Dreame L20 Ultra to robot sprzątający, którego chyba nie trzeba nikomu szukającemu topowych rozwiązań przedstawiać. To świetny sprzęt, ale… czy lepszy niż rozwiązania dwóch innych popularnych marek na polskim rynku, czyli Roborock i Ecovacs? Czas to sprawdzić!
Marka Dreame kilka lat temu zasłynęła tanim, a sprawnym odkurzaczem pionowym Dreame V9, którego użytkownikiem jestem od 5 lat. W międzyczasie podbiła rynek pionówek, weszła w odkurzacze mopujące, pokazała suszarkę, lokówkę i… pierwsze roboty Dreame Z10 Pro i Dreame L10 Pro. Te ostatnie testowałem ponad 2 lata temu i jak na tamte czasy były to fajne konstrukcje. Rynek jednak idzie do przodu i to, co jeszcze 2-3 lata temu nazywałem topowymi rozwiązaniami, dziś nie zaliczyłbym nawet do średniaków.
Rozwój robotów odkurzających przypomina złote czasy smartfonów, gdzie co roku (a czasem co 9-10 miesięcy) każdy nowy flagowiec robił efekt „wow”, był innowacyjny i oferował ciekawe funkcje, a nie jak dziś, gdzie zmieniają się głównie numerki przy modelu.
Jeszcze 3 lata temu super sprawą było mieć w robocie stacje opróżniającą kurz, rok później pojawiły się pierwsze konstrukcje ze stacjami myjącymi szmatki, a rok temu do sprzedaży trafił Dreame L10s Ultra, który był jednym z pierwszych robotów mającyc praktycznie komplet funkcji – radar laserowy z kamerą, mopy obrotowe, stację je myjącą, suszącą, uzupełniającą wodę w robocie, opróżniającą zbiornik kurzu i samodzielnie dozującą detergent do wody.
Tamtego modelu nie miałem okazji przetestować, ale nic straconego, bo właśnie zakończyłem miesięczną zabawę z jego następcą, czyli Dreame L20 Ultra i już na wstępie wspomnę, że jest ogień!
Spis treści
Cena sugerowana jednego z najbardziej zaawansowanych robotów na rynku to 5499 zł, lecz w oficjalnym sklepie polskiego dystrybutora na www.sklep.dreame-polska.pl znajdziesz go 500 zł taniej – w cenie 4999 zł. W innych sklepach spadły na początku listopada 2023 roku do 4799 zł, a to pewnie nie koniec obniżek.
Nieco gorzej wygląda kwestia dostępności akcesoriów i materiałów eksploatacyjnych – ofert prawie nie ma w polskich sklepach, ale za to dostępne są już zamienniki na Allegro i AliExpress w bardzo dobrych cenach. Przykładowo zestaw zawierający: szczotkę główną, 8 worków, 6 szmatek, 4 filtry i 4 szczotki boczne kosztuje nieco ponad 100 zł z darmową wysyłką.
Dreame L20 Ultra to świeżak, więc na pewno akcesoria pojawią się w oficjalnym sklepie Dreame już niedługo, tak jak to było z poprzednikiem L10s Ultra. Warto też wiedzieć, że sporo rzeczy pasuje właśnie z tego modelu. Typowy zestaw w sklepie Dreame z 4 szmatkami, 3 filtrami, 2 szczotkami bocznymi i 1 główną kosztuje 169 zł.
Cena sprzętu jest wysoka, ale i współmierna do tego co oferuje, części eksploatacyjne są w dobrych cenach, choć na 2 miesiące po premierze mają dość słabą dostępność.
Parametry robota są na najwyższym poziomie – dokładnie tak, jak przystało na robota z 2 połowy 2023 roku. Jego główni konkurenci to dwie konstrukcje od Ecovacs: X2 Omni i T20 Omni (pierwszy to zupełnie nowa konstrukcja i kształt, a drugi to ewolucja modelu X1 Omni), także kilka modeli od Roborocka: S8 Pro Ultra, S7 MaxV Ultra i S7 Max Ultra (pierwszy ma podwójny zespół szczotek, drugi kamerę, a trzeci z pierwszym otrzymały funkcję suszenia szmatki w stacji).
Podoba mi się, że Dreame nie namieszało z ofertą modelową, jak Roborock i Ecovacs, gdzie ciężko połapać się na pierwszy rzut oka co, jest czym. W najnowszej serii jest tylko jeden robot pod nazwą L20 Ultra i oferuje dosłownie wszystko, czego można chcieć od jednego z topowych robotów na polskim rynku. Jedyne czego nie ma to opcji przemywania szmatek gorącą wodą, a tak to kompletna maszyna.
