Dedykowana stacja opróżniająca znacząco rozszerza funkcjonalność robota sprzątającego Roborock S7, ale to kosztowny dodatek. Sprawdzam, czy warto ją kupić.
W kwietniu miałem przyjemność testować odkurzacz automatyczny Roborock S7, który według zapowiedzi miał mieć premierę wraz ze specjalną stacją opróżniającą. Niestety, producent miał problemy z jej projektem, więc musieliśmy na debiut tego akcesorium poczekać do lipca.
Dzisiaj, po kilku tygodniach testów odkurzacza Roborock S7 ze stacją czyszczącą mogę podzielić się spostrzeżeniami z użytkowania tego duetu.
Test stacji stanowi uzupełnienie właściwego testu robota Roborock S7, z małą aktualizacją dotyczącą samego odkurzacza i oprogramowania. Zacznijmy jednak od ceny.
Stację do Roborocka wyceniono na 1359 zł (bywa przeceniana, więc zdarza się ją upolować taniej) – przyznam, że spodziewałem się ceny poniżej 1000 zł, ale za dobrze wykonane rzeczy można zapłacić parę złotych więcej.
Biorąc pod uwagę aktualną cenę Roborocka S7 na poziomie około 2300 zł (ponownie, może być taniej – ceny czasami spadają nawet poniżej 2 tys. zł), na zestaw musimy przeznaczyć minimum 3800 zł, co czyni z produktu chińskiej marki zakup nie tylko droższy od innych chińskich robotów ze stacjami opróżniającymi, ale nawet od markowego iRobota s7+.
Dodam, że stacja występuje dwóch kolorach, tak samo jak robot – czarnym i białym.
Długo czekaliśmy na stację do Roborocka S7, ale po dwóch tygodniach użytkowania robota muszę przyznać, że warto było czekać.
Roborock stworzył prawdopodbnie najlepsze rozwiązanie na rynku. Miałem okazję testować stacje iRobota, Roidmi, Dreame, Lydsto i Imilab – w każdej zawsze coś zostawało w pojemniku lub za klapką zasłaniającą otwór, a tu zbiornik na kurz jest idealnie pusty.
Zacznijmy od samej budowy stacji, bo to ona jest tu kluczowa.
Stacja jest spakowana w dwóch częściach – na początku musimy je skręcić ze sobą za pomocą 5 śrub. Miejsca, w które trzeba wkręcić śruby są wygodnie wskazane za pomocą ikonek śrubokręta, ale gdyby ktoś miał problem ze złożeniem, to w komplecie jest instrukcja na kartce A4 – czytelna i prosta, ale w języku angielskim.
Mały śrubokręt z imbusem jest w komplecie i ma specjalne miejsce do przechowywania pod stacją. To praktyczny dodatek, gdyż kanał odprowadzający ma opcję rozkręcenia i usunięcia przedmiotów, które mogłyby się w nim zaklinować. Sam kanał jest przeźroczysty, więc widać czy nic w nim nie utknęło. Stacja od spodu ma też 4 gumowane podkładki, więc nie ma obaw o zarysowania delikatnych podłóg.
Parametry stacji są raczej typowe – silnik ma moc 1000 W, a ładowanie odkurzacza odbywa się za pomocą ładowarki o mocy 28 W. Stacja do najmniejszych nie należy – na wysokość ma 38 cm, szerokość to 30,5 cm, a głębokość części silnikowej to 15,5 cm. Wraz z najazdem, urządzenie ma 45.5 cm.
Nie ma co więc liczyć na ukrycie stacji pod jakimś meblem, najlepiej umieścić ją w miarę centralnym punkcie domu i oczywiście blisko kontaktu – kabel ma 180 cm długości i na szczęście nie zapomniano o zwijaczu jego nadmiaru, w tylnej części obudowy.
Lewa strona stacji to silnik – od góry mamy dostęp do pokaźnych rozmiarów filtra, który według testów antyalergicznych niemieckiego TUV, usuwa 99,99% cząstek o rozmiarze nawet 0,3 mikrona – urządzenie świetnie sprawdzi się więc w domach alergików. Po prawej stronie znajdziemy zbiornik na kurz z separatorem cyklonowym lub opcją montażu worka na kurz o pojemności 1,8 litra. Fajnie, że są dwie opcje, ale zwrócić trzeba uwagę na kwestię pojemności.
