Samsung Jet Bot AI+ to nietuzinkowy robot sprzątający, a jednocześnie jeden z najdroższych odkurzaczy na polskim rynku. Czy najlepszy? Czas się o tym przekonać.
Na początku tego roku pisaliśmy o premierze robota Samsung Jet Bot AI+. Niedawno sprzęt pojawił się w polskiej dystrybucji i zawitał do naszej redakcji.
Samsung Jet Bot AI+ (a dokładniej model VR50T95735W) to sprzęt naszpikowany najnowszymi technologiami w świecie robotów, więc i cena jest „naj” – sugerowana wycena to aż 6999 zł, lecz już pojawiły się oferty oscylujące w okolicy 6200 zł.
Samsung swoją przygodę z robotami rozpoczął od wycofanej już serii PowerBot – nie były to wybitne modele, gdyż w większości działały tylko na bazie kamery lub żyroskopu, a do tego wytrzymywały do 60 minut na baterii, cechowały się sporą wysokością i miały bardzo przeciętny algorytm sprzątania, jednak dzięki świetnej reklamie i wykończeniu inspirowanym sagą Gwiezdnych Wojen, ich sprzedaż była całkiem dobra.
Stara seria nadal jest dostępna w wielu sklepach, ale to nowa – JetBot – ma namieszać w świecie robotów. Nasz testowy model to flagowy produkt ze sztuczną inteligencją Intel AI, więc moje oczekiwania względem tego sprzętu były naprawdę spore – zwłaszcza że w tym roku testowałem kilka naprawdę fajnych i wypasionych robotów od takich firm, jak Roborock, Dreame czy 360.
Samsung niestety nie podaje kluczowych parametrów, więc ciężko „na papierze” porównać testowanego robota z konkurencją. Wiemy tylko, że napięcie akumulatora to 21,6V, a pojemność mamy podaną tylko w watogodzinach – 82,08, co po przeliczeniu daje około 3800 mAh, czyli wynik lepszy od większości iRobotów, ale gorszy od popularnych chińskich odkurzaczy.
Producent nie podaje też mocy, ani siły ssania (30 W mocy ssania to mało precyzyjna wartość). Wiemy jedynie, że robot ma pozwolić na maksymalnie 90 minut pracy, że robot ma szczotkę o szerokości 23,5 cm, a pojemnik na kurz ma tylko 200 ml pojemności, choć to ostatnie nie powinno być problemem z uwagi na stację opróżniającą i kilka fajnych opcji w aplikacji. Przykładowo, robot może wracać do stacji po każdym sprzątniętym pomieszczeniu – nawet najbardziej zabrudzone powierzchnie nie będą więc problematyczne.
Cieszyć może porządna filtracja – mamy aż dwa filtry HEPA w samym robocie i kolejny w stacji. Pojemność worka w stacji opróżniającej ma dać nam do trzech miesięcy autonomii.
Zestaw startowy jest bogaty. Poza robotem i stacją dostajemy zapasowe: filtr przedsilnikowy do zbiornika na kurz, worek na kurz 2,5l i taśmę magnetyczną, za pomocą której można ograniczyć robotowi wjazd do jakiejś strefy (przykładowo obszar z miskami psa, przy czym takie strefy można też ustawić w aplikacji). Worki wystarczą na 3-6 miesięcy normalnego użytkowania, a filtry spokojnie na rok, jak nie dłużej – i oba są zmywalne.
Do jakości wykonania nie można mieć żadnych zastrzeżeń – wszystkie użyte materiały są świetne, plastiki grube i sprawią dobre wrażenie. Podobnie główna szczotka, zbiornik na kurz, czy stacja dokująca.
Design sprzętu jest po prostu kozacki – robot wygląda jak mały czołg z uwagi na imitację gąsienic po bokach sprzętu, choć to tylko duży zderzak będący jednocześnie czujnikiem zderzeniowym. Niestety, ten element nie jest odpowiednio zabezpieczony – mamy tu tylko twardy plastik i dwa mini kółka w narożnikach – zero gumowanej powierzchni.
Świetnie wygląda też ledowe podświetlenie na froncie – świeci na niebiesko lub czerwono, a radar laserowy wysuwa się w górę tylko do pracy.
