Golarka elektryczna z linii Braun Series 7 na 2020 rok ma imponującą specyfikację. Czy równie dobrze goli? Sprawdzam to testując model Braun 70-S7200cc z dołączoną stacją czyszczącą SmartCare Center 4w1.
Braun to stały bywalec w naszym TOP-10 maszynek do golenia. Nic w tym dziwnego – niemiecka firma jest w końcu jednym z głównych graczy w tym segmencie, a produkty z logo Braun cieszą się sporą popularnością i zbierają zazwyczaj pochlebne opinie.
Także na naszych łamach. Przypomnę, że mieliśmy już okazję prezentować test golarki Braun Series 9, jak również recenzję trymera Braun BT7040 – oba produkty zdobyły wysokie noty i maniaKalne wyróżnienia.
Czy najnowszy przedstawiciel serii Braun Series 7 okaże się być równie udanym zakupem? Sprawdzam to testując model Braun 70-S7200cc, czyli golarkę z dołączoną stacją czyszczącą SmartCare Center 4w1.
Spis treści
Braun oferuje golarki w każdym przedziale cenowym – od najtańszej Series 1 po flagową Series 9. Testowana przez nas Series 7 plasuje się na średniej półce, co oznacza, że wyceniona została poniżej 1000 zł za model podstawowy.
Wspominam o modelu podstawowym, gdyż Braun tradycyjnie każdą serię wypuszcza w kilku różnych konfiguracjach sprzedażowych, gdzie wspólnym elementem jest tylko golarka – o reszcie stanowią dodatkowe akcesoria.
I tak najtańsza wersja to model z oznaczeniem 1000S – nie zawiera żadnych akcesoriów, ale kupisz go już za mniej niż 800 zł. Piętro wyżej jest wersja z numerkiem 4200S, która ma już etui podróżne i przystawkę do trymowania – taki zestaw kosztuje już ponad 1000 zł.
Najlepiej wyposażony jest model z oznaczeniem 7200S – tutaj w pudełku znajdziesz dodatkowo stację czyszczącą SmartCare Center 4w1, która pełni rolę ładowarki, jak również „centrum serwisowego” golarki – automatycznie płucze i konserwuje głowicę urządzenia. Taki też zestaw przyjechał do nas na testy.
To w teorii najdroższy pakiet. W praktyce to często przeceniany zestaw, w efekcie czego bez trudu znajdziesz go w cenie około 900 zł, a więc niewiele wyższej niż model podstawowy.
Aktualizowane ceny wszystkich zestawów tegorocznego Series 7 znajdziesz poniżej.
Dodam, że litera S na początku nazwy oznacza wersję w kolorze srebrnym. Na rynku jest również wariant czarny, oznaczony literą N (np. 70-N1000S).
Golarka Braun Series 7 do najmniejszych i najlżejszych z pewnością nie należy, bo przy 187 gramach wagi niedaleko jej już do takich gigantów, jak japoński Panasonic ES-LV6Q czy topowy Braun Series 9. Ważniejsze jest jednak to, że tych gabarytów w dłoni się nie czuje.
Obudowa została dobrze wyprofilowana, więc golarka pewnie leży w ręku i łatwo się nią manewruje. Do tego mamy tu uszczelnioną konstrukcję, więc golić można się nie tylko na sucho, ale też pod prysznicem albo z użyciem pianki. Za to Braun zbiera sporego plusa.
Na rękojeści golarki umieszczono ekran LED, który pozwala szybko ocenić poziom naładowania akumulatora oraz stan zużycia ostrza. Nad nim umieszczono duży i wygodny włącznik (poza funkcją włącz/wyłącz pełni rolę blokady – jego 3-sekundowe przytrzymanie pozwala zablokować golarkę przed przypadkowym włączeniem) oraz mały przycisk informacyjny (wyświetla statusy urządzenia bez konieczności włączania golarki).
Kluczowe elementy rękojeści pokryto gumowaną powłoką o chropowatej fakturze, dzięki czemu nie ma ryzyka, że golarka wyślizgnie się z ręki – zarówno przy goleniu na sucho, jak i pod prysznicem.
