Marka Redkey przebojem wchodzi na rynek pionowych odkurzaczy. Nowy model Redkey F10 to jeden z najciekawszych tanich odkurzaczy bezprzewodowych.
Marka Redkey pewnie niewiele ci mówi i nie ma co się dziwić – to świeżynka na rynku odkurzaczy pionowych. Tymczasem okazuje się, że Redkey F10 – sprzęt, po którym niczego ciekawego się nie spodziewałem – stał się moim ulubionym tanim odkurzaczem bezprzewodowym.
Spis treści
Zaczniemy od ceny, bo to chyba największy atut testowanego modelu. Pozornie nie jest to sprzęt tani, bo wyceniono go na 950 zł, ale to tylko chwyt marketingowy. Już dzisiaj ruszyła promocja, w której cena Redkey F10 spadła do 724 zł, a do tego można użyć kodu zniżkowego sprzedawcy – w efekcie cena końcowa to tylko 649 zł!
Przesyłka ze sklepu Mi Lifestyle Store jest darmowa, a paczka zostanie nadana z polskiego magazynu, więc nie ma obaw o dodatkowe koszty. Sklep zapewnia 2 lata gwarancji, a w gratisie otrzymasz szczoteczkę soniczną SOOCAS X3U o wartości około 150 zł!
Akcja promocyjna potrwa do 15 czerwca lub wyczerpania stanów magazynowych. Także tylko do 15 czerwca możesz liczyć na gratisową szczoteczkę soniczną. Niestety, na razie odkurzacz nie będzie dostępny w polskich sklepach, więc pozostaje wyłąccznie zakup przez Aliexpress.
Jak widać po cenie, nowy Redkey F10 jest przede wszystkim konkurentem dla odkurzaczy Dreame (V9, V9P, T10) i Xiaomi (G9, Mi Handheld 1C). Zerknijmy na specyfikację odkurzacza:
Wystarczy rzucić okiem na specyfikację, aby zauważyć, że wszystkie wskazane modele Dreame i Xiaomi mają identyczną moc silnika (400 W), ale to Redkey deklaruje najwyższą siłę ssania 23 kPa. Akumulatory i czas pracy mają takie same, jedynie testowy model ładuje się najdłużej z tej ekipy – 5 h.
W stosunku do konkurencji Redkey F10 jest minimalnie cichszy, ale to zweryfikujemy w dalszej części testu. Przerazić może waga podawana przez producenta – 3,91 kg to bardzo dużo, a w moim odczuciu, odkurzacz jest lżejszy. Sprawdziłem jego wagę na 2 precyzyjnych wagach – obie podały takie same wyniki. Sam odkurzacz ręczny to 1,7 kg, więc prawie tyle samo co Dreame V9 i T10, a wraz z rurą i elektroszczotką, F10 waży 3,35 kg.
Odkurzacz dotarł do mnie w podwójnym kartonie – wszystko było dobrze spakowane i nic nie latało wewnątrz opakowania. W zestawie dostajemy: odkurzacz, rurę składaną, elektroszczotkę, długą ssawkę szczelinową i końcówkę do kurzu. Fajnie, że w tak tanim sprzęcie producent dorzuca drugi, zapasowy filtr HEPA.
Ergonomia odkurzacza jest poprawna, choć osoby o słabszych rękach mogą narzekać na konstrukcję z silnikiem na górze – jeśli masz problemy ze stawami lub jesteś osobą starszą, rozejrzyj się za czymś z silnikiem na dole, jak choćby niedawno opisywany Electrolux Pure Q9. Od siebie dodam jednak, że choć sam mam „łokieć tenisisty”, to 30 minut sprzątania nie spowodowało u mnie dolegliwości bólowych.
