Testujemy najnowszy odkurzacz automatyczny realme Techlife Robot Vacuum z opcjonalną funkcją mycia podłóg. Ten niedrogi robot wyróżnia się ciekawą specyfikacją i bogatym wyposażeniem. Czy warto go kupić?
Pod koniec czerwca zacząłem testy robota realme Techlife Robot Vacuum, czyli urządzenia marki znanej z produkcji świetnych smartfonów (tak, mnie też kłuje w oczy pisanie nazwy firmy małą literą, ale tak to już sobie producent wymyślił).
Jeśli nie kojarzysz jeszcze realme to wspomnę tylko, że firmę założył w 2018 roku Sky Li (były wiceprezes Oppo), a urządzenia z tym logo stały się już hitem sprzedaży na całym świecie (i nie ma w tym nic dziwnego – wystarczy zerknąć na testy telefonów realme na gsmManiaK.pl).
Czy najnowszy odkurzacz automatyczny realme Techlife Robot Vacuum okaże się być równie dużym sukcesem? Czas to sprawdzić. Tradycyjnie zacznijmy jednak od odpowiedzi na najważniejsze pytanie.
Od niedawna realme ma oficjalny oddział w Polsce, a także własne sklepy internetowe pod adresami realmeshop.pl i sklep-realme.pl. Nowy robot będzie dostępny także na platformie allegro.pl.
Pierwszego robota sprzątającego w historii chińskiej marki kupisz za 1299 zł, a w gratisie dostaniesz zestaw do mopowania podłóg, na który składa się specjalny pojemnik 2w1 na wodę i kurz, 10 jednorazowych nakładek mopujących i dwie szmatki z mikrofibry.
Normalnie taki zestaw to dodatkowy koszt w wysokości 149 zł. Pomysł całkiem fajny – robot będzie sprzedawany bez opcji mopowania, ale jeśli tylko ktoś będzie jej potrzebować może dokupić akcesoria. Warto wspomnieć też o cenie zestawu mopów jednorazowych – 50 sztuk kosztuje jedynie 99 zł!
realme Techlife Robot Vacuum to robot o typowej budowie dla chińskich konstrukcji. Mamy główną elektroszczotkę z trzema poziomami włosia i gumy (umieszczoną między kołami), dwie szczotki boczne i radar laserowy LiDAR. Specyfikacja robota jest bardzo przyzwoita, zwłaszcza jak na polską cenę:
Na papierze mamy więc bardzo mocnego zawodnika – z dużą mocą ssania, długim czasem pracy, sporym pojemnikiem na kurz i porządną nawigacją dzięki radarowi laserowemu, a to wszystko za 1299 zł z oficjalnego sklepu producenta i z darmową wysyłką.
Zestaw startowy z gratisem jest przyzwoity – dostajemy robota, małą stację dokującą, zapasowy filtr i świetny czyścić ze szczotką i nożem do rozcinania zaplątanych włosów. W drugim pudełku znalazł się pojemnik 2w1 do mopowania i 12 nakładek mopujących. Warto dodać, że pojemnik 2w1 ma już zamontowany filtr.
Biorąc pod uwagę fakt, że zestaw do mopowania dostajemy na razie gratis, atrakcyjność zestawu startowego jest wysoka. Pytanie tylko, jak długo polski oddział realme będzie dorzucać zestaw mopujący za darmo? Nawet jednak licząc, że za komplet przyjdzie nam zapłacić w przyszłości 1448 zł, nie jest to wygórowana kwota.
Oczywistą kwestią jest to, że nowość realme będzie porównywana ze starymi wyjadaczami – Roborock S5 Max i Xiaomi Mi Robot Vaccum Mop Pro, a także nowszymi konstrukcjami, jak Roidmi Eve Plus, czy znakomity Roborock S7.
Na agdManiaK.pl testowaliśmy w ostatnich miesiącach wiele robotów w cenie do 1600 zł i większość sprawowała się dobrze lub znakomicie – realme nie ma łatwego zadania, bo poprzeczka jest zawieszona wysoko.
Na początek przyjrzyjmy się konstrukcji odkurzacza. Jak już wspomniałem jest to typowy model z pojedynczą szczotką między kołami. Dużym plusem jest zastosowanie dwóch bocznych szczotek, a nie tylko jednej, jak ma to miejsce u konkurencji. Na dodatek boczne szczotki są łatwo wpinane i wypinane, a nie przykręcane na śrubkę, więc łatwiej się je czyści.
