Aby przeprowadzić miarodajny test możliwości urządzenia, niezbędne jest wypróbowanie go w miksowaniu kilku różnych produktów. Osobiście wykorzystałem w tym celu banana, cytrynę, jabłko, cebulę, surowe ziemniaki, gotowany mix warzyw oraz lód. Postaram się ze szczegółami opisać przebieg samego miksowania i efekt finalny podjętych prób.
Na pierwszy ogień poszedł banan. Skórka jeszcze zielona, więc wewnątrz natrafiłem na twardy, nie do końca dojrzały owoc. Pół banana trafiło do pojemnika w małych kawałkach i potraktowałem je normalną prędkością miksowania (dalej N). Poszło bez większych problemów, choć warto podkreślić, iż przy niewielkim wsadzie ciężko się pracuje – osłona stopki blokuje dojście do samego dna i uniemożliwia dokładne rozdrobnienie produktu. Drobiazg, ale istnieje.
Druga połówka trafiła do pojemnika w dwóch częściach i tu już pojawił się lekki problem – przy prędkości N szło z początku opornie, więc zastosowałem Turbo (dalej T). Z banana powstała papka. Minusem całej zabawy było czyszczenie końcówki miksującej. W przeciwieństwie do pozostałych produktów nie wystarczył kran z bieżącą wodą – trzeba było trochę popracować nad wyczyszczeniem ostrza z bananowych resztek.
Później okazało się, że końcówkę łatwiej czyści się z banana, gdy robimy shak’a – po dodaniu do bananowej papki mleka i lodu powstaje płyn, który nie pozostawia większych resztek na ostrzach. A do tego świetnie smakuje.
Druga w kolejce pojawiła się cytryna. Po obraniu ze skórki i podzieleniu na cząstki owoc trafił do dzbanka. Po chwili pojawiła się w nim miazga (prędkość N), która bez trudu spłynęła do kieliszka. Całkiem szybki i wygodny sposób na wyciśnięcie soku z owoców cytrusowych, choć warto pamiętać, iż wcześniej należy usunąć pestki i charakterystyczną białą powłokę oddzielającą skórkę od właściwego owocu. Osobiście tego nie zrobiłem przez co w trakcie picia musiałem zmierzyć się z gorzkim smakiem i nieprzyjemnymi cząsteczkami wchodzącymi między zęby – w tym wypadku stawiam na tradycyjne wyciskacze.
Owoc został obrany, pozbawiony pestek i pokrojony w całkiem sporą kostkę. Przy prędkości N wynik starcia blendera z jabłkiem nie był oszałamiający. Ale już przy T efekty stały się widoczne. Podobnie, jak w przypadku cytryny i banana powstała jednolita papka. W trakcie miksowania do pojemnika trafiła również gruszka, ale była już bardzo miękka, więc szybko poddała się ostrzom i nie stanowiła miarodajnego wyznacznika. Niemniej mogę zapewnić wszystkie matki (a także przykładnych ojców), które robią swym pociechom przeciery owocowe, iż model Boscha spisał się w tym zadaniu bardzo dobrze.
Co do cebuli, to przyznam szczerze, iż miksowałem ją po wcześniejszym usmażeniu, więc nie należała do twardych i opornych. Praca trwała bardzo krótko i już po kilku chwilach w pojemniku pojawiło się „upłynnione” warzywo. W tym miejscu można dodać, iż przy większej ilości wsadu w dzbanku, miksowane produkty uciekają spod ostrza i wędrują na plastikową obudowę stopki. W związku z tym często trzeba ją podnosić i powtórnie opuszczać, a czasem nawet pomóc sobie jakimś narzędziem albo ręką i zdjąć produkt ze stopki. Ta sprawa także nie jest rażącym niedociągnięciem i nie przeszkadza zbytnio w całym miksowaniu, ale nie zawadzi o tym wspomnieć.
