Do naszej maniaKalnej redaKcji trafiło nowe i niezwykłe jednocześnie żelazko Perfect Care firmy Philips. Przed nami trudne zadanie wykonania maniaKalnie ciekawego testu. Ponieważ z tematyką Nowych Technologii związani są głównie lekko szowinistyczni panowie, którzy nie chcieli podjąć się tego wyzwania, zwróciliśmy się z prośbą do zaprzyjaźnionej blogerki SmacznejAni, znanej Wam zapewne z bloga kulinarnego www.smacznaAnia.pl.
Na nas żelazko wywarło wielkie wrażenie. Nie tylko z powodu swoich słusznych gabarytów, ciekawego pudełka i zawartości. Również dlatego, że już na pierwszy rzut oka widać, że ma dużo wspólnego z Nowymi Technologiami. Wszystko opiera się o procesory sterujące prasowaniem. Żadnych zbędnych pokręteł, guzików czy kropek których znaczenia do dzisiaj nie możemy zrozumieć.
Oddajemy więc Perfect Care w ręce SmacznejAni wraz z cała stertą świeżo wypranych koszul, t-shirtów i innych rzeczy, których nie mamy czasu wyprasować od lat. A Was, drodzy, maniaKalni czytelnicy zapraszamy do lektury i komentowania testu.
Spis treści
Pierwsze wrażenia
Prawdziwe pierwsze wrażenie związane z moim kontaktem z Philips Perfect Care już opisywałam kilka dni temu. Musiało upłynąć kilka chwil, zanim oswoiłam się z gabarytami i skomplikowanym na pierwszy rzut oka urządzeniem. Ale po krótkim zapoznaniu zaprzyjaźniłam się z Philipsem naprawdę blisko. I jestem już pewna. Nie oddam go! Jeżeli jesteście ciekawi mojej przygody, zapraszam do przeczytania tego testu.
Po wyjęciu Philipsa z pudełka jedno było pewne. Design jest po prostu zajepowalający (ang. fanfuckingtastic) a kolory kobiece. Bardzo kobiece. Urządzenie do małych nie należy. Ale bez obaw, nie trzeba go trzymać na desce do prasowania. Samo żelazko bez „stacji bazowej” jest małe, lekkie i bardzo poręczne.
Dla nas kobiet olbrzymią zaletą jest wręcz ascetyczna ilość przycisków i pokręteł. A konkretnie na żelazku nie ma żadnego! Na „bazie” mamy przycisk „włącz” i… tyle… (dla prawdziwego faceta maniaKa to zdecydowanie wada, co to za urządzenie bez kilku przycisków, Androida na pokładzie i możliwości upgrade – przyp. red.). Wszystko co musimy zrobić, to napełnić zbiornik wodą, podłączyć kabel do prądu (nie, nie zapomniałam, wiem, że urządzenia lepiej działają podłączone do zasilania) i tyle. Producent zapewnia nas, że nie musimy odłączać prądu. Wystarczy kliknąć klawisz włączenia/wyłączenia i już. Philips będzie cierpliwie czekał na kolejną porcję prasowania nawet kilka dni, tygodni, miesięcy, lat. Trzeba tylko pamiętać, że woda nie powinna pozostawać w zbiorniku dłużej niż 2 tygodnie. Co jest dość oczywiste i warto tego przestrzegać.
Kable łączące żelazko z „bazą” są bardzo solidne. Grube a jednocześnie jakieś delikatne i kobiece. Mimo, że biegnie nimi gorąca para same się nie nagrzewają za mocno i wszystko sprawia wrażenie bezpiecznego i przyjaznego.
Dużym zaskoczeniem była dla mnie obsługa żelazka. Wszystko chodzi w nim bardzo delikatnie i pasuje jak ulał. Pojemnik na wodę można wyjąć i włożyć lekko i przyjemnie. Żelazko włożone do stacji bazowej można jednym ruchem zablokować (system blokady Cerry Lock) i faktycznie w jednej ręce można przenosić całe ustrojstwo. Mimo, że całość z zapełnionym zbiornikiem wody nie jest lekka (ponad 5 kg), samo żelazko waży tylko 1,25 kg.
