W Polsce zadebiutowała nowa, automatyczna, kocia kuweta Furbulous. Czy warto kupić ten sprzęt? Czy koty chętnie korzystają z takiego rozwiązania? I przede wszystkim, czy faktycznie jest ułatwieniem dla użytkownika? Czas to sprawdzić!
Niedawno pisaliśmy o tym, że w geekbuying.pl wystartowała sprzedaż kociej kuwety Furbulous, która ma wnieść sporo automatycznych usprawnień do życia miłośników kotów.
To nie pierwszy sprzęt tego typu, który można kupić w kraju nad Wisłą (przypomnę choćby o kuwetach PETKIT czy CATLINK), natomiast zdecydowanie jeden z większych w swojej klasie i „uzbrojony” w element, który nieczęsto gości u konkurencji – system automatycznego zamykania worków z odpadami.
Ile kosztuje kuweta Furbulous?
Kuwetę Furbulous możesz już kupić m.in. na Allegro, w cenie poniżej 2 tys. zł. Jest jednak spora szansa, że podczas listopadowych wyprzedaży (a czeka nas Double 11 i Black Friday) najlepsze ceny oferować będzie sklep geekbuying.pl. Tam obecnie cena urządzenia (po podaniu kodu rabatowego) wynosi 2164 zł.
W pierwszej promocji sklepu geekbuying.pl kuwetę Furbulous kupisz taniej o 160 zł z kodem WIVJR9E4.
Wysyłka jest darmowa z polskiego magazynu, dostawa trwa do 3 dni roboczych, a sklep zapewnia 2 lata gwarancji.
Warto przy tym dodać, że o ile fabryczne wyposażenie kuwety jest kompletne i zawiera wszystko, czego potrzeba do jej poprawnej eksploatacji przez pierwszych kilka tygodni, tak później potrzebne będą dwie rzeczy.
Bez pierwszej się nie obędziesz, bo to dedykowane worki na odchody. Pudełko zawierające dwa zestawy po 8 worków kosztuje aż 69 zł i na dzisiaj nie jest dostępne w geekbuying.pl, co warto wziąć pod uwagę podczas kupna kuwety.
Możesz oczywiście zakupić worki w sklepie firmowym producenta – w tym wypadku ta przyjemność kosztować będzie 20,99 EUR plus dostawa (darmowa dla zamówień powyżej 39,90 EUR).
Druga rzecz to plastry zapachowe, które montuje się wewnątrz kuwety. Nie są niezbędne, więc to raczej opcjonalny wydatek – kosztują w geekbuying.pl 49 zł za 3 sztuki.
Kupujesz Furbulous? Przygotuj sporo wolnego miejsca
Pierwsza i najważniejsza rzecz. Furbulous zajmuje sporo miejsca. To nie tylko kwestia tego, że sam zbiornik kuwety jest sporych gabarytów (kapsuła ma 60 litrów pojemności), co raczej konsekwencja wszystkich przyjętych przez projektantów rozwiązań konstrukcyjnych.
W przeciwieństwie do wielu innych, konkurencyjnych rozwiązań, w Furbulous 6-litrowy zbiornik na zużyty żwir zamontowano nie pod kapsułą, a z jej boku. Nad nim jest mechanizm rozwijania i zamykania plastikowych worków, wyżej panel sterowania, a całość przykrywa plastikowa osłona. To wszystko sprawia, że Furbulous mierzy ponad 70 cm długości, 45 cm szerokości i niemal 60 cm wysokości.
Jeśli masz małe mieszkanie, wygodne zmieszczenie kuwety Furbulous może być pewnym wyzwaniem.
Jest jednak także spora zaleta takich gabarytów. 60-litrowa kapsuła sprawia, że korzystanie z kuwety powinno być relatywnie komfortowe nawet dla większych kotów. Dla dużego Maine Coona może co prawda już miejsca nie starczyć, ale masywny 7-kilogramowy dachowiec raczej nie będzie marudził.
W moim wypadku z kuwety korzystały 3 koty (odpowiednio 6,2 kg, 4,5 kg i 3,5 kg) i każdy mościł się bez problemów.
W tym miejscu warto jednak nadmienić, że sam proces przyzwyczajania zwierzaków do automatycznej kuwety może być długi i trudny. U mnie zajęło to niemal 1,5 tygodnia, przy czym – jak zawsze – wszystko zależy od charakteru i przyzwyczajeń Twoich podopiecznych.
