Yeedi 2 Hybrid – nazwa brzmi jak nowy model hybrydowej Toyoty, a w rzeczywistości oznacza robota mającego funkcję odkurzania i mopowania, wycenionego na trochę ponad 1000 zł. Sprawdzam, czy warto kupić ten sprzęt.
Trzy największe sieci handlowe ze sprzętem AGD w Polsce oferują blisko 150 modeli robotów sprzątających od prawie 40 różnych marek. Wybór jest duży i cały czas się powiększa. Dla nas, kupujących to świetna sytuacja – więcej marek, większa konkurencja i lepsze ceny.
O firmie Yeedi pewnie mało kto słyszał w Polsce. Sam dowiedziałem się o jej istnieniu w październiku ubiegłego roku, przeglądając oferty sugerowane na Aliexpress. Moją uwagę zwrócił pies rasy Border Collie promujący robota Yeedi K650 – to wystarczyło, żebym zainteresował się samą marką. Z krótkiej prezentacji dowiedziałem się, że Yeedi chce oferować łatwe w użytkowaniu, umiarkowanie wycenione i dobrze wyglądające roboty sprzątające.
Firma jasno komunikuje, że jej grupami docelowymi są właściciele zwierzaków, pracujące mamy i tu cytat: „stylowe młode kobiety”. Sama nazwa Yeedi to akronim od: Young, Enjoy, Ease, Dare, Independent. Na rynkach EMEA (Europa, Bliski Wschód i Afryka), Yeedi dostępne jest od września 2020 roku, a historia firmy rozpoczęła się w Chinach dokładnie rok wcześniej. Produkty Yeedi są sprzedawane głównie przez takie platformy jak Amazon, eBay i Aliexpress.
Kilka tygodni temu miałem okazję poznać najnowszy produkt chińskiej marki – robota Yeedi 2 Hybrid, czyli pierwszy model wyposażony w kamerę Visual SLAM, która odpowiada m.in. za mapowanie domu i podział pomieszczeń. Od razu przyznam, że nie jestem fanem tego rozwiązania – z doświadczenia wiem, że mapowanie za pomocą radarów LDS jest znacznie szybsze i dokładniejsze. Z kamer tego typu korzysta jednak wiele znanych i lubianych marek – od Samsunga, przez Electroluxa i Miele, po iRobota. Różnice między tymi dwoma technologiami poznacie w dalszej części testu.
Zacznijmy jednak od tego, co najważniejsze, czyli ceny.
W oficjalnym sklepie Yeedi na Aliexpress odkurzacz zamówisz w cenie około 1180 zł, ale korzystając z aktualnych promocji można tę kwotę obniżyć do 1100 zł. Sprzęt wysyłany jest z polskiego magazynu w ramach 3-dniowej dostawy do domu. Dodatkowo można dokupić roczną gwarancję naprawy w naszym kraju za około 100 zł.
Robota kupisz także na rodzimym Allegro – cena urządzenia to 1199 zł, a dostawa jest darmowa.
Yeedi deklaruje, że testowany robot jest jednym z najcichszych na rynku, a przy tym oferuje dużą moc ssania – na poziomie dużo droższych urządzeń. Trochę ubolewać można nad pojemnością zbiorników, choć i tak tragedii nie ma. Tak prezentuje się specyfikacja Yeedi 2 Hybrid:
Zestaw startowy jest raczej ubogi. Poza robotem i stacją dokującą otrzymujemy jedynie 5 jednorazowych szmatek do mopowania. Oczywiście sam robot ma już zainstalowaną szczotkę główną z włosiem i gumowymi wypustkami, dwie szczotki boczne i nożyk ze szczotką do czyszczenia urządzenia. Warto też zwrócić uwagę na samą stację dokującą – z tyłu ma przemyślany schowek na kabel, więc jego nadmiar nie będzie przeszkadzać.
