Lefant M210 to nietypowy robot odkurzający. Jest tak mały, że mieści się pod każdym meblem, między nogami krzeseł, a do tego ma niezłą aplikację i bogaty zestaw startowy.
Marka Lefant to chiński producent robotów odkurzających, który w ofercie ma głównie super proste odkurzacze bez kamer i radarów laserowych. W ramach serii M2 dostępnych jest wiele urządzeń, a ich główną zaletą są bardzo małe wymiary – tylko 28 cm średnicy i 7,6 cm wysokości.
Jednym z przedstawicieli tej linii jest Lefant M210, czyli prosty robot bez bajerów i rozbudowanych funkcji, za to tak kompaktowy, że wjedzie w każdy zakamarek.
Spis treści
Nasz egzemplarz Lefant M210 dotarł z oficjalnego sklepu marki Lefant na Amazon.pl. Cena robota na tej platformie to 859,99 zł, ale teraz możesz skorzystać ze sporego rabatu.
Po pierwsze, robot doczekał się 14-procentowej obniżki (do 739,99 zł), po drugie, możesz skorzystać z kuponu zniżkowego sklepu – wystarczy kliknąć opcję „Zastosuj kupon 240zł)” widoczny pod ceną urządzenia, aby uzyskać finalną cenę na poziomie 499,99 zł.
Do robota od razu warto dokupić zestaw akcesoriów – w cenie 120 zł dostaniesz dwa komplety szczotek bocznych, cztery filtry HEPA i dwie uszczelki otworu ssącego. Niestety, dostępność tego zestawu bywa ograniczona w sklepie na Amazon.pl, więc być może trzeba będzie poczekać.
W zestawie z robotem dostajemy dwa komplety szczotek bocznych, zapasowy filtr HEPA, stację ładowania z kablem i nożykiem do rozcinania włosów, pilot zdalnego sterowania z bateriami i komplet instrukcji. Całość jest zapakowana w naprawdę mały karton.
Tak wygląda specyfikacja Lefant M210:
Robocik ma podstawową moc ssania, choć wystarczającą do pracy na podłogach twardych. Moc 15 W mówi sama za siebie – to maleństwo nie należy do grona mocarnych robotów. Zbiornik na kurz jest dobrze zaprojektowany – jego 500 ml jest w pełni wykorzystywane.
Deklarowany przez producenta czas pracy jest nawet niższy niż realny – u mnie robot działał nawet 126 minut, a czas ładowania to faktycznie 4h od zera do pełna.
Nasz mikrus to bardzo specyficzny sprzęt. Większość braków ma rekompensować niska cena i wyjątkowo mały rozmiar. 28 cm średnicy pozwala mu zmieścić się między nogami każdego krzesła w moim domu, gdzie roboty o typowej średnicy 35 cm nie są w stanie odkurzyć.
Kolejna zaleta to wysokość 7,6 cm. Robot wjeżdża pod kanapy i niskie meble. Nie ma żadnych sensorów unikania utknięcia pod meblami, więc wjeżdża na gdzie popadnie – to spora zaleta. Robot radzi sobie z progami 1,2 cm wysokości.
Lefant M210 ma dwie szczotki boczne mocowane na klips, a nie śrubkę i zamiast typowej szczotki z włosiem lub silikonowej, ma po prostu otwór zasysający zabrudzenia. Poza siłą ssącą pomagać mu ma gumowy pasek zbierający zabrudzenia do otworu.
Zestaw faktycznie działa. Robot pochłania większość zanieczyszczeń i radzi sobie świetnie nawet z długimi włosami – mogą zaplątać się tylko wokół szczotek bocznych, a te, co wpadną pod otwór, trafiają do pojemnika.
Główne centrum serwisowe na Europę jest w Berlinie, więc wszelkie naprawy gwarancyjne wymagają odesłania sprzętu do Niemiec. Jakość wykonania jest niezła, choć plastiki obudowy nie są na poziomie Roborocka S7, Dreame Z10 Pro, Redroad G10, czy innych topowych robotów.
