>

Hoover HFX Pet HFX20P 011 to odkurzacz pionowy z 5-letnią gwarancją (TEST)

Na koniec roku mam okazję testować jedną z najciekawszych premier ostatnich miesięcy – flagowy odkurzacz pionowy marki Hoover z serii HFX.

Hoover HFX Pet HFX20P 011 to sprzęt, z którym miałem okazję zapoznać się na targach IFA we wrześniu tego roku, a już w listopadzie cztery wersje trafiły do naszych sklepów.

Seria HFX zaskakuje zupełnie inną konstrukcją niż u większości konkurentów, a do tego producent daje 5 lat gwarancji na sprzęt z wyjątkiem baterii oraz 90 dni na testowanie odkurzacza – jeśli nie spełni oczekiwań, możesz odesłać go do Hoovera na swój koszt, a firma zwróci kasę przelewem. Odkurzacz musi być sprawny i kompletny, ale może posiadać normalne ślady użytkowania.

Kilku producentów daje 30 dni na testy, ale Hoover trzy razy dłuższy czas i praktycznie nikt nie oferuje aż 5 lat gwarancji – zazwyczaj taka opcja występuje tylko w formie dopłaty 25-33% wartości sprzętu w formie ubezpieczenia przy zakupie w sklepie. Promocja z 5-letnią gwarancją nie ma terminu zakończenia – trwa do odwołania, a 90-dniowy okres testowy obowiązuje do końca 2024 roku.

Hoover HFX Pet HFX20P 011 / fot. techManiaK.pl

Ile kosztuje Hoover HFX?

Cena standardowa tego modelu to 2499 zł i dostępny jest obecnie w sklepach sieci RTV EURO AGD i ich sklepie internetowym oleole.pl. Sieć Media Expert dostała model o innym oznaczeniu: HFX20H 011, a główna różnica to kolor – zamiast granatowego z Euro, mają kolorystykę białą i brak mini elektroszczotki w zestawie.

Na rynku występują też wersje HFX10H 011 i HFX10P 011 – mają one pojedynczy akumulator zamiast dwóch, więc pracują dwa razy krócej. Model z P w nazwie ma dodatkowo mini elektroszczotkę do tapicerki i sierści. Obie kosztują w okolicy 1600-1800 zł bez żadnych promocji.

Kosz zakupu zespołu filtrów na dzień 24 grudnia 2023 roku nie jest jeszcze znany. Cała seria to nowość, więc raczej nikt nie potrzebuje jeszcze filtrów na zmianę – pewnie pojawią się na początku przyszłego roku. Podobnie nie ma dostępnych wałków do elektroszczotek.

Wycena czterech modeli w tej serii i flagowej wersji, którą dostałem na testy oceniam pozytywnie – producent nie przesadził z ceną, jak to ostatnio mają w swoim zwyczaju marki Dyson czy Samsung. Szkoda jedynie, że jeszcze nie ma dostępnych materiałów eksploatacyjnych.

Parametry i zestaw sprzedażowy

Testowa wersja to najbogatsza z dostępnych w Polsce. Poza gotowym do pracy odkurzaczem dostajemy drugi zbiornik na kurz do pracy w trybie odkurzacza ręcznego, teleskopową ssawkę szczelinową, ssawkę do kurzu z włosiem 2w1, mini elektroszczotkę do tapicerki, materacy i sierści, ładowarkę, drugi akumulator i wieszak na ścianę, który pozwala na powieszenie odkurzacza, a zmieści też drugi akumulator, drugi pojemnik na kurz i 1 z 3 akcesoriów.

Hoover HFX Pet HFX20P 011 / fot. techManiaK.pl

Dodatkowo między elektroszczotką główną, a pojemnikiem na kurz zintegrowano mini ssawkę do odkurzania narożników o nazwie Corner Genie.

W zestawie mamy też typowy dla tego producenta worek na akcesoria, gdybyśmy chcieli przechowywać je osobno. Zabrakło zapasowych filtrów, nie ma też giętkiej rury ułatwiającej sprzątanie mebli czy auta, ale poza tym zestaw można uznać za kompletny.

Hoover HFX Pet HFX20P 011 / fot. techManiaK.pl

Parametry sprzętu ciężko ocenić, gdyż Hoover w serii HFX nie podaje żadnych danych związanych z mocą, czy siłą ssania – wiemy tylko, że silnik ma moc 455 W, elektroszczotka główna ma 80 W, a ta mini 40 W. Dalsze parametry dotyczą już tylko akumulatora, pojemności, czasu pracy, czy głośności. Nawet parametr wagi jest nie do końca prawidłowo podany.

