Sprawdzamy, czy warto kupić bezprzewodowy odkurzacz pionowy Roborock H7, który rzuca rękawice modelom firm Samsung i Dyson.
Marka Roborock nie od dzisiaj jest znana ze znakomitych robotów odkurzających – jak choćby niedawno przez nas testowany Roborock S7. Mniej więcej rok temu firma zaatakowała także segment odkurzaczy pionowych, powszechnie chwalonym modelem H6.
Co ciekawe, odkurzacz ten nie był specjalnie tani, ale po roku ceny spadły poniżej 1500 zł. W 2021 roku przyszła pora na następcę tego modelu, o jakże logicznej nazwie – Roborock H7. Zmian na lepsze jest sporo, ale niestety nie obyło się bez wpadek.
Nowość od Roborocka kupisz w sklepie Geekbuying z wysyłką z polskiego magazynu, czyli bez obaw o dodatkowe opłaty. Cena odkurzacza H7 to 1799 zł, lecz w promocji z kodem ROBOROCKH7 obniżysz ją znacznie – do finalnej kwoty 1199 zł!
Mimo promocji ta kwota nie jest mała, więc w naszej recenzji Roborock H7 nie zabraknie porównań do Dysona, Jimmy, Samsunga i Dreame.
Spis treści
Specyfikacja Roborock H7
- Moc silnika: 480 W;
- Moc ssąca: 160 AW;
- Głośność pracy: 75 dB;
- Pojemność baterii: 3610 mAh;
- Napięcie akumulatora: 22,2 V;
- Czas ładowania: 2,5 h;
- Czas pracy: 8 minut w turbo, 45 minut w standardowym i 90 minut w ECO;
- Waga: 1,46 kg;
- Pojemność zbiornika na kurz: 500 ml.
W stosunku do starszego modelu H6 zwiększyła się moc ssania z 140 AW do 160 AW (moc znamionowa wzrosła z 420 W do 480 W), skrócił się znacząco czas ładowania do 2,5 h, a także powiększono nieco pojemnik na kurz z 400 ml do 500 ml. Niestety, nieco spadł też maksymalny czas pracy w trybie MAX – z 10 minut do 8.
Minimalnie wzrosła waga, ale i tak H7 to jeden z lżejszych odkurzaczy na rynku – waży tylko 1,46 kg. Nowy model ma też wyższą głośność pracy – 75 dB vs 72 dB w H6, choć według moich pomiarów i subiektywnego odczucia, H7 jest jednym z głośniejszych modeli na rynku.
Co w zestawie?
Zestaw startowy jest porządny, choć nie najbogatszy. Dostajemy dobrą ssawkę szczelinową o wąskim profilu (Roborock nie popełnia błędów Xiaomi i Dreame) – ssawka ma na tyle małą średnicę, że idealnie sprawdza się w odkurzaniu wykładziny auta.
Drugi element to szczotka do kurzu z miękkim włosiem – moim zdaniem włosie mogłoby być nieco dłuższe, ale to już czepianie się z mojej strony. Standardowo dostajemy mini szczotkę do materacy i tapicerki, która działa tak jak powinna.
Fajnym akcesorium jest elastyczny przewód, który pozwala dotrzeć od najdalszych zakamarków. Stacja dokująca wymaga przytwierdzenia do ściany, ewentualnie można dokupić do niej widoczny na zdjęciach stojak uniwersalny – polecam to ostatnie rozwiązanie, gdyż mieści wszystkie końcówki i nie zabiera wiele miejsca. Dodam, że Roborock ma niedługo zaoferować własny stojak do tej stacji dokującej – od spodu ma otwór przystosowany do takiego rozwiązania, ale na razie nie ma o nim żadnych informacji.
Nietypowo rozwiązano mocowanie akcesoriów do stacji – wszystko przyczepia się na mocny magnes. To świetny pomysł – nie trzeba składać końcówek i wpinać ich w odpowiednie miejsca.
Ostatnią końcówką jest główna elektroszczotka składająca się z dwóch rodzajów włosia – twardego i miękkiego. To rozwiązanie uniwersalne do sprzątania wszystkich rodzajów podłóg, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dokupić wałek do podłóg twardych za około 85 zł, lecz do tego trzeba doliczyć koszt dodatkowej elektroszczotki – ta w komplecie nie jest rozbieralna, co też utrudnia czyszczenie.
Ciekawym akcesorium (idealnym dla alergików) jest możliwość instalacji w pojemniku worka na kurz! W komplecie dostajemy mocowanie i dwa worki. Takim sposobem nie brudzimy sobie rąk, mamy o jeden element do czyszczenia mniej, a worki pozwalają na rzadsze opróżnianie – kurz w nich lepiej się zbija niż w pojemniku.