Brak radaru LDS ma swoje zalety, a podstawową jest bardzo niska wysokość urządzenia – to tylko 7,7 cm, podczas gdy roboty z radarami laserowymi mają zazwyczaj około 10 cm wysokości. To pozwala Yeedi 2 Hybrid na sprzątanie pod kanapami, fotelami i innymi niskimi meblami, przykładowo z IKEA.
Robot Yeedi oferuje typowy układ – pojedyncza szczotka między kołami + dwie szczotki narożnikowe wymiatające brud pod główną szczotkę. Do pojemnika na kurz mamy dostęp od góry, pod podnoszoną klapką. Tu też zlokalizowano wielki, czerwony włącznik, przycisk do resetowania ustawień WiFi i mały nożyk ze szczotką do czyszczenia sprzętu.
Pojemnik na wodę montowany jest od tyłu, a pod niego podczepia się plastikową platformę z powierzchnią, do której przyczepiamy szmatki na rzep. Całość wykonana jest z dobrej jakości materiałów, a koła są porządnie gumowane. Przedni czujnik zbliżeniowy, tzw. „zderzak” posiada na sobie spore ilości gumy, więc przy obijaniu się o meble, nie powoduje większych strat.
Robot ma zestaw czujników, które chronią go przed upadkiem ze schodów. W górnej części robota znalazła się kamera systemu VSLAM – co ważne zabezpieczono ją dodatkową szybką. Kolorystyka biało-czarna jest dość typowa dla robotów, więc gdyby nie kamera, łatwo można pomylić Yeedi 2 Hybrid z dowolnym innym automatycznym sprzątaczem.
Moc ssania 2500 Pa przekłada się na świetne zdolności pochłaniania nawet większych przedmiotów. Po sprzątnięciu parteru o powierzchni 200 m2 (minus meble), robot miał całkowicie pełen zbiornik o pojemności 400 ml, a kurz tak mocno zbity, że do kosza trafiła szara, jednolita bryła, przypominająca gąbkę z filcu.
Podoba mi się, że producent podaje praktycznie wszystkie parametry urządzenia. Moc ssania na pierwszym biegu to 600 Pa – wydawałoby się mało, a i tak wystarczy na podłogi drewniane i panele. Drugi poziom to 1200 Pa, a maksymalne 2500 Pa osiąga się na trzecim biegu. Oczywiście, jak prawie każdy robot, Yeedi średnio radzi sobie z głębokimi fugami między kafelkami. W trybie samego odkurzania robot wspina się bezproblemowo na progi o wysokości 2 cm, a z zamontowanym mopem zdolność ta spada do 1,5 cm.
Producent deklaruje minimalną głośność na poziomie 55 dB – mi takiej nie udało się osiągnąć, ale wyniki na poszczególnych poziomach mocy i tak są świetne. 65 dB przy 2500 Pa na maksymalnej mocy – z taką głośnością działa moja suszarka do ubrań Electroluxa i mało który robot. Większość testowanych robotów i te, które miałem podłączone pracując w sklepach, były znacznie głośniejsze na dużej mocy ssania.
W kwestii sprzątania przyczepić mogę się do prędkości obrotu bocznych szczotek – kręcą się za szybko, przez co zdarza im się wystrzelić jakiś okruch zbyt mocno w bok, a nie pod główną szczotkę. Po pierwszym sprzątaniu zdziwiło mnie sporo okruchów pozostawionych na kafelkach i po małym śledztwie, winnym okazał się duet bocznych szczotek. Myślę, że ten problem da się zniwelować samą łatką oprogramowania.
Warto wiedzieć, że jeśli mamy w domu zwierzaki, a robot musi walczyć z sierścią i kłakami, możemy zmienić główną szczotkę z materiałowo-gumowej, na samą gumową, która znacznie lepiej zbiera włosy i sierść. Niestety w tym modelu nie znajdziemy jej w opakowaniu – trzeba zakupić ją osobno.