Nad zderzakiem od frontu znajdują się wszelkie czujniki, kamera AI, a z tyłu robota wysuwa się radar LiDAR. Pokrywa górna jest magnetyczna i całkowicie zdejmowana. Pod nią kryje się dostęp do zbiornika na kurz i filtra wylotowego.
Zaglądając pod podwozie robota, znajdziemy układ podobny do flagowego iRobota s9+ – główna szczotka nie jest umieszczona między kołami, a została zamontowana przed nimi. Dzięki temu może być znacznie szersza (23,5 cm). Przykładowo w Viomi S9+ szczotka ma 16,5 cm szerokości. Z uwagi na taki układ, nie znajdziemy tu bocznych szczotek wymiatających brud z narożników spod ścian.
Z prawej strony dodano dwie gumowe wypustki, które mają niwelować tę kwestię, lecz niestety robot Samsunga nie sprząta pod listwami i nie potrafi idealnie ogarnąć obszarów wokół przeszkód.
Dwa duże koła napędowe są gumowane, a dodatkowo mamy cztery kółka wspomagające – dwa na bokach szczotki, jedną między kołami napędowymi i największe koło podtrzymujące z tyłu, pod radarem LiDAR. Niestety, te najmniejsze kółka z przodu – po bokach szczotki, jak i w zderzaku – nie są gumowane.
Dobrze pomyślano dostęp do akumulatora – wystarczy odkręcić dwie śrubki i mamy do niego dostęp, nie trzeba rozbierać całego sprzętu. Między kołami znajduje się gumowy wylot ze zbiornika na kurz, który otwierany jest magnetycznie, gdy robot prawidłowo najedzie na stację opróżniającą. Podczas pracy zaślepka jest szczelna i nic nie wylatuje z robota.
Podsumowując, wykonanie jest dobre, konstrukcja w miarę przemyślana, brakuje tylko gumowanego zabezpieczenia zderzaka i gumowanych kółek z przodu, oraz po bokach urządzenia. Jak w każdym robocie ze stykami pod robotem, trzeba uważać na rozlaną wodę na podłodze, dlatego miski psa/kota najlepiej od razu wydzielić jako strefę zakazaną.
Omówiliśmy specyfikację, zestaw startowy i budowę robota. Teraz czas na najważniejszą część, czyli to jak robot sprząta.
Połączenie radaru laserowego LiDAR z masą czujników i kamerą rozpoznającą przedmioty powinno dać dobre efekty – popularnym modelem tego typu jest Roborock S6 MaxV, który też daje podgląd pod kamerę w aplikacji i ma bardzo dopracowany algorytm.
Jak już wspomniałem, szumne zapowiedzi i materiały marketingowe Samsunga sprawiły, że moje oczekiwania były niemałe – spodziewałem się najlepszego robota sprzątającego na rynku, a w rzeczywistości dostałem sprzęt ze sporym potencjałem (mamy tu przecież porządny 4 rdzeniowy proces, dodatkowy procesor AI od Intela – Movidius™ Myriad™ X, kompletny zestaw czujników, radar i kamerę), ale z niedopracowanym oprogramowaniem.
Już od początku Samsung Jet Bot AI+ nie mógł dogadać się z moją domową siecią WiFi, co praktycznie mi się nie zdarza – robot stał w centralnym punkcie domu, jakieś 6-7 metrów od routera, a ciągle gubił sygnał i wielokrotnie musiałem dodawać go do aplikacji ponownie. Komunikat o byciu offline to codzienność w tym sprzęcie.
Jednocześnie testowałem Viomi S9+, który stał 10-12 metrów od routera, oddzielony ścianami z żeliwno-kamiennym kominkiem – tam kłopotów nie było. Także iLife L100, który stał 10 metrów od routera nie zgłaszał problemów. Ostatecznie przeniosłem robota Samsunga na drugą sieć, do której nic nie jest podłączone, a sam router jest piętro wyżej – dokładnie nad robotem – ale to również nie rozwiązało kwestii niestabilnego połączenia.
Pisząc ten tekst, mając router na swoim biurku i robota postawionego 50 cm obok, na przestrzeni 3 godzin trzy razy sprzęt wyświetlił komunikat o wejściu w tryb offline, co wymaga ponownego uruchomienia robota. Mogę mieć tylko nadzieję, że to tylko przypadłość mojej sztuki i inne egzemplarze nie mają takich problemów.
