Redroad G10 to robot sprzątający z ulepszonym mopowaniem, radarem LiDAR i stacją myjąco-suszącą. Co ważne, sprzęt można kupić w polskim sklepie z normalną, 24-miesięczną gwarancją. Sprawdzam, czy warto to zrobić.
Rok 2022, co by o nim złego nie mówić, jest najlepszym czasem dla robotów sprzątających. Każdy miesiąc przynosi premiery urządzeń ze znacząco ulepszonym mopowaniem (mopy obrotowe, mopy wprawiane w drgania), z coraz to większą mocą ssania i coraz bardziej zaawansowanym i dopracowanym oprogramowaniem. Największe zmiany zachodzą jednak w kwestii stacji dokujących.
Do niedawna stacja dokująca miała proste zadanie – ładować robota. Kilka lat temu dodano funkcję automatycznego opróżniania zbiorników kurzu, a ten rok to czas jeszcze większej automatyzacji i bezobsługowości. Testowaliśmy już yeedi mop station z genialnymi mopami rotującymi 180 razy na minutę i z automatycznym myciem ich w stacji dokującej, a także wypasionego Roborocka S7 Pro Ultra, który nie tylko przemywa sobie mop, ale także uzupełnia wodę w zbiorniku robota oraz opróżnia zbiornik kurzu.
Pod koniec sierpnia 2022 trafił do mnie robot Redroad G10, który także ma ulepszone mopowanie poprzez wprawianie szmatki w drgania przód/tył, a stacja dokująca potrafi świetnie przemywać szmatkę i automatycznie nawilżać ją w trakcie sprzątania.
Marka Redroad istnieje od 2017 roku i do niedawna specjalizowała się w odkurzaczach pionowych (przypomnę, że testowaliśmy już niezły model Redroad V17). W ubiegłym roku weszła na rynek polski, a teraz próbuje swoich sił w kategorii robotów sprzątających.
Redroad G10 to robot odkurzający z ulepszonym mopowaniem, radarem LiDAR i stacją myjąco-suszącą. Ten zaawansowany sprzęt normalnie kosztuje 2999 zł, ale teraz, w ramach promocji sklepu al.to, należącego do sieci x-kom.pl, z kodem rabatowym „bw2022” robota można kupić już za 2399 zł!
Mamy więc 600 zł rabatu i darmową dostawę z pewnego, sprawdzonego sklepu. Na dodatek al.to oferuje od 3 do 10 rat 0% na każdy sprzęt powyżej 300 zł wartości, więc zakup robota Redroad G10 możesz rozłożyć na kilka miesięcy i nie odczuć aż tak mocno kosztu całkowitego.
Co moim zdaniem niemniej istotne, Redroad daje 2 lata gwarancji na robota G10 z serwisem na terenie Polski.
Robot dotarł do mnie w dużym kartonie, świetnie zabezpieczonym, a poza gotowym sprzętem do pracy dostajemy zapasową szczotkę boczną, drugą szmatkę mopującą, komplet instrukcji i nożyk do rozcinania włosów.
O dostępność filtrów czy szczotek nie trzeba się martwić, gdyż do G10 pasują akcesoria z firmy Xiaomi. Nasz model to klon modelu Xiaomi MJSTP (Mijia Self-Cleaning Mopping Robot), więc na AliExpress znajdziesz sporo części.
Tak wygląda specyfikacja Redroad G10:
Jak widać dostajemy porządnie wyspecyfikowanego robota z zaawansowanym mopowaniem i stacją myjącą. 2800 Pa siły ssania na nikim w 2022 roku wrażenia nie robi, ale z drugiej strony to w zupełności wystarczająca wartość, zwłaszcza że wiąże się to z innymi zaletami, o których piszę w dalszej części testu. Robot ma długi czas pracy, a dzięki połączeniu kompletnego zestawu sensorów i radaru LiDAR jeździ sensownie, nie gubi się i robi to, co do niego należy.