Specyfikacja Hoover HFX20P 011:

  • Silnik bezszczotkowy o mocy 455 W (dane z naklejki znamionowej na odkurzaczu);
  • Pojemność zbiornika: 1,2 l;
  • 2 poziomy mocy: ECO i Turbo + wybór rodzaju – na dywanach zwiększa obroty wałka;
  • Czas pracy z elektroszczotką na 1 akumulatorze: 12 minut w Turbo i 30 minut w ECO;
  • Czas pracy bez elektroszczotki: / minut;
  • Pojemność akumulatora: 4000 mAh (2 w zestawie);
  • Napięcie akumulatora: 21,6 V;
  • Czas ładowania: 3,5 h;
  • Maksymalna głośność pracy w trybie Turbo: 84 dB;
  • Szerokość elektroszczotki 25 cm, a wałka 19,5 cm.
  • Wysokość konstrukcji: 113 zł w pionie, 65,5 cm złożona na pół;
  • Wysokość elektroszczotki: 6 cm;
  • Wysokość leżącego odkurzacza w najwyższym miejscu za elektroszczotką: 12,5 cm.

Osobno wykonałem pomiary wagi w różnych konfiguracjach, gdyż sklepy i producent podają jakieś bzdury – wagę odkurzacza z opakowaniem mniejszą niż samego sprzętu:

  • Waga samej jednostki głównej ze zbiornikiem: 1,55 kg;
  • Waga całego odkurzacza z elektroszczotką: 3,72 kg;
  • Waga odkurzacza w trybie corner: 2,3 kg
  • Waga odkurzacza w trybie ręcznym ze zbiornikiem i ssawką 2w1: 1,68 kg;
  • Waga odkurzacza w trybie ręcznym ze zbiornikiem i mini elektroszczotką: 2,03 kg;
  • Waga odkurzacza w trybie ręcznym ze zbiornikiem i ssawką szczelinową: 1,77 kg.

Pojemność zbiornika kurzu należy do największych na rynku, podobnie jak waga konstrukcji, ale nie należy traktować jej jako sporej wady – wynika ona z nieco innej konstrukcji sprzętu niż w typowych odkurzaczach pionowych z silnikiem na górze. Postaram się to wyjaśnić w dalszej części recenzji.


Za to prawdziwie wypada parametr głośności – już na pierwszy rzut oka mam wrażenie, że jest to w trybie Turbo jeden z głośniejszych odkurzaczy w półce cenowej 2000-2500 zł. Cieszyć za to powinien czas pracy – na jednym akumulatorze to 12 minut w trybie Turbo, a mamy takie dwa w zestawie. Czas ładowanie jak na baterię 4000 mAh jest dobry, a małym zaskoczeniem jest mała szerokość robocza elektroszczotki – mimo typowej szerokości całego podzespołu 25 cm, wałek ma tylko 19,5 cm (licząc tylko to gdzie jest włosie).

Zestaw oceniam wysoko, zabieram jedynie punkt za brak giętkiej rury w zestawie i drugiej ładowarki do ładowania zapasowego akumulatora. Parametry są już mniej super, bliżej im do określenia „przeciętne”, lecz ocena jest mocno subiektywna, gdyż nie można podeprzeć się liczbami, a jedynie własnymi odczuciami.

Nie znamy mocy ssania bo Hoover to jeden z tych producentów nie podających żadnych danych poza mocą silnika, waga należy do jednych z najwyższych, ale za to czas pracy w trybie turbo jest po prostu świetny, podobnie jak pojemność akumulatorów, czy pojemność zbiornika kurzu.

Jakość wykonania i konstrukcja

Rynkowa premiera serii Hoover HFX była niemałym zaskoczeniem pod każdym względem. Po pierwsze sama konstrukcja na pierwszy rzut oka sugerowała, że jest to odkurzacz mopujący: od góry do dołu gruba obudowana na 12,5 cm średnicy z tak jakby dwoma zbiornikami, a realnie okazało się, że to po prostu taki nietypowy pomysł na zwykły odkurzacz do pracy na sucho, lecz z jednym, wielkim zbiornikiem kurzu 1,2 l i skróconą drogą, jaką mają pokonać zabrudzenia z podłogi do zbiornika o jakieś 40%.

Odkurzacze pionowe dzielą się konstrukcyjnie na dwie kategorie – te z silnikiem i zbiornikiem na dole (jak Electrolux Pure Q9) i te z jednostką centralną na górze, jak wszelkie Dysony, czy Samsungi. Z reguły jest tak, że to ten drugi typ ma większą reprezentację rynkową, oferuje większą moc ssania i wszelkie bajery. Odkurzacze z silnikiem na dole rozwijane są jeszcze przez Electroluxa i Boscha, a reszta producentów porzuciła tę kategorię, lub mają pojedyncze modele jako „zapchaj dziury”.