W czasie, gdy robot nie zrywał połączeń, udało się wygenerować mapę całego domu, lecz wymagało to podwójnego cyklu. Jedynie problemem okazała się łazienka, która była przez robota sprzątana, ale algorytm nie chciał dodać jej do mapy. Wymagało to usunięcia mapy i zrobienia jej na nowo.
Robot na jednym ładowaniu potrafi sprzątnąć ok. 81 m2 w 71 minut, w miarę otwartej przestrzeni: salon, jadalnia, kuchnia i korytarz. Mapa całego domu została wykonana w łącznie w ok. 6h (71 minut sprzątania, 3h ładowania, 85 minut sprzątania reszty domu). Maksymalny czas pracy 90 minut jest jak najbardziej do osiągnięcia.
Główna, szeroka szczotka radzi sobie znakomicie z twardymi podłogami, a siła ssania w trybie normalnym (najniższym) jest w zupełności wystarczająca. Konstrukcja głównej szczotki jest tak przemyślana, że nie owijają się wokół niej włosy, jedynie na jej końcach czasem coś się znajdzie. Główna szczotka to wałek z paskami gumy, więc rozwiązanie typowo na podłogi twarde, lecz na wycieraczkach też sobie dobrze radziła.
Niestety mocno odczuwalny jest brak dodatkowej szczotki bocznej – robot nie sięga szczotką główną, ani gumowymi wypustkami pod same ściany, czy dookoła przeszkód, więc nie raz coś tam zostawało. Niby można włączyć tryb, w którym robot na końcu sprzątania przejeżdża wzdłuż ścian, aby zebrać to, co zostało, lecz szczotka i tak jest cofnięta o 3 cm względem lewej krawędzi, a 2 wypustki gumowe niewiele pomagają – są cofnięte o 1 cm od krawędzi.
W efekcie, mimo że robot przykleja się do ściany/listwy, nadal pozostawia około 3 cm niesprzątniętej podłogi.
Robot ma kilka trybów pracy. Normalny działa na podstawowym poziomie mocy, Inteligentny bazuje na trybie normalnym, ale gdy wykryje dywan, lub wycieraczkę, zwiększy sobie moc do maksimum. Ostatni trym to Całościowy – nazwa trochę dziwna – robot pracuje na maksymalnej mocy ssania. Przydałby się tryb cichy/nocny, który zmniejszałby moc ssania, ale znacząco obniżał głośność pracy.
Jak wypada robot Samsunga pod względem głośności? Całkiem dobrze. Według moich pomiarów z 20 cm od robota, pierwszy bieg normalny generuje w trakcie pracy ok. 65 dB, a drugi maksymalny – trochę ponad 69 dB.
W sprzęcie z taką ilością czujników i kamer nie powinniśmy mieć żadnych obaw o delikatność dla mebli i omijanie przeszkód. Niestety, jest inaczej. Jak już wspomniałem robot Samsunga nie ma gumowanego frontu, a lubi przyklejać się do przeszkód i o nie uderzać – nieraz zdarzyło mu się przewrócić wazony (ale tylko te szklane, przeźroczyste), czy walić po nogach krzeseł.
Jet Bot AI+ to również pierwszy testowany przeze mnie robot, który sam się zamykał w pokoju. Robot ma tak nieczuły przedni zderzak, że drzwi traktuje jako coś, co można sobie przesunąć i takim sposobem potrafi zamknąć się w pokoju i jeśli ma włączony tryb „Powtórz”, to będzie sprzątał w tym pomieszczeniu do upadłego. Jak sprzątnie w jedną stronę, to zacznie sprzątać w drugą, więc takim sposobem dowiedziałem się, że potrafi sprzątać w kratkę…
Po wyłączeniu tego trybu robot zamyka się w pomieszczeniu i… nie wysyła żadnego powiadomienia, nie informuje, że potrzebuje pomocy – po prostu stoi na włączonym silniku i czeka na zbawienie.
