Sprawdzamy, czy warto kupić Dreame L10 Pro – najmocniejszy robot sprzątający, jaki mieliśmy okazję testować. I przy okazji jeden z tańszych, bo w promocji można go zgarnąć już za 1330 zł!
Do naszej redakcji na testy trafił Dreame L10 Pro, czyli premierowy robot sprzątający marki słynącej z odkurzaczy bezprzewodowych (zobacz nasze testy odkurzaczy Dreame). Urządzenie wyróżnia się bardzo dużą mocą ssania – 4000 Pa to absolutny rekord na polskim rynku, co czyni z L10 Pro najmocniejszego robota sprzątającego na rynku.
Spis treści
Ile kosztuje Dreame L10 Pro?
Dreame L10 Pro to nowość. Robot dopiero wchodzi do sprzedaży, ale już na starcie będzie miał bardzo dobrą cenę w sklepie Dreame Offical Store na platformie Aliexpress.
Cena sugerowana robota wynosi 549,99 USD, ale kupując sprzęt w promocji trwającej od 8 do 11 maja zapłacisz dużo, dużo mniej. Zacznijmy od tego, że faktyczna cena odkurzacza spadnie do 379,49 USD (to tzw. early bird price), a do tego możesz dorzucić szereg kuponów:
- 20 USD zniżki sklepu;
- 10 USD zniżki przy podaniu kodu DREAMEL10PR0.
To wszystko zbije cenę Dreame L10 Pro do zaledwie 349,49 USD, czyli około 1330 zł. Na tym jednak nie koniec. 210 pierwszych klientów otrzyma gratis w postaci szczoteczki sonicznej (zobacz nasz test Oclean X Pro) o wartości około 250 zł. 10 pierwszych osób, które zdecydują się na zakup robota otrzyma do tego zwrot kwoty wydanej na sprzęt!
Co więcej, wysyłka robota jest darmowa i nie trzeba martwić się o dodatkowe koszty – sklep ma magazyn w Polsce, a zamówienie jest realizowane w ramach 3-dniowej dostawy. Cena na poziomie około 1330 zł za tak genialnie wyposażony odkurzacz jest śmiesznie niska!
Dreame L10 Pro – specyfikacja i wyposażenie
Robot dotarł do mnie porządnie zapakowany, ale zestaw startowy jest raczej biedny. Poza robotem i małą stacją (bez zwijacza kabla) w kartonie znalazłem pojemnik na wodę i szmatkę z mikrofibry – zero szmatek jednorazowych, czy zapasowego filtra HEPA.Ponoć osoby, które zamówią model w przedsprzedaży mają otrzymać 2 mopy z mikrofibry.
Tak prezentuje się specyfikacja Dreame L10 Pro:
- Moc ssania: 4000 Pa;
- Moc urządzenia: 42 W;
- Pojemność akumulatora: 5200 mAh;
- Czas pracy: do 2,5 h;
- Czas ładowania: 4-5 h;
- Głośność pracy: max. 65 dB;
- Wysokość: 9,7 cm;
- Pojemność zbiornika na kurz: 570 ml;
- Pojemność zbiornika na wodę: 270 ml.
Robot jest w kolorze czarnym. Wygląda porządnie, dopóki nie zaczniemy go dotykać – czarny plastik w połysku zbiera odciski palców i kurz. Na białym nie byłoby tego problemu. Robot jest świetnie wykonany, wszystkie plastiki dobrze spasowane, jedynie zdziwił mnie brak gumy na przednim zderzaku, lecz ten brak tłumaczyć może obecność czujnika IR rozpoznawającego przeszkody – robot nie uderza w przeszkody, tylko je omija. Od spodu nie ma żadnego elementu, który mógłby rysować podłogi.
Jak odkurza Dreame L10 Pro?
Warto raz jeszcze podkreślić, że Dreame L10 Pro wyróżnia się bardzo dużą mocą ssania – 4000 Pa to absolutny rekord na polskim rynku. Na dodatek, przy tak wysokiej mocy robot nie przekracza 65 dB hałasu na maksymalnym biegu. Na trzecim hałas sięga 62 dB, na drugim 60 dB, a na pierwszym tylko 57 dB. Dreame L10 Pro to jeden z cichszych robotów, jakie testowałem.
Na drugim z czterech biegów L10 Pro nie miał problemów ze sprzątnięciem 160 m2 podłogi. Niestety trudno określić, ile baterii mu zostało, gdyż nie ma wskazań procentowych, a tylko mały symbol baterii – obstawiam, że robot miał jeszcze ok. 20%. Do pełna ładuje się w ok. 4-5 h.