Hoover HFX to coś pomiędzy, gdyż konstrukcyjnie nie wpisuje się ten sprzęt w nic dotychczas znanego. Z jednej strony zbiornik jest na samym dole, zaraz za elektroszczotką jak w odkurzaczach z jednostką centralną na dole, lecz część silnikowa nadal jest na samej górze i też jest odpinana. Z łatwością można użyć silnika z rękojeścią jako odkurzacza ręcznego – mamy do tego osobny zbiornik kurzu z filtrem stożkowym HEPA, a dostępne końcówki są trzy: ssawka 2w1 z włosiem, teleskopowa ssawka szczelinowa i mini elektroszczotka do tapicerski, materacy i sierści.

Baterie dostajemy dwie i są wyjmowane – mogą być ładowane poza sprzętem. Niestety, producent do zestawu daje tylko jedną ładowarkę, a odkurzacz zawieszony w dołączonej do zestawu stacji nie ładuje się automatycznie – każdorazowo trzeba wpinać kabel w baterię i przepinać go między nimi. Gdy tylko pojawi się w sprzedaży ładowarka, zakupiłbym drugą, aby móc trzymać pod prądem oba akumulatory.

Dla przykładu – odkurzacz czekał w kolejce testowej jakieś dwa tygodnie, lecz zaraz po otrzymaniu go naładowałem oba akumulatory do pełna – gdy zabrałem się za niego, to okazało się, że drugi akumulator, który nie był używany, jedynie naładowany do pełna, był naładowany do 75%, czyli w dwa tygodnie leżenia bezczynnie akumulator stracił 25%. Tego typu akumulatory powinny być stale pod prądem, aby utrzymać swoją pojemność i zapewnić długą żywotność. Sam akumulator to bardzo duża konstrukcja o pojemności 4000 mAh i 86,4 Wh.

Hoover HFX Pet HFX20P 011 / fot. techManiaK.pl

Pod względem konstrukcji trzeba wspomnieć, że odkurzacz sam stoi w pionie i to stabilnie, a dodatkowo można go złamać w pół w celu ograniczenia wysokości do okolic 65 cm z 113 cm. Jak cały odkurzacz jest granatowy, to przyciski są szare. Przyznam, że pierwszy kontakt z tym sprzętem wymagał rozpracowania go, bo jest to zupełnie inny pomysł na odkurzacz niż wszystko, co dotychczas miałem w rękach.

Fajnie, że elektroszczotkę odpina się stopą. Mamy duży, szary przycisk do tego, a gdy wyjmiemy odkurzacz ze szczotki to od razu mamy zintegrowaną szczotkę do sprzątania narożników – nie trzeba jej zakładać, czy nosić ze sobą, zawsze jest na miejscu.

Opróżnianie zbiornika kurzu działa jak przeładowanie strzelby. Przesuwamy suwadło po metalowej prowadnicy – trzeba to zrobić energicznie aby wypchnąć zapadkę zbiornika kurzu, na której mieści się końcówka do narożników. Zamknąć ją trzeba już ręcznie.

Elektroszczotka wykonana jest świetnie. Ma porządne oświetlenie LED w kolorze białym, a wałek to rozwiązanie z paskami włosia i gumy: uniwersalne do każdego rodzaju podłóg i nie ma problemów z plątaniem włosów wokół własnej osi – ma dużą średnicę (to pomaga) i dodatkowe zęby wyczesujące. Jedyne co jest nieco dziwne to szerokość wałka 19,5 cm w elektroszczotce o szerokości 25 cm – po prawej stronie daje to 3,5 cm rantu, a po lewej 2 cm, więc trzeba pamiętać, że powierzchnia działania wałka obrotowego zaczyna się 3,5 cm od prawej strony elektroszczotki. Warto robić zakładkę przy sprzątaniu.


Większość testowanych odkurzaczy przy szczotce 25 cm szerokości ma wałki 22 cm, więc po bokach zostaje max. po 1,5 cm plastiku bez włosia wałka, ale nie rozpatrywałbym tego w kategorii wady – nie ma to większego wpływu na działanie odkurzacza.

Elektroszczotka ma moc 80 W, jest świetnie zabezpieczona włosiem od dołu, koła są gumowane, a front i boki gumowane – nie ma ryzyka uszkodzenia mebli lub delikatnych podłóg. Druga elektroszczotka to rozwiązanie mini do tapicerki, materacy, wykładziny auta i usuwania sierści. Ma 12 cm szerokości z czego tylko 7 cm to wałek na który składają się dwa paski: delikatnego włosia i gumy, a moc tej elektroszczotki to 40 W. Także posiada świetne oświetlenie LED i gumowany front jak i część boków.