Pomysł na zupę zaczerpnąłem z instrukcji obsługi dołączonej do blendera (inne propozycje to majonez, ciasto na naleśniki oraz miksowane napoje mleczne). W samej zupie znalazły się ziemniaki, marchew, seler, pomidory, cebula, woda, masło i przyprawy. Zgodnie z przepisem warzywa pokroiłem w kostkę i poddusiłem, a następnie zalałem wodą i gotowałem przez 20 min. Po zdjęciu z gazu odczekałem aż wywar się ochłodzi i zabrałem się do dzieła. Garnek wypełniony był po brzegi, a mimo to blender nie pryskał zupą po całej kuchni. Po raz kolejny muszę przyznać, iż producent nie kłamał, zapewniając, że budowa stopki eliminuje pryskanie. Blender dopadł prawie wszystkie warzywa znajdujące się w zupie i stworzył całkiem niezły krem. Złośliwi powiedzą jednak, iż ugotowane warzywa albo gruszkę można bez trudu rozetrzeć ręcznie. Przejdźmy więc do poważniejszych zadań.
Przeglądając instrukcję natknąłem się na zdanie, mówiące iż „blender nie nadaje się do przygotowania ziemniaków puree”. Postanowiłem zatem sprawdzić jak radzi sobie z surowymi ziemniakami i czy jest możliwe starcie ziemniaków na papkę umożliwiającą zrobienie placków ziemniaczanych. Na początku wątpiłem w powodzenie tej misji – wszak ziemniak do miękkich nie należy. Wrzuciłem do pojemnika kilka większych kawałków tego pożywnego warzywa i rozpocząłem pracę. Od razu zdecydowałem się na prędkość T. Po kilku chwilach miksowania doszedłem do wniosku, że się nie myliłem i sprzęt nie da rady ziemniakom. Potem jednak przemieszałem widelcem ubite na dnie dzbanka ziemniaki i zacząłem miksowanie pod innym kątem. Efekt był zaskakujący – powstała papka na miarę tej z banana. Urządzenie wyszło z kolejnej fazy testu obronną ręką (a właściwie obronnym ostrzem). Ale jak sprzęt poradzi sobie z kostkami lodu?
Możliwość miksowania lodu przez model MSM 7150 jest podkreślana przez producenta w kilku miejscach – m.in. na pudełku, w instrukcji, czy w sieci. I jest to całkowicie zrozumiałe – pokruszony lód to świetna sprawa w upalne dni, dobry dodatek do drinków na imprezie, czy wszelakich shaków. Ale czy sprzęt o mocy 500 W poradzi sobie z lodem? Zaraz sprawdzimy.
Do pojemnika wrzucam kilka kostek i przystępuję do miksowania – zaczynam od prędkości T. Naciskam na lód dość mocno i pod różnymi kątami. Na dnie powstaje jednolita bryła, którą łatwo potem pokruszyć przy wyjmowaniu łyżką, ale nie ma co ukrywać – nadal na dnie pozostają spore kawałki lodu.
Dlatego warto jest rozbić ów jednolitą bryłę jakimś narzędziem (łyżka, widelec) i potraktować lód jeszcze raz blenderem – efekt jest dużo lepszy niż za pierwszym razem. Powstały pokruszony lód faktycznie ma wiele zastosowań, o czym przekonałem się podczas sobotniego spotkania ze znajomymi… Trzeba przyznać producentowi, że urządzenie faktycznie radzi sobie z miksowaniem lodu dość sprawnie.
Blender wypadł w przeprowadzonych testach bardzo pozytywnie i nie będę ukrywał, że trochę mnie zaskoczył – sprawnie poradził sobie nie tylko z miękkimi owocami i ugotowanymi warzywami, ale także surowym ziemniakiem i kostkami lodu, które do miękkich nie należą. Pracował przy tym cicho i nie powodował bólu dłoni, nadgarstka, czy całej ręki. Mówiąc krótko – dał radę!
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Black Week w Polsce to czas wyjątkowych promocji i rabatów, które przyciągają zarówno w sklepach…
Oficjalny sklep Allegro wrzuci dziś o 19:00 sporą ilość robota Roborock Q8 Max w genialnej…
Przez cały długi weekend, czyli od 8 do 11 listopada jest okazja kupić taniej sporo…
Do sprzedaży trafiła limitowana edycja słynnego termorobota Thermomix TM6. W Niemczech nazwano ją Special Edition…
Od 4 listopada do końca grudnia trwa akcja, dzięki której dostaniesz zapasowy akumulator do odkurzacza…
LG ma sporo udanych promocji za pasem, ale ta im zdecydowanie nie wyszła. Kupując LG…
Komentarze
so fuckable damn!