Specyfikacja Dreame L20 Ultra:
Jeśli mnie pamięć nie myli, Dreame L20 Ultra jest najmocniejszym (75 W) robotem ze wszystkich testowanych. Osiąga na 5 biegu 7000 Pa co robi wrażenie, choć jest już kilka konstrukcji mocniejszych pod względem siły ssania. Pojemność zbiorników kurzu i wody jest w teorii mała, ale nie ma żadnego znaczenia – robot i tak wraca na przemywanie szmatek i dolanie wody oraz automatycznie opróżnia sobie zbiornik kurzu zgodnie z ustawieniami w aplikacji.
Pokaźna bateria skutkuje bardzo długim czasem pracy, a pojemności zbiorników w stacji są duże i wynoszą odpowiednio 4,5 i 4 l. To wygodniejsze niż 2,5-litrowe zbiorniki w Roborockach serii S7 i S8: wody wystarcza na długie cykle mycia.
W zestawie z robotem dostajemy 1 butelkę 450 ml detergentu do zamontowania w stacji – robot sam go dozuje, zapasowy worek do stacji, na który jest specjalna skrytka, wycior z nożykiem do czyszczenia, który chowamy obok detergentu, instrukcję obsługi i kompletnego robota do pracy.
Dreame L20 Ultra można też kupić z większą ilością akcesoriów z dopiskiem Complete w nazwie. Dodatkowo dostajemy 4 butelki detergentu, 4 filtry HEPA, 2 komplety padów na szmatki, 7 kompletów szmatek mopujących, 2 szczotki główne i 3 szczotki boczne. Cena? 5899 zł, więc realnie 1100 zł więcej…
W cenie zwykłej wersji może i chciałoby się mieć choć jeden zapasowy komplet szmatek, ale i tak nie jest źle. Specyfikacja jest topowa, więc negatywnie oceniam tylko cenę wersji Complete z szerszym zestawem akcesoriów.
Sprzęty Dreame od początku prezentują wysoki poziom jakości i nie inaczej jest z nowym flagowcem. Fajnie, że w przeciwieństwie do starszych i tańszych modeli Dreame zaczęło gumować dolną część zderzaka wzorem Roborocka i Ecovacs – to krok w dobrą stronę.
Na testy dostałem (moim zdaniem najlepszą) wersję z białym kolorem góry, boków i stacji, jedynie spód robota jest czarny, a zaślepka miejsca na worek w stacji srebrna – całość wygląda bardzo estetycznie i sprawia wrażenie wysokiej jakości. Nie mam do czego się przyczepić.
Konstrukcyjnie mamy tu wypasionego robota. W kopułce 360 stopni znajduje się radar laserowy jednych z ostatnich generacji, a w przednim zderzaku mamy kamerę do rozpoznawania przeszkód i podglądu domu na żywo (patrole domowe). Nad kamerą jest czujnik IR, podobnie jak z prawego boku (śledzi ściany). Od spodu mamy 4 sensory wysokości, które nadal nie radzą sobie z czarnymi powierzchniami i uznają je za przepaść (jak choćby ciemną plamę po kawie w teście jej usuwania).
Zespół szczotki jest pływający, dobrze zabezpieczony przed rysowaniem podłóg, a sama szczotka to konstrukcja silikonowa o sporej średnicy (większej niż w Roborockach i iRobocie) – spisuje się świetnie. Boki szczotki są demontowane, więc łatwo usuwa się z nich włosy, choć zbiera się ich tam niewiele. Szczotka boczna jest pojedyncza i montowana na klips, a nie na śrubkę – duży plus. Przednie koło można podważyć i wyjąć z osi w celu wyczyszczenia, choć za 1 razem wymaga to użycia nieco większej siły.
Cała tylna część spodu robota to miejsce na dwa pady magnetyczne ze szmatkami obrotowymi, z czego prawy pad ma opcję wysunięcia się do boku o ok. 5 cm, więc niweluje martwą strefę przy mopowaniu. Dodatkowo pady ze szmatkami podnoszą się na wysokość ponad 1 cm gdy nie są używane, lub robot wykryje dywan, choć akurat tu najlepszym rozwiązaniem jest zostawienie szmatek w stacji. Robot sam to potrafi – zdejmuje je magnetycznie.
Tył robota to styki ładowania, otwór do uzupełniania wody (zawór z uszczelką jest po stronie stacji), a lekko z lewej jest otwór, którym robot opróżnia sobie zbiornik kurzu – system działa wręcz perfekcyjnie i w samej stacji nic nie zostaje. Cała górna część robota to pokrywa montowana magnetycznie, a pod nią mamy dostęp do 300 ml zbiornika kurzu z filtrem EPA i filtrem wstępnym z drobnej siateczki.
Jedyne, do czego można się przyczepić to grubości daszku kopułki radaru lidar – ma aż 2,38 cm wysokości od samej płaszczyzny robota, który poza nią ma wysokość 8 cm – typowa wysokość lidarów to mniej niż 2 cm. Łącznie robot m 10,38 cm wysokości, przez co nie mieści się pod meblami z niszą 10 cm – za to robot zgarnia minusowy punkt.
