Testujemy iLife Beetles V1, robota sprzątającego, który z założenia ma być alternatywą dla najdroższych urządzeń tego typu. Czy warto w niego zainwestować? Postanowiliśmy to sprawdzić.
Zakup robota sprzątającego nigdy nie jest prosty. Na szczęście na rynku nie brakuje inteligentnych, a zarazem cichych odkurzaczy, które wysprzątają Twój dom na błysk. Szymon już kilkukrotnie testował je dla Was. Czy iLife Beetles V1 jest produktem, który warto mieć w domu? Rozwiewamy wątpliwości.
Robot sprzątający iLife Beetles V1 jest dostępny za pośrednictwem GearBest, a jego cena wynosi równowartość ok. 400 zł. Dla porównania za V7S trzeba zapłacić równowartość ok. 600 zł, a za X5 ok. 500 zł.
Trochę odpoczynku od zegarków i smartwatchy, bo ile można. Mały oddech na pewno mi się przyda, tym bardziej, że szykuje się październikowa burza nowości z wearables, więc testów szykuje się od groma. Tymczasem, postanowiłem pobawić się sprzętem trochę z innego segmentu, i tak oto przetestowałem dla Was robota sprzątającego iLife Beetles V1.
Kiedy przybyła duża paczka, nie miałem wątpliwości, że na ławie ocenianych zasiądzie w końcu sprawca całego zamieszania, który przybył do mnie prosto z dalekich Chin. Trudy podróży, nie dały mu się we znaki, to też od razu przeszedłem do testów. Jednak po 5 minutach pracy, urządzenie stanęło, jak wryte – szybko zajrzałem do instrukcji. Wszystko jasne. Najpierw ładowanie, dopiero później sprzątanie. No dobra, przełożyłem zabawę na później, międzyczasie zająłem się tym, co w środku – a wnętrze bogate.
W zestawie znaleźć można iLife Beetles V1, ładowarkę sieciową, 2 wymienne szczotki oraz 4 wymienne filtry HEPA. Jest też instrukcja obsługi, brak języka polskiego, ale nie stanowiło to dla mnie większego problemu. Brakło mi tylko pilota, dzięki któremu można byłoby zdalnie obsługiwać urządzenie. Widziałem, że producent w przypadku bardziej zaawansowanych modeli postawił na aplikację, za pomocą której bez problemu można kontrolować poczynania robota za pomocą telefonu. Szkoda, że w tym wypadku nie było podobnie.
Urządzenie prezentuje się bardzo ładnie, a co ważniejsze – jego konstrukcja nie pozostawia wiele do życzenia. O jego bezpieczeństwo dbają specjalne czujniki, które nie pozwalają mu np. spaść ze schodów, co gwarantuje, że sprzęt nie ulegnie uszkodzeniom mechanicznym. Robot jest w pełni kompaktowy, waży zaledwie 2 kg, a dzięki niewielkim rozmiarom nie tylko wysprząta wszystkie zakamarki (pod sofę, łóżko, szafę czy biurko), ale po zakończonej pracy usunie się w cień, gdziekolwiek zechcemy.
Jeśli już jesteśmy przy budowie, to warto wspomnieć o korpusie robota, który podczas kontaktu z jakimś obiektem wciska się, a następnie zgrabnie odbija od danej przeszkody. Na jego „głowie” znajdziemy przycisk „clean”, który wybudzi lub wyłączy robota, jak również nakaże mu pracować.
Ponadto w jego górnej części znaleźć można wieczko, które przywołuje wspomnienia o discmanie. Po jego uchyleniu, oczom ukazuje się pojemnik na kurz i inne odpadki, które zostaną wciągnięte przez urządzenie. Pojemność pojemnika na śmieci wynosi 0,3 L. Łatwo się je opróżnia.
Z tyłu znajdziemy przycisk odpowiedzialny za odcięcie lub przywrócenie zasilania oraz wejście na ładowarkę. Jest też autopilot. Na spodzie, jak to na spodzie – dwie funkcjonalne szczotki, 3 kółeczka (w tym 2 duże), czujnik oraz wlot na śmieci.
Urządzenie jest bardzo intuicyjne w obsłudze, przez co nawet laik z łatwością je ujarzmi. Ergonomia urządzenia jest na dobrym poziomie, przez co korzystanie z niego to sama przyjemność. Robot dostępny jest w kolorze białym, co według mnie nie do końca jest odpowiednim strzałem. Jak wiecie często zdarza się, że na jasnej powierzchni pojawiają się zabrudzenia. Zapewne prędzej czy później urządzenie będzie miało widoczne ślady użytkowania.