Podobną sytuację miałem z utknięciem robota w nogach krzeseł kuchennych – dwa razy wjechał między nogi i nie potrafił z nich wyjechać, więc stał sobie na włączonym silniku i też nie wysyłał żadnych powiadomień. Przy każdym następnym sprzątaniu wstawiałem więc krzesła na stół, aby uniknąć takich sytuacji…
Obecność kamery z sztuczną inteligencją Intela dawała nadzieje na świetne poruszanie się i rozpoznawanie przeszkód. Faktycznie, drobne przeszkody robot wykrywał i omijał (nawet kupkę zrobioną z pianki do golenia), więc jest ogromna szansa, że psie odchody też będą omijane.
Robot znakomicie rozpoznaje i omija kable, zarówno białe, jak i czarne. Gorzej radzi sobie z rozpoznawaniem innych przedmiotów, choć nie ma to żadnego wpływu na jakość sprzątania – jedynie może rozbawić użytkownika.
Aplikacja nanosi na mapę znaczniki z rozpoznanymi przedmiotami. Można w nie kliknąć i sprawdzić, co robot wykrył – takim sposobem dowiemy się o psiej kupie, czy rozrzuconych zabawkach dziecka. Inteligencja Intel AI nie radzi sobie jednak kompletnie z rozpoznawaniem przedmiotów.
Niżej macie kilka przykładów: śmietnik, doniczki, wazony to dla niego filiżanki/talerze, a otwarty plecak szkolny z książkami to skarpetki/ręczniki. Kable rozpoznaje prawie idealnie – tylko raz oznaczył zbiór białych kabli jako skarpetki z pewnością do 68%. To już aplikacje Obiektyw Google, czy AI z aplikacji Aparat w telefonach Xiaomi lepiej rozpoznają „widziane” przedmioty, ale tak jak wspomniałem wcześniej – nie ma to wpływu na sprzątanie.
Warto dodać, że w aplikacji mamy opcję wyboru wielkości omijanych przedmiotów – od początku miałem ustawione wykrywanie najmniejszych z nich.
Dobrze rozpoznawane są meble i duże przedmioty – stoły, kanapy, TV czy łóżka. Robot rozpoznaje je jak należy, jedynie pomylił wannę z stołem i swojego konkurenta Viomi S9+ z… głośnikiem. Oczywiście mam na myśli rozpoznawanie na mapie i oznaczanie, gdyż mimo prawidłowego rozpoznania, robot wali po wszystkich meblach niezabezpieczonym przednim zderzakiem.
Najważniejsze, że robot rozpoznaje widzi przedmioty leżące na podłodze, omija i powiadamia nas o ich obecności – co fajne, mamy opcję uprzątnięcia tych rzeczy i uruchomienia specjalnego sprzątania tylko pominiętych miejsc z ostatniego cyklu – bardzo fajna opcja!
Gdy robot napotka jakiś problem i nas o tym powiadomi – najczęściej gdy coś mu zablokuje główną szczotkę – po usunięciu awarii nie potrafi wrócić do dalszej pracy, tylko kończy sprzątanie i wraca do stacji. To bardzo irytujące zachowanie, bo z uwagi na krótki czas pracy na jednym cyklu baterii, nie sprzątniemy ponownie wyznaczonego obszaru – jedynym ratunkiem jest wyznaczenie robotowi pomieszczeń do sprzątnięcia, których nie zdązył „zwiedzić”.
Stacja dokująca to rozwiązanie podobne do tego z iRobota – robot oddaje dołem cały brud, a ten kanałem jest odprowadzany do worka w stacji. Opróżnianie działa nienajlepiej – zawsze coś zostaje, zwłaszcza włosy i sierść, a warstwy kurzu są praktycznie wszędzie. Niedawno testowałem świetną stację opróżniającą dla Roborocka S7 – Samsung zdecydowanie ma jeszcze wiele do nadrobienia w tej materii.
Stacja Samsunga jest smukła i wysoka. Od tyłu mamy dostęp do filtra powietrza, a od spodu można dostać się do kanału odprowadzającego – jeśli coś utknie, to łatwo się do niego dobierzemy. Z tyłu znalazło się też miejsce na zwijacz kabla.
Z uwagi na wysokość 13,6 cm robot nie wjedzie praktycznie pod żaden mebel, a u mnie omijał nawet podłogę pod kaloryferami… Pomysł z stworzeniem tak wysokiego robota jest naprawdę dziwny, bo aktualne trendy są raczej odwrotne, o czym świadczy choćby innowacyjny 360 S10 z radarem LiDAR wbudowanym w obudowę, o wysokości tylko 8,5 cm.