Wewnątrz rękojeści kryje się akumulator litowo-jonowy. Jak zapewnia Braun, jedno pełne ładowanie zapewnia do 3 tygodni golenia, a 5-minutowe ładowanie wystarcza na jedno pełne golenie. W rzeczywistości golarka „pociągnie” bez kabla przez nieco ponad godzinę ciągłej pracy – to niezły wynik.
Chcąc wymienić ostrza nie trzeba się męczyć – końcówkę tnącą ściąga się w bardzo prosty sposób, a dostępne w sieci zestawy serwisowe pozwolą utrzymać golarkę „na chodzie” przez długie lata.
Warto też wspomnieć o systemie EasyClick. To ciekawe rozwiązanie pozwala wykorzystać głowicę jako podstawę dla wielu opcjonalnych akcesoriów. Ich montaż i demontaż jest równie prosty, co wymiana końcówki tnącej.
W zestawie testowym jest jedna nasadka – nieduży trymer do precyzyjnego przycinania wąsów i baków, natomiast w sklepach znajdziesz dodatkowe zestawy – m.in. klasyczne trymery do brody czy szczotkę do masażu skóry.
Kluczową zaletą urządzeń z linii Series 7 jest obecność głowicy 360° i technologii AutoSense. Zacznijmy od omówienia tego ostatniego usprawnienia.
Technologia AutoSense to, w telegraficznym skrócie, funkcja analizująca gęstość zarostu i na tej podstawie dostosowująca moc golenia. Brzmi kosmicznie, ale w rzeczywistości to relatywnie proste rozwiązanie, pozwalające optymalnie „pochwycić” włos w czasie przejazdu golarki. A to przecież podstawa udanego i bezbolesnego golenia.
Jeszcze istotniejsza jest budowa głowicy. Pod pojęciem 360° kryje się konstrukcja umożliwiająca daleko idące wychylenie każdej rolki, w sposób od siebie niezależny. Oznacza to, że golarka „przykleja” się do twarzy i nawet przy sporych nierównościach szczęki głowica zawsze pozostaje blisko golonego obszaru.
Skoro przy goleniu jesteśmy to wspomnę jeszcze, że konstrukcja Series 7 opiera się na dwóch foliach przedzielonych nożem. Nie jest to więc tak zaawansowany model, jak przytoczony wcześniej Braun Series 9, który ma dwa elementy golące więcej. Mimo to Series 7 nieźle wypada w czasie golenia.
Optymalnym środowiskiem pracy golarki jest codzienne golenie i to widać w czasie użytkowania urządzenia. W takich warunkach Series 7 zapewnia najlepszą wydajność, co oznacza, że zazwyczaj nie potrzeba więcej niż dwóch przejazdów, aby osiągnąć pożądaną gładkość na cały dzień.
Przy 3-dniowym zaroście trzeba już chwilę popracować nad sobą – zwłaszcza jeśli owłosienie nie jest jednorodne i lubi rosnąć pod różnymi kątami. Niemniej, to nadal kwestia dwóch, góra trzech przejazdów.
Dłuższy zarost to już robota na kilka minut. Bez większego problemu można osiągnąć zadowalający efekt końcowy bez uprzedniego przycinania brody trymerem, ale potrzebnych będzie kilka solidnych przejazdów.
Warto przy tym dodać, że bez względu na długość i gęstość owłosienia, golenie jest w 100% bezbolesne. Nie ma tu mowy o wyrywanych włoskach czy przyciętej skórze. Pod względem komfortu i bezpieczeństwa golenia, Series 7 zasługuje na maksymalną punktację. To ważne, bo nierzadko zdarza się, że nawet drogie i zaawansowane modele mają na tym polu braki.
Czas niezbędny do wyczyszczenia urządzenia po zakończeniu golenia jest absurdalnie wręcz krótki – nawet jeśli nie masz stacji czyszczącej SmartCare Center 4w1. Z nią jest jeszcze lepiej.