Niestety, o jakości wykonania nie można wypowiedzieć się w takich superlatywach, jak to miało miejsce w recenzjach odkurzaczy Dreame czy Xiaomi… Plastiki są znacznie gorzej wykonane, na szarych powierzchniach widać odciski z formy / wtrysku, lecz na szczęście wszystko jest dobrze spasowane – jedyny trzeszczący element to logo producenta nad pojemnikiem na kurz – pod nim kryje się pierwszy filtr HEPA.
Pod względem jakości wykonania, odkurzacz umieściłbym za BlitzWolfem BW-HC1 (niebawem przeczytasz u nas jego test), ale sporo przed Easiene G80 by iLife. Do poziomu Dreame dużo brakuje. Jedynie do jakości elektroszczotki nie można się przyczepić, choć znalazłem w niej pewną wadę – w konstrukcji nie ma wystających ząbków, które mogłyby wyczesywać szczotkę i uwalniać ją z włosów oraz sierści. Po 30 minutach sprzątania wokół szczotki zebrało się kilka włosów i zawinęło po bokach. Na szczęście ich usunięcie jest bardzo proste.
Najgorzej wykonanym elementem jest stacja dokująca do zawieszenia na ścianie – na zdjęciach możesz zobaczyć, że plastik nie ma jednorodnej struktury i tak jak na jednostce centralnej widać kierunki wtrysku z formy. Oczywiście nie ma to wpływu na funkcjonalność stacji dokującej – robi to, do czego została stworzona, a biorąc pod uwagę, że mieści wszystkie akcesoria (w przeciwieństwie do wielu modeli Dreame i Xiaomi), ma nad konkurencją małą przewagę.
Stacja dokująca wymaga zawieszenia na ścianie za pomocą 2 lub 3 kołków. Jeśli nie masz ochoty na wiercenie kolejnych dziur w ścianach, Szymon ostatnio testował genialne rozwiązanie – stojak podłogowy Geekbes ze sklepu Geekbuying.pl. To porządna metalowa konstrukcja – pomieści wszystkie akcesoria, a otwory na śruby są na tyle uniwersalne, że pasują pod wszystkie mocowania stacji dokujących, w tym Redkey F10.
Ładowarka to prosty, czarny zasilacz – nic designerskiego, choć i tak wygląda porządniej od ładowarki z flagowego odkurzacza marki Jimmy – H9 Pro.
Na uwagę zasługuje ssawka szczelinowa, którą na warsztat powinni wziąć spece z Dreame, Jimmy i Xiaomi – Redkey F10 ma bardzo wąską szczelinówkę, więc mimo dość przeciętnej mocy 140 AW ciągnie znakomicie i nie ma problemów ze wciągnięciem piasku z wykładziny samochodowej.
W testach konkurencji zazwyczaj pisałem, że z uwagi na siłę ssania ok. 20 kPa i zbyt szeroką ssawkę szczelinową, odkurzacze nie nadają się do sprzątania aut. Redkey F10 zawstydza całe bardziej markowe towarzystwo i wraz z BlitzWolfem BW-HC1 oraz odkurzaczami Hoover serii 500, radzi sobie z tym zadaniem równie dobrze, jak znacznie mocniejsze odkurzacze Samsung Jet 90 i Jimmy JV85 Pro.
Na dodatek ssawka szczelinowa jest teleskopowa – bazowo ma 34 cm długości, ale po rozszerzeniu długość zwiększa się do 48 cm – bez problemu wciągnąłem pajęczyny przy suficie bez konieczności zakładaniu długiej rury, a mam tylko 179 cm wzrostu. To nie koniec niespodzianek w konstrukcji ssawki szczelinowej – jej końcówka jest gumowana – nie spotkałem się z takim wykończeniem nawet we flagowym Dysonie V11 Absolute Extra Pro, który kosztuje prawie 6 razy więcej od Redkey F10!
Drugie akcesorium w postaci szczotki do kurzu, to typowe rozwiązanie z nakładką z włosiem. Niestety w zestawie nie znajdziemy mini turboszczotki do materacy i tapicerki – w tej półce cenowej nie każdy producent ją dodaje do zestawu.