Obie elektroszczotki są dobrze wykonane, podobnie jak sam odkurzacz. Przyznam nawet, że jakość wykonania całości robi ponad przeciętne wrażenie. Plastiki, spasowanie, metalowy zawias składania, metalowa suwnica do po której porusza się zwolnienie klapki zbiornika – sprzęt sprawia wrażanie jednego z najlepiej wykonanych odkurzaczy na naszym rynku, więc nie dziwię się, że producent daje na niego 5 lat gwarancji bez żadnej dopłaty.

Bardziej przeciętne wrażenie robi teleskopowa ssawka szczelinowa. Z jednej strony jest długa, materiałowo prezentuje się nieźle, ale na łączeniu elementu wysuwanego traci większość ciśnienia, więc na końcówce ssanie jest na poziomie odkurzaczy pionowych za 300 zł… Jest do tego stopnia źle, że ssawka szczelinowa jest praktycznie bezużyteczna w wersji rozsuniętej.

Hoover HFX Pet HFX20P 011 / fot. techManiaK.pl

Użytkowo spełnia swoje zadanie tylko gdy jest w pozycji najkrótszej, wtedy nie ma większych strat ciśnienia ssania, a jego poziom jest na tyle dobry, że da się odkurzyć auto. Fajnie, że na końcu znalazła się nakładka z włosiem, którą można złożyć, choć z drugiej strony pogrubia ona koniec szczelinówki, przez co nie wejdzie ona w najwęższe zakamarki.

Otwór szczelinówki ma 1,3 cm szerokości na 2,5 cm wysokości, lecz biorąc pod uwagę szerokość zewnętrzną, rośnie ona do 2,1 cm na 3,3 cm. Odkurzacz z szczelinówką ma min. 90 cm długości co też nie ułatwia zmieszczenia się w zakamarkach auta. Poza tym połączeniem ssawki szczelinowej w pozycji najdłuższej, wszystkie połączenia są sztywne i szczelne, a z drugiej strony nie wymagają zbyt dużej siły do ich wyjmowania – klipsy działają jak trzeba.

Większość obudowy to granatowy mat, mało tu elementów w połysku, więc odkurzacz nie zbiera odcisków, wygląda schludnie, podobnie jak akcesoria, baterie, czy worek na dodatki. Stacja do zawieszenia na ścianie ma przeciętną funkcjonalność – mieści tylko odkurzacz, zapasową baterię i zbiornik kurzu z 1 końcówką. Pozostałe dwie trzeba przechowywać gdzieś indziej.

Na dodatek stacja nie ma stałego podpięcia ładowarki, więc odłożenie odkurzacza nie sprawia, że się od razu ładuje – zupełnie jak w odkurzaczach Jimmy serii H10, kabel każdorazowo trzeba wpiąć ręcznie w baterię.

Hoover HFX Pet HFX20P 011 / fot. techManiaK.pl

Pod względem filtracji powietrza jest świetnie. Między zbiornikiem, a silnikiem mamy duży zespół filtracyjny – wstępny filtr z gąbki, pod nim filtr materiałowy, a za nim filtr HEPA z warstwą węglową do niwelacji zapachów. Wszystkie trzy filtry wychodzą jako jeden podzespół, gąbkę można zdjąć, a całość nadaje się do mycia pod bieżącą wodą, lecz producent zaleca 24 h suszenie – typowe.

W samym zbiorniku kurzu jest jeszcze wstępny filtr z metalowej siateczki, a przed nim separacja cyklonowa, więc realnie jest to filtracja 5-etapowa, tak jak w najlepszych konstrukcjach konkurencji i całość jest perfekcyjnie szczelna.

Hoover HFX Pet HFX20P 011 / fot. techManiaK.pl

Podsumowując: do jakości wykonania samego odkurzacza i elektroszczotek nie można mieć żadnych zastrzeżeń – to najwyższa półka, co też Hoover udowadnia dając 5 lat gwarancji na serie HFX, choć z wyłączeniem baterii.

Konstrukcja jest tak nietypowa, że początkowo przy pierwszym kontakcie musiałem go rozpracować. Sprawdziłem więc ten sprzęt na kilku innych osobach – każda miała problemy z ogarnięciem podstawowych czynności, jak odpięcie elektroszczotki czy opróżnienie zbiornika, ale po krótkim instruktarzu wszystkie uznały mechanizmy za wygodne i przemyślane.

Jakość wykonania należy do jednych z najlepszych na rynku, za co należy się maksymalna ocena, którą jedynie psuje kiepski projekt ssawki szczelinowej. Za innowacyjną konstrukcję także należy się wysoka nota z minusowym punktem za kiepski dostęp do zbiornika kurzu, gdybyśmy chcieli dokładnie go wyczyścić, a także wąski kanał odprowadzający.

Jak odkurza Hoover HFX?