Konstrukcja jest praktycznie monolitem – nie ma podnoszonej klapki (pod którą byłby pojemnik), miejsca na nożyk, czy przycisków do resetowania. Pojemnik odpina się od tyłu, a robot ma dwa przyciski – powrót do bazy i włącznik pracy. Mając od lat robota Xiaomi pierwszej generacji mam wrażenie, że zastosowano dokładnie ten sam podzespół – przyciski wyglądają identycznie.
Sporym plusem jest jakość wykonania. Wszystkie plastiki są grube i porządnie wykonane – obojętnie, czy mówimy o pojemnikach, szczotkach, czy samym robocie, nie ma do czego się przyczepić. Mniej mi odpowiada kolor urządzenia. Na czarnym plastiku widać wszystko – każdą drobinkę kurzu, brudu, czy ryskę. Białe roboty nie mają takich problemów (mimo iż kurz gromadzi się na nich w tej samej ilości).
Tu trzeba jednak zrozumieć jedno – moda na czerń jest widoczna wszędzie. Najlepiej sprzedają się czarne urządzenia do gotowania, klienci często pytają o czarne lodówki, a coraz częściej nawet o czarne pralki i suszarki do ubrań. Nie ma co się dziwić, że realme odpowiedziało na ten trend i w pierwszej kolejności zaoferowało model właśnie w tym kolorze. Mam nadzieje, że następne wersje czy modele dadzą nam wybór i pojawi się także wariant biały.
Cała przednia część robota to gumowany zderzak i jednocześnie czujnik zderzeniowy, a w prawym boku zlokalizowano czujnik wykrywający ściany (ułatwia robotowi poruszanie się wzdłuż krawędzi). Z uwagi na zastosowanie radaru laserowego LiDAR robot ma 10 cm wysokości, więc nie zmieści się pod każdym meblem. Producent nie podaje, której generacji jest to radar, ale na pewno jest to jeden z nowszych, co potwierdza świetny czas pracy i sama konstrukcja modułu.
Stacja dokująca ma taką samą wysokość jak robot i jest bardzo zmyślnie zaprojektowana – pod zdejmowaną klapką mamy zwijacz kabla, więc nie będzie nam (ani robotowi) przeszkadzać.
Zasilacz wygląda tanio, ale spełnia swoje zadanie – dodam, że w raczej długim czasie. Akumulator o pojemności 5200 mAh ładuje się do pełna aż 6 godzin. Mój ulubiony Roborock S7 potrzebuje na naładowanie takiego samego ogniwa mniej niż 5 godzin. Zanim ktoś napisze w komentarzach, że S7 jest przecież dwa razy droższy od realme to dodam jeszcze, że w podobnych pieniądzach jest też Dreame L10 Pro, który ładuje się od 4 do 5 godzin, a także popularny Roborock S5 Max, który potrzebuje tylko 4 godzin.
Jest więc pole do poprawy, choć realme rekompensuje długi czas ładowania jednym z najlepszych na rynku czasów pracy na jednym cyklu baterii.
realme Techlife Robot Vacuum to prawdziwy maratończyk wśród robotów sprzątających. Mam na parterze około 165 m2 samej podłogi do sprzątania, a to idealny plac testowy, gdyż większość robotów ledwie daje radę ogarnąć taki obszar – wiele z nich pod koniec robi sobie przerwę na ładowanie, żeby po kilku godzinach dokończyć pracę.
Bohater dzisiejszej recenzji potrzebował 176 minut na sprzątnięcie 155 m2 domu. Pracując na pierwszym biegu, po powrocie do stacji miał jeszcze 50% baterii! Efektywne zarządzanie zapotrzebowaniem na prąd sprawia, że mamy tu nowego króla w sprzątaniu dużych powierzchni.
Bez wahania mogę stwierdzić, że 280 m2 na jeden raz to dla realme żaden problem – właśnie tyle udało mi się uzyskać sumarycznie z jednego sprzątania całego domu i kliku mniejszych cykli w poszczególnych pokojach. Przy nieco mniej skomplikowanym układzie pewnie i do 300 m2 by dobił. Żeby było ciekawiej, producent podaje maksymalny czas pracy jako 240 minut, a jak widać udało się wyciągnąć sporo więcej.