Zbiorniki 4-litrowe na wodę czystą i brudną wystarczają na naprawdę długi czas niezależności robota, choć i tak po każdym większym sprzątaniu musimy opróżnić zbiornik na kurz. Technologia mopowania to coś podobnego do Ozmo 2.0 z Ecovacs – tacka z mopem jest wprawiana w 3000 drgań na minutę, wykonując dodatkowe ruchy do przodu i do tyłu. Takie działanie ma imitować tradycyjne mopowanie i trzeba przyznać, że jest tak samo skuteczne, jak to w Roborock czy Ecovacs.
Filtracja to typowy, pojedynczy filtr HEPA E11, lecz w przeciwieństwie do robotów Roborock, blok filtra jest zabezpieczony wstępnym filtrem siateczkowym, więc nie zapycha się kurzem.
Jak na robota za 2799 zł dostajemy naprawdę sporo funkcji i ulepszeń – G10 to godny konkurent najlepszych robotów Roborocka i Ecovacs.
Przyznam, że design robota G10 przypadł mi do gustu – mamy tu praktycznie same białe plastiki, bez czarnych powierzchni. Takie wykończenie to brak widocznego kurzu, rys i odcisków na obudowie robota, jak i stacji dokującej.
Robot ma bardzo typową konstrukcję – krążek 34 cm średnicy, wystająca kopułka radaru laserowego z tyłu, a przednia połowa to zderzak pełniący funkcję czujnika zbliżeniowego (niestety, nie jest gumowany). Górna pokrywa skrywa dostęp do zbiornika kurzu, a pod spodem mamy niezdejmowaną tackę mopującą (zdjąć można szmatkę), dwa koła napędowe z regulacją wysokości do 2 cm, pływający zespół szczotki i boczną szczotkę pojedynczą.
Niestety, szczotka boczna montowana jest na śrubkę, a nie na wcisk, co nieco utrudnia jej czyszczenie, a główna szczotka o szerokości 17 cm to tradycyjne rozwiązanie z trzema paskami gumy i włosia, więc ma tendencję do wplątania włosów wokół osi. Na szczęście boki są rozbieralne, a samo rozcięcie włosów i ich usunięcie zajmuje kilka chwil (w zestawie jest nożyk do rozcinania z pędzelkiem – szkoda, że nie ma na niego miejsca pod pokrywą robota).
Oglądając zdjęcia producenta (a raczej GIFy), widać wyraźnie na kilku z nich w pełni silikonowy wałek – szkoda, że nie został wdrożony w tym modelu.
Wszystkie elementy mające kontakt z podłogą są porządnie gumowane – nic nie rysuje delikatnych powierzchni (a mam bardzo łatwe do zarysowania podłogi modrzewiowe, lakierowane – miękkie drewno).
Do jakości wykonania nie można się przyczepić – Redroad G10 to kawał porządnego sprzętu!
Pierwsza kwestia, która jest chyba największym zaskoczeniem dla mnie to głośność pracy robota. Z moich pomiarów miernikiem Voltcraft SL-100 wynika, że Redroad G10 to jeden z najcichszych robotów na rynku. Pierwszy bieg z głośnością 56,6 dB to jeden z lepszych wyników (na poziomie Roborocka S7), lecz magia dzieje się na wyższych biegach – w trybie mocnym 2800 Pa, robot generuje max. 65,2 dB, a to o 6 dB mniej od nieco słabszego Roborocka S7 (2500 Pa).
Głośność pracy robota Redroad G10:
Warto dodać też, że robot nie wydaje żadnych innych dźwięków – szczotka nie hałasuje, koła przy skręcaniu nie piszczą, a sam dźwięk silnika nie jest uciążliwy, jak to bywa w wielu robotach. G10 to sprzęt o najwyższej kulturze pracy.