Główna elektroszczotka to najlepiej wykonany pod względem jakości element odkurzacza. Ma duże, porządnie gumowane koła i znakomity, podwójny przegub, a do tego łatwo się ją rozbiera do czyszczenia. Gdyby nie brak ząbków automatycznie czyszczących włosie szczotki, mogłaby znaleźć się na wyposażeniu wielokrotnie droższych urządzeń.
Podczas poruszania się elektroszczotka nie hałasuje tak mocno, jak ta z Roidmi NEX 2 Plus – jedyne naprogramowe dźwięki dochodzą z mini przednich kółek, ale to niestety standard. Szczotka składa się z krótkiego włosia ułożonego w spiralę – jest to bardziej uniwersalne rozwiązanie od wałka, ale gdyby miało ułożenie w kształcie litery V, problem z plątającymi się włosami byłby mniejszy.
Mimo niskiej ceny elektroszczotka została wyposażona w 6 punktów LED – świecą wystarczająco dobrze. Front elektroszczotki jest gumowany, więc nie ma obaw o uszkodzenia delikatnych mebli.
Ogromnym zaskoczeniem jest dla mnie prowadzenie odkurzacza. Nietypowa konstrukcja przegubu pozwala na jednoczesne wychylenie do 45 stopni w bok pod dowolnym kątem nachylenia, a dodając do tego łamaną rurę, manewrowanie odkurzaczem to prawdziwa bajka! Wjazd pod kanapę i zakręcenie wokół nogi? Żaden problem – nie trzeba robić drugiego podejścia pod innym kątem.
Nietypowym rozwiązaniem jest zastosowanie aż 5 poziomów mocy! Standardem w tej cenie są 2 lub 3 poziomy. Mają 5 poziomów można łatwiej wybrać taki, który już sprząta, a nie koniecznie drenuje baterię w 8 minut, jak to mają w zwyczaju tryby Turbo w tanich pionówkach. Dodam też, że obecny jest tryb automatyczny, który samodzielenie dostosowuje moc ssania do odkurzanej powierzchni – z moich obserwacji jednak wynika, że ma tendencję do pracy na 1 lub 2 poziomie mocy (nawet na dywanach).
Redkey F10 na najniższym biegu sprzątać może nawet 60 minut, ale jest to poziom wystarczający tylko do sprzątania podłóg twardych, jak panele, deski, czy posadzki betonowe. Na kafelkach z dużymi i głębokimi fugami trzeba włączyć bieg 3 z 5 – inaczej okruchy z fug nie zostaną wciągnięte.
4 bieg idealnie sprawdza się przy czyszczeniu dywanów, wycieraczek i wykładzin z krótkim włosiem – przy dłuższym włosiu, elektroszczotka ma problemy z obracaniem się. To typowa przypadłość odkurzaczy pionowych – 30 W mocy silniczka w elektroszczotce to niewiele.
5 poziom przydaje się jedynie przy sprzątaniu bez elektroszczotki – z ssawką szczelinową lub końcówką do kurzu skutecznie wyczyści każdą powierzchnię, w tym najtrudniejszą – zapiaszczoną wykładzinę w aucie. Jak na odkurzacz za 650 zł, Redkey F10 potrafi naprawdę sporo.
Odkurzacz pracuje z typową głośnością dla tej półki cenowej:
Podawana przez producenta maksymalna głośność 75 dB jest więc prawdziwa. Najniższy bieg pozwala na 60 minut odkurzania. Czas pracy na 2 poziomie mocy to ok. 45 minut, a na często używanym 3 poziomie – ok. 25 minut. 4 poziom mocy wystarczy na ok. 12-14 minut pracy. W trybie turbo (5 bieg), nie podziałamy zbyt długo – jedynie 8 minut. Świetnie, że wyjmowany akumulator można ładować poza stacją dokującą.