Robot pracuje na jedneym z czterech biegów. Podoba mi się, że realme od razu podaje moc ssania, czas pracy i głośność na każdym z nich:
Sprawdziłem prawdziwość podawanej głośności i nie jest źle, choć jednak wartości nieco odbiegają od tych podawanych przez realme. Głośność mierzyłem miernikiem Voltcraft SL-100 w odległości 20 cm od działającego robota. Według tego pomiaru na pierwszym biegu mamy 59,2 dB, na drugim 63,3 dB, na trzecim 65,8 dB, a na ostatnim – 74,4 dB.
Oczywiście wyniki różnią zapewne z uwagi na odległość pomiaru – wystarczy odsunąć miernik na metr od urządzenia i mniej więcej wychodziły takie same wartości, jak te podawane przez realme. Głośność w stosunku do mocy ssania jest przyzwoita i tu nie mam żadnych zastrzeżeń.
Znakomicie wypada czas pracy na poszczególnych biegach – nie tylko na cichym. Wspominany już kilka razy Roborock S7 ma moc maksymalną 2500 Pa i pracuje około 160-170 minut na drugim biegu z czterech (czyli z mniejszą mocą), a realme ma taki właśnie czas pracy na maksymalnej mocy S7 – trzecim biegu z ssaniem 2500 Pa!
W trybie maksymalnej mocy 3000 Pa prądu wystarczy na 120 minut pracy – nie testowałem lepszego robota pod tym względem. W porównaniu do Roborocka S5 Max i Xiaomi Mop Pro, odkurzacz realme pracuje bezporównania dłużej, generuje przy tym zbliżony poziom hałasu, a ma sporo większą moc ssania.
Cieszyć też może duży zbiornik na kurz – ma 600 ml, a kurz jest w nim tak mocno zbijany, że do kosza wpada w jednym kawałku przypominającym filc. Do jakości sprzątania nie mam zastrzeżeń – pierwszy bieg wystarcza wszędzie, z wyjątkiem kafelków z głębokimi fugami – tam przydaje się drugi poziom mocy. Najwyższe poziomy sprawdzają się na dywanach, jak i przy intensywnym sprzątaniu wyjątkowo zabrudzonej podłogi.
Poruszanie się i mapowanie jest na wysokim poziomie, nie odbiegającym od konkurencji. Radar laserowy w połączeniu z dobrym algorytmem tworzy dokładne mapy. Robot ma funkcję automatycznego zwiększania mocy na dywanach, która niestety nie działa najlepiej – przy czystym czujniku robot z nieznanych mi przyczyn, zwiększał sobie moc ssania na kafelkach z głębokimi fugami, więc w celu oszczędzania akumulatora musiałem tą funkcję wyłączyć.
Na podłogach drewnianych i panelach ten problem nie występował, a robot normalnie wykrywał choćby małe wycieraczki i zwiększał moc ssania. Dziwne zachowanie za kafelkach pewnie da się załatwić łatką oprogramowania, choć to nie jedyny problem w tej materii. Dwa razy zdarzyło mi się, że mimo prawidłowo zrobionej mapy, zapisania jej w pamięci i wybrania jako domyślnej, robot rozpoczynał mapowanie od zera.
Robota wysłałem również do odkurzenia dużej, czarnej podkładki pod krzesło – odkurzacz nie miał z jej sprzątnięciem żadnych problemów, mimo problematycznego koloru.
Robot ma cały komplet opcji – może sprzątać punktowo, obszarowo, po pokojach i automatyczne całą powierzchnię. Prosto wyznacza się strefy wyłączone i wirtualne ściany – nie trzeba kupować dodatkowych, drogich latarni jak w iRobocie, ani taśm magnetycznych jak w tanich produktach z Chin.
W kwestii samej funkcjonalności nie widzę żadnych braków, lecz przydałoby się popracować nad oprogramowaniem samego robota, jak i aplikacją pod kątem błędów i stabilności, tak aby sprzęt nie gubił mapy.
Pozytywnie ocenić trzeba dodanie gratis zestawu 12 ściereczek i pojemnika 2w1 na wodę i kurz. Standardowy pojemnik na kurz ma 600 ml, a ten drugi ma 350 ml na kurz i aż 300 ml na wodę. Po tak sporej pojemności spodziewałem się szerokiego zakresu dozowania wody, lecz niestety, nawet największy poziom z trzech dostępnych pozostawia część kafelków suchych, mimo namoczenia wcześniej szmatki.
