Ecovacs Deebot T9 Aivi to ciekawy robot odkurzający, który w udany sposób łączy nawigację laserową z rozpoznawaniem przeszkód kamerami, a do tego wyposażony został w zespół dwóch szczotek silikonowych! Co jeszcze warto o nim wiedzieć?
Spodziewałem się, że tylko kwestią czasu będzie wdrożenie rozwiązań znanych z produktów iRobot w urządzeniach innych marek, ale to, co zrobił Ecovacs w modelu Deebot T9 Aivi idzie zdecydowanie o krok dalej.
Wiemy, że chiński gigant ma sporo wspólnego z amerykańską marką choćby z uwagi na to, że produkuje i dostarcza części do odkurzaczy iRobot. Zapewne dzięki tej współpracy udało im się pozyskać autorskie rozwiązanie iRobota, czyli zespół szczotek AeroForce, który trafił do Ecovacs Deebot T9 Aivi.
To oznacza, że Ecovacs Deebot T9 Aivi ma potencjał, aby być jednym z najlepszych robotów sprzątających na rynku, niwelując podstawowe wady każdego iRobota, jak i chińskich robotów z pojedynczą szczotką z włosiem. Czy tak jest w rzeczywistości? Tego dowiesz się z tego testu Ecovacs Deebot T9 Aivi.
Ecovacs Deebot T9 Aivi jest dostępny w cenie sugerowane 2799 zł, ale już doczekał się pierwszych przecen do 2399 zł, co plasuje go na poziomie niewiele wyższym od sprawdzonego Roborocka S7 (wariantu zwykłego) i sporo taniej od najnowszej wersji z kamerami S7 MaxV (ok. 3400 zł).
Deebot T9 Aivi to pierwszy robot Ecovacs, który testujemy na naszym blogu. Mieliśmy jednak okazję sprawdzić trzy roboty marki yeedi, których to producentem jest właśnie Ecovacs. Każdy z nich miał braki w funkcjonalności aplikacji, błędy w algorytmach i nie zawsze działał tak, jak można sobie życzyć.
Mając te problemy z tyłu głowy, dokładnie sprawdziłem najnowszego Ecovacsa. Robota testowałem jednocześnie z wypasionym Roborockiem S7 Pro Ultra.
Robot dotarł do mnie w typowym opakowaniu i gotowy do pracy – założyć jedynie trzeba było dwie boczne szczotki. Poza robotem, stacją, kablem i pakietem instrukcji dostajemy też zapasową ściereczkę do mopowania i zintegrowane z robotem narzędzie do czyszczenia (nożyk z jednej strony i pędzelek z drugiej).
Zbiorniki na kurz i wodę są osobno, lecz gdy nie korzystamy z mopowania, w miejsce zbiornika można wstawić specjalną zaślepkę. W papierach znajdziemy też czarną naklejkę do zasłonięcia kamery, gdyby ktoś miał obawy o swoją prywatność.
Tak wygląda specyfikacja Ecovacs Deebot T9 Aivi:
Parametry robota są dobre. Mamy porządną moc ssania, wysoką moc samego robota i niski poziom głośności pracy. Zbiornik na wodę nie należy do największych, ale przy stosunkowo niedużym dozowaniu starcza on na sporą powierzchnię. Zbiornik na kurz ma skromne 300 ml pojemności i z uwagi na szeroką, a wąską konstrukcję, nie zapełnia się po bokach, a głównie na środku. Zdarzało się, że przy sprzątaniu po kilkudniowej przerwie, zbiornik nie wystarczał na odkurzenie parteru mającego ok. 160-170 m2.
Robot Ecovacs jest niższy o 3 milimetry od większości podobnych konstrukcji z radarem laserowym LiDAR i ma typową pojemność baterii 5200 mAh, pozwalającą na długą pracę ponad 150 minut (realnie nawet dłużej). Niestety, akumulator ładuje się tak wolno, jak to tylko możliwe – pełne naładowanie trwa aż 6,5 h i nie kojarzę gorszego wyniku wśród współczesnych robotów sprzątających.
Filtracja jest typowa – mamy tu cienki filtr E11, ale w przeciwieństwie do Roborocków, Ecovacs dodaje filtr wstępny siateczkowy, potem gąbkę, a dopiero na końcu filtr HEPA, więc nie ma tu problemu z zapychaniem się filtra kurzem.
Pod względem parametrów powiększyłbym jedynie oba zbiorniki i dodał szybsze ładowanie baterii – inne parametry prezentują wysoki poziom.