Jak działa Furbulous?
Furbulous jest kuwetą zbudowaną na bazie systemu rotacyjnego. To oznacza, że w czasie czyszczenia 60-litrowa kapsuła obraca się w poziomie, a zgromadzony w środku żwir zostaje wprawiony w ruch i ląduje na plastikowym filtrze – sucha frakcja przesypuje się między oczkami, na filtrze zostają natomiast grudki mokrego żwiru i nieczystości. Te ostatnie są następnie kierowane do pojemnika na odpady, i ostatecznie lądują w plastikowym worku.
O ile sam mechanizm rotacyjny nie jest niczym nowym, tak Furbulous wyróżnia się tym, co dzieje się w kolejnym kroku. Po zgromadzeniu odpowiednio dużej ilości śmieci (co monitoruje czujnik w pokrywie zbiornika na nieczystości) kuweta sama poinformuje o tym użytkownika, a ten ma wtedy możliwość uruchomienia procesu „zapakowania” odpadów.
Po wybraniu tej opcji mechanizm zainstalowany w kuwecie najpierw przetnie plastikowy rękaw, do którego zrzucane były śmieci, a następnie zgrzeje worek na ciepło. Teraz zostaje już tylko wyciągnąć szufladę na odpady, wyciągnąć gotowy, zapakowany worek i wyrzucić. Po włożeniu szuflady system automatycznie wysunie kolejną porcję plastikowego rękawa i przepuści przez niego strumień powietrza (w tylnej części mechanizmu szuflady jest wbudowany wentylator), aby go rozprostować. I voilà la: można zbierać odpady od nowa.
Koncepcyjnie to świetne rozwiązanie, bo zwalnia użytkownika z potrzeby ręcznego zawiązywania worka z odpadami i zakładania nowego – wszystko się dzieje „samo”, a Ty musisz tylko wyrzucić worek do kosza. Jest jednak kilka drobnych „ale”…
Po pierwsze, wymyślony przez producenta kuwety system wykorzystuje (a jakże) autorskie kasety z workami, a te są absurdalnie drogie – wydanie 69 zł wg cennika Geekbuying.pl (jak pojawią się w ofercie, bo na razie ich tam nie zamówisz) albo 20,99 EUR plus dostawa w sklepie producenta zaopatrzy Cię w równowartość raptem 16 worków. Dla porównania 40 worków tej jakości kupionych w markecie to koszt około 5 zł.
Można oczywiście zaryzykować twierdzenie, że przecież faktyczny koszt nie będzie taki znowu odczuwalny, bo kupując zestaw 16 worków możesz, cytując ofertę producenta, „cieszyć aż 180 dniami bez ręcznego sprzątania po jednym kocie„. Pół roku za 69 zł? Nie brzmi źle.
Problem w tym, że to twierdzenie nie będzie prawdziwe dla każdego użytkownika. Może przy jednym kocie i ustawionym na sztywno oczyszczaniu kuwety raz dziennie uda Ci się taki wynik osiągnąć, ale przy takim podejściu kupno automatycznej kuwety w ogóle wydaje się wątpliwe – w końcu nabywasz ją w pierwszej kolejności po to, aby „sama” sprzątała po każdej wizycie kota w kuwecie, a nie tylko raz na dobę.
Jeśli ustawisz sprzątanie po każdej wizycie to… w mojej ocenie nie masz szans na uzyskanie podanego przez producenta wyniku nawet przy jednym kocie.
Problem w tym, że choć rotacyjny mechanizm kuwety faktycznie pozwala skutecznie pozbywać się odchodów i mokrych grud, to nie jest na tyle precyzyjny, aby realnie odseparować całość czystego żwiru – zawsze do śmieci wpadnie garść przypadkowo zebranego materiału. W wypadku kuwety Furbulous ta garść bywa czasami zaskakująco duża.
Opisany powyżej problem potęguje każdy kolejny kot. Im więcej zwierząt korzysta z kuwety, tym częściej musi się ona czyścić – oczywiście zakładam, że ustawisz algorytm sprzątania po każdej wizycie w kuwecie. Im więcej sprzątań, tym więcej „przypadkowego” żwiru trafia do odpadów, i tym samym coraz szybciej zapełnia się worek na odchody.