Najgorzej jest na kafelkach z szerokimi i głębokimi fugami – robot na nich podskakuje, a szmatka traci kontakt z podłożem. Nawet na podłodze drewnianej widać jednak, że przyleganie szmatki z mikrofibry jest raczej mizerne – ledwie dotyka podłoża, ale dzięki nakładaniu się trasy mopowania, do efektów nie mam zastrzeżeń.
Świetnie załatwia ten problem mopowanie w jodełkę, gdyż robot tę samą powierzchnię przejeżdża 3-4 razy i to w różnych kierunkach, gorzej jest przy zwykłym mopowaniu liniowym. Maksymalny poziom dozowanej wody jest moim zdaniem za mały – nawet na podłogach drewnianych.
Na powyższych zdjęciach widać 21 metrową kuchnię mopowaną jodełkowo, a następnie liniowo – z 300 ml wody ubyło ledwie 120-140 ml wody – na pewno mniej niż pół zbiornika. Doczepić się można także do małej powierzchni szmatek – są bardzo wąskie, podobne do tych z Lydsto R1 i Roidmi Eve Plus. Mała szmatka jest skutkiem przesunięcia elektroszczotki do tyłu, a nie tak jak bywa to u konkurencji – centralnie między kołami.
Ciekawie wyglądają statystyki. Mopowanie w jodełkę 21-metrowej kuchni zajęło 33 minuty, a zwykłe mopowanie liniowe 16 minut. Biorąc pod uwagę, że robot mopując łącznie 49 minut zużył mniej niż połowę wody, jestem lekko rozczarowany.
Z funkcji mopowania będą zadowoleni posiadacze paneli, podłóg drewnianych i kafelków bezfugowych i idealnie równych, ale tylko pod warunkiem uruchamiania trybu mycia w jodełkę, który niweluje małą ilość dozowanej wody i niezbyt dobre przyleganie szmatki do podłoża. W tej kategorii królem pozostaje Roborock S7.
Aplikacja realme Link ma dobrą opinię w sklepie Google Play – 4,4/5 z prawie 200 tysięcy opinii, choć większość pochodzi od użytkowników smart żarówek, opasek i zegarków tej marki. Apka robota szybko łączy się z urządzeniem, a konfiguracja zajmuje dosłownie kilka chwil. Nasz dzisiejszy bohater jest zaliczany do kategorii „Household appliance”, która ma być silnie rozbudowywana przez realme także na rynku polskim.
Układ jest bliźniaczo podobny do innych marek, a to tylko pozytyw. Po dodaniu robota klikamy w jego ikonę i widzimy przejrzysty pulpit. Po pierwszym mapowaniu domu będziemy mieć dokładną mapę z opcją pełnej edycji. Możemy zmienić nazwy pomieszczeń, podzielić je według własnego uznania, a samą mapę da się powiększyć aż 4-krotnie.
Od góry mamy nazwę urządzenia i status. Trzy kropki z boku przenoszą nas sekcji „Dane urządzenia”, gdzie zmienimy nazwę robota, znajdziemy samouczek, udostępnimy sprzęt innym telefonom, czy tabletom, jak i sprawdzimy ustawienia sieci, oraz aktualizacje. Jak każdy robot z Chin, nasz realme pracuje jedynie w sieciach 2,4 GHz.
Po bokach mapy mamy opcje edycji strefy wyłączonej, edycję pokoju i tryb pracy (odkurzanie, mopowanie, odkurzanie z mopowaniem. Gdy podepniemy pojemnik 2w1, automatycznie pojawi się opcja mopowania, dająca wybór poziomu dozowania wody.
Poniżej mamy zestaw przycisków funkcyjnych – wybierzemy sposób sprzątania: punktowe, obszarowe, pokój, auto, a także wyślemy robota do stacji, rozpoczniemy pracę czy wybierzemy moc ssania. Pod ikoną „Więcej” kryje się sporo dodatków podzielonych na dwie sekcje.
Na początku mamy „Ustawienia funkcji” z harmonogramem pracy, trybem nie przeszkadzaj, pilotem zdalnego sterowania i funkcją znajdowania robota. Dalej mamy zakładkę z zarządzaniem mapami, wybór ścieżki mopowania, włączniki trybu dostosowanego i automatycznego zwiększania mocy na dywanach.