Philips Perfect Care – specyfikacja
Najważniejsze parametry, jakie podaje producent:
- Technologia Optimal Temp
- Czas nagrzewania: 2 minuty
- Ciśnienie pary: do 6 barów
- Ciągły strumień pary: 120g/min
- Wyrzut pary: 260g/min
- Stopa SteamGlide
- Funkcja prasowania w pionie
- Końcówka stożka parowego Steam Tip
- Funkcja „strażaka” Auto hut-off
- Odłączany zbiornik na wodę o pojemności 1,5 litra, który wystarcza na 2 godziny prasowania
- Indykator przypominający o usuwaniu kamienia
- Funkcja łatwego usuwania kamienia Easy De-calc
- Waga żelazka: 1,2 kg
- Waga żelazka i podstawy: 5 kg
- Moc: 2400W
Przejdźmy do prasowania
Philips stworzył żelazko z myślą o tych, co nie lubią prasować. Stworzył je również z myślą o tych, którzy prasować uwielbiają. Dlaczego?
Na maniaKalną tapetę trafiło wiele koszul, podkoszulków, sukienek, żakietów, płaszcz wełniany, spodnie dżinsowe (dziękuję za sugestię, mona), garnitur ślubny mojej „gorszej” połowy itp. itd. Różnica w porównaniu ze „zwykłym żelazkiem”, którego zawsze używałam jest, delikatnie mówiąc, zauważalna. Strumień pary jest tak silny, że wyprasowanie każdej nierówności stało się proste. I szybkie o czym za chwilę. Piękne jest to, że wychodząc na imprezkę wyciągasz sukienkę z szafy i bez rozkładania deski prasujesz ją… na wieszaku. Efekt jest doskonały, zagniecenia znikają w oczach. Należy jednak pamiętać, że nie wolno prasować niczego na sobie (albo na kimś). Strumień pary jest tak duży, że poparzenia są murowane i z imprezy nici.
Dżinsy. Podjęłam wyzwanie mony i postanowiłam sprawdzić jak to jest z tym prasowaniem dżinsów. Faktycznie kłopotliwe jest przewracanie spodni na lewą stronę (na szczęście faceci rzadko oddają swoje ulubione 501-nki do prania). Dlatego, jak w reklamie, jedną nogawkę wyprasowałam na lewą, drugą na prawą stronę. Efekt? Nie widać różnicy! Więc po co obracać? Warto tutaj również zaznaczyć, że prasowanie parowym żelazkiem Pefect Care znacznie skraca czas prasowania dżinsów. Nie trzeba walczyć z zagnieceniami i twardym materiałem. Miałam nawet wrażenie, że po jednym „przejechaniu” materiał wyglądał już przyzwoicie.
Żelazko sprawdziło się również bardzo dobrze z grubymi materiałami np. z płaszczem wełnianym. Oczywiście najlepiej jest prasować takie rzeczy na wieszaku. Tutaj również zagniecenia znikają w oczach i możemy cieszyć się z zazdrosnych spojrzeń przyjaciółek.
Prasujmy szybciej, szkoda czasu!
Największym odkryciem było jednak to, że sterta podkoszulków mojego (kochanego) męża i (cudownego) dziecka zniknęła co najmniej dwa razy szybciej. Odkryłam bowiem, że wystarczy prasować je tylko z jednej strony. Resztę robi za nas Perfect Care i gorąca para. Zauważyłam to przy prasowaniu t-shirta z nadrukiem. Nie trzeba go odwracać na lewą stronę. Wystarczy przeprasować tył a przód wygląda automatycznie perfekcyjnie.
W przypadku nadruku z tyłu prasujemy oczywiście tylko przód. Na szczęście nie miałam koszulki z nadrukiem z obu stron, ale producent sugeruje, żeby prasować nadruki na lewej stronie albo przez szmatkę. Z tego co widzę, druga opcja jest szybsza i efektywna.
