Najlepszym przyjacielem człowieka jest pies, a najlepszym przyjacielem redaKtora jest ekspres do kawy. Oto test DeLonghi Eletta Cappuccino, urządzenia, które zamieniło naszą redaKcję w krainę kawą i mlekiem spienionym płynącą.
Co sprawia, że zespół redaKtorów nagle zaczyna odrywać się od komputerów, żeby porozmawiać, pośmiać się i pożartować? Jasna rzecz — to kawa. W przypadku naszej redaKcji, ożywienie pojawiło się wraz z DeLonghi Eletta Cappuccino, w pełni zautomatyzowanym ekspresem serwującym kawę zaparzoną ze świeżo mielonych ziaren, ze spienionym mlekiem i w kilku różnych wersjach.
W skrócie: ekspres jest banalny w obsłudze. Zrobienie przysłowiowej „małej czarnej” to kwestia dwóch kliknięć, na bardziej finezyjne mieszanki przeznaczono całe, osobne menu. Na pewno obejdzie się bez zatrudnienia etatowej asystentki do obsługi ekspresu.
Podstawowym elementem komunikacji z urządzeniem jest panel z klawiszami oraz ekranem umiejscowiony na froncie urządzenia. Tutaj, kierując się odpowiednimi symbolami zrobimy pojedynczą lub podwójną kawę, dostosujemy jej moc (5 stopni) oraz wielkość. W zależności od naszego pragnienia kofeiny, możemy wybrać więc:
Przewidziano też opcję specjalnego programu „moja kawa”, który pozwala spersonalizować ilość czarnego płynu dostosowaną do naszego zapotrzebowania, a na panelu znajdziemy też przycisk odpowiedzialny za „extra long coffee”, zaparzanej z podwójnej porcji ziaren (ta to dopiero daje kopa!)
Moc kawy możemy też regulować za pomocą wskaźnika stopnia zmielenia ziaren, który mieści się w zbiorniku na kawę ziarnistą. Brzmi to skomplikowanie, ale w rzeczywistości jest to małe pokrętło z możliwością regulacji skali zmielenia ziaren.
Dodatkowe „milk menu”, oprócz tego, że pozwoli wypełnić kubek spienionym mlekiem, umożliwi również zaparzenie takich rodzajów kaw, jak caffelatte, latte macchiato czy flat white. Mamy też do dyspozycji dodatkowy tryb robienia cappuccino, aczkolwiek i on jest w pełni zautomatyzowany. Oprócz tego ekspres serwuje też gorącą wodę (stosowna dysza w zestawie ekspresu).
W codziennym użytku zrobienie kawy sprowadza się do podłożenia kubka pod dyszę, wybranie odpowiedniego programu i zatwierdzenie go przyciskiem OK. Jeżeli natomiast w trakcie zaparzania napoju pojawi się problem — skończy się mleko, kawa będzie bliska przelania się lub spotka nas inny kataklizm, wystarczy wcisnąć przycisk ESC. Po odebraniu kawy należy jeszcze przekręcić pokrętło spieniacza mleka na opcję „CLEAN”.
Ustawienia urządzenia pozwalają na kilka dodatkowych opcji — aktywację trybu płukania, odkamieniania, instalację filtru do wody, automatyczne włączenie lub wyłączenie czy nawet przeglądnięcie statystk pracy ekspresu.
Urządzenie (jak większość sprzętu marki DeLonghi, który znam) jest ładne – powinno czuć się równie dobrze zarówno na kuchennym blacie w domu, jak w biurowym otoczeniu. Model posiada spore gabaryty, ale nic ponad to, czego byśmy oczekiwali po ekspresie tego typu. Wystarczy tylko zadbać o odpowiednio głęboki blat – ekspres ma 45 centymetrów długości (jest za to wąski, bo mierzy tylko 25,5 cm, więc instalacja powinna się odbyć bez większych roszad).