W sekcji „Ustawienia ogólne” znajdziemy historię sprzątania, wybór głosu, głośności i statystyki zużycia materiałów eksploatacyjnych. Ciekawostką jest, że do wyboru mamy język chiński lub angielski, a ten drugi ma dwie wersje – kobiecą i dziecięcą (zabawnie i dziwnie jednocześnie zaprzęgać „robota dziecko” do pracy 😉 ). Niestety, zabrakło komunikatów w języku polskim.
Aplikacja jest w miarę dobrze przetłumaczona i gdyby nie problemy z samoczynnymi restartami i zacinaniem się w trakcie edycji mapy, nie miałbym do niej żadnych zastrzeżeń.
Oba pojemniki czyści się bezproblemowo. Model 2w1 jest 2-częściowy – sekcję na kurz można łatwo odczepić i nalać wody do pojemnika na kurz, bez obaw o dostanie się wody do filtra czy pojemnika na kurz. Filtry składają się z 3 części – filtra HEPA, gąbki wstępnej i siateczki zatrzymującej większe drobinki kurzu. Super spisuje się specjalny czyścik – ułatwia szybkie ogarnięcie robota.
Niestety, w utrzymaniu robota w czystości nie pomaga czarny kolor, ale co zrobić – taka moda. Przednie szczotki są łatwo wypinane, co ułatwia ich czyszczenie z kłaków. Producent podał informacje, że materiały eksploatacyjne (jak filtry czy szmatki) pojawią się w sklepie już w sierpniu. Zestaw 50 szt. szmatek jednorazowych to koszt 99 zł, a ceny filtra są jeszcze nieznane.
realme Techlife Robot Vacuum to znakomity sprzęt odkurzający do nawet bardzo dużych domów. Już na pierwszym biegu sprząta na tyle dobrze, że poradzi sobie z powierzchnią do 280 m2, a przy odkurzaniu bardziej zabrudzonej podłogi, wyższe poziomy mocy także oferują długi czas pracy. Co ważne, robot nie jest przy tym specjalnie głośny.
Z drugiej strony lekkim blamażem jest funkcja mopowania – szmatka ledwie dotyka podłoża, gdyż jest mocowana bezpośredni do pojemnika, a nie osobnej tacki, nie wspominając już o docisku z Roborocka S7. Także ilość dozowanej wody pozostawia sporo do życzenia. Sytuację ratuje tryb mopowania w jodełkę, który wielokrotnie pokrywa tą samą powierzchnię, ale od robota z 2021 roku oczekiwałem jednak nieco więcej.
Podsumowując, robot realme jest znakomitym odkurzaczem, ale raczej słabym robotem mopującym. Jeśli na tej ostatniej funkcji ci nie zależy, to szczerze polecam nowość od producenta niedrogich smartfonów. Jeśli tylko poprawi się stabilność aplikacji, realme Techlife Robot Vacuum stanie się nowym królem opłacalności!
ZALETY
|
WADY
|
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Lidl wrzucił kolejną pulę grubych przecen na narzędzia marki Parkside. Promki są naprawdę dobre, dostawy…
W Oficjalnym sklepie Allegro szykuje się mega okazja na odkurzacz Dyson V12 Detect Slim Absolute.…
Polski Amazon ma kozacką ofertę na ekspres Philips EP2330/10 z systemem spieniania LatteGo. W takiej…
Do końca listopada masz okazję kupić prosty, lecz genialnie wykonany model pralki firmy Asko –…
W Media Expert mają świetną ofertę na flagowego robota marki Roborock, a dodatkowo zgarniasz odkurzacz…
Sprawdzamy i porównujemy dwa najnowsze odkurzacze pionowe - Dreame Z30 i Dreame Z20. Czym się…
Komentarze
Minął ponad rok i aktualnie (lato 2022) nie można do tego robota dokupić żadnej szczotki-ani głównej ani bocznych obrotowych. To jakiś żart-robot jest praktycznie jednorazowy! Nawet oficjalny sklep Realme odpisał, że "Nie zajmujemy się sprzedażą materiałów eksploatacyjnych do odkurzaczy" !!!!
To nieźle sobie w kulki polecieli...