Proscenic DustZero S3 to mocny odkurzacz pionowy, który – na podobieństwo słynnego Samsung Bespoke Jet AI – wyposażony jest stację opróżniającą. Sprawdzam, czy to dobry sprzęt i czy warto kupić ten odkurzacz.
Marka Proscenic jest znana przede wszystkim z tanich robotów odkurzających serii M7 i M8, które jako jedne z pierwszych na rynku miały stacje opróżniające zbiornik kurzu do worka w stacji. Przypomnę też, że miałem okazję testować nowszy Proscenic X1 z nietypowo zabudowanym radarem laserowym w przednim zderzaku, a nie w wystającej kopułce (podobnie jak w 360 S10) oraz ze stacją opróżniającą.
Nie od dzisiaj jestem więc zdania, że urządzenia Proscenic mają stosunkowo niską cenę, a oferują całkiem sporo. W myśl tej filozofii producent stworzył także odkurzacz pionowy Proscenic DustZero S3 wyposażony w stację dokująco-opróżniającą – zupełnie jak w Samsungach serii Bespoke Jet i Bespoke Jet AI, lecz za ułamek ich ceny.
Czy to była dobra decyzja? Czas się o tym przekonać – oto recenzja Proscenic DustZero S3.
Spis treści
Ile kosztuje Proscenic DustZero S3?
Testowa sztuka dotarła do mnie ze sklepu geekbuying.pl. Normalna cena sprzedaży to 1499 zł, lecz odkurzacz często jest w promocjach po 1299 zł, a dodatkowo warto sprawdzać kody rabatowe – np. „GEEKBUYINGPL3” dający 4% rabatu.
Dostawa jest darmowa z polskiego magazynu w kilka dni roboczych, a sklep zapewnia 2 lata gwarancji na sprzęt. Filtry HEPA można znaleźć w oficjalnym sklepie marki na AliExpress w cenie ok. 80 zł za 3 sztuki. Nie znalazłem za to ofert na drugi filtr HEPA na wylocie za silnikiem, ale już ten fabrycznie instalowany wystarczy na długie lata.
Proscenic DustZero S3 to aktualnie najtańszy odkurzacz pionowy ze stacją opróżniającą na polskim rynku.
Specyfikacja i parametry Proscenic DustZero S3
Parametrowo jest całkiem nieźle. Odkurzacz ma silnik 450 W i moc ssania do 30 kPa w trybie turbo. Ostatni parametr pewnie jest lekko naciągany, ale mając w domu Dreame V9 o mocy 400 W i 20 kPa oraz Dreame T30 o mocy 550 W i 27 kPa, umieściłbym realnie Proscenica praktycznie na równi z Dreame. Na środkowym biegu Auto ma moc jak V9 maksymalną, ale w stosunku do T30 jest podobnie, może minimalnie mniej.
Cieszy duży zbiornik na kurz (660 ml) i porządna filtracja – mamy wstępną separację z pojedynczym cyklonem, metalowy filtr siateczkowy, potem filtr wstępny z włókniny, gruby (1,4 cm) filtr HEPA o sporej średnicy 10 cm i kolejny filtr HEPA za silnikiem na wylocie powietrza. Dodatkowo mamy też sterylizację worka na śmieci lampą UV w stacji, sam worek też jest dość gruby i pełni rolę filtracyjną, a przed samym silnikiem stacji jest też filtr z włókniny.
Specyfikacja odkurzacza Proscenic DustZero S3:
- Moc odkurzacza: 450 W;
- Siła ssąca: 30 kPa;
- Napięcie akumulatora 29,6 V;
- Pojemność akumulatora: 2500 mAh;
- Czas ładowania: 2,5-3 h;
- Czas pracy: do 60 min na 1 biegu;
- Pojemność pojemnika na kurz: 660 ml;
- Filtracja: 5-warstwowa HEPA + UV;
- Głośność pracy: poniżej 78 dB;
- Pojemność worka w stacji: 3 l;
- Szerokość elektroszczotki: 25 cm (wałka 21 cm);
- Wysokość elektroszczotki: 7 cm;
Worek o pojemności 3 litrów starczy na bardzo długo, choć drobnym problemem może być fakt, że nie znalazłem opcji zakupu zapasowych. Z drugiej strony z łatwością dopasuje się worki uniwersalne.
Bateria nie ma jakieś zawrotnej pojemności – jest to typowe 2500 mAh o napięciu 29,6 V, ale jak na taki akumulator ma spore rozmiary. Ładuje się maksymalnie 34V w 2,5-3h do pełna. W teorii można ten element ładować osobno – ma zwykły pin do ładowania, ale w zestawie zabrakło takiego zasilacza.
Wyposażenie, czyli co w pudełku?
Zestaw startowy to gotowy odkurzacz do pracy, do tego kompletna stacja opróżniającą w trzech częściach, które trzeba sobie złożyć. W podstawie stacji mamy miejsce na cztery akcesoria, lecz dostajemy dwa: ssawkę szczelinową i ssawkę z włosiem do kurzu, która ma ruchomą głowicę. Oba akcesoria są montowane na klips, a nie wciskane – to duży plus.
