Na nasz warsztat trafił ekspres kolbowy Sage Barista Express Impress SES876BSS. Sprawdzamy, czy w dobie ekspresów automatycznych warto kupić taki sprzęt.
Od lat używam ekspresów automatycznych i muszę przyznać, że przyzwyczaiłem się do idei przygotowania kawy za pomocą jednego przycisku, w miejsce ręcznej zabawy z mieleniem, ubijaniem kolby i ewentualnym spienianiem mleka na koniec.
Prawda jest jednak taka, że idąc do dobrej kawiarni nie dostaniesz kawy z automatu, a właśnie z porządnej kolbówki. Znajdą się też tacy, dla których jedyna prawdziwa i najlepsza kawa to ta z włoskiej kawiarki, jak choćby słynne Bialetti.
Przez pierwsze 20 lat życia mieliśmy w domu rodzinnym ekspresy kolbowe Saeco Poemia, dziś sprzedawane jako Gaggia Viva, więc pierwsze kawy jako nastolatek pijałem właśnie z „kolby”. Kupowało się kawę mieloną, miarką odmierzało właściwą ilość, zakładało kolbę i uruchamiało proces ekstrakcji kawy.
Ekspres Sage Barista Express Impress to jednak nieco inny ekspres kolbowy – nie taki, do jakiego przyzwyczaili nas popularni producenci. To konstrukcja bardziej zaawansowana, będąca wręcz miniaturową wersją wielkich i profesjonalnych urządzeń restauracyjno-kawiarnianych.
Warto przy okazji dodać, że ekspresy marki Sage występują też pod marką Breville, co prowadzi nas do naturalnego pytania o cenę bohatera dzisiejszej recenzji.
Cena sugerowana ekspresu to 3799 zł, choć bywa, że uda się go utrzelić w niższej cenie w jakiejś promocji.
Na polskim rynku króluje wariant w jasnej stali szczotkowanej, ale producent oferuje również wersję grafitową i czarną. Warto wspomnieć, że ekspres wygrał prestiżową nagrodę „reddot winner 2022 – best of the best”.
Koszty eksploatacji nie są wysokie. Wymieniać należy co 2-3 miesiące filtr wody Claris BES008 , kosztujący ok. 60 zł za sztukę, a środki czyszczące nie są drogie.
8 tabletek czyszczących to koszt 69 zł, 4 saszetki odkamieniające to także 79,90 zł, a preparat do czyszczenia dyszy pary kosztuje 99,90 zł. Wszystkie ceny pochodzą z oficjalnego sklepu marki Sage, ale jak dobrze poszukasz w sieci, znajdziesz je w niższych cenach.
Ekspresy kolbowe to na pozór proste urządzenia, lecz w wariancie Barista Express Impress od Sage, dostajemy bardzo bogato wyposażony sprzęt, automatyzujący sporą część procesu przygotowania idealnej kawy.
Parametry ekspresu Sage Barista Express Impress SES876BSS:
Ekspres dotarł do mnie bardzo dobrze zapakowany i zabezpieczony, a w kartonie znalazłem sporo dodatków. Podstawą są cztery sitka: dwa z podwójnym dnem i dwa z pojedynczym dnem dla różnych rodzajów kaw, a każdy z nich występuje w wersji na 1 i 2 filiżanki. Nie mogło zabraknąć porządnego, stalowego dzbanka o pojemności 480 ml – służy do spieniania mleka.
Mamy narzędzie do wyrównywania kawy Razor i zestaw chemii: dwie tabletki czyszczące i saszetkę proszku odkamieniającego. Producent dostarcza też wszystkie potrzebne narzędzia: klucz imbusowy, szczotkę do czyszczenia i dysk czyszczący.
Ekspres Sage Barista Express Impress robi świetne, pierwsze wrażenie. Większa część obudowy to porządna stal szczotkowana w naturalnym kolorze: panel sterowania, spora część frontu, boki, tacka ociekowa.