Dreame L10 Pro sprząta jak należy – tradycyjnie dla robotów z rodziny Xiaomi drugi poziom mocy wystarcza na sprzątanie podłóg drewnianych i paneli. Na kaflekach z głębokimi fugami moc należy zwiększyć do 3 poziomu. Robot sam wykrywa dywany, więc zwiększa sobie moc do maksymalnej w celu ich dokładnego wyczyszczenia. Robi to nawet na małych wycieraczkach i dywanikach.
Łącznie poziomów mocy mamy cztery i ostatni jest naprawdę mocny – robot nie ma problemów z wyciągnięciem brudu z głębokich fug między kafelkami, zebraniem sporej ilości kociej sierści, czy sprzątnięciem dużej ilości piasku w przedsionku.
Ciekawi mnie jedynie fakt, że robot jak na sprzęt z super dużą mocą ssania 4000 Pa ma moc znamionową 42 W – dużo słabsze odkurzacze mają moc 55 W. Nie wiem, jak osiągnięto z mniejszej mocy dużo większą siłę ssania, ale nie jest to marketingową ściemą – faktycznie jest to najmocniejszy sprzęt, z jakim miałem styczność. Szczotka jest tu tradycyjna, z włosiem i gumą – radzi sobie bezbłędnie i co najważniejsze jest cicha.
Genialna jest tu nie tylko moc ssania, ale połączenie radaru LIDAR z podwójnym czujnikiem IR i algorytmem VSLAM. Robot wykrywa przedmioty przed nim się znajdujące i omija je. Pozostawione zabawki, miska psa, czy kablowisko nie są dla niego problemem – robot widzi przeszkody, nie obija się o nie i nie wjeżdża tam, gdzie nie powinien.
Taki zestaw czujników przekłada się na znakomitą orientację w terenie i najszybsze sprzątanie, z jakim miałem styczność – robot sprzątnął 160 m2 w 131 minut! To o pół godziny szybciej od pozostałych robotów, które testowałem. Zazwyczaj przelicznik był prosty – na sprzątnięcie 1 m2 roboty potrzebują 1 minutę. L10 Pro jest szybszy od konkurencji i to mi się podoba. Jeśli przypatrzysz się mapie widać, że robot niczego nie pominął, jeździ miarowo i z sensem.
W przeciwieństwie do modelu Roborock S6 Max V nie mamy możliwości podglądania przez przednie kamery tego, co robi robot, a może i nawet domowników. Sprawdzałem transfer danych podczas pracy robota i na szczęście sprzęt nic, nigdzie nie wysyła.
Zmywanie podłóg na mokro
To najsłabszy element L10 Pro. Robot ma płaski pojemnik na wodę o pojemności 270 ml i doczepianą na rzepy szmatkę z mikrofiby. Nie znajdziemy tu mopowania sonicznego, jak w niedawno testowanym odkurzaczu Roborock S7, ani podnoszenia mopa przy wykrytym dywanie. Na dodatek docisk szmatki do podłogi jest wręcz minimalny.
Na poniższym zdjęciu możesz zobaczyć, jak wygląda szmatka po podwójnym mopowaniu kuchni – kafelki nie były myte jakieś 5-6 dni, więc nagromadziło się kilka plam z herbat, czy kawy. Szmatka po takim mopowaniu jest prawie czysta.
Powody tak słabego efektu są dwa: słaby docisk mopa i bardzo mało dozowanej wody na maksymalnym poziomie. Robot na podwójnym mopowaniu 18 m2 (czyli 36 m2), zużył ledwie 1/5 pojemnika na wodę, czyli jakieś 50-60 ml wody. Przyznam, że L10 Pro mopuje najgorzej ze wszystkich testowanych robotów, więc jeśli zależy ci na tej funkcji, lepiej kup Roborocka S7 z mopowaniem sonicznym.
W zestawie zabrakło też szmatek jednorazowych, ale przy tak mizernych efektach mopowania nie ma czego żałować. Od razu wspomnę, że przed mopowaniem nalałem do pojemnika ciepłą wodę, a szmatkę wstępnie namoczyłem. Jak widać L10 Pro to znakomity odkurzacz i bardzo słaby mop.
Aplikacja i sterowanie
Robotem sterujemy za pomocą aplikacji Xiaomi Home (Mi Home). Konfiguracja trwała dosłownie 2 minuty, od razu miałem też do wgrania nową wersję oprogramowania (robot pracował na wersji 3.5.8_1052). Z wad wymienić mogę tylko brak dostępnego z pulpitu głównego, przycisku z wyborem mocy ssania, czy poziomu dozowania wody – te funkcje ukryto w ustawieniach. Druga mała wada to parę byków w tłumaczeniu interfejsu. Robot działa tylko po WiFi 2,4 GHz.