Niskie obciążenie szmatki, mała powierzchnia mopowania i możliwość stosowania tylko wody zimnej/letniej bez detergentu daje zazwyczaj mizerne efekty. Nasz robot ma trzy poziomy dozowania wody – pierwszy daje jej tak mało, że nie widzę dla niego zastosowania, drugi jest już lepszy, lecz nadal nie łapie sporego pasa podłogi. Dopiero trzeci, najwyższy poziom namacza szmatkę w sensowny sposób.
Mopowanie daje radę jedynie na czystej podłodze, jeśli masz plamy po kawie/herbacie, ślady po butach, czy śniegu, robot tylko je rozmaże. Na jednym zbiorniku o pojemności 240 ml, robot dał radę sprzątnąć powierzchnię ok. 40 m2, działając na trzecim poziomie dozowania wody.
Przy sprzątaniu robotowi zdarzyło się narobić bałaganu – z uwagi na brak radaru LDS urządzenie musi w coś uderzyć, żeby zrozumieć, że stoi przed nim przeszkoda. Takim sposobem m.in. wywrócił wazon i zaatakował wierzę HiFi stojącą na podłodze, włączając radio. Jednocześnie z Yeedi testowałem dwa odkurzacze pionowe: Hoover H-Free 500 i iLife G80 – robot Yeedi próbował pozbyć się konkurencji, wywracając oba urządzenia.
Przed przystąpieniem do sprzątania robotem z kamerą zamiast z radarem (obojętnie jakiej firmy), trzeba odpowiednio zabezpieczyć podłogę – wazony, doniczki postawić na stołach i usunąć wszystko, co może zostać przewrócone. Do delikatnych ten robot nie należy i o tym trzeba pamiętać.
Początki współpracy były bardzo trudne – robot nie miał zamiaru połączyć się z moją główną siecią domową, pod którą podłączam wszystkie własne, jak i testowane urządzenia. Dopiero wyciągnięcie starego routera i udostępnienie sieci WiFi 2,4 Ghz pozwoliło na komunikację z robotem.
Sama aplikacja jest przejrzysta i intuicyjna. Widok główny to mapa, którą robot chce tworzyć podczas trzech sprzątań – to kolejna wada braku radaru laserowego, bo robot musi nauczyć się układu pomieszczeń skanując sufit i nanosząc na mapę przeszkody, w które wjechał.
Sama mapa jest czytelna choć robot koloruje obszar sprzątnięty na niebiesko, a nie pokazuje trasy, którą przejechał za pomocą białej linii, jak to mają w zwyczaju roboty konkurencji. Z uwagi na sporo otwartych pomieszczeń robot uznał korytarz, kuchnię, salon i jadalnię za jedno wielkie pomieszczenie – niestety, jeszcze żaden odkurzacz nie zmapował prawidłowo całego domu w sposób automatyczny. Tam gdzie znajdują się drzwi, ładnie ogarnął, że jest w oddzielnym pomieszczeniu.
Znakomicie działa wyznaczanie obszaru sprzątania – na zrzucie ekranu możecie zobaczyć trasę od salonu, do miejsca wyznaczonego w kuchni – szybko, sprawnie i bez kluczenia. Zarządzanie mapą pozwala nie tylko wyznaczać obszary sprzątania, ale stawiać wirtualne ściany i ustawiać kolejność sprzątania. Robot mając stworzoną mapę (po trzech sprzątaniach) świetnie ogarnia przestrzeń, wybiera najkrótsze trasy, a czas sprzątania całego domu skrócił o 15 minut! Yeedi sprzątnął w 153 minuty 133 m2 powierzchni, a baterii wystarczyło na styk (drugi poziom mocy z trzech), więc wynik trzeba uznać za bardzo dobry, na poziomie dużo droższych urządzeń.