Sprzęt przejechał u mnie w miesiąc 1998 m2 w 2371 minut w ramach 39 cykli odkurzania i mopowania łącznie. Algorytm poruszania się robota jest bardzo dopracowany i wydajność średnia robota to ok. 1 m2 na minutę.
Wynik nie jest może jakiś super wybitny, ale to wynika z jednej z największych zalet sprzętu – sprawnego systemu rozpoznawania przeszkód, który z jednej strony sprawia, że robot widzi prawie wszystkie przedmioty nieco większe od pudełka zapałek, ale z drugiej strony nieco zmniejsza wydajność, gdyż robot po wykryciu przeszkody sprawdza ją po kilka razy, gdy ją objeżdża – jak dla mnie mała strata na wydajności metrów na minutę jest warta prawie idealnego omijania przeszkód. W ustawieniach robota można wyłączyć ten system, wtedy robot znacząco przyspiesza pracę – coś za coś.
System rozpoznawania przeszkód i ich omijania działa lepiej niż ReactiveTech z Roborocka i równie dobrze, jak system z kamerą z wersji S7 MaxV Ultra i podobnie do EZVIZ RS2. Za to lepiej od systemu rozpoznawania przeszkód z Ecovacs X1 Omni. Według producenta system rozpoznaje do 55 różnych rodzajów przedmiotów i uczy się na bieżąco.
Robot zaznacza na mapie rozpoznane i nierozpoznane przeszkody, a my po dokowaniu możemy wybrać czy faktycznie robot miał rację i to, co wykrył jest przeszkodą, czy coś mu się pomyliło lub po prostu mu przeszkadza – super sprawa, bo po kilku cyklach robot wiedział, że wystające listwy przyścienne, czy ościeżnice drzwi to nie są przeszkody, które powinien mijać szerokim łukiem. Samo nazywanie tego co zidentyfikował jako przeszkodę było dobre i robot trafia prawidłowo z dokładnością do 75-80%.
Kamera to też obawy o kwestię prywatności, ale tu połączenie jest szyfrowane, wejście do modułu wymaga kodu pin i ponoć Dreame nigdzie nic nie wysyła i nie zapisuje. Nie jestem specem od pakietów danych, nie mam umiejętności informatycznych, więc niestety tego nie sprawdzę, ale jak dobrze poszukacie w amerykańskiej części Internetu, to znajdziecie paru gagatków, który sprawdzili nie jednego robota pod względem prywatności danych.
Dużym usprawnieniem jest porządne oświetlenie dwoma paskami LED kamery – robot zapala je sobie gdy ma taką potrzebę i uzna inteligentnie, że czemuś musi się przyjrzeć.
Wałek silikonowy sprawdza się świetnie na każdym rodzaju podłóg – nie blokuje się nawet na dywanach typu shaggy o włosiu 3 cm i sprawnie je wyczesuje. Dywany czy wykładziny najlepiej sprzątać na 4 i 5 poziomie mocy. Kafelki z fakturą i głębokimi fugami warto ustawić na 3 z 5, a do sprzątania codziennego podłóg twardych jak deski, czy panele w zupełności wystarczą biegi 1 i 2 na 5.
Na pierwszym biegu cichym, robot po sprzątnięciu ok. 160 m2 parteru miał jeszcze ok. 50% baterii. Na drugim poziomie pozostało mu ok. 30%. Na trzecim poziomie dał radę sprzątnąć 125 m2, na czwartym poziomie mocy wystarczyło na 95 m2, a na mocy maksymalnej bateria padnie po ok. 60-70 m2 – znakomite czasy pracy, więc sprzęt sprawdzi się nawet w dużych domach.
Do jakości sprzątania nie mam zastrzeżeń, co jest ostatnio typowe przy najnowszych konstrukcjach. Pływający zespół szczotki silikonowej zbiera wszystko co jest na podłodze, nie gubi zabrudzeń, a szczotka boczna obraca się powoli i nie wystrzeliwuje zabrudzeń na teren już odkurzony. Robot radzi sobie ze zbieraniem płatków śniadaniowych, ryżu, mąki, a jedyne, co go pokona to rozmiar – twardy makaron typu wstążki, czy świderki. Normalna sprawa.
Podoba mi się, że robot został wykonany w białym macie – nie widać na nim brudu, kurzu, czy rys, czyści się super łatwo. Jedyne co mogę wskazać jako wadę to problem znany z wielu innych robotów (jak na razie poradził sobie z nim jako tako Roborock, a najlepiej Ecovacs) – szerokie i głębokie fugi między 35 m2 kafelków jakie mam w kuchni i wejściu do domu, sprawiają, że roboty na nich lekko podskakują i wariują im czujniki wysokości.