Efekt? Przy trzech kotach korzystających z Furbulous jako jedynej kuwety w domu, zapełnienie jednego worka zajmowało maksymalnie 1,5 dnia. Jak łatwo policzyć, w takim tempie paczka 16 worków wystarczy na niespełna miesiąc.
Wszystkie powyższe kalkulacje zakładają też, że kuweta nie popełnia błędów, co jest podejściem bardzo optymistycznym – trzeba mieć bowiem sporo szczęścia, aby nie doświadczyć żadnej usterki na własnej skórze. Wystarczy sprawdzić jakąkolwiek grupę facebookową zrzeszającą użytkowników Furbulous, aby się o tym przekonać.
W moim wypadku na szczęście błędy nie były szczególnie irytujące. Dwa razy zdarzyło się, że zawiódł mechanizm pakowania worków, i zamiast jednej dobrze zapakowanej torby dostałem długi rękaw pozbawiony zamknięcia, czyli w praktyce wykorzystałem dwa worki zamiast jednego. Raz zdarzyło się, że w czasie czyszczenia odchody wylądowały za kuwetą (!), zamiast trafić do tunelu prowadzącego do plastikowego worka. Najczęściej natomiast widziałem błędy systemowe wymuszające konieczność restartowania urządzenia.
W tym momencie zapewne ciśnie Ci się na usta pytanie: czy z tego całego systemu drogich kaset można zrezygnować i wstawić do kuwety zwykłe worki z marketu?
Odpowiedź brzmi: można. Producent tego w oczywisty sposób nie pochwala, a oprogramowanie nie ułatwia takiej operacji, ale nie trzeba być specjalnie kreatywną osobą, aby obejść wszystkie przeszkody. To zdecydowanie poprawia ekonomiczny aspekt użytkowania urządzenia, ale jednocześnie blokuje możliwość automatycznego zamykania i ładowania worków.
Coś, za coś. Albo wygoda i wyższe koszty, albo kombinowanie i obniżanie wydatków.
W tym miejscu można postawić też pytanie, czy jest sens w ogóle kupować kuwetę Furbulous, skoro i tak nie będziesz korzystać z jej sztandarowego udogodnienia. W końcu na rynku jest sporo kuwet wykorzystujących rotacyjny mechanizm usuwania odpadów, przy których normalnie i bez kombinowania możesz korzystać ze zwykłych worków na śmieci…
Furbulous ma też (na szczęście) kilka innych zalet
Na przykład to, że wewnątrz kapsuły znajdziesz wygodny pojemnik na kostki zapachowe, które pozwolą w pewnym stopniu ograniczyć problem snującego się po domu intensywnego zapachu moczu. Kostki dla odmiany nie są tak drogie jak worki – jedna starcza na miesiąc, a zestaw trzech kupisz w geekbuying.pl za 49 zł.
Fajnym pomysłem jest też dołączona do zestawu wielowarstwowa, siatkowana mata, którą kładzie się przed kuwetą, i która dobrze zbiera resztki żwiru sypiące się z łap kocich użytkowników Furbulous. Matę łatwo też utrzymać w czystości.
Wygodny jest również sposób sterowania kuwetą. Możesz to robić albo z poziomu samego urządzenia, korzystając z dwóch dedykowanych przycisków i ekranu, albo z poziomu mobilnej aplikacji Furbulous. Ta ostatnia jest ciągle aktywnie rozwijana, więc na porządku dziennym są przeróżne bugi (np. długa seria zmultiplikowanych powiadomień o tym, że kuweta się właśnie wyczyściła), ale mimo to oceniam ją pozytywnie.
Poza typowymi ustawieniami, które powielają to, co możesz zrobić z poziomu panelu urządzenia, do dyspozycji masz sporo innych nastaw – choćby tryb nocny (wtedy kuweta się nie będzie czyścić) albo tryb energooszczędny. Możesz również z pomocą kilku prostych informacji zdefiniować potencjalnych kocich użytkowników kuwety, co w połączeniu z wagą wbudowaną w dno kuwety pozwala Furbulous precyzyjnie określić, który kot aktualnie z kuwety korzysta.
Wszystkie te informacje dostajesz następnie w postaci raportów dziennych (z opcją wyświetlenia niektórych statystyk w formacie tygodniowym i miesięcznym), co ułatwia trzymanie ręki na pulsie – w końcu nie od dzisiaj wiadomo, że częstotliwość i regularność wypróżniania to podstawa kociej diagnostyki domowymi metodami.