Z dobrej jakości plastiku wykonano zbiornik na wodę i jego okolice, a także górną część ekspresu, która w ¼ zajęta jest przez zbiornik kawy. Pozostała część służy do podgrzewania filiżanek – w moim przypadku mieściły się 3 sztuki, choć gdyby postawić typowe naczynia do espresso ok. 50 ml, to zmieściłoby się ich dwa razy tyle.
Przyciski na obudowie są podświetlane na zimny, niebieski kolor. Maskownica ubijaka i część frontu znajdująca się w głębi to plastikowy chrom dający efekt lustra, co też sprawia niezłe wrażenie. Z lewego boku mamy pokrętło z 25 stopniami regulacji mielenia i dźwignię ubijacza kawy.
Zbiornik ma miarkę po obu stronach, więc mimo montażu z tyłu łatwo zobaczyć, jaki jest jej stan. Wkładanie go i zdejmowanie mając ekspres pod szafkami podwieszanymi nie należy do najwygodniejszych czynności, ale da się to zrobić bez wysuwania ekspresu.
Zbiornik kawy montujemy sami po wypakowaniu urządzenia z kartonu. Nie wydaje się specjalnie duży, ale według specyfikacji jego pojemność jest taka, jak w większości automatów – 250 g. Co ważne, zbiornik jest uszczelniony wokół pokrywki, więc kawa pozostaje długo świeża.
Panel sterowania jest prosty i czytelny, choć jeśli nie miało się styczności z zaawansowanym ekspresem kolbowym warto zajrzeć do instrukcji lub chociaż szybkiego przewodnika. Od prawej mamy trzy przyciski – włącznik, dwie kawy, jedna kawa, a pod nimi diody informujące o temperaturze wody/pary i potrzebie konserwacji.
Centralą część panelu zajmuje logo wraz ze wskaźnikiem ciśnienia zaparzania, który nie ma skali, więc jest poglądowym bajerem – fajnie wygląda. Po prawej stronie mamy wybór sita – na jedną lub dwie kawy – i pokrętło będące jednocześnie przyciskiem z automatycznym lub manualnym wyborem ilości mielonej kawy.
Świetnie spisuje się ledowa skala oceniająca ilość kawy w sicie kolby. Po zmieleniu danej ilości naciskamy dwa razy rączkę ubijaka, a ekspres oceni, czy ilość kawy w sicie jest wystarczająca, za mała, czy za duża – to super sprawa! Jeszcze fajniejsze jest to, że maskownice ubijaka można zdjąć i podglądać proces mielenia, jak i pracę ubijaka.
Ciekawie rozwiązano też tacę ociekową, która składa się z czterech elementów i jest bardzo prosta do mycia. Nie zabrakło podnoszącego się wraz z poziomem płynu pływaka informującego o potrzebie opróżnienia tacki.
Podsumowując tę sekcję, do jakości wykonania nie można się przyczepić. Ekspres jest dobrze zrobiony, z porządnych materiałów, wszystko spasowano jak należy, a do tego przypomina ekspresy profesjonalne z kawiarni, lecz w wariancie miniaturowym, idealnym do domu czy małego biura.
Zacznijmy od kwestii kluczowej – ten ekspres nie jest sprzętem dla każdego miłośnika kawy. Nastawiony jest na przyrządzanie espresso z maksymalnie 19 g kawy, co ma przełożyć się na 36-44 ml esencji. Za pomocą spieniania możemy przygotować mleczną piankę i dodać ją do espresso, lecz typowe latte lub duże kawy czarne nie są łatwe do zrobienia.
Oczywiście oba przyciski robiące pojedynczą lub podwójną kawę można zaprogramować na własną objętość, lecz i tak nie będzie to więcej niż ok. 120 ml kawy z 200 ml wody – przy tak dużych porcjach już po 50-60 ml przestaje lecieć czarny lub miodowy płyn, a tylko wodnista ciecz, więc nie ma to większego sensu.