Jeśli zastanawia cię koszt takich worków to spieszę poinformować, że najlepsza opcja, jaką znalazłem to kupno 20 worków za 144,76 zł, co oznacza koszty na poziomie około 7,3 zł za worek – całkiem akceptowalna cena.
Jakość wykonania i ergonomia
Jeśli ocenialibyśmy odkurzacze jedynie po jakości sprzątania i ergonomii, to Roborock H7 dostałby maksymalną notę. Mimo konstrukcji z silnikiem na górze H7 jest bardzo lekki i faktycznie czuć różnicę między nim, a odkurzaczami Dreame i Xiaomi o wadze jednostki centralnej w okolicy 1,7 kg. Tu mamy 1,46 kg, akumulator umieszczony idealnie pod chwytem pistoletowym, a sama konstrukcja jest nieco bardziej kompaktowa niż u konkurencji.
Nawet wraz z rurą i elektroszczotką długie sprzątanie jest wygodne, a co najważniejsze, nie ucierpiała tu jakość materiałów. Wszystkie plastiki są grube i porządnie spasowane.
Srebrne plastiki udające metal wyglądają dobrze i nie tak tanio, jak np. w RedKey F10 czy BlitzWolf BW-HC1. Połączenia nie wymagają użycia siły i są przy tym bardzo dobrze do siebie dopasowane. Osobiście uważam, że H7 to jeden z ładniejszych odkurzaczy na rynku – zaraz obok znakomitego Roidmi Nex 2 Plus.
Także do jakości wszystkich końcówek i stacji dokującej nie można się przyczepić – za wyjątkiem głównej elektroszczotki. Wykonana jest całkiem dobrze, lecz hałasuje przy poruszaniu się. Narzekałem na ten problem w niejednym odkurzaczu, ale tu problem jest wyjątkowo widoczny.
Dwa główne koła generują sporo hałasu przy kontakcie z podłogą, a do tego jeszcze przeraźliwie głośno piszczą. Nie pomagają też super cienkie przednie, małe kółka. Spróbowałem zaradzić temu problemowi – rozebrałem elektroszczotkę, przesmarowałem duże koła i efekt piszczenia wyeliminowałem. Hałas przy poruszaniu natomiast pozostał.
Według pomiarów miernikiem firmy Voltcraft, główna elektroszczotka osiąga nawet 86 dB głośności podczas poruszania i jest to głośność generowana wyłącznie przez koła, gdyż nieporuszająca się, lecz włączona elektroszczotka generuje już tylko 80 dB.
Nie spodziewałem się po Roborocku takiej wpadki. Cena sugeruje, że kupujemy model flagowy, dopracowany i bez wad – na takie błędy nie ma tu miejsca. Dodam, że niestety Roborock nie jest jedyny – narzekałem na głośność głównej szczotki w Roidmi Nex 2 Plus, a i Dreame zaliczyło ogromną wpadkę w modelu T20 awaryjnością tego podzespołu. Tu jednak widać lepsze dopracowanie elektroszczotek w Jimmy, Samsungu i Dysonie.
Jak odkurza Roborock H7?
Jak już wcześniej wspomniałem, H7 odkurza znakomicie, a moc 160 AW jest w zupełności wystarczająca na każdej powierzchni. Elektroszczotka z dwoma rodzajami włosia daje radę z głębokimi fugami i świetnie wyczesuje wykładzinę oraz dywany. Na podłogach drewnianych też się sprawdza, ale generuje dodatkowy hałas – myślę, że warto dokupić wałek do podłóg twardych z drugą elektroszczotką.
Do dyspozycji mamy 3 biegi – ECO, Standard i MAX. ECO ma moc 15 AW i wystarczy do odkurzania podłóg twardych i kafelków bez głębokich fug – ja niestety mam szerokie i głębokie fugi, więc muszę zwiększać moc na poziom środkowy z mocą 35 AW. Tryb MAX włączałem tylko na wycieraczkach i przy czyszczeniu auta.
Producent nie kłamie w kwestii czasu pracy – w trybie ECO Roborock H7 potrafi pracować nawet 90 minut, a w trybie środkowym około 45 minut. Tryb MAX pozwala na 7-8 minut pracy, co jest sporym rozczarowaniem – odkurzacze marki Jimmy pozwalają na ponad 2-razy dłuższy czas pracy.
Akumulator nie jest wymienny, więc nie mamy możliwości wydłużenia pracy. Po jednej z największych baterii – 3610 mAh, spodziewałem się nieco lepszego czasu pracy na maksymalnej mocy, choć z drugiej strony i tak jest lepiej niż w marce Dyson.