Większość konkurencji oferuje stację z workiem 3-4 litry pojemności, co ma dawać od 30 do 60 dni autonomii (co jest oczywiście bzdurą, ale o tym za chwilę). Tu mamy zbiornik lub worek o pojemności 1,8 litra – niby sporo mniej, ale z drugiej, co to za różnica? W 10 dni zapełniłem 1/3 worka, a robot sprzątał 20 razy i przejechał 450 m2. Spokojnie można stwierdzić, że przy tak intensywnym użytkowaniu worek starczy na miesiąc.
Stosowanie worków wymaga zakupu ich zapasu, więc jest to dodatkowy koszt eksploatacyjny – używanie samego pojemnika z separatorem cyklonowym nie kosztuje nawet złotówki. Dobrze, że są oba rozwiązania i każdy może wybrać co woli. Gdybym miał Roborocka S7 ze stacją opróżniającą prywatnie, to stosowałbym worki – nie lubię bawić się z pojemnikami na kurz, wzniecać pył przy opróżnianiu czy myć separator – worki to bardziej higieniczne rozwiązanie, zwłaszcza dla alergików.
Koszty eksploatacji nie są wysokie – zestaw 12 worków na naszym allegro.pl to koszt 99 zł, a na AliExpress znajdziemy je jeszcze taniej. Taki zestaw wystarczy na rok intensywnego odkurzacza. Filtr HEPA jest zmywalny, więc jego eksploatacja powinna być przynajmniej 2-letnia i na razie Internet nie zna ceny nowego filtra.
Co do samej autonomii – producenci prześcigają się w deklarowaniu, ile to dni dany robot nie wymaga uwagi dzięki stacjom opróżniającym, ale w rzeczywistości duża część tych opowieści to bajki.
Po każdym większym sprzątaniu trzeba przecież podnieść robota i sprawdzić, czy nic nie zaplątało się w szczotkę – zazwyczaj i tak trzeba ją wyjąć, wyczyścić, podobnie elementy obudowy, czujniki i szczotkę boczną, która lubi owijać wokół siebie włosy. Faktycznie przydatny jest natomiast brak potrzeby opróżniania zbiornika po każdych porządkach, co jest dobrą wiadomością zwłaszcza dla alergików.
Roborock zastosował innowacyjny system, zupełnie inny od konkurencji. W iRobotach zabrudzenia są usuwane przez mały otwór z tyłu robota – ta firma ma najdłuższy kanał odprowadzający na rynku.
Chińskie roboty mają zazwyczaj otwór w zbiorniku, którym przyklejają się do otworu w stacji – droga odprowadzenia jest 2-krotnie krótsza niż w iRobocie, ale efekt jest zbliżony – w obu przypadkach ok. 95% zanieczyszczeń jest usuwanych i zawsze coś zostanie w pojemniku lub za klapką otworu zbiornika.
Roborock odbiera zanieczyszczenia przez główną szczotkę – otwór w stacji jest uszczelniony, a wraz ze stacją dostajemy nowy zbiornik na kurz. Jest nierozbieralny i ma dodatkowy otwór z klapą na sprężynie i uszczelnieniem. W samym robocie musimy usunąć klapę blokującą przepływ powietrza do boku zbiornika. Po uruchomieniu oczyszczania silnik robota wypycha bród ze zbiornika przez główną szczotkę, a silnik w stacji go zasysa.
Na samym początku tego procesu słychać strzał zassania się uszczelki i uszczelnienia układu, a na końcu jego rozszczelnienie. Cały proces trwa 30 sekund, więc znacznie dłużej niż u konkurencji (14-20 sekund w innych robotach). Takim sposobem zbiornik w robocie pozostaje idealnie czysty. Stacja w trakcie pracy generuje ok. 80 dB hałasu, więc typowo dla takich konstrukcji.
Do tego sam najazd w stacji ma kołka wspomagające wprowadzenie robota, 2 mini szczotki oczyszczające styki ładowania i jest idealnie wyprofilowany, aby robot po zajęciu pozycji, opierał się na ramie szczotki dociskanej do uszczelki w najeździe. Widać, że inżynierowie Roborocka przyłożyli się do zadania i stworzyli najprawdopodobniej najlepszą stację na rynku, a na pewno najlepszą, jaką testowałem.