Samo espresso jest cudowne – gęste, intensywne z grubą pianką. Ważne jest użycie prawidłowego sita – w zestawie mamy cztery sztuki. Jedno na kawy pojedyncze, drugie podwójne, oraz podział na dno podwójne i pojedyncze. Sita z podwójnym dnem używamy do ziaren palonych powyżej 30 dni lub do kaw mielonych przez producenta/dystrybutora, a z pojedynczym do kaw świeżo palonych.
Sita z podwójnym dnem regulują ciśnienie i pomagają zoptymalizować proces ekstrakcji niezależnie od stopnia zmielenia, porcji i świeżości kawy. Sita z dnem pojedynczym pozwalają na eksperymentowanie z poziomem mielenia i porcjowaniem w celu uzyskania bardziej zrównoważonego smaku kawy. Każde sito mieści odpowiednią gramaturę kawy:
Kolejna ważna kwestia (poza dobraniem właściwego sitka) to ustawienie właściwego poziomu mielenia. Bazowo młynek powinien być ustawiony na 16 poziom z 25 możliwych. Wartości niższe to drobniej mielona kawa, a wyższe to grubiej. Grubość mielenia ma wpływ na tempo przepływu wody przez kawę i finalny smak espresso. Finalne ustawienie powinno dać efekt drobno mielonej kawy, ale nie sproszkowanej.
Przy prawidłowym ustawieniu młynka i dobraniu właściwego sitka, ekspres zazwyczaj mieli tyle kawy, ile potrzeba lub nieco mniej, co wymaga drugiego naciśnięcia przycisku mielenia – młynek zmieli tylko taką ilość, jakiej brakuje w kolbie.
Barista Express Impress wyróżnia się na tle innych konstrukcji tego typu automatycznym ubijakiem – wystarczy nacisnąć dźwignię, a kawa jest ubijana z 10 kg naciskiem – producent zaleca 2-krotne ubicie. Dodatkowo po dociśnięciu kawy, ubijak przesuwa się o 7 stopni w bok w celu wypolerowania krążka kawowego. W większości innych ekspresów musimy ubijać kawę ręcznie.
Zaparzanie kawy odbywa się dwustopniowo – najpierw na kilka sekund zaczyna się proces preinfuzji przy niskim ciśnieniu, po czym ciśnienie wzrasta do ok. 9 barów i rozpoczyna się proces ekstrakcji. Blok zaparzający to system, który też wymaga wzmianki – precyzyjnie podgrzewa wodę do 93 stopni: nie mniej i nie więcej. Temperatura pary w systemie spieniania jest precyzyjnie dobrana – to 130 stopni.
Ostatnim etapem przed wstawieniem kolby w miejsce zaparzania jest wyrównanie porcji kawy specjalnym narzędziem „Razor” – obracamy kilka razy i usuwamy nadmiar kawy. Tak przygotowaną kolbę z porcją kawy w odpowiednim sitku wstawiamy we właściwe miejsce przekręcając z lewej do prawej aż poczujemy opór. Teraz pozostaje tylko wybrać jedną lub dwie kawy właściwym przyciskiem i podziwiać efekty.
Dodatkowo polecam dokupić sobie The Knock Box Mini – obijak do kawy, o który możemy uderzać kolbą i nie uszkodzimy zlewu, czy blatu. Drugie przydatne akcesorium to pędzel do czyszczenia sitka w kolbie – to można kupić gdziekolwiek, a znacząco ułatwia czyszczenie.
Ostatnia kwestia dla niezdecydowanych zakupowo – Sage ma aplikację na Androida i iOS (Sage AR), która pozwala w ramach rozszerzonej rzeczywistości zobaczyć sprzęt marki w naszej kuchni – dobra opcja dla osób, które biorą pod uwagę nie tylko parametry i funkcje, ale też design urządzenia.
Ekspresem bawiłem się przez całą przerwę świąteczną, praktycznie do połowy stycznia i muszę przyznać, że dzięki temu urządzeniu dowiedziałem się wielu ciekawych informacji, jak przyrządzić w ekspresie kolbowym dobre espresso i jak ręcznie spieniać mleko na gęstą piankę. Od teorii do praktyki jest daleko, ale coś mi tam zaczęło wychodziło. Jako wieloletni użytkownik ekspresów automatycznych podszedłem do ekspresu Sage jak do wyzwania.