Para skraca również prasowanie pozostałych rzeczy. Odnosi się wrażenie, że rzeczywiście wystarczy raz przejechać po tkaninie i jest ona wyprasowana. Czułam się czasami, jakbym występowała w reklamie. Szukałam nawet wzrokiem Zygmusia Chaizera, który wyskoczyłby znienacka z szafy. Nie ważne zresztą jak to wyglądało, najważniejsze, że góra prania przygotowywana (przez ponad trzy tygodnie) na potrzeby testu znikała w oczach. Trzy pralki zniknęły tak szybko, że sama się zdziwiłam.
Optimal Temp – czy to faktycznie działa?
PerfectCare to połączenie rewolucyjnej cyklonowej komory pary, która uwalnia silny strumień pary (inne żelazka z generatorem pary mogą wypuszczać zbyt słaby/ nieciągły strumień pary) z Inteligentnym Procesorem Kontroli, który utrzymuje stałą temperaturę stopy idealną dla każdej tkaniny. Dzięki temu nie ma ryzyka przypalenia czy wypalenia dziury na ubraniu, nawet gdy żelazko zostanie pozostawione na tkaninie kilka minut.
Postanowiłam sprawdzić ile w tym prawdy a ile czystego marketingu. Do testu wykorzystałam kilka delikatnych materiałów, których na pewno nie powinno się prasować z tą samą temperaturą. Wybór padł na poliester (w tym bardzo cienką i delikatną apaszkę), elastan i bawełnę. Materiały ułożyłam obok siebie i… wyprasowałam jednym pociągnięciem żelazka.
Efekt był zaskakujący nawet dla mnie. Nie dość, że apaszka nie przykleiła się do żelazka, jak to ma w zwyczaju 😉 to jeszcze materiały były wyprasowane po jednym przeciągnięciu. Chyba można zaryzykować stwierdzenie, że Optimal Temp faktycznie działa i jest to bardzo wygodne rozwiązanie.
Wideo prezentacja
Podsumowanie
Przez kilka dni „bawiłam” się nowym Philipsem. Nie jest to pierwsze żelazko, jakie miałam w rękach. Ale chyba muszę przyznać, że najlepsze. Prasuje się zauważalnie szybciej, dużo łatwiej i wygodniej. Pomysł z oddzieleniem „bazy” produkującej parę od lekkiego żelazka jak dla mnie jest bardzo dobry. Nie zdarzyło się w czasie naszego testu, żeby żelazko nie dostosowało się (samo!) do tkaniny jaką prasowałam. Philips Pefrect Care, mimo, że do tanich nie należy, wart jest swojej ceny. Mógłby wprawdzie kosztować trochę mniej ale w zamian otrzymujemy komfort, wygodę a zaoszczędzony czas możemy przeznaczyć na rozpieszczanie naszych Panów. O ile znajdą chwilę między jednym a drugim elektronicznym gadżetem oczywiście.
Philips Pefrect Care to naprawdę fenomenalne urządzenie i nie wyobrażam już sobie powrotu do zwykłego, nie-parowego żelazka. Tak jak napisałam we wstępie – nie oddam go! Takie powinny być właśnie maniaKalne urządzenia – ułatwiające nam życie.
Werdykt maniaKa
Po kilku dniach wytężonych testów przyszedł czas na krótkie i konkretne podsumowanie. Zebrałam wady i zalety w tabelce poniżej. Żelazko bez wątpienia zasługuje na uzyskanie zaszczytnego tytułu przyznawanego przez redaKcję techManiaK.pl. Dlatego po konsultacji z Samym Naczelnym mogę ogłosić, że Philips Perfect Care otrzymuje tytuł „wybór redaKcji”.