Wykonanie robota jest wręcz perfekcyjne. Poza niezbyt praktycznym, czarnym kolorem obudowy (na szczęście w macie), do niczego nie można się przyczepić. Front robota jest gumowany na dole obudowy, jak i na górze, a wszystkie koła są świetnie zabezpieczone. Podzespół pływających szczotek ma materiałowe punkty styku z podłogą, a zakres regulacji jest naprawdę spory.
Koła główne są sporych rozmiarów i jedyną ich wadą jest mocne kurzenie się plastikowych elementów kryjących paski napędowe. Przednie koło podporowe nie jest łatwo demontowalne, ale bez większych oporów można zdjąć je z ośki. Szczotki boczne są dwie i na dodatek montuje się je na wcisk – dwa kolejne plusy względem Roborocków.
Zestaw czujników jest typowy dla najlepszych robotów – mamy 6 czujników upadku, a ostatnie z tyłu są daleko za kołami napędowymi, więc robot zabezpieczony jest przed upadkiem nawet przy cofaniu. Z przodu mamy kamerę rozpoznającą przedmioty i na tej podstawie robot lepiej omija przeszkody.
Wszystkie części to dobrej jakości plastik lub guma – nie ma tu żadnych problemów ze spasowaniem elementów.
Połączenie głównej zalety iRobotów, czyli zespołu dwóch silikonowych szczotek AeroForce z nawigacją laserową, kamerą rozpoznającą przedmioty i dokładnym mapowaniem powinno dać robota idealnego. Testy domowe pokazały, że sprzętowo właśnie tak jest, ale nie wszystko zostało dopracowane idealnie.
Robot w celu wykonania mapy potrzebuje aż dwóch przejazdów po tym samym terenie – nie powinno nic się zmieniać, bo mapa będzie miała błędy. Potem robot dzieli sobie pomieszczenia według swojego uznania, a my możemy go poprawić w ręcznej edycji mapy. W przeciwieństwie do modeli Ecovacs produkowanych pod marką yeedi, tu edycja mapy jest możliwa i nie sprawia żadnych problemów.
Sporym zaskoczeniem jest natomiast to, że mapa żyje własnym życiem. Przykładowo: mając świetnie podzieloną mapę robot wykonywał sprzątanie, a po jego zakończeniu mapa wariowała – niektóre pomieszczenia rozłączały się do stanu początkowego, inne znikały jako obszary z nazwą (bez możliwości wybrania ich do sprzątania).
Chcąc naprawić mapę należało wykonać sprzątanie całego domu lub przywrócić starą mapę i edytować ją ponownie. Nie jest to spory problem, ale ciągłe poprawianie mapy może być irytujące. Podobnie jak przetrzymywanie w historii tylko 10 ostatnich sprzątań.
Problemy z aplikacją Ecovacs Home przytrafiły się nie tylko nam – program ma w Google Play marną ocenę 2,8/5 i tzw. gubienie mapy przewija się w wielu ostatnich opiniach. Na szczęście to problem programowy, więc jeśli po stronie firmy będą chęci, to mogą usunąć to jedną aktualizacją. Od razu dodam, że robot działał na oprogramowaniu w wersji 1.4.9, a aplikacja była w wersji 2.3.2
Zespół szczotek faktycznie spisywał się świetnie – zaplątane włosy były rzadkością, zbierały się jedynie na samym wale każdej szczotki (tak samo jak w Roborocku) i tylko raz, czy dwa musiałem usuwać jakieś długie włosy z powierzchni wałka. Zdolność do pochłaniania przeciwstawnie działających szczotek jest naprawdę ogromna, a w połączeniu ze ssaniem do 3000 Pa robot radził sobie nawet z dywanem mającym 3 cm włosie.
Jedyna wada wspomnianych szczotek to hałasowanie podczas skręcania – tak samo jest w iRobotach, więc to po prostu cecha tego sprzętu.
Ogromną zaletą jest świetne poruszanie się, bezbłędna nawigacja i niemarnowanie czasu na dziwne manewry. Pod tym względem T9 Aivi dorównuje Roborockowi S7. Poziomów mocy mamy cztery i nawet na najwyższym robot nie jest specjalnie głośny:
Porównując T9 Aivi do innych robotów spokojnie mogę stwierdzić, że to jeden z najcichszych odkurzaczy na rynku – niecałe 69 dB w trybie maksymalnej mocy 3000 Pa to znakomity wynik. Roborock S7 przy 2500 Pa osiąga 71 dB, co i tak jest dobrym wynikiem.