Pierwsze dwie kawy nie wyszły z uwagi na zły dobór sitka i niewłaściwe ustawienie młynka. Po korekcie trzecia kawa wyszła taka, jak być powinna. Pierwsze próby spienienia mleka bez wcześniejszego przeczytania instruktarzy też nie były najlepsze. Sporą pomocą była darmowa lekcja – webinar na żywo z dwoma baristami Sage, którzy pokazali po kolei, co i jak. Można było zadawać pytania, a odpowiedzi były satysfakcjonujące – chwali się, że producent udziela wsparcia szkoleniowego swoim klientom.
W moim przypadku pomocna okazała się też tabela parzenia z instrukcją obsługi. Opisuje ona trzy efekty końcowe, zależne od parametrów przyrządzania kawy:
Kolejna świetna wskazówka to informacje, że jeśli espresso zacznie płynąć przed upływem 7 sekundy zaparzania to nałożyliśmy zbyt małą ilość kawy lub ziarna są za grubo mielone – taki napój jest niedoparzony. W drugą stronę, gdy kawa poleci po 12 sekundach lub później, to nałożyliśmy zbyt dużo kawy lub kawa jest mielona za drobno – taki napój jest przeparzony. Ideał to espresso lecące po 8-12 sekundach.
Gdy opanuje się wszelkie wskazówki, ogarnie co i jak, to espresso przyrządzimy lepsze niż z dowolnego ekspresu automatycznego. Podobnie będzie z spienionym mlekiem – ręcznie spienione mleko będzie bardziej aksamitne i gęstsze, to tylko kwestia wprawy. Po opanowaniu podstaw można zacząć eksperymentować. Serce z pianki? Bardziej skomplikowane kształty? Piesek, kotek? Żaden problem!
Manualne, ręczne przyrządzanie kaw daje niezłą frajdę, ale nie jest to zabawa dla osób leniwych. Osobiście jestem zbyt przyzwyczajony do dużego kubka prawie 400 ml kawy z mlekiem za dotknięciem jednego przycisku – tu przyrządzenie takiego napoju jest praktycznie niemożliwe lub wymaga wykonania kaw z kilku porcji, co jest nieekonomiczne.
Mając do dyspozycji kilkadziesiąt ml kawy nie przyrządzimy wszystkich rodzajów kaw, które oferują automatyczne ekspresy, dlatego model Sage to sprzęt idealny dla miłośników espresso i kaw mlecznych z dodatkiem niedużej ilości, ale mocnej kawy.
Ekspres kolbowy Sage to sprzęt dla kawoszy na nieco wyższym poziomie od przysłowiowego Kowalskiego, który pijąc kawę z ziaren Jacobs, MK Cafe, Astra, najtańsze Lavazzy, czy Gimokii nie zauważy specjalnej różnicy.
Proces przygotowania kawy jest też sporo dłuży od zrobienia kawy w ekspresie automatycznym, ale nadal jest to tylko kilka minut. Po prawie miesiącu zabawy ekspresem, mam też wrażenie, że kolbówka zużywa nieco więcej kawy, przez wyrównywanie kolby Razorem, czy nie zawsze odpowiednią ilość zmielonej kawy.
Nie zmienia to faktu, że sam sprzęt jest mega zaawansowany, ma ogromny potencjał do przyrządzania najlepszego, domowego espresso jakie kiedykolwiek piłeś poza kawiarniami. Jeśli tylko ręczny proces przygotowania kawy jest dla Ciebie zaletą, a nie wadą, to zdecydowanie polubisz Sage Barista Express Impress.
Nam sprzęt przypadł do gustu, dlatego dostaje wyróżnienie „Wybór redakcji”.