Z tego samego powodu na zrzucie ekranu z czyszczenia kuchni można zaobserwować kilka kółek wokół pustej przestrzeni – nie ma to większego wpływu na czystość, bo i tak robot robi zakładkę podczas sprzątania, ale fajnie, gdyby w przyszłych aktualizacjach robot nauczył się ignorować taki stary i już niemodny typ „kładzenia” kafli (te mają jakieś 15-17 lat).
Głośność pracy sprzętu jest na dobrym poziomie:
Głośność pracy na niskich biegach jest nawet niższa od konkurencyjnego Roborocka i Ecovacs, a na wyższych zbliżona, za to automatyczne opróżnianie w stacji działa znacząco ciszej – większość konkurentów osiąga okolice 80 dB, a Dreame nie przekracza 72 dB!
L20 Ultra w zadaniach samego odkurzania jest praktycznie perfekcyjny – algorytm poruszania się jest piekielnie dopracowany, rozpoznawanie i omijanie przeszkód także, robot jest bardzo delikatny dla przeszkód, zbiera wszystko co tylko się zmieści w niszy szczotki z silikonu.
Tak jak porządnego odkurzania raczej każdy się spodziewał po tym robocie, tak już mopowanie to najciekawsza funkcjonalność flagowego modelu Dreame. Już na wstępie mogę powiedzieć, że jest prawie perfekcyjnie, a doczepić się mogę do kilku drobnostek.
Wysuwanie szmatki do boku faktycznie działa, lecz bazowo jest to ustawione w tryb inteligentny, który nie zawsze uzna, że warto wysunąć pad, więc osobiście ustawiłem wysoką częstotliwość, aby robot robił to przy każdym sprzątania obwodowym. Skutek jest taki, że pod ścianami i meblami mamy wymytą podłogę prawie co do milimetra – lepszego rozwiązania jeszcze nie wymyślono.
Mopy faktycznie potrafią się unieść na ok. 1 cm gdy nie są używane lub robot wykryje dywan, a także robi to na czarnych powierzchniach, jak choćby ciemna plama po kawie. Dodawany do wody detergent da się wyczuć podczas mopowania – ma przyjemny zapach i robi to co powinien, czyli polepsza efekty przemywania.
Samodzielne zdejmowanie padów ze szmatkami działa idealnie i osobiście bardzo przypadł mi do gustu tryb odkurzania przed mopowaniem. Pierwszy raz spotkałem się w nim EZVIZ RS2 i tu też działa perfekcyjnie. Nie ma lepszego sposobu na wyczyszczenie brudnej łazienki niż najpierw odkurzenie jej z wysoką mocą i następnie wymycie z dużą ilością wody w kratkę i mocnym zagęszczeniem toru jazdy.
Tryby zagęszczenia jazdy są 3: standard to zakładka na dwa razy, czyli każdy kawałek podłogi jest przemywany podwójnie. Drugi tryb to intensywny, gdzie robot robi zakładkę na cztery razy, więc i cztery razy każdy kawałek podłogi jest myty. Ostatni tryb to intensywny i powolny, więc dodatkowo robot zwalnia poruszanie się, żeby więcej ruchów obrotowych padło na każdy kawałek podłogi.
Efekty są takie, że wszystkie małe plamy czy zabrudzenia znikają, a te bardziej zaschnięte warto mopować w trybie podwójnego sprzątania w kratkę, a najgorsze nawet potrójnie (dostępne w sprzątaniu po pomieszczeniach i po strefach).
Ilość wody na trzecim z trzech poziomów jest idealnie dobrana – nie zostaje jej nadmiar, ale też nie ma suchych pasków. Podłoga jest równomiernie mokra, tak jak być powinna. Jedyne na czym robot nieco poległ to na usunięciu plamy po kawie – była dość spora bo mniej więcej 22 na 22 cm i mocno czarna, więc niestety robot uznał ją za przepaść i przejechał po niej bokiem, potem zrobił na niej kilka kółek i tak przecierając z niej jakieś 90%.
Drugi cykl pozwolił na skuteczne jej usunięcie bo nie była już taka ciemna. Sama zdolność do usuwania plam jest jedną z najlepszych na rynku wśród robotów z mopami obrotowymi, a zawdzięcza to nie tylko 180 obrotom na minutę, ale także dociskowi do podłoża ponad 1 kg.
Czyszczenie szmatek w stacji działa bardzo dobrze i wymięka ona tylko, gdy faktycznie wpuścimy robota w coś mega brudnego, jak właśnie wielką, czarną plamę po kawie. Wśród wszystkich testowanych modeli ze stacjami myjącymi, tu efekty czyszczenia samych szmatek są w TOP-3.