Poza mapą, na pierwszym planie aplikacji mamy przycisk do startu pracy, powrotu do ładowania, zarządzania mapą i wybór trybu pracy: automatyczny, obszarowy i własny. Niebieska uśmiechnięta piłka pod mapą to przycisk do lokalizowania robota – po naciśnięciu robot zaczyna mówić kobiecym głosem – na razie tylko w języku angielskim. Także cała aplikacja jest napisana w tym języku.
Przewijając pulpit w dół znajdziemy historię sprzątania z wygodnym zapisem map, opcję wyboru mocy ssania, dozowania wody i dodatkowe funkcje, jak ustawienie harmonogramu pracy, ustawienie głośności pracy, czy preferencje sprzątania. Te ostatnie pozwalają wybrać czy robot po ładowaniu ma wrócić do pracy, w miejscu w którym skończył, wyznaczyć okresy ciszy, czy ustawić sprzątanie sekwencyjne (pokój po pokoju).
Apka w fajny, graficzny sposób pokazuje procentowe zużycie i zalecany czas eksploatacji. Oprogramowanie jest funkcjonalne i przejrzyste, ale dość denerwujący jest wskaźnik baterii – byłby lepszy, gdyby pokazywał procenty, a nie tylko malutką ikonkę.
Urządzeniem da się sterować za pomocą asystentów Google i Amazonu, a nietypowo rozwiązano sposób komunikacji z robotem – sprzęt wysyła do nas wiadomości, a nie typowe powiadomienia. Dostęp do nich mamy z poziomu startowego aplikacji – nie trzeba wchodzić w głąb ustawień Yeedi 2 Hybrid.
Z uwagi na konstrukcję robota czyszczenie jest typowe dla takich konstrukcji. Od góry wyciągamy zbiornik na kurz, który nie ma żadnych zakamarków. Filtr HEPA wyciąga się z łatwością, lecz z uwagi na mocne obudowanie plastikiem z zewnętrznej strony, jego pełne wyczyszczenie nie jest możliwe – na szczęście kosztuje grosze.
W zbiorniku na wodę nie ma nic do czyszczenia, pamiętać trzeba jedynie, żeby nie zostawiać wody w zbiorniku – robot sam nam o tym przypomni po zakończonym sprzątaniu i przed ładowaniem. Główna szczotka z uwagi na konstrukcję z włosia i gumowych wypustek, zbiera wokół siebie dłuższe włosy i sierść, więc dodany w komplecie nożyk jest bardzo pomocny.
Lepiej niż w modelach Xiaomi zaprojektowano rolki szczotki – włosy plątają się w znacznie mniejszym stopniu i łatwo się je usuwa. Szczotki boczne są dość ciasno osadzone – przez 2 tygodnie użytkowania nic się wokół nich, nie zaplątało – to także przewaga nad Xiaomi i ich markami. Z uwagi na czarny plastik „podwozia” widać na nim tylko kurz – takie wykończenie jest lepszym rozwiązaniem niż matowa biel, na której dodatkowo widać brud i rysy.
W aplikacji znajdziemy informację o zalecanym czasie eksploatacji: 150 h dla szczotek bocznych, 300 h szczotki głównej i 120 h filtra. Producent w kilku miejscach oferty oraz opisu, deklaruje bezproblemowy serwis i pomoc w razie problemów.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Do końca listopada masz okazję kupić prosty, lecz genialnie wykonany model pralki firmy Asko –…
W Media Expert mają świetną ofertę na flagowego robota marki Roborock, a dodatkowo zgarniasz odkurzacz…
Sprawdzamy i porównujemy dwa najnowsze odkurzacze pionowe - Dreame Z30 i Dreame Z20. Czym się…
Black Friday to szał zakupowy, który swoją genezę ma w Stanach Zjednoczonych. Od wielu lat…
Turecki producent ma nową promocję na nowe odkurzacze pionowe. Do wybranych modeli ze stacją możesz…
Roborock Qrevo MaxV będzie dzisiaj dostępny w rekordowo niskiej cenie. Trzeba się jednak spieszyć, bo…