Do podstawowych elementów, z którymi będzie miał styczność każdy użytkownik należą: pojemnik na mleko z pokrętłem regulacji stopnia spienienia mleka, pojemnik na wodę wysuwany z prawego boku, zsyp kawy ziarnistej ukryty pod plastikową pokrywą na górze ekspresu oraz wysuwana podstawka pod filiżankę, gdzie umieszczono pojemnik na zużyte fusy po kawie oraz zbiornik na zlewki.
Ekspres możemy rozbudować o dodatkowe elementy — w zestawie znajduje się dysza do nalewania gorącej wody, a w zbiorniku na wodę znajduje się miejsce do zamontowania filtru (dodawany do niektórych modeli). Dzięki temu nie będziemy musieli posiłkować się specjalnym dzbankiem filtrującym wodę.
Jeśli ekspres będzie czekać poranny ultra-maraton parzenia kawy, to po około 4 – 6 kubkach napoju trzeba będzie uzupełnić zapasy mleka i wody (akurat to pierwsze zazwyczaj kończy się szybciej, niż drugie), natomiast zbiornik na fusy trzeba opróżniać co około 13 kaw.
DeLonghi Eletta Cappuccino nie ma problemu z ciągłą pracą, ale w przypadku większego zespołu lub smakoszy spragnionych kawy co godzinę, regularne czyszczenie zbiorników może być irytujące.
Pić kawę chce każdy, ale chętnych do czyszczenia ekspresu zwykle brakuje — rzecz oczywista. Na szczęście powiadomienia o potrzebie uzupełnienia zapasów lub konserwacji ekspresu wyświetlają się na wbudowanym ekranie, bezpośrednio przed oczyma aktualnego użytkownika. Stąd też dowiemy się o konieczności przeprowadzenia bardziej gruntownych czynności, jak np. odkamienianie. To jedna z czynności, jakie powinno się wykonać raz na jakiś czas i akurat spotkało nas to w czasie testowania ekspresu.
Odkamienianie przypomina twardy reset komputera. Najlepiej zacząć od odpięcia zbiornika z mlekiem i wpięcia w jego miejsce dyszy do nalewania gorącej wody.
Kolejno uruchamiamy ekspres, wchodzimy przyciskamy MENU/ESC i wybieramy komendę „Odkamienianie” w menu ekspresu zatwierdzając przyciskiem OK.
Podczas gdy na ekranie migocze napis „WYCIĄGNIJ TACKĘ NA SKROPLINY / USUŃ FILTR / WLEJ ODKAMIENIACZ”, my przystępujemy kolejno do opróżnienia tacki na zlewki oraz pojemnika na fusy i wylania zawartości z pojemnika na wodę. Do tego ostatniego następnie wlewamy środek chemiczny (uwaga, jest żrący) i rozcieńczamy go wodą (ilość wskazana przez linię B).
Należy też podłożyć duże naczynie (o poj. min. 2 litrów) pod dyszę lejącą gorącą wodę, bo stąd będzie wypływać roztwór.
Gdy już uporamy się z tymi czynnościami, możemy przejść dalej — dotykamy przycisku OK, a ekspres przystępuje do procesu odkamieniania.
Gdy urządzenie skończy ten etap, możemy przejść do kolejnego. Wyciągamy zbiornik na wodę, przepłukujemy go czystą wodą i napełniamy do poziomu MAX oznaczonego na pojemniku. Następnie umieszczamy go w ekspresie i ponownie przyciskamy guzik OK.
Teraz ekspres przepłucze swoją hydraulikę, a kiedy skończy, wyświetli powiadomienie „NAPEŁNIJ ZBIORNIK”. Po włożeniu pełnego pojemnika z wodą, ekspres nagrzeje się i znów będzie gotów do pracy.
Przy okazji porządków warto też przemyć wewnętrzną część kolby do zaparzania kawy, którą wyciągniemy spod klapy schowanej za zbiornikiem wody. Zanim to zrobimy, przeczyśćmy dołączonym pędzelkiem wlot do zsypu kawy zmielonej. Później możemy już spokojnie wziąć się za czyszczenie mechanizmu zaparzającego. Oto, jak to zrobić.