Odkurzacz Hoover HFX ma niezłą ergonomię i to mimo wagi ok. 3,7 kg. Prowadzi się perfekcyjnie, nie ucieka do przodu i na boki. Waga jest odczuwalna tylko gdy będziemy chcieli go przenieść po schodach na piętro – 3,7 kg to faktycznie najwyższa wartość na naszym rynku wśród pionówek w cenie powyżej 2000 zł (standardem jest raczej waga 2,7-3,3 kg). Za to w wersji odkurzacza ręcznego jest już całkiem dobrze – od 1,68 od 2 kg w zależności od dobranej końcówki to mniej niż u większości konkurentów, gdzie same jednostki centralne mają wagę ok. 1,9 kg.

Jak na flagowy sprzęt o świetnej jakości wykonania i autorskiej konstrukcji z patentami, dziwi, że Hoover zastosował tylko 2 poziomy mocy ECO i Turbo z opcją zmiany prędkości wałka między dywanem i podłogą twardą. Standardem są 3 poziomy mocy, a wiele firm daje 4-5 poziomów aby łatwiej było można dobrać wystarczającą moc ssania, bez nadmiernej utraty czasu pracy na pojedynczej baterii.


Fajnie za to, że wskaźnik naładowania baterii pokazuje minuty do rozładowania, a nie procenty. Wyświetlacz jest czytelny, a sprzęt obsługujemy trzema przyciskami: włącznikiem, wyborem trybu turbo lub eco i rodzaju podłoża.

Zmiana trybu znacząco zwiększa moc ssania skracając czas pracy na baterii ponad dwukrotnie, a zmiana rodzaju podłoża zwiększa obroty wałka w elektoszczotce. Za to nie ma zbyt dużej różnicy w poziomie głośności między trybem ECO i Turbo – mniej więcej jest to ok. 1-2 dB w zależności od odległości pomiaru. Producent podaje 84 dB – aż tak źle nie jest:

  • ECO: 81 dB z 30 cm i 72,6 dB z 1 m;
  • Turbo: 82,4 dB z 30 cm i 75,3 dB z 1 m.

Hoover HFX nie należy do cichych urządzeń, a raczej do tych głośniejszych. Znacząco ciszej pracują wszelkie odkurzacze Samsunga czy Dysona, nawet te dwa, które na najwyższym biegu generują 280 W – Samsung Bespoke Jet AI nie przekraczał w moich pomiarach z 30 cm 77 dB. Dyson V15 Detect to max. 74,1 dB, Jimmy H10 Pro nie przekraczał 79 dB, a Dreame V12 Pro 76,7 dB.

Sam dźwięk wydawany przez Hoovera HFX należy do tych wysokich i piskliwych, a dźwięk obracającego się wałka nieco wybija się z tła. Pod względem głośności pracy Hoover HFX niestety nie zachwyca – to sprzęt dla osób, które nie przykładają do tego aspektu większej wagi.

Hoover HFX Pet HFX20P 011 / fot. techManiaK.pl

Efekty odkurzania są po prostu świetne, a jedyne o czym trzeba pamiętać to o wąskości wałka 19,5 cm w elektroszczotce 25 cm szerokości. Jak już wcześniej wspomniałem, po prawej stronie mamy 3,5 cm plastików od rantu elektroszczotki, aż do samego włosia wałka, a z lewej 2 cm, więc nie dojeżdżamy blisko pod ściany, czy meble – na szczęście zintegrowano z odkurzaczem końcówkę do odkurzania narożników i przy listwach, która dochodzi do samych krawędzi. Sprzątając tym odkurzaczem warto robi po prostu kilku cm zakładkę dla idealnych efektów odkurzania.

Konstrukcja wałka z paskami włosia i gumy w kształcie litry V z zębami wyczesującymi sprawia, że nie znalazłem w nim zaplątanych włosów, a co najwyżej coś się znajdzie na łączeniach wałka z napędem, ale to w każdym odkurzaczy pionowym, nawet w Dysonie z elektroszczotką Digital Motorbar.

Na podłogi twarde w zupełności wystarcza tryb ECO – mam wrażenie, że jego moc to taki odpowiednik środkowych biegów w Samsungu czy Dysonie, a nie typowego ECO z innych firm. Tryb turbo warto włączyć przy większych zabrudzeniach, rozsypanych elementach, czy na kafelkach z głębokimi fugami.


Zmiana trybu z podłóg twardych na dywany, nie tylko zwiększa prędkość wałka, ale także sprawia, że opór włosia nie stanowi większego problemu – w trybie podłóg twardych wjazd na wycieraczkę znacząco zwalnia pracę wałka, a na dywan praktycznie go zatrzymuje, a gdy to samo zrobimy w trybie dywanowym, wałek będzie zasuwać na każdym dywanie do wysokości włosia 2 cm.

Mój dywan typu shaggy z 3 cm włosiem okazał się już nie do odkurzenia – włosie blokowało wałek, a wyświetlacz pokazywał błąd. To typowe dla większości testowanych odkurzaczy i jak na razie tylko modele Jimmy radzą sobie na nim perfekcyjnie.

