Redroad V17 to nowy, tani odkurzacz pionowy, który niebawem kupisz w Polsce. Przynajmniej w teorii. Sprawdzamy, czy warto kupić premierowy produkt chińskiej marki.
Do maniaKalnej redakcji trafił niedawno nowy odkurzacz od mało znanej marki z państwa środka – Redroad. Dotychczas ten producent nie przejmował się specjalnie polskim rynkiem, ale wraz z modelem Redroad V17 ma się to zmienić.
Dodam, że firma Redroad powstała w 2017 roku i sprzedaje swoje produkty w ponad 50 krajach – ma na koncie 3,5 mln sprzedanych urządzeń. Wraz z modelem V17 otwiera się także na sprzedaż w Polsce.
Spis treści
Redroad V17 – cena i dostępność
Wspominałem, że Redroad otwiera się na polski rynek, ale na dzisiaj to tylko deklaracja. Z uwagi na aktualne zawirowania związane z transportem międzynarodowym, europejska sprzedaż nowego modelu ruszy zapewne dopiero w październiku.
Już teraz możesz jednak kupić ten sprzęt w sklepie Tookfun na AliExpress, z darmową wysyłką kurierem DHL z Chin. W cenę 1581,37 zł wliczony jest już VAT (więc nie ma ryzyka dodatkowych opłat), a paczka ma dotrzeć w 8-15 dni roboczych.
Sklep daje 2 lata gwarancji – w razie awarii wysyłają części z instrukcją wymiany. Sama firma Redroad podaje w karcie gwarancyjnej takie o to okresy gwarancji na konkretne podzespoły.
Specyfikacja Redroad V17
Bawiąc się V17 miałem wrażenie, jakby Redroad inspirował się konstrukcją modeli marki Dreame – zwłaszcza T30 (zobacz nasz test Dreame T30). Jednostka centralna wygląda wręcz identycznie, różni się jedynie kolorem i oczywiście wewnętrzną budową. Nawet stacja ścienna jest niemal identyczna, podobnie jak większość akcesoriów.
W stu procentach autorska jest tylko główna elektroszczotka, ale o niej w dalszej części testu. Tymczasem – specyfikacja Redroad V17:
- Moc znamionowa: 450 W
- Moc ssania: 155 AW
- Siła ssania: 26,5 kPa
- Czas pracy: do 60 minut
- Pojemność akumulatora: 2500 mAh (wymienny)
- Napięcie akumulatora: 25,2 V
- Czas ładowania: do 3,5 h
- Głośność pracy: do 60 dB (według producenta)
- Waga jednostki centralnej: 1,62 kg (według producenta)
- Pojemność zbiornika na kurz: 600 ml
- 5 stopniowa filtracja: HEPA 12 + HEPA 13
Tutaj podobieństw do T30 jest już mniej – specyfikacja V17 jest nieco słabsza. Mamy o 100 W mniej mocy, moc ssania także sporo niższa, podobne jak ciśnienie ssania. Akumulator ma mniejsze napięcie i pojemność – T30 ma 29,6 V i 2900 mAh pojemności. Dreame T30 pracuje też sporo dłużej, ale minimalnie więcej waży. Oba modele mają tak samo świetną filtrację powietrza.
Zestaw startowy i jakość wykonania
W zestawie dostaniemy stację do zawieszenia na ścianie, a wraz z nią bogaty zestaw akcesoriów:
- Mini elektroszczotkę do tapicerki i materacy;
- Łącznik kątowy;
- Miękką rurę;
- Ssawkę szczelinową;
- Końcówkę 2w1 do kurzu;
- Końcówkę z włosiem do delikatnych powierzchni;
- Zapasowe 2 szczotki główne – wałek i szczotkę do dywanów;
- Ładowarkę z adapterem wtyczki europejskiej.
Dla mnie ważną kwestią jest to, że uchwyt ścienny mieści wszystkie akcesoria – ma pięć miejsc, a złączki i kątowniki można montować jako przejściówki, więc zawsze zostaje nam jedno miejsce wolne.
Jeśli chcesz uniknąć wiercenia w ścianie, bardzo pomocnym akcesorium będzie stojak uniwersalny Geekbes, do którego pasuje stacja dokująca Redroad V17 (na jednej śrubie).
Ponieważ cały czas mam na testach Dreame T30 (sprawdzam, czy główna szczotka nie ma takich problemów, jak w poprzedniku – T20) to mogę zestawić oba urządzenia obok siebie – i raczej bezsprzeczne jest, że jedna chińska marka inspirowała się drugą.