Poza wyborem mocy sprzątania możemy wybrać tryb pracy. Pierwszy to tryb poruszania się zygzakiem, bez sprzątania wzdłuż ścian, drugi ogarnia najpierw ściany i krawędzie, a potem sprząta obszarowo zygzakiem, a trzeci tryb najpierw sprząta zygzakiem cały obszar, a kończy wzdłuż ścian. Zazwyczaj używałem trybu drugiego – robot zaczynał od ścian, a potem sprzątał obszarowo.
Robot nie oferuje trybu mopowania.
Środowisko SmartThings łączy setki urządzeń Samsunga – możemy sterować większością urządzeń AGD, RTV i GSM, a praktycznie same pozytywne opinie, pokazują, że aplikacja jest po prostu dopracowana.
W przypadku naszego robota aplikacja działa sprawnie, pomijając sporadyczne przycinki i długie myślenie przy zmianie trybu pracy robota. Dodanie robota jest szybkie i proste – konto Samsunga już miałem, więc wystarczyło się zalogować, dodać robota i gotowe. Tak właśnie powinno to wyglądać, lecz jak wspominałem wyżej, miałem sporo problemów z przechodzeniem robota w tryb offline. Jak udało się z nim skomunikować, aplikacja SmartThings zapewnia sporo fajnych funkcji.
Na głównym ekranie widzimy podłączone urządzenia, możemy je dodawać do konkretnych pomieszczeń i do sekcji ulubione. Mamy też zakładkę z automatyzacją, wtyczkami podaplikacji o nazwie „Życie”, menu z historią pracy robota oraz powiadomieniami.
Po wejściu w robota pokaże nam się ekran główny naszego sprzętu. Od góry mamy wybór tego jak chcemy sprzątać: punktowo, wokół mebli, czy po konkretnych pomieszczeniach. Najczęściej korzystałem z tego ostatniego – z uwagi na za krótki czas pracy na tę powierzchnię domu, wybierałem JetBotowi połowę pomieszczeń, które ma sprzątnąć, skoro automatyczne wznawianie pracy po doładowaniu nie chciało w mojej sztuce działać prawidłowo.
Poniżej mamy mapę – czytelną, świetnie edytowalną, z opcją nazwania każdego pomieszczenia, przybliżania i obracania. Poziom naładowania baterii jest procentowy, a przewijając w dół znajdziemy najważniejsze opcje: tryb sprzątania, wybór mocy ssania, opcję powtarzania (robot pracuje aż do wyczerpania baterii sprzątając w kratkę).
Dalej znajdziemy świetne raporty sprzątania z dokładną datą i godziną, sprzątniętym metrażem, czasem sprzątania i trybem sprzątania. Na podglądzie mapy widzimy trasę sprzątania i rozpoznane przeszkody – niestety jedynie nazwę, tego co rozpoznano z procentem pewności – zdjęcia przedmiotów same się usuwają z pamięci.
Jak już wspomniałem, zarządzanie mapami jest bardzo dobre. Łatwo ustawimy strefy zabronione, edytujemy mapy, edytujemy rozpoznane meble i urządzenia domowe, a także zresetujemy mapę. Robot ma pamięć wielu map, więc może ogarnąć kilka pięter. Na końcu mamy opcję harmonogramu pracy.
Statystki podzespołów i porady jak dbać o swój sprzęt znajdziemy w podaplikacji o nazwie HomeCare Wizard, a funkcję Monitorowanie domu aktywujemy dopiero po ściągnięciu właściwej wtyczki. Samsung sugeruje nam ściągnięcie jeszcze kilku dodatków, ale nie są one niezbędne.
Fajną funkcją jest Monitorowanie domu, dzięki której możemy zobaczyć co się u nas dzieje. Patrol po domu może zostać wykonany automatycznie z pomocą harmonogramu, możemy wysłać robota do konkretnego pomieszczenia lub za pomocą wirtualnego joysticka sterować JetBotem ręcznie. Kamera ma jakość typowo poglądową – coś tam widać, ale tylko gdy w pomieszczeniu jest wystarczająca ilość światła.