Suszenie też działa świetnie – ciepłym powietrzem i już po 2 godzinach są suche. Wody czystej w zbiorniku wystarcza na długie cykle sprzątania – samo mopowanie ok. 150 m2 z największą intensywnością zużyło cały zapas wody. Sama stacja na pojedyncze przemycie szmatek na trzecim z trzech ustawień zużywa ok. 170 ml wody.
Szkoda jedynie, że mamy małą skalę ustawienia częstotliwości powrotu robota do stacji na przemywanie szmatek: 10-15 m2. Brakuje mi tu ustawienia od 5-6 m2 dla naprawdę małych i mocno zabrudzonych pomieszczeń jak wejście do domu, choć tu ratunkiem jest powrót co pomieszczenie i wydzielenie wejścia na mapie jako osobny pokój.
Robot nie gubi wody, nie zostawia żadnych plam czy smug. W stacji brudu zostaje mało, a czyści się ją bardzo łatwo, bo tacka jest wyjmowana. Do wad można zaliczyć niewyjmowany zbiornik wody wewnątrz robota i nie znalazłem informacji, ani nie udało mi się tego sprawdzić, czy robot usuwa pozostałą wodę z robota po skończonym cyklu, tak jak to robi EZVIZ RS2 – słuchowo mam wrażenie, że nie ma takiego procesu.
Za całokształt mopowania daję niemal najwyższą notę – po stronie minusów zapisuję tylko brak ustawienia powrotu na przemycie częściej niż co 10 m2 i brak wyjmowanego zbiornika wody w robocie.
Jak już wspomniałem stacja dokująca do Dreame L20 Ultra to prawdziwy kombajn – jedyne czego nie potrafi to podgrzewać sobie wody do przemywania szmatek. Stacja ma też opcję podłączenia do odpływu i dopływu wody, abyś nie musiał jej dolewać i opróżniać – na razie nie znalazłem ofert na „kit” podłączeniowy, ale to pewnie kwestia czasu…
Stacja ma od góry dwa zbiorniki wody o dużej pojemności – 4,5 i 4 l. Do pojedynczego przemycia szmatek w trybie dokładnego czyszczenia zużywa ok. 170 ml. Efekty czyszczenia są bardzo dobre, pod warunkiem, że nie kazaliśmy robotowi usuwać paskudnych plam po kawie, herbacie, czy innych mocno brudzących materiał szmatek.
Pierwszy tydzień użytkowałem robota bez zaglądania w szmatki i po 5-6 cyklach mopowania byłem zaskoczony poziomem ich czystości – jedyne miejsca zabrudzone to szwy, gdyż tak daleko tarka w stacji nie dociera – efekty mycia szmatek są jednymi z najlepszych.
Między zbiornikami mamy miejsce na butelkę detergentu, który dozuje się automatycznie i schowek na wycior z nożykiem. Od frontu mamy srebrną zaślepkę, a pod nią duży 3,2 l worek na kurz i skrytkę na zapasowy. Używałem robota ok. miesiąc i nie zdołałem zapełnić worka nawet w 25 %, a robot przejechał 1998 m2 w 2371 minut w ramach 39 cykli – miał co robić.
Nisza, w której robot myje i suszy sobie szmatki jest bardzo łatwa w myciu – wyjmujemy tackę z tarkami i myjemy pod kranem, a pod nią mamy tylko do przetarcia niszę czegoś w rodzaju syfonu. W trakcie miesięcznego testu czyściłem ją 3 razy – po tygodniu użytkowania, po 3 tygodniach i przed spakowaniem. Stan był naprawdę spoko, stacja nie miała nieprzyjemnego zapachu (to efekt używania detergentu).
Ze stacją nie miałem żadnych problemów, ani razu nie wyskoczył jakiś błąd, woda zawsze była uzupełniania, a gdy brakuje jej w zbiorniku czystej lub pełny jest zbiornik wody brudnej, robot o tym powiadomi.
Suszenie szmatek można ustawić na 2, 3 i 4 godziny. W zupełności wystarczą 2 godziny – powietrze jest na tyle ciepłe, że szmatki suszą się w mig. Za stacją znalazło się miejsce na nadmiar kabla, a spód stacji ma gumowane podkładki aby nie rysowała podłóg i nie przesuwała się.
Wjazd robota do stacji jest szybki, zawsze ją znajdował, a po zajęciu pozycji, sprzęt dodatkowo dociska się do zaworu wody i uszczelki otworu przez który opróżnia się zbiornik kurzu – wszystko zaprojektowano wzorowo. W kolejnej generacji przydałaby się funkcja przemywania szmatek gorącą wodą, ale i tak efekty mycia szmatek wodą z detergentem są „naj”.