W ramach danego sprzątania możemy wybrać ilość powtórzeń do dwóch razy. Niestety robot nie potrafi sprzątać w kratkę – ponowi sprzątanie tym samym torem. Do sprzątania podłóg twardych z wyjątkiem kafelków z głębokimi fugami wystarczy drugi bieg standardowy – robot wszystko wciąga, a jednocześnie pozwala na naprawdę długi czas pracy (ponad 150 minut). Bieg 3 i 4 to dobre rozwiązanie na dywany i kafelki z głębokimi fugami.
Aplikacja ma sporo funkcji poprawiających efekty sprzątania – większość zgrupowano pod hasłem „Inteligentne sprzątanie”. Rozpoznawanie przedmiotów i ich omijanie wymaga dobrego świetlenia w pomieszczeniu – robot potrafi rozpoznać 15 różnych rzeczy i co najważniejsze, kable omija perfekcyjnie . Robiłem testy z kablami czarnymi, jak i białymi – każdy został wykryty i ominięty. Nawet gdyby robot wciągnął kabel, to potrafi uruchomić bieg wsteczny szczotek i wypluć „przeszkodę” – tylko w ostateczności poprosi nas o interwencję.
Robot po zakończeniu sprzątania pokazuje raport z zaznaczonymi przedmiotami na podłodze i proponuje dodatkowe sprzątnięcie tylko tych obszarów, gdzie coś leżało i przeszkadzało, więc możemy szybko usunąć je i pozwolić robotowi dokończyć odkurzanie – to super opcja.
Gdy robot nie da rady skończyć sprzątania z uwagi na rozładowanie akumulatora, wróci do ładowania i ponowi sprzątanie z punktu, w którym skończył, gdy stan baterii mu na to pozwoli – sam oblicza ile potrzebuje % na dokończenie pracy.
Nie zabrakło też funkcji wykrywania dywanów i włączania na nich maksymalnej mocy ssania. W opcjach jest też funkcja autoopróżniania zbiornika – widać T9 Aivi jest kompatybilny ze stacją opróżniającą, lecz na naszym rynku nie ma takowego wariantu, można jedynie osobno dokupić stację i wymienić zbiornik na pasujący.
W ramach edycji mapy możemy sprzątać tradycyjnie, tj. za każdym razem ustalając parametry lub za pomocą opcji dostosuj – na mapie przypisujemy parametry sprzątania do każdego pomieszczenia: ilość powtórzeń, moc ssania i ilość dozowanej wody. W obu trybach działa też ustawienie kolejności sprzątania – możemy ustawić, aby robot sprzątał łazienki i wejście do domu na samym końcu.
Dodatkowym bajerem jest opcja wyświetlania mapy w 3D i umeblowanie jej – fajny bajer, ale bez większych zalet praktycznych. Użytkownicy najnowszych smartfonów Apple mogą cieszyć się trybem mapy macierzowej – niestety żaden telefon na Androidzie jej nie obsługuje, a z uwagi na wieloletnią miłość do Xiaomi nie jestem wstanie pokazać, jak takowa mapa wygląda. Nie zapomniano o strefach zakazanych, wirtualnych ścianach, sprzątaniu wyznaczonych stref, czy dowolnych pomieszczeń.
Parę razy zdarzyło mi się przenieść robota ze stacją i zaskoczyło mnie, jak szybko robot lokalizuje się w nowym miejscu – większość robotów musi chwilę pojeździć, a ten zamknął temat w kilkanaście sekund stojąc w miejscu.
Poza problemem z gubieniem mapy/pomieszczeń, robot nie potrafił poprawnie zinterpretować istnienia ściany między salonem, a korytarzem – ściana na mapie jest, ale z uwagi na otwartość tej przestrzeni, dla robota kuchnia, jadalnia, salon i korytarz to jedno wielkie pomieszczenie. W ramach edycji mapy mogłem je podzielić, lecz gdy wysłałem robota ze stacji w jadalni do gabinetu, robot na siłę próbował przebić się przez ścianę między salonem i korytarzem, aby po kilku minutach walki zrezygnować i wrócić do stacji. Jedynie wypchnięcie go na korytarz załatwiało problem.
Kolejne dziwne zachowanie to sporadyczne pomijanie jakiegoś toru jazdy – zazwyczaj gdy na drodze znalazła się noga od stołu, to następnie nie sprzątał w jej linii – świetnie widać to na mapach kuchni i łazienki.