Do poruszania się w ciemnych pomieszczeniach czy w nocy, fajnie byłoby dodać oświetlenie LED.
W ustawieniach ustalimy poziom głośności, wybierzemy język i głos. Tryb nie przeszkadzać nazwano tu przerwą, a dodatkowo mamy dwie opcje:
Jak widać w aplikacji nie ma wielu funkcji, ale jest wszystko, co potrzeba plus kilka mniej sensownych funkcji.
Podzespołów eksploatacyjnych jest kilka. Łącznie mamy trzy filtry – ten w zbiorniku na kurz przypomina filtr H12 (ale pewności nie mam) i drugi taki mamy w zestawie. Na wylocie powietrza z robota zamontowano zwykły filtr HEPA, a jego większy wariant siedzi jeszcze w stacji dokującej. Na razie nie znamy ceny żadnego z filtrów.
Na szczęście filtry są zmywalne, więc jeśli będziemy o nie dbać to i nawet 2 lata na nich pociągniemy. Główna szczotka wydaje się porządną konstrukcją, trudną do uszkodzenia – jej ceny też nie znamy.
Czyszczenie robota jest proste – główną szczotkę wypina się łatwo, do wyczyszczenia z zaplątanych włosów są tylko jej końcówki. Włosy lubią się gromadzić jeszcze na śrubkach po wewnętrznej stronie kół napędowych i wokół kół podtrzymujących, ale nie jest tego dużo.
Zbiornik na kurz jest bardzo wysoki – od góry mamy dostęp do filtra wstępnego i filtra metalowego – oba mocno się kurzą, a pod filtrem wstępnym, zawsze znajdowałem włosy. Po otwarciu dolnej części mamy dostęp do separatorów cyklonowych i samego mini pojemnika z gumową zapadką, przez którą usuwane są nieczystości do stacji opróżniającej. Niestety, tu też zawsze coś zostaje – nawet w otworze ze szczotki głównej do pojemnika znajdowały się włosy i liście.
Podczas prawie 2 tygodni testu ani razu nic się nie zaklinowało w przewodzie odprowadzającym stacji dokującej, a zabrudzenia z podłóg nie blokowały pracy czujników, kamery, ani radaru.
Dawno nie miałem tak dziwnego urządzenia, jak Samsung Jet Bot AI+. W teorii to nowa jakość w domowym sprzątaniu, o czym świadczy specyfikacja: LiDAR, kamera AI, algorytm i Intel AI. W praktyce jednak wszystko to psuje niedopracowane oprogramowanie, które – mam nadzieję – z czasem doczeka się aktualizacji.
Samsung Jet Bot AI+ ma jednak również dwie poważne wady, których nie da się naprawić aktualizacjami oprogramowania – zbyt dużą wysokość i brak bocznej szczotki. Wszystkie pozostałe problemy można załatwić dopracowując algorytm i poprawiając soft urządzenia, tak robot aby zaczął prawidłowo korzystać z dobrodziejstw zainstalowanego hardware’u.
Moje spostrzeżenia i problemy potwierdzają pierwsze opinie użytkowników na Amazonie i innych zachodnich platformach, a także w Google, gdzie z ponad 500 opinii 20% jest skrajnie negatywnych.
JetBot AI+ ma ogromny potencjał i może być naprawdę świetnym robotem, ale do tego potrzeba jeszcze sporej pracy programistów. Mam wrażenie, że Samsung pospieszył się w wypuszczeniem tego sprzętu na rynek i przez to staliśmy się beta testerami. Jak tylko niedopracowane elementy oprogramowania zostaną naprawione, robot Samsunga będzie idealnym urządzeniem sprzątającym dla posiadaczy domów i mieszkań poniżej 100 m2, a zwłaszcza miłośników zwierząt.
Osobną kwestią jest cena – na start robot kosztuje 6,4 tys. zł, co plasuje go na pierwszym miejscu wśród najdroższych konstrukcji domowych. Dla porównania za bardzo udany model Roborock S7 ze stacją czyszczącą (najlepszą w swojej klasie) zapłacimy mniej niż 4000 zł i otrzymujemy bardziej dopracowany sprzęt – tyle, że bez kamery i funkcji patrolowania domu.