Wraz ze stacją, pojawiły się nowe funkcje w aplikacji – po powrocie do stacji jest opcja opróżnienia zbiornika, a w opcjach mamy zakładkę „ustawienia stacj” (tak, brakuje „i”). Znajdziemy tu opcję automatycznego opróżniania zbiornika w 4 wariantach:
Od początku używałem ostatniej opcji. W apce natrafiłem na jeszcze jedną wpadkę językową. Po naciśnięciu opcji ,,Opróżnij zbiornik”, pojawia się komunikat w języku indonezyjskim, który po przetłumaczeniu mówi: ,,Opróżnianie spowoduje dużo hałasu. Czy opróżnić?” trochę to zabawne, ale proste do usunięcia. 🙂
Jak widać po zrzucie z aplikacji, pojawiło się też kilka nowości. W kwietniu testowałem Roborocka S7 na oprogramowaniu 01.09.28, a teraz na 01.12.72. Przeprowadzono mały lifting interfejsu, sporo elementów jest mniejszych, tak aby na ekranie wyświetlało się więcej treści.
Rozbudowano też skrót do edycji mapy (dużo łatwiej zmienia się mapę), przesunięto górny pasek statystyk znacznie wyżej, dzięki czemu jest więcej miejsca na mapę. Zmienił się też ekran startowy z możliwością wyboru urządzenia i jak widać po zrzutach, dodano świetny tryb ciemny.
Nowe oprogramowanie zmniejszyło też czas mapowania. Na starym, 163 m2 zostały zmapowane w 167 minut. Starą mapę usunąłem i Roborock S7 musiał stworzyć nową – 165 m2 mapował w 151 minut, a w układzie i ilości mebli nic się nie zmieniło, więc ewidentnie firma udoskonala na bieżąco algorytm.
Dzięki stacji opróżniającej Roborock S7 jest jeszcze bardziej kompletnym odkurzaczem. Nie tylko świetnie odkurza i potrafi sprzątać duże powierzchnie na jednym cyklu, a do tego dobrze mopuje sonicznie, to teraz staje się bardziej autonomiczny i mniej problematyczny – zwłaszcza dla alergików.
Jeśli tylko możesz pogodzić się z tak dużym wydatkiem, to na rynku nie ma nic lepszego od Roborocka S7 ze stacją opróżniającą.
ZALETY
|
WADY
|
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
W oficjalnym sklepie marki DeLonghi mamy kolejną turę promocji listopadowych nawiązujących do Black Friday –…
W oficjalnym sklepie marki Karcher znajdziesz przecenę na flagową linię odkurzaczy pionowych Karcher VC 7.…
Z okazji dnia singla na AliExpress mamy sporo przecen – jedne lepsze, drugie gorsze. Wśród…
W RTV EURO AGD mają teraz Miesiąc Małego AGD, więc cała masa sprzętów jest dobrze…
Zakup ubezpieczenia mieszkania to decyzja, która wymaga dokładnego przemyślenia i porównania wielu ofert. Chociaż ochrona…
W oficjalnym sklepie marki LG mają aktualnie fajną promocją dla kupujących AGD tej marki. Wydając…
Komentarze
Witam. Chciałabym Pana prosić o opinię względem sprzętu który poniekąd już wybraliśmy i pomoc co do którego mamy problem z wyborem. Lodówka urzekła nas od początku samsung [cena_szukaj]RF23R62E3B1[/cena_szukaj], czy warto??? Piekarnik zakupiony po długiej lekturze electrolux [cena_szukaj]EOC8H31Z[/cena_szukaj], mam nadzieję że było za co płacić 🙂 i tu zaczynają się większe schodki, podoba nam się mikrofala [cena_szukaj]EVK88E00Z[/cena_szukaj], do tanich nie należy, ale czy warto??? Płytę przewidziałam electrolux slim fit [cena_szukaj]EIT61443B[/cena_szukaj], a może Pan poleci lepszą opcję, bo musimy też szybko wybrać okap, koniecznie podszafkowy do pomieszczenia 55m kuchnia otwarta na salon. Bardzo proszę o opinię i pańskie zdanie.
Szczerze mówiąc nie rozumiem zachwytów tymi modelami french door Samsunga... Sporo ludzi je wybiera i nie widzi, że są to jedne z najgorzej wykonanych lodówek na rynku - szuflada zamrażarki z nałożoną szufladą to najgorszej jakości plastik - pęka, wnętrze to też stare serie z masą białego plastiku, problematyczną kostkarką. W tej cenie lepiej brać multidoory Hisense, Haier i Toshiby.
Piekarnik super podobnie jak mikro - będzie idealnie pasować. Płyta jest ok, jeśli nie potrzebuje się pól łączonych. Okap na taką powierzchnie to koniecznie o dużej mocy 700-850 m3 - takie ma w ofercie Falmec, Toflesz, Faber, Globalo i Nortberg.