To kategoria, w której robot zgarnia bardzo dobrą ocenę. Najlepsze roboty Ecovacs wyposażone są w system mopowania OZMO Pro 2.0. Podstawka mopa wibruje 480 razy na minutę, a szmatka ma poprzeczne maski z szorstkiego materiału. Efekt jest taki, że T9 Aivi bardzo dobrze usuwa zaschnięte plamy.
W Roborocku jedynie środkowy element szmatki jest wprawiany w 3000 drgań na minutę (mopowanie soniczne), ale efekty mopowania w obu robotach są dość zbliżone do siebie i jednocześnie pozostają jednymi z najlepszych na rynku.
Co ważne, a co nie wszyscy rozumieją (nawet osoby testujące sprzęt) i dlatego warto to podkreślić – roboty nie służą do zbierania rozlanych płynów i żaden producent nie próbuje nawet przekonywać, że efekty mopowania będą takie, jak przy ręcznym mopowaniu ciepłą wodą z detergentem i porządnym mopem. Mopowanie w robotach to wspomaganie odkurzania i podtrzymywanie czystości podłogi, które sprawdzi się przy regularnym odkurzaniu (przykładowo codziennie, zgodnie z harmonogramem, gdy wychodzimy do pracy).
Podstawowe mopowanie to tryb S. Nie ma trybu mopowania w jodełkę (Y), ale mamy dokładne szorowanie oscylacyjne z dodatkowym przejazdem po tej samej powierzchni (po jednym torze przejeżdża dwa razy). Szmatka ma nieco mniejszą powierzchnię niż szerokość robota – 25 cm i mopowanie S daje 2-krotne mycie szmatką tej samej powierzchni, a tryb dokładny 3-4 krotne.
Do wyboru mamy cztery tryby dozowania wody: niski, średni, wysoki i bardzo wysoki. Na podłogach twardych, drewnianych i panelach używałem trybu 3 z 4, a na kafelkach najmocniejszego – oba były wystarczające. W trybie maksymalnego dozowania robot zużył ¼ pojemnika wody na 18 m2 kuchni, więc spokojnie dałby radę umyć ok. 70-80 m2 podłogi w tym trybie, co oczywiście nie miałoby żadnego sensu – po co przecierać podłogę brudną szmatką? Lepiej mopować pomieszczenie po pomieszczeniu, a szmatkę przemywać.
Tu ogromną różnicę pokazał jednocześnie testowany Roborock S7 Pro Ultra, który mop przemywał samodzielnie w stacji dokującej. Ecovacs też ma takie rozwiązanie z mopami obrotowymi we flagowym modelu Deebot X1 Omni, który możliwe, że w przyszłości także przetestujemy!
W porównaniu do Roborocków, nasz model ma trzy punkty dozowania wody zamiast pojedynczego, ale jakoś nie widzę specjalnych różnic w nasączaniu szmatki – widocznie woda i tak rozchodzi się po materialne równomiernie.
Dla tak zaawansowanego robota przydałoby się zaprojektować stację myjącą mop podobną do tej z Xiaomi Mijia MJSTP i Redroad G10 – prostą stację mającą jedynie ładować robota, przemywać mop i suszyć go.
Znacząco zwiększyłoby to funkcjonalność sprzętu, choć i tak efekty mopowania OZMO Pro 2.0 są lepsze, niż w większości konkurencyjnych konstrukcjach i jedynie pamiętać trzeba o częstym zmienianiu szmatki lub jej przemywaniu. Aplikacja świetnie nam o tym przypomni – można ustawić czas co jaki zostanie wysłane do nas przypomnienie (min. to co 15 min, max to 60 min).
Do sekcji mopowania nie mam praktycznie żadnych zastrzeżeń – T9 Aivi to świetny robot odkurzająco – mopujący.
Jak już wcześniej wspomniałem, korzystałem z aplikacji w wersji V2.3.2 i oprogramowania robota 1.4.9. Połączenie z robotem było bezproblemowe. Pierwszy pulpit to podgląd stanu robota z opcją rozpoczęcia sprzątania automatycznego (po całym domu) lub powrotu do stacji. Z tego poziomu możemy sprawdzić wszystkie komunikaty robota, przejść do ustawień konta, regionu i języka.
