zimy. Zabutelkowane wino korzenne świetnie sprawdzi się także za rok. Możecie kupić kilka butelek ozdobnych i przygotować prezenty na kolejne Boże Narodzenie czy Mikołajki. Zapewniam, że to świetny sposób na odprężenie – nie tylko w ciężkim okresie przedświątecznym…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.