Jednostka centralna to praktycznie kopia pod względem wyglądu, co można zobaczyć na zdjęciu wyżej. Identyczna jest stacja dokująca i większość akcesoriów, co jednak nie znaczy, że mamy tę samą jakość wykonania.
Plastik, z jakiego wykonano akcesoria i stację jest znacznie tańszy w wyglądzie. Widać na nim ślady po wtryskiwaniu plastiku do formy, a do tego połączenia na klips nie są idealnie dopasowane – akcesoria trzymają się dobrze, ale zawsze pozostają małe luzy. Na dodatek na zdjęciach producenta, plastiki są jasnoszare, wręcz srebrne, a w rzeczywistości są ciemnoszare.
Sama jednostka centralna jest dobrze spasowana – nic nie lata i nie trzeszczy. Moja wersja kolorystyczna jest raczej patriotyczna – biało czerwone barwy mogą się podobać, ale już srebrna powierzchnia z połyskiem nad zbiornikiem na pewno nie – to taki trochę miszmasz kolorystyczny.
Nietypowo rozwiązano główną elektroszczotkę – składa się ona z dwóch szczotek naraz, obracających się przeciwstawnie. Tylna rolka to szczotka z twardym włosiem do dywanów, wykładzin, czy wycieraczek (dobrze wyciąga też brud z fug), a z przodu mamy miękki wałek do podłóg twardych. Brud jest zamiatany do otworu zlokalizowanego na środku – między szczotkami.
Samo wykonanie szczotki jest dobre, a pochwalić należy zabezpieczenie narożników i spodu kilkoma paskami miękkiego materiału. Szczotka ma tylko dwa mini koła z tyłu, a przód opiera się na wałku – porusza się właśnie na tych materiałowych elementach, przez co nie hałasuje i nie wydaje dodatkowych dźwięków. Zastanawia mnie jedynie, co się stanie, gdy ów materiał wytrze się przez normalną pracę. Tego przez dwa tygodnie testów sprawdzić nie dam rady.
Jak odkurza Redroad V17?
Zdolność odkurzania V17 jest dobra, choć nie aż tak dobra, jak w moich ulubionych modelach Jimmy JV85 Pro i Dreame T30. Moc 155 AW w trybie Turbo jest wystarczająca do wyczyszczenia dywanu czy wykładziny, ale tylko przy użyciu głównej elektroszczotki lub mini elektroszczotki do tapicerki i materacy.
Bez nich moc ssania jest za mała na sprzątnięcie samochodu – szczelinówka wygląda jak ta z Dreame T30 i też ma oświetlenie. Niestety dzieli jej wady w postaci zbyt dużego prześwitu (1,5 cm na 2,5 cm), przez co nie spełnia swojej roli. Końcówkę szczelinową zwęża się nie tylko dla opcji wciśnięcia w zakamarki, ale wytworzenia podciśnienia.
Tu niestety realna moc ssania jest zbyt mała, żeby nadrobić dużą szerokość szczelinówki i takim sposobem nie udało mi się wyczyścić wykładziny pod dywanikiem kierowcy. Wniosek jest prosty – jeśli chcesz używać odkurzacza nie tylko do podłóg lub materacy, koniecznie kup coś mocniejszego.
Dodatkowa rura giętka to fajne akcesorium, przydatne w odkurzaniu auta (tu z marnymi efektami), kratek wentylacyjnych i grzbietów książek. Niestety nie poprowadzono przez nią prądu, więc szczelinówka traci oświetlenie, gdy jest przez nią podłączona.
Za to łącznik kątowy jest pomocny w czyszczeniu pod meblami – prąd już ma, choć oświetlenie zamontowane w głównej elektroszczotce jest bardzo słabe – niewiele pomaga, nawet w zupełnie ciemnych zakamarkach.
Standardowo mini elektroszczotka do tapicerki i materacy spisuje się świetnie – bez znaczenia, o jakim odkurzaczu piszemy. Dobrze czyści materace, kanapy, a także odkłacza powierzchnie takie jak wykładzina w bagażniku mojego auta.
W trybie Turbo popracujemy góra 10 minut, a w ECO około godziny. Tryb środkowy pozwala na około 25 minut pracy.