Sterować możemy za pomocą pilota – robot nie wymaga podłączania pod WiFi, więc może być całkowicie offline. Aplikacja też jest dostępna i działa całkiem sprawnie.
Do robota można dokupić nakładkę mopującą ze szmatkami – co prawda w robocie nie ma zbiornika z wodą, ale może przecierać podłogi wstępnie namoczoną szmatką.
Aplikacja robota pracuje w języku angielskim – nie ma wersji polskiej – dla niektórych może mieć to znaczenie.
Maleńki robot ma w miarę kompletny zestaw sensorów – nie spadnie ze schodów, a gdy bateria ma niski stan naładowania, robot wraca do stacji i wznawia pracę po naładowaniu. Do wyboru mamy cztery tryby pracy: krawędziowy, punktowy, automatyczny (zig zag) i randomowy.
Front robota nie ma typowego czujnika zbliżeniowego w postaci uginającego się zderzaka. Zamiast tego we froncie jest sporo czujników zbliżeniowych, a na dodatek jest zabezpieczony dwoma paskami gumy – na dole robota, jak i na górze.
Robot ma tylko jeden przycisk – start/stop pracy, a pod klapką znajduje się wyłącznik i zbiornik na kurz. Trochę denerwujące jest to, że klapka nie utrzymuje pionu po otwarciu tylko od razu się zamyka – trzeba ją przytrzymać drugą ręką.
Przyznam, że nie spodziewałem się cudów po tym sprzęcie, lecz muszę przyznać, że jestem miło zaskoczony. Mimo braku lidaru lub kamery, robot porusza się całkiem sprawnie, ma nieźle dopracowany algorytm i radzi sobie z nawet bardzo skomplikowanymi układami pomieszczeń.
Oczywiście w sprzątaniu dużych powierzchni nie pomaga mu mały rozmiar – tak jak jego więksi bracia potrzebują zazwyczaj 1 minuty na sprzątnięcie 1 m2, Lefant M210 potrzebuje na to prawie 2 minut – coś za coś.
Około 120 minut pracy pozwala na sprzątnięcie do 80 m2 powierzchni typowego domu. Mam ok. 168 m2 podłóg do odkurzania, więc Lefant poradzi sobie na dwa razy – najlepiej podzielić my przestrzeń na 2-3 sprzątania, lecz z drugiej strony to nie jest urządzenie dla posiadaczy dużych metraży.
W moim przypadku największą zaletą M210 jest brak potrzeby podnoszenia krzeseł w kuchni i jadalni – robot wciśnie się w każdą przestrzeń, w którą typowe roboty nie wjadą. Lefant był u mnie ciekawym uzupełnieniem dużego robota Redroad G10.
Robot jest w miarę delikatny dla mebli – nawet jak w coś wjedzie to porządnie gumowany front zabezpiecza powierzchnie od uszkodzeń. Porusza się raz przy razie i nie kluczy w jednym miejscu.
Do wyboru mamy trzy poziomy mocy ssania, gdzie najniższy niewiele robi – wciągnie jedynie lekkie kłęby włosów, kurzu lub sierści. Drugi bieg już coś robi, ale najlepsze efekty są na maksymalnej mocy ssania. Głośność pracy jest bardzo niska:
Robot nie ma komunikatów głosowych – może jedynie pikać, sterować da się głosowo przez asystentów Amazon i Google, choć mi nie udało połączyć robota z asystentem głosowym. Najwygodniej steruje się aplikacją, ale pilot też daje radę i ogarnia wszystkie funkcje robota.
M210 tworzy podczas sprzątania mapę, więc mamy podgląd pod miejsca, do których dojechał. Nie ma za to pamięci map ani żadnych funkcji z nimi związanych. To najprostszy robot z możliwych – możemy jedynie wybrać 1 z 4 trybów pracy, 1 z 3 poziomów mocy i to byłoby na tyle.
Praktyczne zastosowanie robota jest oczywiste – świetnie spisuje się na mniejszych metrażach jako jedyny robot w domu lub na większych jako uzupełnienie głównego robota – wjedzie tam, gdzie duży odkurzacz się nie zmieści.