W teorii wymienność akumulatora daje możliwość zakupu zapasowego, lecz opłacalność takiego ruchu nie jest duża. Redkey nie podał jeszcze ceny samego akumulatora, ale znając konkurencję spodziewać się można 300-350 zł, a to połowa wartości samego odkurzacza… Warto dodać, że ogniwa zostały wyprodukowane przez firmę Samsung, więc o żywotność akumulatora nie trzeba się martwić.
Co do mieszczenia się pod meble, najwyższy punkt to przegub – ma 8,5 cm. Bez problemu więc odkurzacz mieści się pod meblami z IKEA.
Jak już wspominałem, czyszczenie odkurzacza jest bardzo proste. Szczotkę z elektroszczotki wypina się jednym kliknięciem i nie potrzeba do tego siły. Pojemnik na kurz jest wykręcany z odkurzacza, a metalowy filtr wstępny z separatorem cyklonowym łatwo się wykręca do mycia.
Od góry wyciąga się pierwszy filtr HEPA – drugą sztukę dostajemy w komplecie. Z tyłu silnika znajduje się trzeci etap filtracji, czyli drugi filtr HEPA. Wszystkie te części można myć pod bieżącą wodą. Podobnie jak w przypadku baterii, koszty zapasowych filtrów są jeszcze nieznane.
Zastosowanie podwójnego filtra HEPA zamiast typowego zestawu HEPA + H12, daje jeszcze lepszy poziom filtracji, zapewniający czyste powietrze. Alergicy mogą więc spać spokojnie.
Nie napiszę nic odkrywczego twierdząc, że odkurzacz służy do odkurzania, a z tego zadania Redkey F10 wywiązuje się wyśmienicie. Sprząta na tyle dobrze, że można go porównywać z droższą konkurencją, a takie smaczki jak genialne prowadzenie, gumowana szczotka z oświetleniem LED, składana rura, 5 poziomów mocy, czy świetna filtracja sprawiają, że F10 staje się moim ulubionym odkurzaczem niskobudżetowym.
Nawet wada wizualna w postaci kiepskiej jakości plastików nie jest wstanie zepsuć dobrego wrażenia, jaki w całokształcie zostawia po sobie testowy model. Na szczęście, niskiej jakości plastik ma głównie wpływ na walory wizualne, gdyż same plastiki są grube, a połączenia mocne i szczelne. Praktycznie nic z kluczowych elementów nie lata.
Gdyby tak tylko producent zaoferował dodatkowy akumulator w cenie poniżej 200 zł, byłby to zestaw bliski ideału w półce do 1000 zł. Powyżej tej kwoty król jest tylko jeden – Jimmy JV85 Pro.
Skoro pierwszy odkurzacz marki Redkey jest tak dobry to liczę, że następne premiery też zaskoczą mnie pozytywnie. W mojej ocenie Redkey F10 wyprzedza takich wyjadaczaczy, jak Dreame T10, BlitzWolf BW-HC1 czy Xiaomi G9.
ZALETY
|
WADY
|
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątajacego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Od kilku tygodni mamy dobre ceny na pionówki i roboty Dreame, a teraz sklep RTV…
Whirlpool W8I HT40 T Maxi Space to jedna z najbardziej opłacalnych zmywarek na naszym rynku…
Świetna płyta indukcyjna Electrolux CIV634 wylądowała na przecenie w sieci RTV EURO AGD. To najlepsza…
Szukasz dobrego robota, ale nie chcesz wydawać 3500-5000 zł na tegoroczne flagowce? W RTV Euro…
Sklep LG ma dobrą cenę na lodówkę GBV5250DSW. Nie dość, że po kombinacji promocji koszt…
Zapach pierników, błysk bombek i... szum odkurzacza? W ferworze świątecznych przygotowań często zapominamy, że technologia…