Regularnie zewsząd atakują nas oferty kolejnych marketów i sklepów elektronicznych, mówiące o możliwości zakupu wybranego urządzenia za pomocą „rat 0%”. Czy jednak to klient wychodzi z tego wszystkiego z zyskiem i zadowoleniem?
Obecność na naszym rynku „rat 0%” możemy zaobserwować od co najmniej kilku lat – kiedyś niewyobrażalnym było zaoferowanie produktu w tej samej cenie zarówno klientowi płacącemu gotówką, jak i korzystającemu z poręczenia finansowego ze strony banku. Dziś, zarówno sklepy internetowe, jak i tradycyjne prześcigają się w ofertach umożliwiających korzystne rozłożenie płatności na znacznie mniejsze kwoty i trudno się temu dziwić – systemy ratalne są bardzo często wykorzystywane przez konsumentów i w przypadku droższych sprzętów stanowią one nawet ¾ wszystkich transakcji gotówkowych dokonywanych w sklepach. Z tego też powodu rywalizacja jest coraz bardziej zacięta, a klient ma poczucie, że sklepy mocno o niego zabiegają. Czy jednak w całej tej kołomyi największym wygranym jest nabywca towaru?
Spis treści
Jak zarobić? Podnieść cenę!
Choć to coraz rzadziej stosowana taktyka, jeszcze całkiem niedawno wielu klientów i nabywców sprzętu elektronicznego oraz gospodarstwa domowego biło na alarm: sklepy radykalnie podniosły ceny produktów, które następnie obejmowano szeroko zakrojoną promocją rat 0%. Podwyżki w przypadku droższych pozycji potrafiły wynosić nawet kilkaset złotych, co de facto rekompensowało straty związane z brakiem odsetek czy też prowizji od udzielenia kredytu bankowego. Teraz takie praktyki są już znacznie rzadsze, ale sklepy stosują także znacznie bardziej wyrafinowane sposoby, stosując długofalową podwyżkę cen o małe kwoty. Przed dokonaniem zakupu, warto sprawdzić wcześniejszą cenę produktu – być może okaże się, że korzystniejszy byłby dla nas produkt w tradycyjnym systemie ratalnym po zakończeniu promocji?
Weź pan gwarancję – albo jeszcze jeden sprzęt!
Czasami sklepy w zamian za zaoferowanie nam rat 0% próbują wcisnąć nam szereg dodatkowych ofert, na których mamy pozornie zaoszczędzić. Jedną z popularniejszych praktyk jest wymuszenie na kliencie zamówienia dodatkowej, przedłużonej gwarancji – owszem, wobec niskiej żywotności współczesnych sprzętów w dłuższej perspektywie czasowej taka decyzja może okazać się dla nas bardzo dobra, niemniej nie powinno odbywać się to kosztem wolności praw i wyboru konsumenta. Regularnie sklepy prezentują także ofertę łączoną, wciskając nam tańszy produkt tego samego producenta w zestawie – taki zakup często stanowi wymóg do skorzystania z oferty rat bez oprocentowania.
Bank też musi wyjść na swoje!
Nie zapominajmy, że głównym zainteresowanym w zysku z transakcji ratalnej jest bank, który finansuje zakup danego produktu. Możliwe więc, że pod przykrywką rat 0% kryje się konieczność zakupu obowiązkowego ubezpieczenia od spłaty kredytu, który może wynieść nawet kilka procent finalnej ceny produktu. Warto także sprawdzić, czy wraz z umową nie podpisujemy aneksu wymuszającego na nas konieczność wejścia w posiadania karty kredytowej, której koszty obsługi rzecz jasna są w gestii klienta podpisującego umowę ratalną. Nierzadko zupełnie przypadkiem możemy nabawić się absolutnie niepotrzebnych, dodatkowych kosztów!
Każda rata to kredytowe obciążenie
Warto jednak pamiętać o tym, że każda podpisana przez nas umowa ratalna to długofalowe zobowiązanie, mogące wahać się zazwyczaj od 10 miesięcy aż do nawet kilku lat. Pamiętajmy o tym, że spłata rozłożona na tak długi czas może zaowocować nieoczekiwanymi problemami w przyszłości z powodu różnorakich, losowych sytuacji. Z drugiej strony jednak, wielu rodaków korzysta z zakupów w systemach ratalnych w celu zbudowania wiarygodnej historii kredytowej, dzięki której może zostać podniesiony limit kolejnej pożyczki czy też wydłużony zostanie okres kredytowania.
Przekrętów coraz mniej
Trzeba jednak przyznać, że sklepy coraz rzadziej uciekają się do stosowania nieuczciwych praktyk przy stosowaniu promocji na raty bez dodatkowych kosztów. Wpływ na tę sytuację mają nie tylko wzmożone kontrole organów państwowych, ale i zwykła konsumencka czujność, celnie punktująca nieuczciwe zagrywki sklepów i przekazująca informacje na temat tego typu zachowań za pomocą różnorodnych kanałów przesyłu informacji. Możemy więc z całą stanowczością powiedzieć, że na ratach 0% coraz częściej możemy faktycznie zaoszczędzić!
A co w razie problemów?
Nie zmienia to jednak faktu, iż często możemy natknąć się na nieuczciwe zapisy w umowie już po jej podpisaniu. W takich przypadkach najczęstszym sposobem uniknięcia konsekwencji jest ustawowo zapewniana możliwość zrezygnowania z umowy w ciągu 14 dni od daty jej zawarcia bez żadnych skutków finansowych dla klienta. W razie poważniejszych problemów ze sprzedawcami warto skontaktować się z najbliższym lokalnym oddziałem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – specjaliści pracujący w ramach tej instytucji z pewnością pomogą nam w rozwiązaniu kłopotliwego problemu i znalezieniu najmniej inwazyjnego dla naszego portfela i samopoczucia wyjścia z sytuacji.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.