W 8 minut dałem radę sprzątnąć tylko przednią wykładzinę auta i dwa fotele, a mam mały samochód – Clio V generacji. Aby wyczyścić cały samochód, musiałbym dwa razy ładować akumulator – ewidentnie brakuje jakiegoś trybu pośredniego między standardowym, a MAX. Niestety, tak samo jest w odkurzaczach marki Dyson, Dreame czy Xiaomi.
Bardzo przypadło mi do gustu rozwiązanie z 5 biegami w tanim odkurzaczu Redkey F10 – im więcej poziomów mocy, tym łatwiej dobrać odpowiedni do danej sytuacji. Może wreszcie któryś z producentów zaprezentuje odkurzacz z płynną regulacją mocy, jak to ma miejsce w zwykłych odkurzaczach sieciowych.
Porównując Roborocka H7 do Dysona to wychodzi on obronną ręką w starciu z modelami serii V10, która to pracuje 5 minut w trybie MAX z mocą 150 W, a w porównaniu z Dysonem V11, H7 przegrywa maksymalną mocą (185 W), ale wygrywa czasem pracy – Dyson działa w trybie MAX tylko 5 minut, a w ECO 60 minut i oba Dysony są nieco cięższe.
Praktycznie cała konkurencja pokonuje H7 pod względem głośności pracy. Dysony pracują z głośnością 73-75 dB, podobnie Roidmi Nex 2 Plus (75 dB), Dreame T30 (75 dB), lepiej wypadają nawet głośny model Samsung Jet 90 (80 dB) czy Jimmy H9 Pro (82 dB).
Producent podaje, że odkurzacz generuje maksymalnie 75 dB, ale według moich pomiarów wygląda to tak:
- ECO – 74,3 dB;
- Standard – 76,5 dB;
- MAX – 84,4 dB;
- Głośność działającej elektroszczotki w spoczynku – 80,6 dB.
Pomiary wykonywałem w odległości 15 cm od jednostki centralnej lub szczotki i niestety nawet przy pierwszym odkurzaniu sprzęt wydawał mi się bardzo głośny, podobnie do najtańszych odkurzaczy sieciowych z Chin – pomiary tylko to potwierdzają.
Akcesoryjne końcówki spisują się znakomicie – zwłaszcza ssawka szczelinowa i elastyczna rura. Dla mnie ważną kwestią jest fakt, że stacja dokująca mieści wszystkie akcesoria z wyjątkiem separatora cyklonowego gdy korzystamy z worków. Na zdjęciach widzisz dwa warianty korzystania z H7 – można tradycyjnie zapełniać pojemnik, który szybko opróżnia się od dołu lub założyć specjalny worek z małym, przeźroczystym okienkiem – widać stan napełnienia worka.
Osobiście polubiłem rozwiązanie z workiem – dwa worki wystarczyły mi na 2 tygodnie testu, a pojemnik musiałbym opróżniać codziennie. Z workami nie ma potrzeby czyszczenia pojemnika, a biorąc pod uwagę, fakt, że jestem uczulony na kurz nie ma chyba lepszego rozwiązania! No może pomysł Samsunga ze specjalną stacją opróżniającą dla odkurzaczy Jet 90 byłby tu konkurencyjny, lecz worki to znacznie prostsze i tańsze rozwiązanie.
Dobrze zaprojektowano wyświetlacz – jest prosty i pokazuje procentowy stan baterii, jak i szacowany czas do końca, wybrany poziom mocy i tryb pracy z blokadą przycisku lub bez. Wyświetlacz pozwala też na blokadę przed dziećmi. Tym razem bezproblemowo działał tryb wykrywania dywanów – odkurzacz automatycznie zwiększa poziom mocy po wykryciu dywanu (H7 za każdym razem zwiększał moc na maksymalną).
Czyszczenie, konserwacja i filtracja
Za filtrację odpowiada porządnie wykonany filtr HEPA montowany od góry i filtr H12 ukryty w separatorze od góry – aby się do niego dostać, trzeba go wykręcić. W pojemniku na kurz mamy separator cyklonowy lub worek, który także wspomaga filtrację. Producent deklaruje filtrację na poziomie 99,99% i usuwanie alergenów, roztoczy, pyłów i zanieczyszczeń powietrza o wielkości powyżej 0,3 mikrona. Koszt zakupu filtr H12 to około 50 zł, podobnie jak filtra HEPA.
Wszystkie części rozbiera się z łatwością i można myć je pod bieżącą wodą. Jedynie główna elektroszczotka (która już oberwała za wysoką głośność pracy) ma utrudnione wyjmowanie szczotki – a ta ma tendencję do zbierania wokół siebie włosów i sierśc, bo w konstrukcji elektroszczotki zabrakło ząbków wyczesujących.