Odkurzanie kanap, czy materacy z mini elektroszczotką to sama przyjemność gdy widać od razu ile ten sprzęt wyciąga kurzu do zbiornika. Ta sama końcówka świetnie wyczesuje z piasku wykładzinę bagażnika w moim aucie. Ssawka 2w1 z włosiem też sprawuje się świetnie – można nią odkurzać parapety, półki, czy meble, a ssanie jest w trybie Turbo na tyle wysokie, że wciąga praktycznie wszystko.

Hoover HFX Pet HFX20P 011 / fot. techManiaK.pl

Jak już wspomniałem nieco rozczarowuje ssawka szczelinowa, a to z uwagi na bezużyteczność funkcji teleskopowej przez utratę większości ciśnienia na łączeniu elementu wysuwanego. W pozycji złożonej ma pokaźne 44 cm i zwęża się od nasady 4 cm do 2,1 cm na końcu. Ma też nakładkę z włosiem, która pogrubia ją na końcówce, ale z drugiej strony ułatwia wyczesywanie zabrudzeń.

W pozycji najkrótszej moc jest bardzo dobra i da się nią odkurzyć zakamarki auta, choć szerokość sprawia, że nie jestem wstanie zmieścić jej między fotelem kierowcy, a progiem (Renault Clio V). W bezużytecznym wariancie rozsuniętym ma aż 66 cm długości, ale ssanie na końcu prawie nie występuje.

Zbiornik kurzu w głównym odkurzaczu opróżnia się łatwo i bajerancko – każdy facet polubi ten sprzęt za wygląd ręcznego działka z filmów SF i opróżnianie przypominające przeładowanie giwery, więc nie zdziw się jak w sklepie z AGD zobaczysz sprzedawców bawiących się Hooverami HFX i strzelających z nich do siebie 😉.

Dodatkową funkcjonalnością opróżniania przez ten repetor jest oczyszczenie filtra wstępnego z metalowej siateczki. Przesuwa się po nim gumowa uszczelka i ściąga wszelki nadmiar kurzu, czy zaplątane włosy – świetnie przemyślany element.

Pojemność 1,2 l zbiornika kurzu sprawia, że odkurzacz trzeba opróżniać bardzo rzadko – przed świętami odkurzyłem nim cały parter 168 m2 (dwa akumulatory wystarczyły w trybie ECO) i zbiornik zapełniłem po brzegi. W moim prywatnym Dreame T30 z pojemnością 600 ml opróżniam go przynajmniej 2 razy, więc za projekt zbiornika należy się Hooverowi pochwała.

Silnik odkurzacza oddaje powietrza w górę – to też przemyślany element gdyż większość odkurzaczy robi to na boki co może wzniecać kurz z powierzchni jeszcze nie odkurzonych.


Czyszczenie odkurzacza to prościzna – oba filtry są łatwo wyjmowane i mogą być myte pod bieżącą wodą. Jedynie mamy utrudniony dostęp do samego zbiornika głównego – nie jest on wypinany do mycia, więc w grę wchodzi jedynie wyczyszczenie go ściereczką przez otwór, który jest jednak dość wąski. Kanał odprowadzający zabrudzenia do zbiornika też jest wąski – nie mieści się w nim na wysokość mój kciuk, ale na szczęście jest on rozkręcany, gdyby coś większego w rodzaju makaronu, cukierka, czy klocka LEGO w nim utknęło.

Wałek z obu elektroszczotke jest wyjmowany, a dostęp do zakamarków elektroszczotek jest bardzo dobry – nie ma żadnych problemów z ich czyszczeniem. Wałek dużej elektroszczotki wyjmuje się od góry, a pokrywka przeźroczysta jest uszczelniona. W małej elektroszczotce wałek wyjmuje się od boku i potrzeba do tego jakiegoś płaskiego narzędzia – śrubokręt, czy moneta 1 zł.

Porównałem moc ssania Hoover HFX do tego co miałem pod ręką: 5 letniego Dreame V9, 2 letniego Dreame T30, przysłanego na testy Jigoo C500. Sprawdziłem ssanie na ssawce szczelinowej i na samym złączu bez żadnej końcówki. Na ssawce szczelinowej moc Hoovera była lepsza od Dreame V9, zbliżona do Dreame T30, ale słabsza od Jigoo C500, podobnie było na samym złączu. Wnioski są dość proste – ciśnienie ssania Hoovera na szczelinówce mieści się w przedziale 25-26 kPa i moc ssania w okolicy 160-180 AW. Oczywiście to moje odczucia, a nie profesjonalne pomiary.