Fajnie rozwiązano wyświetlacz – nie jest tak zaawansowany jak w Dreame T30, ale pokazuje bardzo czytelnie wybrany tryb, pozostały procent baterii i to czy działamy w trybie pracy ciągłej. Podobno wyświetlacz pokazuje też komunikaty o potrzebie wyczyszczenia/wymiany materiałów eksploatacyjnych – nie doświadczyłem tego, ale to pewnie przez zbyt krótki czas testowania.
Szkoda, że na wyświetlaczu nie widzimy ile czasu pozostało do wyczerpania baterii – w odkurzaczu za 1500 zł mogło się już to znaleźć.
Na pierwszym biegu odkurzałem bezproblemowo podłogi twarde z wyjątkiem kafelków – mają głębokie fugi, więc wymagały biegu drugiego. Tryb turbo stosowałem na dywanie i wycieraczkach. Podjąłem też próbę odkurzenia auta, ale tu zabrakło mocy ssania – odkurzacz poległ, jak większość tego typu konstrukcji.
Niezbyt można też odczuć siłę ssania 26,5 kPa – niby to prawie tyle samo, co w Dreame T30 i sporo więcej niż w moim starym, prywatnym Dreame V9, ale mam wrażenie, że mocą ssania V17 bliżej do V9, a nie T30. Mimo to, do odkurzania podłóg Redroad V17 nadaje się świetnie, tylko kto zdecyduje się na odkurzacz nieznanej marki, skoro w tej samej cenie można wyrwać mocniejsze odkurzacze i to z normalną 2-letnią gwarancją?
Głośność pracy podzieliłem na 2 rodzaje pomiarów: pierwszy z 20 cm / drugi z 2 metrów.
- ECO: 71,4 dB / 63,2 dB;
- Medium: 75,1 dB / 65,4 dB;
- Turbo: 81,4 dB / 67,8 dB.
Sama szczotka generuje 72,3 dB hałasu, a podawaną przez producenta głośność 60 dB udało mi się osiągnąć dopiero po oddaleniu się na 5 metrów od odkurzacza działającego na pierwszym biegu ECO.
Jednostka centralna z filtrami i czyścikiem zamontowanym pod zbiornikiem waży 1,66 kg, więc tylko 4 gramy więcej niż podaje producent (pewnie różnica wynika z wagi czyścika). Cały odkurzacz, czyli jednostka centralna z podłączoną rurą i główną elektroszczotką waży 2,82 kg – całkiem nieźle jak na sporej wielkości sprzęt i podwójną elektroszczotkę.
Co do samej ergonomii to jest typowo – ciężar w dłoni jest odczuwalny, ale nie męczy łokcia, ani nadgarstka zbyt mocno. Wiadomo, że odkurzacze z silnikiem na dole są wygodniejsze i lżej się prowadzą, ale oferta mocnych odkurzaczy tego typu jest ograniczona.
Zastrzeżenia mam do prowadzenia się głównej elektroszczotki – potrafi przechylać się na boki, nie trzyma idealnie linii prostej podczas poruszania przód-tył, choć trzeba przyznać, że nie stawia oporu i jeździ bardzo gładko. W najniższym położeniu główna elektroszczotka z przegubem mierzy 7,8 cm, więc mieści się prawie pod każdym meblem, a z przejściówką kątową, takie sprzątanie jest proste i przyjemne.
Główna szczotka jest też wąska na tle konkurencji – ma 22,8 cm szerokości całkowitej i 18,5 cm szerokości wałka. Dla porównania szczotka w Dreame T30 ma 25,5 cm szerokości całkowitej i 22 cm szerokości samej szczotki. Efekt jest taki, że trzeba wykonać więcej ruchów, aby sprzątnąć tą samą powierzchnię, choć nie dla każdego będzie to wadą – jeśli masz sporo zakamarków to mała szerokość głównej szczotki ułatwi sprzątanie.
W kwestii plątania się włosów i sierści jest bardzo dobrze – przedni wałek ma ostre zęby wyczesujące, przez co większość włosów jest usuwana i wciągana do rury – tylna szczotka nie ma już żadnych wystających elementów wyczesujących, ale ani razu nie znalazłem na niej włosów – to przemyślany projekt.
Na początku wspomniałem o fajnej stacji dokującej do zawieszenia na ścianie – faktycznie jest to kopia tej z Dreame w 95% – ma 5 mocowań na akcesoria i od góry można zamontować do ładowania drugi akumulator, którego nie ma w komplecie i nie wiadomo kiedy trafi do sprzedaży. Fajnie, że w zestawie sprzedażowym od razu dostajemy obie zapasowe szczotki, ale przydałby się też zapasowy filtr HEPA.