ILife V1 to inteligentny robot, który sprawdzi się zarówno w małym mieszkaniu, jak i dużym domu. Wyposażono go w trzy inteligentne czujniki: światła (po wyczerpaniu baterii, urządzenie zatrzyma się w bezpiecznym miejscu), antykolizyjny (uchroni meble przed uszkodzeniami mebli) oraz anti-fall (zapobiegnie upadkowi ze schodów czy wysokich progów). Ponadto iLife Beetles V1 wyposażono, w technologię: OBS All Terrain Detection System (urządzenie wykorzystuje ją do nawigacji). Robota wyposażono także w podstawowy filtr HEPA oraz podwójną filtrację.
Co najistotniejsze, każda z technologii spisuje się bez zarzutu, a filtry nie zapychają się. Jak na chińszczyznę, naprawdę efekt jest w pełni zadowalający. Całość uzupełnia wiele mniej lub bardziej przydatnych funkcji, jak np. mocne ssanie (w starciu z robotem – kurz, włosy, sierść czy drobne śmieci są bez szans). Gadżet oferuje funkcje zamiatania i odkurzania. Szkoda, że nie myje podłóg. Mimo to, jak na tę cenę, nie ma co narzekać. Aby korzystać z urządzenia wystarczy włączyć zasilanie, a następnie dwa razy nacisnąć „Clean” – gotowe. Robot zabiera się od razu do pracy.
Uwagę warto zwrócić na boczne szczotki, które naprawdę dają radę, jednak przy dłuższym użytkowaniu trzeba pomyśleć o zamiennikach, bowiem zużywają się bardzo szybko. Włosie robi się delikatnie poszczępione. Na szczęście w zestawie mamy zapasowy komplet.
Co równie istotne, robot poradzi sobie na wszystkich rodzajach podłóg. Może pracować na panelach, drewnianym parkiecie, marmurowej powierzchni czy dywanie. Lekkie pochylenie powierzchni również nie stanowi dla niego żadnego problemu.
Robot posiada kilka automatycznych trybów pracy – może odbijać się od powierzchni, robić spirale lub kręcić się wokół obiektów, jeśli ma do czynienia z nogami krzeseł czy stołów. Przyznam, że funkcja ta spisuje się lepiej niż sądziłem na początku, co zauważycie na powyższym filmiku. Zdecydowanie brakuje mi w tym urządzeniu zdalnego sterowania, bowiem odbijając się od ścian, urządzenie nie zawsze jest w stanie posprzątać każdy kąt.
Ważna uwaga, przed rzuceniem robota w wir pracy, należy ogarnąć wszelkie kable i inne rzeczy, który mogłyby przeszkadzać mu w pracy. Na filmiku zauważycie, że robot poradził sobie z zasłonami, co było dla mnie nie lada zaskoczeniem. Czujniki spisują się naprawdę bardzo przyzwoicie.
7.5 cm grubości to nie lada atut. Gdzie odkurzacz nie może, tam robota pośle – czy coś w tym stylu. Najważniejsze, że są efekty. Na jednym ładowaniu (trwa ok. 200 minut), urządzenie pracuje maksymalnie do 2 godzin – całkiem nieźle.
Ciężko porównywać mi sprzęt do innych modeli, bowiem nie miałem z nimi styczności. Niemniej jednak w moim odczuciu iLife Beetles V1 to naprawdę dobra alternatywa dla najdroższych robotów na rynku. Nie licząc kilku drobnych wad, byłem zadowolony z jego możliwości, tym bardziej biorąc pod uwagę cenę. I wiecie co? Chyba zamienię odkurzacz na robota, serio. Jeśli nie chcecie tracić czasu na odkurzanie, powinniście zrobić to samo.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Do końca listopada masz okazję kupić prosty, lecz genialnie wykonany model pralki firmy Asko –…
W Media Expert mają świetną ofertę na flagowego robota marki Roborock, a dodatkowo zgarniasz odkurzacz…
Sprawdzamy i porównujemy dwa najnowsze odkurzacze pionowe - Dreame Z30 i Dreame Z20. Czym się…
Black Friday to szał zakupowy, który swoją genezę ma w Stanach Zjednoczonych. Od wielu lat…
Turecki producent ma nową promocję na nowe odkurzacze pionowe. Do wybranych modeli ze stacją możesz…
Roborock Qrevo MaxV będzie dzisiaj dostępny w rekordowo niskiej cenie. Trzeba się jednak spieszyć, bo…