Sprawdziłem, jak to przekłada się na realne efekty sprzątania. Hoover HFX radzi sobie ze zbieraniem większych elementów i wypadł prawie perfekcyjnie – pokonał go dopiero makaron, a to z uwagi na średnicę kanału odprowadzającego kurz.

Hoover HFX odkurzacza świetnie, prowadzi się wręcz idealnie, a całokształt psuje głównie wysoka głośność pracy i kiepsko działająca, teleskopowa ssawka szczelinowa.

Czy warto kupić odkurzacz Hoover HFX?

Moja subiektywna ocena Hoovera HFX jest pozytywna, choć nie obyło się bez znalezienia paru wad. Niektóre wynikają z nietypowej konstrukcji sprzętu: niewypinany zbiornik kurzu, który nie jest łatwy w czyszczeniu, wąski kanał odprowadzający nieczystości, a inne są trudniejsze do wytłumaczenia jak brak trybu auto, tylko dwa tryby pracy, głośna praca na obu biegach, czy źle zaprojektowana funkcja rozsuwania ssawki szczelinowej.

Poza głośnością, większość z tych wad jest drugorzędna i na tle zalet mają one małe znaczenie: dobrej mocy ssania, świetnych efektów odkurzania na każdym rodzaju podłóg z wyjątkiem dywanów z długim włosiem (powyżej 2 cm), ogromnej pojemności zbiornika kurzu, 5-stopniowej filtracji, genialnego sposobu opróżniania, dobrze zaprojektowanych elektroszczotkach i opcji użycia odkurzacza jako sprzętu ręcznego.

Hoover HFX Pet HFX20P 011 / fot. techManiaK.pl

Jako odkurzacz do codziennego odkurzania Hoover HFX może zastąpić odkurzacz sieciowy, świetnie radzi sobie z wciąganiem każdego rodzaju zabrudzeń z wyjątkiem tych większych, jak cały makaron świderki. W wersji ręcznej nada się do odkurzania kanap, materacy i auta – ma dobrze zaprojektowaną mini elektroszczotkę do tapicerki, a także końcówkę 2w1 z włosiem. Ssawka szczelinowa sprawdza się za to tylko w pozycji najkrótszej – każde rozsunięcie elementu teleskopowego sprawia utratę ciśnienia.

Z Hoovera HFX korzystało mi się dobrze, odkurzanie tym sprzętem to wręcz zabawa, zwłaszcza w wersji odpiętej od elektroszczotki. Sprzęt zachwycił mnie jakością wykonania, pomysłem na konstrukcję i projektem przypominającym broń z filmów SF.

Podsumowując Hoover HFX zasługuje na wysoką ocenę, choć nieco maskują ją braki parametrowe i zestawowe – warto mieć je na uwadze przy wyborze tego sprzętu.

Od siebie polecam Hoovera HFX każdemu, kto szuka odkurzacza pionowego, który stoi w pionie samodzielnie, z niezłą mocą ssania, doskonałym prowadzeniem, o największej na rynku pojemności i super prostym opróżnianiu do kosza, a niespecjalnie zwraca uwagę na głośność pracy.

Ocena końcowa testu [1-10]: 8.2

ZALETY
  • 5 lat gwarancji na odkurzacz po rejestracji z wyłączeniem baterii;
  • 90 na testy odkurzacza;
  • Świetna jakość wykonania odkurzacza i głównej elektroszczotki;
  • Niezła moc ssania, choć szkoda, że producent nie podaje żadnych parametrów poza mocą silnika;
  • Bardzo dobra skuteczność odkurzacza na każdym rodzaju podłóg;
  • Dobrze zabezpieczone szczotki gumą i włosiem;
  • Oświetlenie LED obu elektroszczotek;
  • Bardzo nietypowa konstrukcja skracająca drogę nieczystości od podłogi do zbiornika o 40% względem pionówek ze zbiornikiem na górze sprzętu;
  • 2 wypinane akumulatory w zestawie o sporej pojemności z opcją ładowania osobno;
  • Perfekcyjnie się prowadzi;
  • Dobra ergonomia mimo dużej wagi;
  • Opcja użycia jako odkurzacza ręcznego z 3 akcesoriami;
  • Odkurzacz sam stoi w pionie i jest składany na pół;
  • Po odpięciu od elektroszczotki wygląda jak ręczne działko z filmów SF :D;
  • System opróżniania jak przeładownie strzelby, jednocześnie oczyszcza filtr wstępny;
  • Zintegrowana końcówka do narożników;
  • Oddawanie powietrza w górę, a nie na boki;
  • Wyświetlacz pokazuje czas do rozładowania, a nie procenty;
  • Opcja zmiany prędkości obrotów wałka (podłogi twarde vs dywany);
  • Mini elektroszczotka i ssawka 2w1 z włosiem wręcz perfekcyjne;
  • Ogromna pojemność zbiornika kurzu 1,2 l;
  • Poziom mocy ECO mocniejszy niż u konkurencji (odpowiada bardziej środkowym biegom);
  • Świetny sposób rozbierania od góry głównej elektroszczotki;
  • Brak problemów z plątaniem włosów wokół wałka elektroszczotki;
  • Świetny poziom filtracji powietrza (5-stopniowy);
  • Niezłe ceny – w zależności od wersji od 1599 do 2499 zł.
WADY
  • Wysoka głośność pracy;
  • Tylko 2 poziomy mocy bez trybu automatycznie dostosowującego się do podłoża;
  • Wysoka waga (choć odczuwalna tylko przy przenoszeniu przykładowo po schodach);
  • Źle zaprojektowana teleskopowa ssawka szczelinowa, która gubi ciśnienie gdy jest rozłożona
  • Brak opcji łatwego wypięcia zbiornika kurzu do mycia;
  • Kiepski dostęp do kanału odprowadzającego nieczystości do zbiornika – jest opcja rozkręcenia;
  • Słaba stacja dokująca do zawieszenia na ścianie – nie ładuje akumulatorów i nie mieści wszystkich akcesoriów;
  • Przy 2 akumulatorach fajnie byłoby dostać 2 ładowarki w zestawie – baterie pod prądem dłużej zachowają swoją pojemność, a stacja dokująca nie ma funkcji ładowania;
  • Na koniec grudnia 2023 brak dostępności filtrów i wałków do elektroszczotek.