Układ apki jest typowy dla chińskich robotów. Od góry mamy nazwę naszego urządzenia z przyciskiem wstecz i 3 kropkami przenoszącymi nas do ustawień. Niżej ostatnie statystyki: sprzątniętą powierzchnię i czas pracy. Z boku znajduje się symbol naładowania baterii – niestety zabrakło wskazań procentowych i nie znalazłem opcji włączenia ich w ustawieniach.
Obok mapy, którą można powiększać mamy przyciski: zarządzenie mapą i wirtualną ścianę. Na dole znajdziemy wybór sposobu pracy: pokój, wszystko i strefę.
Robot może sprzątać sekwencyjne, pokój po pokoju, odkurzać wszystko jak leci lub tylko wyznaczoną strefę. Świetnie działają wirtualne ściany i wyznaczanie stref ograniczonych. Na końcu znajdziesz przycisk powrotu do stacji ładowania i start/stop. W przypadku sprzątania strefowego lub po pokojach możemy wybrać tryb odkurzania podwójnego – robot sprzątnie dwa razy, w dwóch kierunkach.
Robot ma pamięć wielu map, u mnie działał na dwóch zapisanych mapach i naprawdę podoba mi się opcja dowolnej edycji. Cały dom podzieliłem zgodnie z moimi wymaganiami – mapie nic nie brakuje. Robot sam nie potrafi przełączyć sobie mapy – przy zmianie piętra, trzeba mu wskazać nową mapę bieżącą.
W ustawieniach możemy włączyć funkcję unikania przeszkód, ustawić głośność i głos – na razie brak głosu polskiego. Funkcja zwiększania mocy na dywanach może być dezaktywowana, podobnie jak wznawianie czyszczenia z miejsca, w którym robot skończył. Jest też opcja „nie przeszkadzać” – dzięki której urządzenie nie wznowi sprzątania w wybranym przedziale godzinowym.
Fajną opcją jest możliwość ustawienia przypomnienia o potrzebie wyczyszczenia mopa. Do wyboru mamy trzy opcje: po 15, 30 lub 45 minutach mopowania. Następnie w menu ustawień zmienimy moc ssania, ustawimy poziom dozowanej wody, zaplanujemy harmonogramy sprzątania, czy podejrzymy historię sprzątania.
Robot fajnie przedstawia zużycie podzespołów eksploatacyjnych – na czytelnych grafikach i daje obszerny opis każdej części. Dla zabawy możemy sterować robotem ręcznie, choć wyścigówką to on nie jest. Mamy też funkcję lokalizacji urządzenia – robot zacznie do nas mówić, ułatwiając odnalezienie uciekiniera.
Aplikacja Mi Home pozwala na przypisanie robota do danego pomieszczenia – fajna funkcja, gdy mamy więcej urządzeń. Z łatwością udostępnimy robota innym użytkownikom domowym, nie będą musieli bawić się w osobne konfiguracje. W ramach Mi Home możemy ustawić automatyzacje – sporo funkcjonalności inteligentnego domu. Aplikacja działa znakomicie i widać to też po opiniach w sklepie Google – 4,4 na 5 z blisko 600 tysięcy ocen.
Czyszczenie i konserwacja
Pojemnik do opróżnienia wyjmuje się od góry – trzeba podnieść klapę. Pojemność 570 ml jest spora, a kurz zbija się w filc – tu najlepiej widać moc odkurzacza. Opróżnianie jest łatwe, podobnie jak wymiana filtra HEPA. Wyciąganie głównej szczotki jest typowe dla chińskich konstrukcji, łatwe i bezpoblemowe. Zaplątane włosy możemy łatwo usunąć za pomocą świetnego nożyka, obecnego pod klapą.
Wszystkie części można myć pod bieżącą wodą. Filtr HEPA jest 5-warstwowy, więc robot nadaje się dla alergików – zatrzymuje 99,99% alergenów. Żywotność filtra HEPA jest szacowana na 150 godzin, szczotki bocznej na 200 godzin, szczotki głównej na 300 godzin, a czujniki należy czyścić co 30 godzin – w rzeczywistości lepiej kontrolować je wcześniej.
Postępem trzeba nazwać rezygnację z przykręcania bocznej szczotki na śrubkę – L10 Pro ma ją wciskaną, więc łatwo możemy się jej pozbyć i usunąć zaplątane włosy, czy nitki. Przednie kółko można łatwo wypiąć do wyczyszczenia – praktycznie nie musiałem używać do tego siły.