Parter domu według robotów to 162 m2 podłogi do odkurzania (odliczone meble, ściany itp.), gdzie większość powierzchni to modrzewiowe, lakierowane deski na legarach i jakieś 45 m2 kafelków z szerokimi, głębokimi fugami (mają swoje lata). Super, że producent dodał funkcję szybkiego mapowania, więc w niecałe 20 minut robot ogarnął cały dom i stworzył sobie dokładną mapę – większość robotów tworzy mapy wraz z pierwszym sprzątaniem (czasami trwa to dłużej).
Na podłogach drewnianych w zupełności wystarczający jest drugi poziom mocy generujący siłę 1300 Pa i przy tym nie przekracza 58 dB głośności pracy.
Na kafelkach z głębokimi fugami należy włączyć trzeci lub czwarty poziom mocy – wtedy mamy pewność, że wszystkie okruchy z fug zostaną usunięte, ale przy tym znacząco skracamy czas pracy robota. Rozsypane przypadkowo ziarna kawy robot wciągnął bezproblemowo, obojętnie którą stroną na nie najeżdżał – prędkość obrotowa bocznej szczotki jest na tyle niska, że nie wystrzeliwuje większych zabrudzeń poza tor jazdy (wiele robotów ma z tym problem, ale nie G10).
Producent nie podaje takich informacji, lecz po sposobie poruszania się mogę śmiało stwierdzić, że G10 korzysta z LiDARu przynajmniej 4. generacji i ma jeden z lepszych algorytmów poruszania się. Każde pomieszczenie jest najpierw objeżdżane wokół ścian lub wyznaczonego podziału, a następnie równo sprzątane, raz przy razie.
Starsze generacja radarów laserowych w połączeniu z prostszymi algorytmami ograniczała jednorazową strefę sprzątania do kilku metrów, więc nawet pojedyncze pomieszczenia były dzielone na kilka stref – tu jak widać mamy nowszą technologię.
Redroad G10 ani razu nie utknął pod meblami, nie zaklinował się w nogach krzeseł, a jedyne czego nie lubi to kabli – nie jest to robot z kamerą, więc nie wykrywa tego typu przeszkód. Dla wszystkich pozostałych, mających rozmiar większy niż kilka cm jest bardzo delikatny – nie wali po meblach, nie uderza w ściany, choć szkoda, że producent nie dodał gumowanego paska na zderzaku (robot dotykałby przeszkody miękkim materiałem, a nie twardym plastikiem). Tak samo jest we wszystkich iRobotach i robotach Dreame. Gdyby robot miał u mnie zostać, to pewnie sam dorobiłbym mu taki pasek z gumy…
Czas sprzątania to mniej więcej tyle, ile metrów robot ma do pokonania, więc na odkurzanie 162 m2 potrzebował 175 minut. Dane pomieszczenie możemy sprzątać do dwóch razy, gdzie to drugie sprzątanie wykonywane jest w poprzek pierwszego, a w aplikacji możemy dodatkowo ustawić sprzątanie wtórne (robot powtórzy sprzątanie w trybie normalnym), a także sprzątanie wzdłuż granic (czyli same ranty, narożniki itp.).
Robot potrafi wykrywać dywany i zwiększać sobie moc ssania automatycznie. G10 poradził sobie też z odkurzaniem wycieraczek, ale już dywan typu shaggy z włosiem 3 cm blokował szczotkę główną – to typowe.
Sprzątać można na wszystkie możliwe sposoby – automatycznie cały dom, po wyznaczonych pokojach, zaznaczać strefy sprzątania, lub sprzątanie punktowe. W każdym trybie robot ma do dyspozycji cztery poziomy mocy i trzy sposoby sprzątania – samo mopowanie, samo odkurzanie, lub mopowanie z odkurzaniem.
3000 drgań na minutę w przód i tył i przemywanie mopa co 10 m2 w stacji wodą elektrolityczną to przepis na dobre efekty mycia podłóg. Rzeczywistość tylko potwierdziła opis producenta – G10 świetnie radzi sobie na każdej powierzchni.