Czyszczenie i filtracja
Możliwości rozmontowania jednostki centralnej nie ma wielu. Pojemnik nie jest wyjmowany – otwiera się go jedynie od dołu, choć wykręcając 4 śrubki da się go odczepić od silnika. W środku pojemnika mieści się wykręcany separator cyklonowy, który tak jak filtr, może być myty pod wodą.
Od góry można wykręcić podwójny filtr HEPA, a z tyłu odepniemy baterię – nic więcej. Fajnie przemyślano miejsce na czyścik do odkurzacza – dostał podczepiony pod klapką zbiornika, dzięki czemu jest zawsze pod ręką. W przeciwieństwie do Dreame T30, wyświetlacz nie pokazuje nam statystyk z sprzątania i ale chociaż komunikuje potrzebę wyczyszczenia podzespołów i informuje o awarii.
Szkoda, że nie można łatwym sposobem wyczepić zbiornika – wtedy mógłby być czyszczony pod bieżącą wodą, a tak trzeba bawić się papierem lub lekko wilgotną ściereczką. Całość konstrukcji jest bardzo szczelna. Redroad, podobnie jak Dreame w modelu T30 zachwala jakość filtracji i faktycznie ta jest znakomita.
Filtracja jest 5-stopniowa – separacja w zbiorniku, metalowy filtr zatrzymujący drobinki o wielkości większej niż pół milimetra, separacja cyklonowa (12 cyklonów), filtr HEPA H12 i filtr HEPA H13 z warstwą węglową. Taki zestaw pozwala na filtrację do poziomu 0,1 μm i oczyszczenie powietrza w 99,97% – także z zapachów.
Bardzo dobrze rozwiązano czyszczenie głównej elektroszczotki – jednym przyciskiem zwalnia się cały bok, do którego przyczepione są obie szczotki: z tyłu wałek z włosiem do wyczesywania dywanów, wykładzin, a z przodu miękki wałek do podłóg twardych – taki zestaw zapewnia skuteczne sprzątanie każdego rodzaju podłóg.
Czy warto kupić Redroad V17?
Mam mieszane uczucia co do opłacalności zakupu Redroad V17. Producent oferuje sprzęt w cenie 1581 zł z wysyłką z Chin. Polskie sklepy sprzedają mocniejszy Dreame T30 w cenie 1499 zł bez promocji. Jeszcze mocniejszy odkurzacz Jimmy JV85 Pro kosztuje około 1050 zł, a jego wypasiony następca Jimmy H9 Pro – 1540 zł.
Za 999 zł kupimy Xiaomi G10, który ma zbliżone parametry i tylko nieco biedniejszy zestaw akcesoriów. To są ceny z normalnych sklepów jak RTV EURO AGD, Media Expert czy morele.net. Cena RedRoad jest więc mocno przeszacowana – powinna oscylować w okolicy 1000 zł.
Nie patrząc na cenę, Redroad V17 to dobry odkurzacz skutecznie czyszczący podłogi, niezależnie od powierzchni. Zestawienie dwóch szczotek działających przeciwstawnie to całkiem dobry pomysł, ale szkoda, że sama szczotka jest jedną z najwęższych na rynku, a w parze z świetnymi parametrami nie idzie prawdziwa moc ssania – odkurzacz nie radzi sobie z odkurzaniem auta za pomocą ssawek.
Przy ocenie całokształtu trzeba mieć też na uwadze fakt, że firma Redroad mocno inspirowała się modelami marki Dreame – większość elementów jest bardzo podobna, ale nie tak dobra jakościowo.
Odkurzacz Redroad V17 to dobry wybór do niedużego domu czy mieszkania, ale osobiście poczekałbym na zjazd cenowy do sensownego poziomu około 1000 zł.
ZALETY
|
WADY
|
To również warto przeczytać!
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Jakie masz problemy ze szczotką w Dreame T20 ?
Pytam, bo zastanawiam się nad tym modelem w wersji pro (dodatkowy wałek do twardych podłóg i druga bateria).
Ja akurat nie mam problemów z T20 bo go nie testowałem – Szymonowi też działał ok, ale wielu użytkowników skarżyło się na wadę fabryczną, która została ponoć usunięta – tu szczegóły https://www….l=WireWave