Dwie główne funkcje to przejście do pulpitu sprzątania: „Włącz inteligentne sprzątanie” i uruchomienie trybu video: „Wejdź do modułu „Menedżer wideo”. Drugi tryb opiszę osobno niżej.
Po wejściu w tryb sprzątania mamy typowy pulpit znany z innych robotów. Na środku znajduje się duża, powiększana mapa, na górze nazwa robota z procentowym wskaźnikiem baterii, opcja lokalizowania robota, ustawienia i skróty do modułu video, mapy 3D i warstw na mapie.
Pod mapą mamy wysuwany moduł z wszystkimi opcjami sprzątania. Od góry wybór trybu: obszar (po pokojach), automatyczny (cały dom) i indywidualny (wyznaczamy obszar). Niżej mamy skrót do edycji mapy, start pracy i powrót do stacji.
Edycja mapy pozwala na postawienie wirtualnych ścian, obszarów zabronionych, edycję mapy z podziałem na pomieszczenia (sam podział działa dobrze) i coś bardzo nietypowego – mapę zasięgu WiFi: łatwo sprawdzimy, gdzie sygnał jest mocny, a gdzie słaby.
Dalej znajdziemy preferencje sprzątania, które wyświetlają się na dwa sposoby: Wyświetl i edytuj, oraz Dostosuj. Pierwsza opcja pozwala na wybór ręczny mocy ssania, ilości powtórzeń i poziom dozowania wody. Opcja druga kieruje się indywidualnym ustawieniom dla każdego pokoju.
Z łatwością możemy ustalić kolejność sprzątanych pomieszczeń, ustawić preferencje sprzątania (tryb S lub dokładny), przypomnienie o wymianie szmatki, harmonogram sprzątania (bez zaawansowanych opcji – automatyczne sprzątanie, lub po konkretnych pokojach) i wybierzemy język komunikatów głosowych wraz z ich głośnością.
W ustawieniach znajduje się dziennik sprzątania – niestety pamięta tylko 10 ostatnich sprzątań i nie ma opcji przywrócenia mapy z danego sprzątania. Osobno można wyłączyć wszystkie zaawansowane ustawienia na raz lub ustawić tryb nie przeszkadzać.
W sekcji inteligentne sprzątanie znajdziemy włączniki: rozpoznawania przeszkód Aivi, raportów znalezionych przeszkód z propozycją poprawienia w tych miejscach po uprzednich usunięciu przeszkód, wznawianie sprzątania z miejsca w którym robot skończył, wykrywanie dywanów, działanie stacji opróżniającej (do kupienia osobno) i wybór jednostek.
Niżej ustawimy hasło dla „Menedżera wideo”, sprawdzimy stan części eksploatacyjnych (wraz z podpowiedziami jak o nie dbać), a na końcu znajduje się sekcja z pomocą, aktualizacją oprogramowania w robocie, numerem seryjnym, informacjami o sieci + szukanie robota (zacznie do nas mówić).
Apka ma schludny UI, jest prosta i czytelna, a kilka funkcji nie jest spotykanych w innych robotach. Gdyby nie problem z gubieniem pomieszczeń/map i cofaniem edycji map, oceniłbym ją na maksymalną ilość punktów, a tak zasługuje na 4/5 pkt.
Wejście w tryb wideo zawsze powiadamia nas o korzystaniu z sieci komórkowej i wynikających z tego możliwych opłatach. Jakość obrazu z kamery zależy w dużej mierze od szybkości łącza i odległości od routera, ale w najlepszych warunkach określić można ją na przeciętną – przypomina tę z kamer do wideo rozmów z laptopów, czy tanich rejestratorów jazdy. Jest w zupełności wystarczająca do podglądu domu na żywo.
Z poziomu pulpitu możemy wykonywać screeny, które zapiszą się na urządzeniu, mamy opcję zadzwonienia przez robota i pogadania z członkiem rodziny czy zwierzakiem, a najfajniejszą funkcją jest patrol domowy. Na mapie ustalamy punkty kontrolne (większość pojawi się automatycznie), a robot pojedzie w każdy z nich i swoją szerokokątną kamerą zrobi 4 zdjęcia w każdą stronę świata – fotki zobaczymy zapisane w aplikacji.
W lewym górnym rogu jest podgląd mapy, jednym stuknięciem w dowolne miejsce na mapie pozwoli na wysłanie tam robota, a kolejnym skrótem wyślemy robota do stacji ładowania. Z prawej strony mamy wysuwany moduł w którym znajdziemy zdjęcia przechwycone ręcznie, jak i te z patrolu domowego, zaplanujemy harmonogram inspekcji i ustawimy głośność dźwięku. Dziwić może ograniczenie miejsca na zdjęcia do 50 MB, ale z uwagi na niską rozdzielczość 864×480 pikseli, zmieścimy ich 180-200.