Początkowo miałem obawy, gdyż robot nie ma własnego zbiornika wody, a szmatki nie są dodatkowo namaczane w trakcie mycia, ale producent rozwiązał to bardzo dobrze. Szmatka mopująca jest bardzo gruba w porównaniu do innych producentów – ma ponad 4 mm grubości (norma to 2-3 mm) i jest porządnie nasączana wodą przed rozpoczęciem sprzątania.
Z uwagi na mycie maksymalnie 10 m2 raz nasączoną szmatką, jej poziom wilgoci jest zawsze wystarczający, obojętnie na jakieś powierzchni pracuje. Robot nie zostawia suchych pasków, a szmatka zawsze nachodzi na powierzchnię już mopowaną.
W trybie liniowego mopowania S każda powierzchnia jest myta dwa razy na zakładkę, a w trybie jodełki Y zakładka jest nieco mniejsza, ale z uwagi na inny sposób poruszania się każdy kawałek podłogi przecierany jest przynajmniej cztery razy. Nie trzeba tu zaznaczać, że mopowanie w jodełkę jest znacznie skuteczniejsze, ale też zajmuje więcej czasu.
Przykładowo mopowanie kuchni mającej mającej 14 m2 (z uwagi na dziwny podział mapy, spory kawałek kuchni należy do jadalni…) zajęło w trybie mopowania jodełkowego 32 minuty. Mopowanie kuchni w trybie S to 20 minut. Podwójne mopowanie łazienki tej samej powierzchni to 29 minut. Czas znacząco wydłuża się z uwagi na przemywanie mopa co 10 m2, a realnie mam wrażenie, że robot robi to nawet częściej i niestety w aplikacji nie ma opcji zmiany tego interwału. Pod względem czystości to tylko zaleta.
Producent nie daje w zestawie żadnego detergentu i nie wspomina, czy taki detergent do stacji robotów i odkurzaczy pionowych można stosować – dla bezpieczeństwa nie używałem takowego.
W aplikacji można wyłączyć drgania szmatki mopującej, uruchomić ręcznie czyszczenie szmatki w stacji, jak i włączyć przepływ powietrza – ma to niby być suszeniem, ale realnie szmatka jest za gruba, a podstawka myjąca nie jest wstanie mocno jej wycisnąć, więc po 12 h nadal jest mocno mokra – najlepiej zdjąć ją i wysuszyć na kaloryferze, żeby nie nabrała nieprzyjemnego zapachu.
Skuteczność mopowania jest bardzo wysoka, co widać na GIFach ze sprzątania. Jedynie rozlana kawa w fugach między kafelkami nie została usunięta, ale to normalne, skoro mop ma krótkie włosie i nieduży docisk do podłogi – żaden robot nie był tu lepszy.
Stacja myjąca całkiem nieźle radzi sobie z przemywaniem szmatki – po zakończonym mopowaniu trudno znaleźć różnicę między mokrą szmatką czystą, a mokrą szmatką, którą przed chwilą mopowaliśmy kilkadziesiąt metrów podłogi.
Robot przypomina po sprzątaniu o potrzebie opróżnienia zbiornika wody brudnej i faktycznie należy robić to często – już w przypadku yeedi i Roborocka przekonałem się, że zostawienie brudnej wody na dobę, może generować nieprzyjemny zapach ze stacji. Jedyne czego nie robiłem przez dwa tygodnie, to nie zaglądałem do mechanizmu czyszczącego.
Efekty można zobaczyć na zdjęciach – dno podstawki myjącej jest mocno brudne, ale otwór odprowadzający wodę jest cały czas drożny – doczyszczenie jej zajęło mi jakieś 5 minut, a filtr wody jest montowany magnetycznie. Mimo tak brudnej podstawki nie miała ona nieprzyjemnego zapachu – nie wiem, czy to skutek elektrolizy wody, którą stacja stosuje? Bardzo możliwe…
Nieco problematyczne jest mopowanie lub mopowanie z odkurzaniem w domach piętrowych – robot nie rozpocznie pracy bez stacji dokującej, więc mając tego kloca na parterze, a chcąc umyć podłogę na piętrze, muszę przenieść robota wraz ze stacją i zbiornikami wody na górę.