Pijasz małe kawy, jak espresso lub podwójne espresso? Ten sprzęt będzie dobrym wyborem. Zwłaszcza jeśli lubisz eksperymentować, kupujesz ziarna z najlepszych palarni, często je zmieniasz i bawisz się smakiem.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Początek grudnia to wysyp ofert na ozdoby świąteczny, zabawki dla dzieci, świąteczne ubrania i akcesoria.…
Lidl wystartował 18 listopada ze świąteczną loterią, która potrwa do 22 grudnia 2024. (więcej…)
Świetna płyta indukcyjna Electrolux CIV634 wylądowała na przecenie w sieci RTV EURO AGD. To najlepsza…
Sprawdzamy, co potrafi Low Carb Sencor SRM 2000WH – najnowszy designerski ryżowar, który ma szansę…
Szukasz taniej pralki, ale w ciemnym kolorze? To nadarza się na dobra okazja, bo 200…
Samsung wystartował 29 listopada z nową akcją promocyjną na odkurzacze Jet i Bespoke Jet. Kupując…
Komentarze
To zdecydowanie maszyna dla wielbicieli espresso, a nie stu wariacji z wiadrem mleka w środku
BTW, zdaje się że wariant Breville jest tańszy, ale mniej zaawansowany niż Sage
Warto też wspomnieć, że produkty pod marką Breville, które występują na rynku Polskim nie są z tej samej firmy co Sage. Australijski koncern Breville, właściciel marki Sage, wiele lat temu sprzedał licencję do marki Breville na Europę i stąd musiał stworzyć markę Sage. Czyli Breville Australia i Breville USA jest tym samym co Sage w Europie. A Breville w Europie to licencja na markę, ale zupełnie inny produkt, inna jakość i stąd też inna cena. Trochę to skomplikowane, ale warto wyjaśnić, żeby porównywać jabłko do jabłka, a nie do gruszki ;-)
:)
Nie wspomnieliście, że w ekspresie jest osobna wylewka gorącej wody, która umożliwia przygotowanie americano. Duża kawa powstaje przez dolanie gorącej wody do espresso a nie większą porcję kawy. Automat robi to w ten sam sposób tylko bez naszej ingerencji. Automaty mają zaparzacze na max 16 gram zmielonej kawy. W opisywanej przez was kolbie mieści się 19 gram zmielonej kawy.
Słusznie i naukowo. James Hoffmann na YT dobrze to objaśnił
Kanał jak i prowadzący genialne :)
Wystarczy oglądać i rozumiec.Np czym różni się espresso z automatu od tego z np. Sage
I co to ma do rzeczy? Jeden woli automat, a drugi kolbę - dobrze mieć wybór.
Tylko, że zupełnie inna jest tu ekstrakcja, nie do porównania z automatem, a duża kawa to duża kawa, a nie americano z dolewką wody - w każdym ekspresie, który miałem, lub testowałem, mogłem przygotować za dotknięciem 1 przycisku duży kubek kawy z maksymalnej ilości kawy i nie była to wodnista ciecz. Dlatego są to moim zdaniem sprzęty dla innych odbiorców.
Duża kawa w automatach to przeciągnięte espresso. James Hoffmann zdecydowanie odradza.
To zależy co się czego oczekuje się od kawy - ja, jak i połowa ludzkości piję kawy mleczne, a nie małe espresso.
Przelanie przez fusy 300ml wody sensu raczej faktycznie nie ma, w żadnej kawiarni też się tego nie da zrobić, ale każdy niech pije kawę jak chce. Ale z tego co widziałem na jednej z recenzji przy przytrzymaniu przycisku robienia kawy ekspres leje wodę przez kolbę bez pre-infuzji, jest to używane do czyszczenia kolby, ale do twojego celu też powinno zadziałać. Recenzja ogólnie na plus, dzięki.
Dzięki. Próbowałem użyć tego trybu czyszczenia do zrobienia większej kawusi, ale prawie nic nie leciało, więc nie wiem, czy tam przypadkiem ciśnienie nie jest mniejsze (?). Ogólnie ekspres mi się spodobał, choć nadal wolę swoją Jurę E8 i duży kubek kawy ze spenionym mlekiem za 1 przycisk ;)