Golarkę po pracy wystarczy przepłukać pod bieżącą wodą, na chwilę włączyć, żeby siła drgania wyrzuciła resztki włosków poza obudowę, po czym wytrzeć do sucha. Raz na jakiś czas można też zdjąć głowicę i ją dokładniej przeczyścić.
Ze stacją czyszczącą jest jeszcze mniej roboty. Tutaj nie musisz nawet płukać golarki (choć ja zalecam to robić – bieżąca woda to skuteczny środek na przepłukanie głowicy), bo wystarczy ją włożyć do stacji SmartCare Center 4w1.
Urządzenie zostanie automatycznie przepłukane i nasmarowane z użyciem specjalnego miksu środków czyszczących na bazie alkoholu. Przy okazji zostanie też doładowane, więc nie musisz martwić się absolutnie niczym. Prościej być nie może.
Trzeba natomiast wspomnieć o oczywistym koszcie takiego rozwiązania. Jeden pojemnik środka czyszczącego wystarcza na około miesiąc, a kosztuje około 25 zł (mniej, jeśli zamówisz większą ilość).
Najnowsza golarka z serii Braun Series 7 to produkt kompletny i pozbawiony istotnych wad. Sprawdza się zarówno przy goleniu na sucho, jak i na mokro, pozwalając uzyskać pożądany efekt gładkiej skóry.
Co nie mniej ważne, golarka Brauna to również sprzęt komfortowy w obsłudze. Golenie jest bezbolesne (bez względu na długość zarostu) i dokładne, a samo urządzenie łatwo się czyści i konserwuje.
To świetny i warty polecenia produkt, który w pełni zasługuje na maniaKalne wyróżnienie i miejsce w naszym rankingu maszynek do golenia.
Trzeba przy tym podkreślić, że nie jest to sprzęt tani. Wersja podstawowa kosztuje około 800 zł, podczas gdy za zestaw ze stacją czyszczącą zapłacisz około 900 zł.
Ja zdecydowanie polecam drugą opcję, natomiast musisz pamiętać, że w obu wypadkach dostajesz „gołą” golarkę – za wyjątkiem maleńkiego trymera do przycinania wąsów, wszelkie inne akcesoria do trymowania musisz kupić oddzielnie (każdy zestaw kosztuje około 100 zł lub więcej), a do tego trzeba jeszcze doliczyć koszt eksploatacji samej stacji czyszczącej.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Od kilku tygodni mamy dobre ceny na pionówki i roboty Dreame, a teraz sklep RTV…
Whirlpool W8I HT40 T Maxi Space to jedna z najbardziej opłacalnych zmywarek na naszym rynku…
Świetna płyta indukcyjna Electrolux CIV634 wylądowała na przecenie w sieci RTV EURO AGD. To najlepsza…
Szukasz dobrego robota, ale nie chcesz wydawać 3500-5000 zł na tegoroczne flagowce? W RTV Euro…
Sklep LG ma dobrą cenę na lodówkę GBV5250DSW. Nie dość, że po kombinacji promocji koszt…
Zapach pierników, błysk bombek i... szum odkurzacza? W ferworze świątecznych przygotowań często zapominamy, że technologia…
Komentarze
ohoo niezła cena, to ja za tyle miałbym kilka maszynek a wcale nie gorszych, np gotze&jensen ms700 z ME
Jak wygląda golenie zarostu tygodniowego? Nie chodzi mi o ilość przejazdów po skórze, ale czy do ogolenia takiego zarostu konieczne jest przycięcie zarostu trymetrem? W takim przypadku ostrza maszynki poradzą sobie bez uprzedniego skrócenia zarostu?
Posiadam maszynkę od konkurencji, którą chciałbym wymienić na tego Brauna, ale nie widzi mi się inwestować takich pieniędzy, jeśli same ostrza głowicy nie są wstanie poradzić sobie z zarostem tygodniowym.
Czy ta golarka nadaje się do twardego zarostu? Jeśli nie, to co byś polecił?
Nadaje się, ale musisz się liczyć z tym, że jednym przejazdem sprawy nie załatwisz. Dużo lepiej wypada tutaj mocniejszy Braun Series 9 (ma więcej elementów golących).