Aplikacja Dreame Home ma przeciętna ocenę 2,9/5 w Google Play z 997 opinii. Druga opcja to podłączenie robota po Xiaomi Home – ta apka zbiera wiele pozytywnych ocen (4,4/5 z 1 mln). Osobiście nie miałem żadnych problemów z aplikacją własną Dreame – wszystko działało jak należy, odświeżało się szybko i nie zawieszało. Ani razu nie musiałem restartować apki, a działałem na wersji softu robota 4.3.6_1510 i aplikacji w wersji 2.0.11.
Konto zakładamy szybko, przypisujemy robota i jedyne, co jeszcze trzeba skonfigurować to tryb podglądu kamery na żywo. Ekran wstępny to podgląd pod urządzenia, powiadomienia, ustawienia konta. Klikamy w „Idź do urządzenia” i widzimy topowy dla chińskich robotów pulpit z dużą mapą na środku, nazwą i statusem robota na górze, statystykami ostatniego cyklu, procentowy wskaźnik naładowania.
Nad mapą są trzy opcje sprzątania: pomieszczenia, wszystkie i strefa, a także skrót do podglądu kamery i skrót do map. Pod mapą mamy dwie opcje działania robota: CleanGenius i Indywidualizuj. Ten pierwszy to forma nawiązania walki z iRobotem, więc pełno inteligentnych funkcji, automatyzacji, wykrywanie zabrudzeń z opcją skupienia się na nich (przykładowo dodatkowe wyjazdy w takie obszary). Drugi sposób pracy to ręczny wybór wszystkich parametrów.
W nastawach czyszczenia mamy cztery tryby pracy: samo odkurzanie, samo mopowanie, mopowanie z odkurzaniem i odkurzanie przed mopowaniem – ostatni tryb jest bardzo praktyczny. Poziomów mocy mamy pięć, a mopowanie można wybrać w trzech poziomach dozowania wody i trzech intensywnościach, co oznacza opcję zagęszczenia toru jazdy.
Oprócz ręcznych ustawień i CleanGenius możemy przypisać parametry do każdego pomieszczenia, ustawić sekwencję sprzątania i robot zawsze będzie działał według tych ustaleń. Obok mamy ustawienia stacji, a tam trzy sekcje: pierz, sucho i pusty.
Pierwsza to włącznik automatycznego mycia szmatek w stacji, opcja wyboru jak często ma to robić w skali 10-15 m2, lub co pomieszczenie/strefę. Dodatkowo ustawimy też jeden z trzech trybów prania: lekki, zrównoważony i głęboki – zmienia się czas mycia szmatek w stacji i zużycie wody.
W zakładce sucho mamy włącznik suszenia gorącym powietrzem i czas od 2 do 4 godzin. W zakładce pusty znajdziemy ustawienia automatycznego opróżniania zbiornika kurzu w robocie i to jak często ma się opróżniać. Ostatnie ikony to start i pauza pracy oraz 3 opcję w stacji: pierz, sucho i pusty – tłumaczenie nieco dziwne, ale wiadomo o co chodzi.
Ustawienia map to opcja widoku 3D lub 2D, opcje wyświetlania mapy, edycja map z ustawieniem stref zakazanych, wirtualnych ścian, podziału na pomieszczenia, dodawanie mebli na mapę, dywanów, czy progów wirtualnych (sprawdza się na końcu schodów). Robot ma pamięć wielu map i tryb samego mapowania bez jednoczesnego sprzątania. Edytowanie własne mapy jest bezproblemowe i mogłem ustawić wszystko tak, jak chciałem.
Wejście w moduł kamery wymaga wpisania kodu pin, jakość obrazu z kamery jest jak na robota całkiem niezła. Możemy włączyć i ustawić poziom jasności oświetlenia LED, wysłać robota w dane miejsce, ustawić patrol po punktach orientacyjnych w domu lub ręcznie pojeździć robotem.
Łatwo zapisuje się nagrania oraz zrzuty ekranu, mamy też dźwięk 2-kierunkowy – można gadać do psa lub zapytać zdalnie domowników, co słychać. Fajny bajer, ale jednak główną jego rolą jest rozpoznawanie przeszkód i pomoc w ich sprawnych omijaniu.
Ustawienia to historia czyszczenia zapamiętująca tylko 20 ostatnich map, statystyki są dokładne. Harmonogramy kryją się pod „zaplanowane czyszczenia”, a ustalić można w nich prawie wszystko. W ramach trybu CleanGenius mamy do wyboru sprzątanie rutynowe lub głębokie czyszczenie, ale jest też opcja ręcznego ustawienia wszystkich parametrów.
Nastawy dywanowe to opcja podnoszenia mopa gdy robot wykryje dywan lub powrót do stacji, gdzie robot zostawi szmatki i wróci odkurzyć dywan bez nich – sprawdza się świetnie. To tu ustawimy czy robot ma zwiększać moc pracy na dywanach. Robot może odkurzać wzdłuż ułożenia desek podłogowych, a w sekcji inteligentnego mopowania włączymy: automatyczne dodawanie detergentu, automatyczne zdejmowanie i instalowanie szmatek, auto czyszczenie powtórne w trybie CleanGenius.