Podsumowując sekcję mopowania, Redroad G10 to jeden z najlepszych robotów mopujących na rynku, a biorąc pod uwagę stosunkowo niską cenę 2799 zł, jest to jeden z najtańszych robotów ze stacją myjącą i drgającą szmatką mopującą w Polsce. Mniej zapłacimy tylko za sporo gorszego yeedi mop station produkcji Ecovacs.
Autorska aplikacja Redroad ma jak na razie tylko jedną opinię w Google Play – moją (15.09.22). Soft działa poprawnie, połączenie robota z telefonem było proste i zajęło mi jakieś 2 minuty.
Ogólnie działa dobrze i stabilnie oraz nie gubi map (robot ma pamięć map wielu pięter), ale jej tłumaczenie jest bardzo złe – tłumacz Google zrobiłby to 10 razy lepiej. Przykłady mozna znaleźć na zrzutach ekranu. Niektóre są naprawdę zabawne – czas sprzątania to „czas zmarnowany tym razem”, poziom baterii to „moc szczątkowa”, a samo odkurzanie to „mopuj tylko”.
Nie miałbym z tym większego problemu, gdy nie to, że wiele funkcji przetłumaczono dokładnie odwrotnie, co jest bardzo mylące. Na szczęście takie drobiazgi można naprawić jedną aktualizacją. Co ciekawe komunikaty głosowe działają w języku polskim i są znacznie lepiej przetłumaczone.
Główny pulpit to skrót do robota z jego nazwą, statusem, opcją skasowania i podglądem pod konto, które trzeba założyć, aby dodać robota do aplikacji. Aby przejść do pulpitu należy kliknąć w „Zaloguj się do głównego interfejsu”.
Od góry mamy edytowalną nazwę robota i jego stan, poniżej parametry ostatniego czyszczenia (lub właśnie się odbywającego). Na środku znajdziemy powiększalną mapę, a po jej prawej stronie skróty do stawiania stref sprzątania, sprzątania punktowego czy opcje mapy: listę map, edycję map (nazwane jako edycja regionu), wirtualna ściana, obszar bez mopowania i jakaś opcje resetowania – dokładnie nie wiem o co tu chodzi, bo tłumaczenie jest po prostu tragiczne – sekcje nazwano „wymiana karty”, a po kliknięciu mamy podpowiedź: „zaplanowane przemiatanie powiązane z mapą zostanie usunięte synchronicznie”… Dalej wcale nie jest lepiej.
Pod mapą znajdują się przyciski powrotu do stacji i ładowania, oraz start/stop pracy. Dolną belkę wysuwa się, a na niej znajdziemy dwa tryby sprzątania: normalne czyszczenie i niestandardowe czyszczenie.
Normalne to po prostu wybór trybu: samo odkurzanie („Mopuj tylko”), odkurzaj i mopuj, oraz mop (samo mopowanie). W trybie niestandardowym można ustawić parametry dla każdego pomieszczenia oddzielnie i zapisać je na liście – następnie mamy opcję zaznaczenia, które pomieszczenia chcemy sprzątać zgodnie z ustalonymi parametrami. Całkiem przydatna opcja.
Jak już wcześniej wspomniałem, robot ma pamięć map wielu pięter i sam potrafi przechodzić między nimi – nie trzeba mu jej wskazywać za każdym razem. Najsłabszy element aplikacji to sposób dzielenia mapy. Nie mamy tu typowego wyznaczania początkowego punktu i końcowego linii podziału, a musimy rysować kreskę na mapie.