Lefant Life ściągasz z Google Play, zakładasz konto, dodajesz swojego robota i możesz zaczynać pracę. Sprzęt ma od góry zakładkę Moja rodzina – tu znajdziemy komunikaty od robota, komunikaty systemowe, jak i dostęp do wszystkich instrukcji, kontakt z producentem, czy ustawienia konta.
Pulpit to podgląd naszego robota, stan baterii, status pracy, czas ostatniego czyszczenia, kolejne zaplanowane sprzątania i przycisk startu pracy (lub pauza i powrót do stacji, gdy robot pracuje).
Kliknięcie w prawą strzałkę lub samego robota przenosi nas do podglądu mamy z aktualnego sprzątania, statystyk tego cyklu (czas i metry) i wszelkich funkcji u dołu ekranu. Mamy do wyboru 4 tryby pracy, pauzę, powrót do ładowania, wybór poziomu mocy ssania, funkcję znajdź robota (będzie pikać), harmonogramy pracy (do ustawienia czas, tryb, moc i powtarzalność), sterowanie ręczne i aktualizacje – mój robot pracował na oprogramowaniu v9.1.27 i aplikacji w wersji 2.6.0 – mimo ponad 10 tysięcy pobrań, apka nadal nie ma ani jednej opinii.
Pod przyciskiem „więcej ustawień” znajdziemy nazwę i model robota, jego numer seryjny historię sprzątania, nazwę sieci wifi i wersję oprogramowania robota oraz opcję usunięcia go.
To wszystkie funkcje aplikacji – same najpotrzebniejsze. Pilot ma czytelne ikony przycisków, łatwo poznać, co jest czym – osobnymi przyciskami włączymy tryb automatycznego sprzątania, powrót do stacji, ustawimy harmonogram pracy, wybierzemy tryb pracy, moc ssania, włączymy sprzątanie punktowe lub krawędziowe.
Lefant M210 sprawdzi się dobrze w małym domu lub mieszkaniu z twardymi podłogami i zwierzakami – poradzi sobie z sierścią, dużą ilością kurzu, czy włosów. Może być też niezłym uzupełnieniem dla głównego robota, głównie do sprzątania tam, gdzie zwykłe roboty o średnicy 35 cm i wysokości ok. 10 cm się nie mieszczą.
M210 wjeżdża między nogi każdego krzesła, na najwyżej mocy dobrze wciąga piasek i nawet większe nieczystości.
W dobrych promocjach można sprzęt kupić za grosze, zestawy akcesoriów i części eksploatacyjnych nie są specjalnie drogie, a centrum serwisowe jest w Berlinie, więc o ewentualne naprawy też nie trzeba się martwić.
Przy klasycznym robocie sprzątającym Lefant M210 wygląda jak jego dziecko, które jeszcze nie wykształciło radaru laserowego lub kamery – to zabawny sprzęt, ale też i ciekawy, mający zupełnie odmienną koncepcję działania od tradycyjnej – na taki sprzęt też znajdą się klienci.
ZALETY
|
WADY
|
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Jesteśmy Partnerem Amazon i otrzymujemy wynagrodzenie z tytułu określonych zakupów dokonywanych za pośrednictwem linków.
Od kilku tygodni mamy dobre ceny na pionówki i roboty Dreame, a teraz sklep RTV…
Whirlpool W8I HT40 T Maxi Space to jedna z najbardziej opłacalnych zmywarek na naszym rynku…
Świetna płyta indukcyjna Electrolux CIV634 wylądowała na przecenie w sieci RTV EURO AGD. To najlepsza…
Szukasz dobrego robota, ale nie chcesz wydawać 3500-5000 zł na tegoroczne flagowce? W RTV Euro…
Sklep LG ma dobrą cenę na lodówkę GBV5250DSW. Nie dość, że po kombinacji promocji koszt…
Zapach pierników, błysk bombek i... szum odkurzacza? W ferworze świątecznych przygotowań często zapominamy, że technologia…