Główna elektroszczotka ma 30 W mocy i wałek uniwersalny, który dobrze radzi sobie na każdej powierzchni. Wałek łatwo się wyjmuje, ale kiepskim rozwiązaniem są zęby wyczesujące włosie – praktycznie nie dotykają włosia wałka i zaplątanych włosów. Ktoś to źle zaprojektował. Fajnie natomiast, że nie zapomniano o oświetleniu led z przodu czterema diodami – nie są specjalnie mocne, ale i tak pomagają w dostrzeżeniu zbrudzeń.
Od spodu i od frontu wraz z przednimi narożnikami mamy naklejone włosie – szczotka jest dobrze zabezpieczona przed rysowaniem podłóg. Z tyłu mamy dużej średnicy, gumowane koła prowadzące, a z przodu dwa małe kołka podporowe, także z miękkiej gumy.
Przegub szczotki ma 7 cm wysokości, więc łatwo wjechać pod niskie meble, ale w zestawie nie ma kątówki, która mogłaby to dodatkowo ułatwić. Metalowa rura jest teleskopowa i daje regulację wysokości całego odkurzacza od 88 do 112 cm, więc sprzęt nada się nawet dla osób o wzroście ok. 2 m. Poziomów regulacji jest 10 co 2,4 cm, więc łatwo ustawić sprzęt pod siebie.
Połączenia między odkurzaczem, rurą i elektroszczotką są głębokie i na klik, ale w trakcie pracy nieco trzeszczą tarciem plastiku o plastik – nie ma to żadnego wpływu na działanie sprzętu, sprawie jedynie niefajne wrażenie, że zaraz coś się rozleci. Realnie jednak połączenia są bardzo mocne i bez naciśnięcia przycisku zwalniającego nie da się wyrwać rury z jednostki centralnej.
Na zdjęciach producenta i sklepów można odnieść wrażenie, że S3 jest wykonany w ciemno-grafitowym macie, a to tak naprawdę świecące plastiki w mocnym połysku. Jednostka centralna jest masywna, ale operuje się nią wygodnie. Stację też wykonano i spasowano porządnie.
W zapasie dostajemy filtr HEPA i filtr z włókniny. Instrukcja jest po angielsku i napisano ją dość czytelnie. Fajnym gadżetem jest narzędzie czyszczące z nożykiem.
Jak odkurzacza Proscenic DustZero S3?
W typowych zadaniach S3 spisuje się świetnie – codzienne odkurzanie podłogi w trybie auto jest skuteczne nawet na dywanach z krótkim włosiem, choć dla najlepszych efektów warto przejść na turbo. Jest też tryb eko, który sprawdzi się na podłogach twardych i przy małej ilości zabrudzeń.
W przeciwieństwie do wielu tanich pionówek nie mamy tu problemu z zostawianiem części zabrudzeń w szczotce – wszystko ładnie przechodzi do zbiornika. Wpływ na to ma też ustawienie wyłącznika, który blokuje zaraz po naciśnięciu wałek elektroszczotki, ale jeszcze ok. sekundę pozostawia silnik włączony, aby wszystkie zanieczyszczenia trafiły do zbiornika.
Odkurzacz prowadzi się dobrze, nie ucieka na boki, trzyma prostą. Oświetlenie podłoża jest pomocne, a jedyne co nieco przeszkadza to trzeszczenie z połączeń na klips. W trybie eko faktycznie czas pracy to ok. 60 minut, w trybie auto gdy sprzęt nie zmienia mocy i trzyma się średniego biegu to ok. 35 minut, a w trybie turbo czas pracy to ok. 10 minut.
Sterujemy jednym przyciskiem włączania i jednym sensorem zmiany mocy. Parametry widać na prostym panelu z trzema biegami ikonkami błędów, wskaźnik naładowania to trzy diody baterii (to akurat słabe rozwiązanie – lepszy jest wskaźnik procentowy).
Dodane do zestawu ssawki są świetne. Szczelinówka spełnia zadanie idealnie – jest wąska i pozwala na sprawne odkurzanie auta. Druga ssawka z twardym włosiem dobrze radzi sobie z szorowaniem. Trochę szkoda, że na nasz rynek nie trafiła wersja z mini elektroszczotką w zestawie – nie znalazłem opcji dokupienia jej osobno.
Głośność pracy jest na umiarkowanym poziomie:
- Eko – 74,1 dB;
- Auto – 76,4 dB;
- Turbo – 77,1 dB;
- Stacja – 78, 1dB;
- Elektroszczotka – 71 dB.
Producent podaje maksymalną głośność 78 dB i jak widać jest to prawda. Waga jednostki centralnej to 1,99 kg, a całego odkurzacza z elektroszczotką to 3,1 kg, czyli typowo dla mocniejszych konstrukcji.