Przy skomplikowanym układzie pomieszczeń nie byłem w stanie rozdzielić prawidłowo kuchni, jadalni i korytarza, dlatego jadalnia na mapie wchodzi częściowo do korytarza i kuchni, a korytarz do jadali i kuchni od drugiej strony – to warto poprawić, choć problem będą mieli tylko posiadacze dużych domów i skomplikowanych układów pomieszczeń. W mieszkaniach 2-3 pokojowych problem ten nie wystąpi!
Poza podziałem mapy na pokoje, możemy łączyć pomieszczenia i nadawać im nazwy. Na liście mamy pokój dzienny, sypialnię, toaletę, kuchnię, balkon (?), pokój domyślny i… melodię. Ostatnia pozycja to opcja ręcznego wpisania nazwy pomieszczenia. 😉
W górnym, prawym rogu, pod 3 kropkami znajdziemy ustawienia. W sekcji ustawień podstawowych mamy nazwę sprzętu i ustawienia strefy czasowej. W sekcji ustawień funkcji uruchomimy szybie mapowanie (dostępne też z listy map), ewidencję sprzątania (zapamiętuje mapy tylko z ostatnich 30 dni, starsze są kasowane).
Pod opcją „wyczyść terminy” znajdują się harmonogramy pracy, zwane tu rezerwacjami. Możemy ustawić w jakie dni ma się dane sprzątanie odbywać, dokładną godzinę startu i tryb sprzątania w ramach normalnego sprzątania lub ustawionych parametrów dla każdego pomieszczenia osobno (czyszczenie niestandardowe).
Niżej znajdziemy opcję sprzątania krawędziowego (sprzątanie wzdłuż granicy), powtarzanie ostatniego sprzątania (wtórne sprzątanie), wybór trybu mopowania (S, lub Y), tryb nie przeszkadzać, wybór języka komunikatów głosowych (jest nasz język) i poziom głośności.
Dalej mamy ustawienia czyszczenia dywanów – włączymy wykrywanie dywanów i zwiększanie mocy ssania automatycznie, unikanie mopowania dywanów i wyświetlanie dywanów na mapie (działa słabo). W kolejnej sekcji włączymy mopowanie wibracyjne, czyszczenie szmatki w stacji, tryb suszenia (nic nie daje), czy elektrolizę wody.
W statystykach części eksploatacyjnych mamy opcję zakupu nowych akcesoriów, ale na razie prowadzą na stronę główną redroad.cc. Nie zbrakło pilota zdalnego sterowania, wyszukiwania sprzętu (robot będzie do nas mówił), poziomowania sprzętu (po prostu kalibracja) i sekcji z aktualizacją oprogramowania robota. Mój robot działał na wersji T3.6.29, a aplikację Redroad miałem w wersji V1.3.3,m ostatni raz zaktualizowaną 31.08.22.
Aplikacja działa poprawnie, ma większość potrzebnych funkcji, ale przydałoby się poprawić dzielenie mapy na pomieszczenia i zlecić poprawne tłumaczenie. Drobnym usprawiedliwieniem jest to, że apka jest w Google Play dopiero od maja, więc jak na 4 miesiące obecności rynkowej i tak jest nieźle, dlatego oceniłem ją 4/5 w sklepie Google.
Jeśli szukasz czegoś więcej niż robota z prostym przemywaniem podłogi, a nie chcesz wydać 6 tysięcy złotych na flagowe propozycje Ecovacs i Roborock, to Redroad G10 będzie świetnym wyborem.
Sprzęt kosztuje tylko 2399 zł, a oferuje naprawdę sporo – zwłaszcza w kwestii porządnego mopowania. Często przemywana szmatka jest bardziej sterylna, na dodatek myta jest wodą poddaną procesowi elektrolizy, a częstotliwość przemywania jest bardzo krótka – szmatka nie zdąży się zabrudzić, a robot już wraca do stacji na przemycie.
Poza mopowaniem kolejnymi zaletami są: bardzo niska głośność pracy, delikatność dla przeszkód, świetny algorytm poruszania i porządne harmonogramy pracy. Nie trzeba obawiać się egzotycznie brzmiącej marki Redroad, gdyż robot jest klonem jednego z urządzeń Xiaomi (lub odwrotnie), więc filtry, szczotki, szmatki i części są łatwo dostępne, a Redroad zapewnia 24 miesiące gwarancji z serwisem w Polsce.