Czyszczenie i konserwacja nie są czasochłonne
Konstrukcja kuwety Furbulous została zaprojektowana tak, aby ułatwić utrzymanie jej w czystości. Szufladę na odpady możesz wyciągnąć, a górną pokrywę w całości zdjąć. Można również odchylić zamek kapsuły i w całości ją zdemontować.
Podobnie łatwo jest zdemontować wnętrze kapsuły: możesz wyciągnąć kratkę filtra, pojemnik na plastry zapachowe, jak również materiałową wyściółkę dna kapsuły.
To wszystko pozwala relatywnie szybko i sprawnie wyczyścić każdy zakamarek urządzenia, co warto zrobić minimum raz na miesiąc. Częściej polecam za to wyszorować plastikową kratkę filtra zamontowanego wewnątrz kapsuły – z natury szybko zbiera mnóstwo mokrego żwiru, który po pewnym czasie zaczyna zatykać otwory filtra i utrudnia proces poprawnego odprowadzania nieczystości.
Warto też zaznaczyć, że Twoje doświadczenia z kuwetą będą w dużej mierze uwarunkowane tym, jaki żwir do niej wsypiesz. Producent stawia w tym miejscu tylko jeden wymóg: żwir musi się zbrylać. W tym kontekście niemal każdy materiał będzie „kompatybilny” z Furbulous, niemniej warto troszkę poeksperymentować i dobrać taki typ / markę żwiru, który najlepiej będzie się przesypywał przez oczka filtra.
Trzeba też podkreślić jedną rzecz, o której powielokroć przypomina sam producent. Do kuwety nie wolno sypać więcej żwiru, niż pokazuje to wyznaczona na dnie granica. Każdy centymetr ponad ten próg to żwir zmarnowany, bo wyląduje w koszu podczas pierwszej rotacji.
Czy warto kupić kuwetę Furbulous?
Furbulous to niewątpliwie fajny produkt, który może ułatwić życie kocim opiekunom. To również produkt pod pewnymi względami niedopracowany, który w niejednym domu będzie większym kłopotem niż pomocą.
Ta pozorna sprzeczność wynika z tego, że w mojej ocenie Furbulous to produkt pozostający nadal w fazie rozwojowej – stosunkowo niedawno wyszedł z fazy crowdfundingu i jak spora część „wspieraczkowych” urządzeń, jest jeszcze w pewnym sensie prototypem, a jego obecni nabywcy betatesterami.
W tym miejscu warto jednak zaznaczyć, że producent aktywnie rozwija ten sprzęt. Dość wspomnieć o tym, że pierwsza wersja kuwety miała na tyle poważne błędy konstrukcyjne, że wymusiło to częściowe przeprojektowanie urządzenia i wymianę już sprzedanych egzemplarzy na nowe, wolne od tego feleru. Także oprogramowanie i firmware jest stale poprawiane i rozwijane – to wszystko pokazuje, że producent Furbulous ma zamiar na dłużej zagościć na rynku i dba o swoją reputację – to zawsze dobry znak.
Czy warto dzisiaj kupić kuwetę Furbulous? Moim zdaniem tak, jeśli koszty eksploatacji nie są dla Ciebie problemem, podobnie jak sporadyczne kłopoty ze stabilnością oprogramowania urządzenia.
Z kuwety raczej zadowoleni będą także opiekunowie pojedynczych kotów – przy jednym zwierzaku niespecjalnie martwić musisz się kosztami użytkowania Furbulous, a jedynym potencjalnym problemem będzie tylko znikoma dostępność kaset z workami.
Co w wypadku, kiedy już teraz wiesz, że nie będziesz kupować dedykowanych worków i zamierzasz kombinować z własnymi rozwiązaniami? Moja rada brzmi: kup inny sprzęt. Nie ma sensu inwestować w Furbulous tylko po to, aby zrezygnować z używania jej najbardziej charakterystycznej funkcji…
ZALETY
|
WADY
|
SmartHome ala SwitchBot, czyli proste podejście do inteligentnego domu (TEST)
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Tylko litter robot 4. Worki pasują zwykle ze sklepu, jest bezobsługowy, nieawaryjny a co najważniejsze – robi robotę !