Czy warto kupić Dreame L10 Pro?
Dreme L10 Pro to jeden z najlepiej sprzątających robotów na rynku i zarazem jeden z najgorszych robotów mopujących.
Osobiście nie lubię mopowania w robotach – dopiero Roborock S7 może powiedzieć o sobie, że już się do czegoś w tej materii nadaje. Reszta robotów w mojej ocenie daje tylko namiastkę mopowania. Jeśli jednak pominąć kwestię mycia podłóg, to Dreame L10 Pro zasługuje na bardzo wysokie noty i będzie świetnym wyborem, zwłaszcza że kosztuje tylko trochę ponad 1300 zł.
Warto wiedzieć, że premiera L10 Pro to dopiero początek sezonu na nowości marki Dreamie – niedługi dowiemy się więcej na temat kolejnych modeli: Z10 Pro, W10 i odkurzacza pionowego T30.
ZALETY
|
WADY
|
To również warto przeczytać!
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Ceny Dreame L10 Pro
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Polski można ustawić przez aplikacje w telefonie.
Robot był testowany 1,5 roku temu 😉
Mam już kilka miesiecy, sprawdza się świetnie, niestety mam problem z kupnem częsci zamiennych. Firma Dreame odpisała mi, że nie sprzedają akcesoriów do tego modelu, u żadnego z dystrybutorów nic nie ma. Jedyne co znalazłem w internecie to słabe zamienniki z Aliexpress. Doradzicie coś? Może akcesoria z innego modelu Dreame/viomi/xiaomi) będą pasować?
Sam stosuje zamienniki z allegro/aliexpress i jest ok. Oryginały też są na tych portalach tylko drożej https://pl.a…69406.html Nie widzę sensu ich zakupu.
Witam, jak odkurzacz warto kupić. Zastanawiam się nad tym dreame l10 pro warty swojej ceny ? Czy jest coś lepszego w podobnej cenie?
To kawał porządnego robota, jak widać po teście, nie miałem poważniejszych uwag. W tej samej cenie jest też stary i sprawdzony Roborock S5 Max – nieco słabszy pod względem mocy, ale równie dobry i sprawdzony sprzęt.
Zakupiłem Roborock s5 max za 1399zl z oficjalnej dystrybucji. Jednak wciąż mnie zastanawia czy l10 pro nie będzie lepszym wyborem. Dom 100m2, piętro, pies zostawiajacy masę sierści, brak dywanów, panele że struktura drewna.
Zależy mi też żeby mopowania w miarę działało. Jakieś opinie, lepiej wymienić na l10 pro?
Z góry dzięki
Dzieki za tą recenzje. Mam odkurzacz Xiaomi C1 ktory od spodu jest identyczny jak ten testowany powyzej, ma tez identycznego mopa i myslalem ze jest jakis wybrakowany albo to wina zamiennika sciereczki gdy po myciu mieszkania byla praktycznie czysta. Mam porownanie w domu jest tez Braava i po niej zawsze sciereczka jest brudna, ale ona dociska ją praktycznie całą swoją masą a nie tylko miniaturowym zbiornikiem. Z odkurzania jestem bardzo zadowolony ale mopowanie to jakies nieporozumienie.
Bo to nie ma być pełnoprawne mopowanie, ale takie dodatkowe zbieranie kurzu na mokro.
Autor recenzji nie ma zupełnie pojęcia o czym pisze lub nie chciało mu się bardziej wdrożyć w temat.
Dreame L10 Pro nie ma żadnych kamer, tylko czujniki IR do wykrywania przeszkód. Nie ma co go porównywac do Roborock S6 MaxV – to zupełnie inna technologia
Użyłem słowa kamera zamiennie, ale faktycznie „czujnik” jest bardziej precyzyjnym określeniem – zmieniłem w tekście 😉
Zastanawia mnie to pchanie na siłę mopa do lepszych modeli. Dzieje się to kosztem pojemnika na śmieci.
Nie zawsze, tylko w modelach z pojemnikiem 2w1, a w tych z stacją opróżniającą, nie ma to większego znaczenia.
jak dla mnie przestrzelili się z tą mocą ssania, chętnie zobaczę jakieś dowody na to
Fakt, że moc silnika jej nie potwierdza, bo nie jeden odkurzacz o mocy ssania 2500 Pa ma znacznie mocniejszy silnik, lecz moje spostrzeżenia są takie, że faktycznie na maksymalnej mocy potrafił wyciągnąć z głębokich fug znacznie więcej niż zachwalany przeze mnie Roborock S7 .