Elektroszczotka radzi sobie z dywanami typu shaggy o włosiu 3 cm, ale tylko poruszając się do tyłu – do przodu blokuje się, a zabezpieczenie wyłącza odkurzacz. To i tak nieźle – większość odkurzaczy kompletnie nie współpracuje z tym dywanem i tylko modele Jimmy z wałkiem do dywanów zjadają go na śniadanie w całości.
W odkurzaniu auta pomocne są obie ssawki – ta z włosiem dobrze czyści wykładzinę, a szczelinowa wszelkie zakamarki. Czas pracy w trybie turbo pozwala odkurzyć naraz mały samochód segmentu miejskiego.
Sekcję odkurzania oceniam wysoko, sprzęt jest wygodny i mocny, a przy tym niespecjalnie hałasuje. Ujemne punkty należą się za trzeszczenie połączeń na klips, ponadto oświetlenie mogłoby być nieco mocniejsze i szkoda, że nie ma pośredniego biegu między auto i turbo (choć opis producenta mówi, że jest).
Czyszczenie, konserwacja i działanie stacji opróżniającej
Czyszczenie zbiornika kurzu jest łatwe – odpinamy go bez problemowo, wyciągamy filtr HEPA i wstępny z włókniny, a następnie mamy dostęp do separatora cyklonowego z filtrem metalowym – wszystkie te elementy są zmywalne.
Elektroszczotka ma wyjmowany wałek odkurzający z paskami włosia, ewentualne długie włosy usuwa się łatwo – czyszczenie całej elektroszczotki nie sprawia trudności.
Wymiana worka w stacji to łatwizna, a cena filtrów HEPA jest całkiem do przyjęcia – 80 zł za 3 sztuki. Nie znalazłem natomiast innych części do tego modelu, a z czasem będziemy potrzebować filtra wylotowego, worków do stacji i filtrów z włókniny, a po zużyciu włosia także wałka elektroszczotki.
Stacja działa prosto – od góry w otwór wsadzamy odkurzacz zbiornikiem kurzu do przodu. Po wstawienia automatycznie otwiera się on, a odsysanie kurzu do worka w stacji uruchamiamy sensorem wyboru mocy. Stacja przez 10 sekund odsysa kurz i nieco przetyka filtr metalowy – skuteczność to mniej więcej 90%. Worek w stacji jest zamknięty pod uszczelnioną pokrywą, a dezynfekcji worka pilnuje lampa UV.
Głośność stacji to 78 dB, czyli nieco mniej niż w Samsungu, jest to też zupełnie innej konstrukcja – stoi na metalowej nodze, jest nieco grubsza i szersza, ale za to lżejsza (i także nie ma miejsca na nadmiar kabla). Jak już wspominałem, mamy miejsce na cztery akcesoria w podstawie stacji, ale realnie dostajemy dwa. Odkurzacz będąc w pozycji opróżniania jednocześnie się ładuje.
Wszystko jest tu dobrze przemyślane, a minusowe punkty należą się wyłącznie za brak materiałów eksploatacyjnych (z wyjątkiem jednego z trzech rodzajów filtrów), a bez tego ani rusz za kilka miesięcy.
Czy warto kupić Proscenic DustZero S3?
Odkurzacz pionowy ze stacją opróżniającą firmy Proscenic to fajna konstrukcja i oceniać go trzeba głównie przez pryzmat niskiej ceny – inne modele z taką funkcją to koszt minimum ponad 3000 zł (jak modele Samsunga czy RoboJet Spedd Up 2 Pro ).
Jak na tak niską cenę sprzęt ma dobrą moc ssania, a stacja opróżniająca to genialny wynalazek dla alergików takich jak ja – nie muszę opróżniać zbiornika ręcznie i przy tym rozpylać kurzu, na który jestem uczulony.
Ergonomia jest niezła, podobnie prowadzenie, a czas pracy jest typowy. Chciałoby się mieć bogatszy zestaw akcesoriów nawet kosztem wyższej ceny – brakuje minielektroszczotki do tapicerki i materacy, czy przejściówek do sprzątania pod i nad meblami.
Na razie nie ma też praktycznie żadnych materiałów eksploatacyjnych czy akcesoriów, nawet w oficjalnym sklepie Proscenic na AliExpress, więc jest mała obawa o nie w przyszłości. Na szczęście filtry są zmywalne – ten wewnątrz zbiornika dostajemy w ilości 2 sztuk, a worków na kurz o pojemności 3 litrów mamy trzy sztuki w zestawie – na jakiś czas to wystarczy i mam nadzieję, że niedługo producent wypuści zestawy akcesoriów do sprzedaży.
Jeśli szukasz mocnego odkurzacza ze stacją opróżniającą w niskiej cenie, to Proscenic DustZero S3 jest niezłym wyborem.
ZALETY
|
WADY
|
To również warto przeczytać!
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Ceny Proscenic DustZero S3
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.