Dalej mamy opcję włączenie funkcji MopExtend, czyli wysuwania szmatki na trzy sposoby: wysoka częstotliwość, czyli przy każdym sprzątaniu, zrównoważony, czyli raz na 7 dni w czyszczeniu globalnym lub inteligentnie – robot sam decyduje.
Niżej to już mniej znaczące ustawienia jak podgląd pod zużycie części, ustawienia kamery, prywatność i bezpieczeństwo. W funkcjach laboratoryjnych mamy opcję zwiększenia mocy ssania, gdy robot wykryj duże rozmiary nieczystości. Tu też możemy wyłączyć pracę kamery i systemu rozpoznawania przeszkód w celu przyspieszenia sprzątania, gdy czas ma dla nas kluczowe znaczenia. Wskażemy też czy mamy zwierzaki, co jeszcze bardziej zwiększa czujność robota.
Aplikacja działa w języku polskim, podobnie jak komunikaty głosowe, głośność można ustawić własną, a dodatkowo mamy opcję podłączenia stacji pod dopływ i odpływ wody, choć właściwy zestaw do tego nie jest jeszcze sprzedawany.
Aplikacja ma wszystko czego można chcieć i działała u mnie perfekcyjnie.
Odpowiedź może być tylko jedna – oczywiście, że tak.
W kategorii top of the top liczą się tylko 3 marki: Ecovacs, Roborock i właśnie Dreame, z czego długi czas najbardziej dopracowane roboty miał Roborock, a jak widać Dreame dogonił, jak nie przegonił Roborocka – szczególnie w kwestii systemu mopowania, zdejmowania szmatek, pojemności zbiorników w stacji czy automatycznego dozowania detergentu do wody.
Dopracowana aplikacja pozwala na ustawienie praktycznie wszystkiego, ma sporo inteligentnych funkcji nieco wzorowanych na iRobocie, jak skupianie się na bardziej zabrudzonych miejscach z systemem CleanGenius. Parametry sprzętu także należą do jednych z najlepszych, więc jeśli szukasz kompletnego robota genialnie odkurzającego, jak i mopującego, to zakup flagowego robota Dreame jest dobrym pomysłem.
Testowanie takich perfekcyjnych urządzeń to czysta przyjemność – uwielbiam sprzęty, które prawie nie mają wad, a te wykazane są małego znaczenia. Masz pytania, coś jeszcze chcesz wiedzieć? Daj znać w komentarzach!
ZALETY
|
WADY
|
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Sprawdzam, czy warto kupić niedrogi odkurzacz pionowy MOVA S5 Sense, czyli najnowszy model oparty o…
W RTV EURO AGD mocno przecenili trzy fajne ekspresy marki Melitta. Ceny są praktycznie najlepsze…
W sieci Neonet mają świetną świąteczną przecenę na pralkę Gorenje produkcji słoweńskiej. Funkcjonalnie jej nic…
Gdy nadchodzi sezon smogowy, problem zanieczyszczenia powietrza staje się wyraźniejszy, negatywnie wpływając nie tylko na…
W przedświąteczny poniedziałek 23 grudnia wystartowała nowa pula przecen w Lidlu – sporo fajnych sprzętów…
Dla miłośników niemieckich odkurzaczy z akumulatorem systemowym Power for All mamy ciekawą okazję. Sklep RTV…
Komentarze
Witam, jestem posiadaczem robota dreame l20 ultra od tygodnia czasu, zmagam się z problemem terkotania, stukotu podczas odkurzania, mechanizm szczotki centralnej jakby stukał ocierał się o te gumy. Ogólnie odkurzacz pracuje jak mały odrzutowiec, stad moje pytanie czy tak ma być, czy jest to wada ? czy jest sens wysyłać na reklamacje, czy lepiej podmienić wpierw na inna szczotkę. Dodam ze wszystko odpowiednio założone i spasowane, robot całkiem nowy i poza tym wszystko śmiga.
Ciężko coś zdalnie pomóc, nie mając sprzętu w ręce, a samo nagranie też mało mówi. Jeśli jest się pewnym, że wszystko zostało złożone jak trzeba, to zostaje tylko reklamacja i serwis.
problem opisywany tutaj, jednak nie da się złe tego złożyć i wszystko jest dobrze spasowane.
https://www.facebook.com/groups/566903497113676/posts/1775195806284433/
Nie znalazłam nigdzie informacji jaką wodę powinno się wlewać do stacji? Mam w kranie dość mocno zakamienioną wodę i zastanawiam czy nie zaszkodzi ona z czasem robotowi. Może woda demineralizowana? Proszę o podpowiedź 🙂
Woda filtrowana jest najlepszą opcją, miękka, nie twarda. Przykładowo poznańska woda ma sporo kamienia i łatwo załatwia roboty, ekspresy, czy inne sprzęty.