Wyróżnienie redaKcji techManiaK.pl

To również warto przeczytać!

Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.

Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.

Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.

Ceny Hoover HFX Pet HFX20P 011


Krzysztof Kulikowski

Komentarze

  • Nie rozumiem o co autorowi tesktu chodzi z tymi akumulatorami i jedną ładowarką. Po pierwsze 30 minut pracy wystarczy na 2-krotne odkurzenie całego przeciętnego mieszkania. Po drugie ciągłe trzymanie akumulatora Li-po czy Li-Ion pod ładowaniem to bardzo zły pomysł. Takie działanie znacznie skraca jego żywotność.

    • W większości instrukcji obsługi mamy napisane, aby odkurzacz trzymać w stacji dokującej pod prądem, nawet kable zabudowuje się w stacji od spodu, więc każde ich odłożenie powoduje ładowanie i tak jest w 80% marek - reszta ma po prostu pin ładowania wtykany w akumulator. Właśnie to działanie w drugą stronę powoduje, że posiadacze pionówek próbują reklamować swoje sprzęty po 1,5-2 latach, nie wiedząc, że ich akumulatory mają 6 miesięcy gwarancji.

  • Za taką cenę przy tylu wadach to jakaś pomyłka jest :) już lepiej zainwestować w polską markę np. Zelmer ZSVC412 za 1/5 ceny opisywanego odkurzacza.
    Pozdrawiam i wspierajmy polskie firmy.

    • Zelmer nie jest polski, a hiszpański (niemieckie BSH sprzedało ich B&B Trends) i 99% sprzętu z logo Zelmer to najniższych lotów chińszczyzna, więc kupując ten sprzęt dostaje się totalną cieniznę.
      Wskazany Hoover to nie jest zły sprzęt - zalet ma znacząco więcej od wad, a do tego mają większą wagę. Jedyna znacząca wada to głośność pracy...

Najnowsze artykuły

Najlepszy robot Dreame X40 Ultra w najniższej cenie od premiery!

Od kilku tygodni mamy dobre ceny na pionówki i roboty Dreame, a teraz sklep RTV…

2 dni temu

Porządna zmywarka Whirlpool W8 w promocji. W takiej cenie warto brać!

Whirlpool W8I HT40 T Maxi Space to jedna z najbardziej opłacalnych zmywarek na naszym rynku…

2 dni temu

Świetna indukcja Electrolux CIV634 w dobrej promocji

Świetna płyta indukcyjna Electrolux CIV634 wylądowała na przecenie w sieci RTV EURO AGD. To najlepsza…

2 dni temu

Dreame L20 Ultra w czerni. Ubiegłoroczny flagowiec najtaniej w historii!

Szukasz dobrego robota, ale nie chcesz wydawać 3500-5000 zł na tegoroczne flagowce? W RTV Euro…

3 dni temu

Mega cena na białą lodówkę LG GBV5250DSW+ 200 zł do Douglasa

Sklep LG ma dobrą cenę na lodówkę GBV5250DSW. Nie dość, że po kombinacji promocji koszt…

3 dni temu

Świąteczne porządki z Dreame L10s Pro Gen 2 – idealny pomocnik w gorączce przedświątecznej

Zapach pierników, błysk bombek i... szum odkurzacza? W ferworze świątecznych przygotowań często zapominamy, że technologia…

4 dni temu