Wyłączamy ekspres, wyciągamy zbiornik na wodę i odpinamy ukrytą pod nim klapkę. Tam znajdziemy mechanizm do zaparzania, który wyciągniemy poprzez jednoczesne wciśnięcie czerwonych przycisków. Element należy przepłukać pod zwykłą wodą — nie wolno stosować żadnych płynów do mycia naczyń.
Później wystarczy osuszyć mechanizm i włożyć na miejsce. Proste, i choć na początku obawiałem się szperania w trzewiach ekspresu, urządzenie daje łatwy dostęp do swojego wnętrza, więc każdy może to zrobić.
W codziennym użytkowaniu ekspres sam dba o siebie — przemywa dysze, a nam pozostawia do umycia podstawkę pod filiżankę i pozostałe elementy zbiornika z mlekiem. Nie jest to nazbyt czasochłonny rytuał, ale ktoś to musi zrobić. Podobnie jest z fragmentami obudowy znajdującymi się w pobliżu filiżanek. Zdarza się, że coś nachlapie lub coś wyleje. Trzeba mieć zawsze ręczniki papierowe w pogotowiu.
Najwięcej uwagi trzeba poświęcić spieniaczowi, który składa się z trzech elementów — plastikowego zbiornika, gumowej rurki i nasadki, która posiada gniazdo przyłączenia do ekspresu (to także wymaga przemycia). Trzeba przekręcić pokrętło na pozycję „Insert” i wyciągnąć je. Instrukcja obsługi podaje, że wszystkie elementy zbiornika można myć w zmywarce. Jeżeli natomiast na koniec dnia zostanie nam jakieś mleko, możemy odczepić zbiornik od ekspresu i schować do lodówki — fajny patent na to, żeby nie marnować składników.
Ekspres DeLonghi Eletta Cappuccino służył w naszej redaKcji przez parę tygodni i po tym czasie trudno będzie wrócić do starego porządku parzenia kawy. I sprzętu, jakiego używamy. Choć z perspektywy Kowalskiego testowana maszyna jest bardzo drogim urządzeniem, sprawuje się nad wyraz dobrze – serwuje kawę zawsze świeżą, moim zdaniem smaczną i dobrze dobraną do redaKcyjnego podniebienia.
Oprócz oczywistej wygody użycia, gdzie zrobienie kawy sprowadza się do pojedynczych kliknięć na panelu dotykowym, DeLonghi Eletta Cappuccino wygrywa tempem pracy. Zrobienie kawy zajmuje mu kilka chwil, niezależnie od tego czy podstawimy małą filiżankę czy ogromny kubek; zapragniemy pysznej kawy z dużą pianką lub wrzątku do herbaty. Jest przy tym cichy i nigdy nie robi wyrzutów, kiedy człowiek sięga po kolejny kubek kawy.
Obok niezawodności, podoba mi się też łatwość obsługi i czyszczenia. Podstawowe elementy łatwo przemyć, a nawet te bardziej skomplikowane czynności nie sprawiły mi żadnego problemu. W mojej opinii sprzęt jest wart swojej ceny i sprawdzi się w każdym małym biurze.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Sprawdzamy i porównujemy dwa najnowsze odkurzacze pionowe - Dreame Z30 i Dreame Z20. Czym się…
Black Friday to szał zakupowy, który swoją genezę ma w Stanach Zjednoczonych. Od wielu lat…
Turecki producent ma nową promocję na nowe odkurzacze pionowe. Do wybranych modeli ze stacją możesz…
Roborock Qrevo MaxV będzie dzisiaj dostępny w rekordowo niskiej cenie. Trzeba się jednak spieszyć, bo…
W Media Markt rzucili kolejną pulę sprzętów w niezłych cenach na Black Weeks, więc wybrałem…
Dreame wystartowało z kolejną pulą promocji na Black Month i tak jak już od kilku…
Komentarze
Dziękuję za rzetelną recenzję, przekonała mnie ona do zakupu ekspresu ciśnieniowego marki DeLonghi i jestem nim zachwycona. Sprzęt jest banalny w obsłudze. Kawę można przygotować ze świeżo mielonych ziaren, ze spienionym mlekiem. My najbardziej lubimy Latte.
Proszę zaproście mnie na testy !