Czy Dreame L20 Ultra można sterować z 2 różnych smartfonów? Czy można udostępnić na inny telefon sterowanie robotem? Lub jak inaczej to ugryźć.
Ktoś starszy z rodziny nie zawsze ogarnia aplikację, byłoby to ułatwienie, gdybym tylko czasami musiał coś włączyć.
Tak można, wystarczy w apce wejść w funkcję ,,udostępnij robota".
Czy robot posiada filtr wstępny? (Chociażby w postaci jakiejś siateczki), wiem, że lepsze wersje, jak chociażby x40 ultra takowego nie posiada.
Który robót będzie NAJLEPSZYM wyborem:
- Dreame x40 ultra (dla mmnie najlepszy pod każdym względem jednak boje się o brak filtra wstępnego)
- Dreame L20 ultra (mniejsza moc ssąca w porównaniu z x40 ultra, czy da radę z piaskiem)
- Dreame L40 ultra
- Roborock S8 maxv ultra
Który ma najłatwiejsza aplikacje pod względem obslugi?
Który podjedzie najbliżej przeszkód, zasłon,ścian.
Dzień dobry.
Nie znalazłem nigdzie informacji jak zachowuje się robot przy przejeżdżaniu z pokoju do pokoju - chodzi o drzwi. Rozumiem że muszą być otwarte bo sam ich nie otworzy, ale co jeśli przy pierwszym skanowaniu będą otwarte na oścież, a potem zostawię je otwarte do połowy lub w 1/3 ? Będzie traktował drzwi jako przeszkodę, spróbuje ominąć czy otworzyć ?
Drugie pytanie : meble kuchenne mam z niskim (9cm) ale głębokim podcięciem - 7cm. Na ile robot będzie w stanie tam posprzątać ?
W teorii powinien je objechać i wyminąć, ale czasem może się samemu zamknąć w pomieszczeniu z którego chciałby wyjechać, choć zazwyczaj nie ma z tym problemu.
W te 9 cm robot nie wjedzie, uzna to jako przeszkodę.
Cześć, pytanie typu krótka piłka:
L10s pro ultra heat za x zł czy L20 ultra complete za 500zł wiecej niż L10?
warto dopłacić?
Dla mnie ważniejszą funkcją są zdejmowane automatycznie mopy w stacji niż podgrzewanie wody do ich przemywania, więc wybrałbym L20.
Witam, czy spotkał się Pan z problemem braku ładowania w nowym sprzęcie, sprawa tyczy się Dream L20, rozpakowany, uruchomiony, stacja dokująca nie ładuje, styki czyste, etc wszystko sprawdzone i podłączone, reset wykonany dwa razy nie pomógł, w efekcie testów bateria wyczerpana nadal nie ładowana. Temat dzisiejszy, jeszcze nie ruszyłem kontaktu z Dream Store.
pozdrawiam serdecznie
To się zdarza, przyczyn może być naprawdę sporo, więc najlepiej od razu reklamować.
dziękuję za odpowiedź
Dzień dobry, proszę o informację czy odkurzacz po zakończonym sprzątaniu może bez problemu stać w stacji opróżniania czy lepiej jak będzie stał poza nią jak nie pracuje?
Ma stać w stacji.
Witam!
Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad zakupem robota. Najbardziej interesuje mnie Dreame L20 ultra i Ecovacs Deebot T20 Omni . W tej chwili oby dwa są w tej samej, myślę, że bardzo dobrej cenie, ale czy mógłby mi Pan coś doradzić, być może wskazać jakieś znaczące różnice? Pozdrawiam
Dreame L20 Ultra to jednak półka wyżej, a w aktualnej promocji cenowej tylko brać :)
Różnice to choćby zdejmowane mopy w stacji, wysuwanie prawego mopa o boku, lepsza szczotka główna i jeszcze kilka różnicy by się znalazło.
Dzień dobry. Planuję umieścić robota ze stacją w szafce, będzie miała około 65cm wysokości. Czy wyciąganie sprzętu do wymiany wody jest możliwe/będzie bardzo uciążliwe?
Nie mam tego modelu pod ręką, ale zbiorniki wyciąga się od góry i może się okazać, że 65 cm wysokości to znacząco za mało. Mam pod ręką robota z równie wysoką stacją - Roborocka Qrevo MaxV i potrzeba min. 75 cm do wyjęcia zbiornika, a wygodnie to te 80-85 cm.
Oczywiście szafka będzie bez podłogi, robot będzie stał na ziemi. Chciałabym żeby mógł swobodnie wyjeżdżać/wjeżdżać, a jednocześnie być ukrytym za frontem szafki.