Poza dużo gorszym yeedi mop station, konkurencja jest sporo droższa – najbliżej jest Dreame Bot W10 za około 3200 zł, Roidmi EVA z ceną około 3500 zł i Ecovacs Deebot T10 Turbo za około 3900 zł.
Robot dostaje od nas niemal maksymalną notę – punkt traci tylko za tragiczne tłumaczenie aplikacji i słabo działający podział mapy. Obie wady można załatwić aktualizacją oprogramowania, a wtedy będzie to sprzęt zasługujący na maksymalną ocenę!
ZALETY
|
WADY
|
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Oficjalny sklep saturatorów i syropów SodaStream ma kilka fajnych ofert listopadowych związanych z wyprzedażą na…
Lidl odpalił kolejną porcję listopadowych okazji na AGD marki Silvercrest i narzędzia Parkside. Nadal dostępnych…
W RTV Euro AGD mają niezłą ofertę na tanią pralkę super slim Candy Smart CS4…
W oficjalnym sklepie marki Dyson mają niezłe okazje cenowe i gratisowe na odkurzacze i urządzenia…
Tefal wraca z dobrą promocją cashbach na generatory pary. Zyskać można 200 lub 150 zł,…
Właśnie wystartowała nowa promocja na ekspresy do kawy marki Beko z linii CaffeExperto. Kupując wybrany…
Komentarze
Witam. Gdzie znajdę serwis pogwarancyjny do robota sprzątającego redroad g10. Pozdrawiam.
Nie ma w PL serwisu dedykowanego do tej marki. Producentem jest PICEA z Chin, więc to u nich można szukać części.
Witam a jak sprawa wygląda z wykrywaniem dywanów? Muszę zwijac dywan przy mopowaniu?
Dywany wykrywa dobrze, nie mopuje ich gdy ustawi się strefy zabronione do mopowania, a tak to podnosi mop na te kilka mm (wykładzin nie moczy, wycieraczek też nie). Da się to ogarnąć z poziomu apki.
Dzień dobry,
Kupiłem tego robota i już problem na poziomie rejestracji w aplikacji. Kiedy proszę o kod weryfikacyjny, pisze mi że źle podałem numer tel. Wpisuje go na wszystkie sposoby w okienku "kod pocztowy". I dalej zle. Też miał Pan z tym problem?
Panie Mateuszu, czy udało się Panu rozwiązać problem. Również nie mogę przejść rejestracji i nie mam pomysłu jak to zrobić??
Witam Panie Mateuszu, muszę przyznać że ja też mam ten problem i nie wiem jak sobie z nim poradzić. Czy Panu może się udało i zdradzi mi Pan jak. Pozdrawiam
Nie miałem takich problemów - połączyłem sprzęt z apką za pierwszym razem. Robot został u mnie po teście i używam go już rok - nadal podtrzymuję opinię z testu, nadal producent nie usprawnił aplikacji, bubli w tłumaczeniu, wolnej synchronizacji danych i raz robot sam skasował sobie wszystkie mapy, musiałem zrobić je od nowa. Poza tym jest ok.
Dzień dobry Panie Krzysztofie,
Skoro robot Redroad G10 to klon Xiaomi to czy można tego robota podpiąć po aplikację "Mi home" i nią programować jego pracę, zamiast tej oryginalnej słabej aplikacji?
Nie bardzo.
Dzień dobry, czy dobrze zrozumiałam, że w piętrowym domu robot nie rozpocznie mopowania na piętrze bez stacji, ale samo odkurzanie już tak? I drugie pytanie, czy G10 ma szansę działać bez dostępu do internetu?