ZALETY | WADY |
---|---|
|
|
Ceny Philips PerfectCare
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Właśnie w sobotę oddaję to żelazko-naszczęscie jest program satysfakcja gwarantowana Philipsa. Nie sprawdziło się na grubej bawełnie pościelowej i obrusach.Niestety pozostają drobne jakby ryski które są niedoprasowane nawet z dużym wyrzutem pary. Temperatury stopy dostosowane są do tkanin mniej wymagających a za 1000 zł. to powinno mimo wszystko prasować doskonale wszystko. Także do prasowania męskich koszul jest świetne różne materiały błyskawicznie przeprasuje i nie przyklei-jeśli ktoś nie ma dzieci i nie prasuje ich bawełnianych ubrań i pościeli za często, ani nie używa w domu obrusów. Niestety temperatura stopy jest za niska aby porządnie wyprasować pościel bawełnianą. Dodatkowo żelazko po każdym działaniu generatora robi chwilowy-kilku sekundowy „przestój” w produkcji pary, co uważam za wadę- bo sposób prasowania trzeba dopasować do działania żelazka. Także dla rodzin z dziećmi jednak polecam generatory pary z regulacją temperatury. Ten jest piękny i designerski, ale niestety nie spełnia do końca swojej funkcji. Aha i zapomniałam – pije strasznie dużo wody…;// Także nie ma co mówić o jakiejś ekonomii w tej kwestii. Nie ma także co sugerować się, że bedziemy używali tylko wody z kranu-przy takiej wodzie szybko to żelazko wysiądzie.Kolejny model kupię z regulacją temperatury. pozdrawiam.
Stopa tego żelazka się nie porysowała po 6 mies. użytkowania, a cena odpowiednia jak na moje warunki finansowe. Więc polecam. Zobaczę, co ciekawego z takich sprzętów pokażą koło 27 X w Soho Factory. Tam będą audio i agd-więc pewnie się dokształcę w instalacjach i nowych sprzętach 😀
Żelazko swietne ale ja mam problem nie moge odkrecić wypustu do oczyszczeniea żelazka żadna siła go nie ruszy Poratujcie radą.
Mam problem z tym żelazkiem. Otóż po zakończeniu pracy pompy, przez 30 sekund wstrzymuje się podawanie pary. Jeżeli prasuję coś delikatnego bez pary, wiecie czym może się to skończyć. Czy macie podobne zjawisko. Proszę o informację w tej sprawie. Wam jeszcze dwa dni na zwrot w sklepie i zamianę na nowe.
Witam
Mam pytanie co nalezy zrobić oby z zelazka Perfect Care nie leciała woda.Woda wylatuje mimo oczyszcania zelazka właśnie tym otworem?
SmacznaAnia zaciekawiła mnie tym kosmicznym urządzeniem. Do tej pory miałam jedynie sprzęty męża, teraz pomyślę o wygodach dla mnie 🙂 Mnie również ciekawi na jakiej zasadzie żelazko samo rozpoznaje rodzaj materiału?
@zającowo, nie martw się. Testowałam właśnie to. Niestety jedwabiu nie miałam 😉 ale na sztucznych materiałach sprawuje się to doskonale. Zapewne za sprawą generotora pary ponieważ to właśnie para tutaj gra pierwsze skrzypce nie temperatura. Samo żelazko nie jest gorące. Dlatego można go bezkarnie pozostawiać na tkaninie
Przepraszam bardzo, ale jakim cudem żelazko dostosowywuje temperaturę? Że jak zacznę prasować jedwab to mi się połowa spali zanim rozpozna i dostosuje się do tkaniny?
super sprawa z filmikiem – ciężko uwierzyć na słowo że żelazko samo dobierze temperaturę odpowiednią do materiału a wideo zamyka usta niedowiarkom takim jak ja. i dzięki za sprawdzenie żelazka a propo' s świecenia się dżinsów. a teraz jestem chora na ten sprzęt…
Kupiłam to żelazko Philipsa i zawiedziona oddałam po miesiącu. Temperatura do jedwabiu i owszem, ale do rozprasowania wyschniętej na pieprz bawełny, to już zupełna porażka. I ta kapiąca stopa…W drugim podejściu do żelazka z generatorem pary kupiłam TEFAL TOTAL PROTECT z pięcioma kombinacjami temperatura- para (od najdelikatniejszych tkanin, poprzez wełnę, aż do jeansu). I to żelazko to jest prawdziwa rewelacja!!!!
Polecam tym, którzy nienawidzą prasowania (to byłam ja), bo je polubią i tym, którzy uwielbiają prasować, bo tylko utwierdzą się w swoim upodobaniu. Cena obu urządzeń jest porównywalna.