Pozostaje jeszcze kwestia bezpieczeństwa danych – polityka prywatności, którą trzeba akceptować za pierwszym razem ma kilkanaście stron i z jednej strony producent zapewnia, że wideo nie jest nigdzie zapisywane, ale jednak trafia online na nasz smartfon. Jedynie niewielka ilość zdjęć może zostać zapisana na serwerach firmy, ale z poziomu aplikacji możemy z łatwością usunąć wszystkie nasze dane.
Nie wierzę żadnemu producentowi, że w rzeczywistości dba o naszą prywatność – śledzą nas wszyscy. Z drugiej strony, czego się dowiedzą? Układ pomieszczeń jest im i tak znany z mapy, a wszelkie inne opcje, jak podsłuchiwanie i tak mamy w pakiecie z asystentami głosowymi w telefonach i tabletach.
Tryb monitorowania to fajny dodatek do rozpoznawania przedmiotów. Będąc na wakacjach możemy zaplanować częste patrole domu i zostawiając zwierzaka na cały dzień idąc do pracy, sprawdzimy, co porabia i pogadamy z nim, a jedyna wada to mała obawa o kwestię prywatności i bezpieczeństwa.
Ecovacs kolejny raz pokazał, że jest jednym z najbardziej innowacyjnych producentów robotów na rynku. We współpracy z iRobotem stworzył genialnego robota, łączącego wszystkie najlepsze technologie współczesnych urządzeń sprzątających. Do tytułu najlepszego robota na rynku do 3000 zł brakuje tylko dopracowania aplikacji.
Gubienie map i pomieszczeń to problem globalny – piszą o tym w opiniach aplikacji w Google Play inny użytkownicy, więc można mieć nadzieję, że producent zauważy problem i szybko go naprawi, choć robota mam od ponad miesiąca i jak na razie żadnej poważnej aktualizacji tu nie było. Pozostałe problemy z jedną ścianą, która według robota jest przejściem i paroma przypadkami pomijania jednej ścieżki, w której linii była noga stołu, to przy pierwszym małe, nieznaczące kwestie.
Mamy więc drobne wady wynikające z oprogramowania i całą masę zalet – od dobrych efektów odkurzania zaczynając, po świetne mopowanie z mopem wprawianym w 480 drgań na minutę. Połączenie zespołu dwóch szczotek silikonowych, rozpoznawania przeszkód i nawigacji laserowej daje potencjał na najlepszego robota na rynku.
Wystarczy dalej rozwijać algorytm rozpoznawania przedmiotów, dodać nowe obiekty i poprawić wyżej wymienione problemy. Już teraz daję robotowi T9 Aivi ocenę 8/10, a gdy tylko Ecovacs poprawi kwestię gubienia map/pomieszczeń, podwyższę ją na 9/10 – ten sprzęt zasługuje na wysoką notę.
ZALETY
|
WADY
|
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Początek grudnia to wysyp ofert na ozdoby świąteczny, zabawki dla dzieci, świąteczne ubrania i akcesoria.…
Lidl wystartował 18 listopada ze świąteczną loterią, która potrwa do 22 grudnia 2024. (więcej…)
Świetna płyta indukcyjna Electrolux CIV634 wylądowała na przecenie w sieci RTV EURO AGD. To najlepsza…
Sprawdzamy, co potrafi Low Carb Sencor SRM 2000WH – najnowszy designerski ryżowar, który ma szansę…
Szukasz taniej pralki, ale w ciemnym kolorze? To nadarza się na dobra okazja, bo 200…
Samsung wystartował 29 listopada z nową akcją promocyjną na odkurzacze Jet i Bespoke Jet. Kupując…
Komentarze
Czym wersja AIVI różni się od zwykłej wersji T9 oprócz dodatkowej szczotki? Czy ten testowy tutaj AIVI faktycznie wart jest dopłaty ?Standardowa różnica w cenie tych dwóch modeli z tego co widzę to ok 500zl.
Różnic jest sporo - od samego zespołu szczotek z iRobota, przez pojemności zbiorników na kurz, po brak odświeżacza powietrza (xD). Dla samych szczotek względem zwykłej z włosiem warto dopłacić.