Bez dostępu do sieci może działać, ale w ograniczony sposób. Co do 1 pytania, u mnie wygląda to tak. Robot ma stację na parterze i zasuwa sobie w dowolnym trybie, ale jak wezmę go ze stacji i postawię na piętrze, to wyłącza się opcja zmiany trybu pracy - domyślnie tylko odkurza, nie da się mopować, trzeba przenieść stację wraz z robotem.
Dzień dobry. Jako wadę podał Pan wkręcanie się włosów w szczotkę. Czy w takim wypadku to urządzenie ma szansę posprzątać 2x 30 M2 podłóg w mieszkaniu z psem (pies w okresie linienia gubi szufelkę sierści dziennie)?
Kręcą się głównie długie włosy ludzkie. Z sierścią byle nie jakąś bardzo długą roboty sobie w miarę radzą - miałem wspaniałą suczkę border collie 10 lat i roboty nie plątały jej sierści wokół szczotki, choć trzeba pamiętać, że zbiorniki w robotach są bardzo małe i wystarczy parę kłębków sierści i cały zbiornik zatkany. Z 2x30 m2 powinien sobie poradzić, ale pewnie po każdych 30 m2 zbiornik będzie do opróżnienia.
Dzień dobry, kupiłam tego robota, ale nie mogę przejść przez konfigurację - nie łączy mnie za nic z moją siecią wifi przez aplikację. Ma Pan jakiś pomysł dlaczego tak się dzieje?
A sieć jest zabezpieczona hasłem i działa w 2,4 GHz?
Tak, tylko, że miksuje 5G i 2,4 dobierając to, które daje lepszą moc (przepustowość?). Jak wyłączę 5G to mi mac będzie zrywał co chwila połączenie i nie będę mogła odbywać wideo rozmów, a pracuję z domu :( Mam router Archer c6 TP Link
Roboty działają tylko w sieciach 2,4 GHz, więc to może być problemem... U mnie łączy się bezproblemowo (nadal u mnie pracuje).
Ok,udało się na szczęście. Skonfigurowałam na 2,4 (5 wyłączyłam na chwilę), teraz już są włączone oba pasma i działa :) dziękuję !
Super :)
Dzień dobry Panie Krzysztofie ,
w związku z tym że mam 180 m twardej powierzchni : deska ok 130 m i ok 50 m terakota ,nie ma zwierząt ani małych dzieci, brak dywanów . Czy sensownym urządzeniem do utrzymania czystości będzie [cena_szukaj]Hobot legee 7[/cena_szukaj]?
wskazałem ten model ze względu na mopowanie i zadawalającą siłę ssania.Proszę o opinię
Pozdrawiam
Konrad
3000 zł za coś bez szczotki, starą generacją LiDARu (świadczy o tym sprzątanie w obszarze 4,4x4,4m), jedynie z 2 szmatkami i natryskiem na podłogę? Kiepski pomysł...
Wybrałby Pan [cena_szukaj]Roborock s7 [/cena_szukaj]czy ten [cena_szukaj]Redroad g10[/cena_szukaj]?
To zupełnie inne sprzęty, Roborock ma bardziej rozbudowaną i dopracowaną aplikację, a G10 jeszcze lepsze mopowanie z uwagi na stację przemywającą. S7 też tak może, ale w znacznie droższych wersjach za 5-6,5 tys. zł. Jeśli komuś zależy bardziej na mopowaniu, brałbym G10, a gdy na odkurzaniu to S7.
Dziękuję za odpowiedź. W sumie zależy mi na jednym i drugim, ale nie stać mnie na robota za 5-6 tys ;) a czy odkurzanie roboroca jest dużo lepsze niż G10?
Nie wiele lepsze, oba działają na tej samej zasadzie, ale R ma szczotkę silikonową łatwej się ją czyści, a G10 zwykłą, do tego więcej opcji aplikacji jest w R.
W artykule jest wspomniana aplikacja na androida - to znaczy, że nie ma na razie na ios?
Jak najbardziej jest - każdy producent daje apkę na obie platformy :)