Wymiana szczotki na wałek do podłóg twardych nie jest możliwa, więc trzeba mieć drugą elektroszczotkę – to słabe i nieprzemyślane rozwiązanie, utrudniające pracę i zwiększające koszty.
Czy warto kupić odkurzacz Roborock H7?
Roborock H7 to porządnie wykonany odkurzacz z dużą mocą ssania i świetnym wyczesywanie dywanów. Niestety, nie obyło się bez wpadek – piętą Achillesa jest głośna elektroszczotka, której kółka hałasują mocniej niż silnik. Na dodatek z elektroszczotki nie da się wyjąć samej szczotki do czyszczenia, więc tu Roborock ma spore pole do poprawy.
Na plus zaliczyć trzeba świetny wyświetlacz, porządną filtrację powietrza i system zbierania kurzu w workach – alergicy będą zachwyceni, a na dodatek nie trzeba babrać się z czyszczeniem pojemnika na kurz. Obraz Roborocka H7 dopełnia przemyślana stacja dokująca, która ma w niedalekiej przyszłości otrzymać stojak.
Jeśli nie przeszkadza ci wysoki poziom głośności tego modelu, to na pewno warto rozważyć ten zakup. Trzeba natomiast dodać, że konkurencja w segmencie do 1700 zł jest bardzo mocna i sam raczej wolałbym kupić Jimmy H9 Pro lub trochę tańszy Dreame T30.
Z uwagi na istotne wady, odkurzacz zgarnia 7,5 punktu na 10 możliwych – gdyby nie wpadka z elektroszczotką napisałbym, że H7 mógłby być moim głównym odkurzaczem w domu…
ZALETY
|
WADY
|
To również warto przeczytać!
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Ceny Roborock H7
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Cześć. Również nie polecam tego odkurzacza. Dwa razy wymieniona rura, bo pękł zatrzask. Jedna rura koszt ok 200 zł. Przycisk siły ssania również trzy razy (w ramach gwarancji) wymieniony, ale oczywiście znowu mam to samo, no i wysyłka odkurzacza na mój koszt plus brak odkurzacza przez kilka dni. Zasilacz również dwa razy wymieniony. Tutaj również koszt około 200 zł (dwa razy kupiony nowy). Miało być dobrze i nie drogo. Jednak nie wyszło.
Nie jestem zachwycona Roborock H6 ani H7.
Roborock H6 już dwa razy odesłałam na naprawę gwarancyjną popsutego przycisk siły ssania – obie naprawy serwis sprawnie zrealizował jednakże w sprzęcie za 1500 zł padający przełącznik mocy silnika to dla mnie nieporozumienie. Nie wiem co zaoferuje mi serwis/sprzedawca przy trzeciej awarii.
Liczyłam, że nowa wersja czyli Roborock H7 jest pozbawiony jest przypadłości (niedziałający guzik zmiany mocy) ale niestety usterka ujawniła się również w tym modelu – urządzenie naprawione w ramach gwarancji.
Dziś wybrałabym Dysona – droższy, i może się zepsuć po gwarancji, ale przez 2 lata nie powinien sprawić żadnego problemu.
Największym plusem w Roborocku jest guzik blokujący pracę – nie wyobrażam sobie posprzątania powierzchni większej niż kilka m2 z wciśniętym „spustem” jak w dysonie
Między innymi z tych i innych powodów H7 otrzymał u nas ocenę 7,5/10 a nie wyższą.
Nie polecam,
H7 – po dwóch miesiącach – wyjący silnik, podobno z mojej winy 🙂 ale reklamacja uwzględniona,
teraz złamała się plastikowy zaczep do zamykania pojemnika – znowu będę reklamować.
Miotła i stary odkurzacz wraca do łask.
Ten roborock to moja najwięszka pomyłka i najgłupiej wydane 1500 zł
Wyjątkowo nie polecam, w szczególności dystrubucji firmy Jamicon. Model H6 po 9 miesiącach przestał działać. Kupiony za 1749 zł w październiku 2020, używany do doraźnego sprzątania w mieszkaniu (razem z Roborockiem S6 i standardowym odkurzaczem). Diagnoza z serwisu: bateria do wymiany. Okres gwarancji na baterie: 6 miesięcy. Koszt naprawy: 400 zł + wysyłka (!).
Niestety większość firm daje 2 lata gwarancji z wyłączeniem baterii…
Jarek, nawet w telefonach i laptopach masz gwarancję na sprzęt 24 miesiące, ale na baterię tylko 6 miesięcy. Wszędzie tak jest.