Na rynku jest jeszcze Roborock S6 MaxV z tymi funkcjami, ale bez stacji opróżniającej i nie można zapominać o najnowszym dziecku iRobota – modelu j7+ ze stacją i kamerą rozpoznającą przedmioty – co prawda brakuje tu radaru LiDAR, a aplikacja jest mniej zaawansowana niż w Samsungu i Roborocku, ale cena to około 4500 zł, więc nadal sporo mniej niż za JetBota AI+.
W aktualnym kształcie, w mojej opinii robot Samsunga nie broni się cenowo – albo więc potanieje, albo stanie się tylko ciekawostką dla wybranych.
ZALETY
|
WADY
|
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Lidl wrzucił kolejną pulę grubych przecen na narzędzia marki Parkside. Promki są naprawdę dobre, dostawy…
W Oficjalnym sklepie Allegro szykuje się mega okazja na odkurzacz Dyson V12 Detect Slim Absolute.…
Polski Amazon ma kozacką ofertę na ekspres Philips EP2330/10 z systemem spieniania LatteGo. W takiej…
Do końca listopada masz okazję kupić prosty, lecz genialnie wykonany model pralki firmy Asko –…
W Media Expert mają świetną ofertę na flagowego robota marki Roborock, a dodatkowo zgarniasz odkurzacz…
Sprawdzamy i porównujemy dwa najnowsze odkurzacze pionowe - Dreame Z30 i Dreame Z20. Czym się…
Komentarze
Dzień dobry,
Im więcej czytam tym mniej wiem.
Potrzebuje robota, który prawie zastąpi normalny odkurzacz. Powierzchnia 60m2, 3 małych dzieci i klocki lego mogą się znaleźć na podłodze.
Ogromne dziękuję za podpowiedź.
To celować w coś co rozpoznaje i omija przedmioty z podłogi jak [cena_szukaj]Roborock S6 MaxV[/cena_szukaj].
Jeszcze dodam, że jest parkiet i 2 dywany, czytałam że któreś rozpoznają sprzątany obiekt i dostosowują większą moc. Jednak było tego tyle, że już się w tym pogubiłam.
Przepraszam, po prostu nie mogę zrozumieć, jak sprzęt, który ma tyle wad, a do tego kosztuje 2x tyle co porównywalne urządzenie marki uważanie za drogą, może dostać ocenę 7/10. Przecież prawie każda jedna z rzeczy wymienionych jako wady dyskwalifikuje to urządzenie, czy to w porównaniu z iRobotem czy tez z dowolnym Chińczykiem.
Ocena wynika z tego, że nie bierzemy w niej pod uwagę cen (w przeciwnym razie dostałby 5/10), tylko oceniamy sam produkt. Tu największą bolączką jest soft, który może zostać poprawiony, a cena musi szybko spaść, chyba, że Samsungowi nie zależy na sprzedaży tego modelu. Na dziś nie kupiłbym tego modelu i nikomu go nie polecam, ale jak poprawią soft i cena spadnie do poziomu iRobotów s9+ i j7+, to będzie ok.
Jaką to ma przewagę nad dwa razy tańszą [cena_szukaj]Roombą i7+[/cena_szukaj]? Znaczek Samsunga?
W tej cenie wiadomo, że Samsung jest bez sensu, ale gdyby kosztowały podobnie to Samsung ma lepsze sensory, radar LiDAR, kamerę, lepszą aplikację, pokazuje linią gdzie był, a nie koloruje pomieszczenia i ma poziomy mocy do wyboru. iRoboty to spoko roboty dla mało wymagających, lubiących kupować proste rzeczy za duże pieniądze.
No nie wiem czy bym był zadowolony wydając 3000 zł na coś, co nie potrafi dobrze odkurzyć kątów ani dojechać do cokołu szafek kuchennych (zwykle 8-10 cm wysokości). O wadach/zaletach można dyskutować porównując Roomby z Roborockami itd., a to tutaj to jest po prostu bubel, który nie spełnia swoich podstawowych funkcji.
Pytał Pan o przewagi Samsunga nad iRobotem to podałem, a to, że ma inne wady to już problem Samsunga. Na rynku jest pełno o wiele bardziej zaawansowanych robotów od każdego iRobota, co pokazują nasze testy...