O tym, że smartfony gromadzą i wysyłają niektóre nasze dane do zewnętrznych firm było głośno już jakiś czas temu. Okazuje się jednak, że jesteśmy szpiegowani także przez inne urządzenia. Powoli do tej grupy dołączają… nowoczesne liczniki prądu!
To brzmi jak pomysł z taniego filmu szpiegowskiego, ale nowoczesne liczniki energii elektrycznej, które są montowane w nowych mieszkaniach i na które zostaną wkrótce wymienione tradycyjne liczniki, nie chronią odpowiednio informacji o szczegółach zużycia energii. Dystrybutorzy bronią się, że jakiekolwiek działania szpiegowskie nie mają racji bytu, bo jest to technicznie niemożliwe. Ale jak jest naprawdę?
Furtka dla złodzieja
Najnowsze dyrektywy Unii Europejskich zakładają, że w ciągu kilku najbliższych lat tradycyjne liczniki prądu zostaną zastąpione przez tzw. inteligentne urządzenia. Będą one bardzo zaawansowane pod względem obsługi, gdyż część funkcji będzie wykonywana automatycznie. Licznik np. będzie w stanie zminimalizować ilość pobieranego prądu w trakcie naszej nieobecności, tak by żadne z urządzeń nie włączyło się samo i nie wywołało awarii sieci. Najważniejszą nowością w inteligentnych licznikach prądu jest jednak automatyczne przekazywanie informacji o zużyciu energii przez klienta do dystrybutora. I to wbrew pozorom nie w postaci suchych liczb, a rozbudowanych tabelek i wykresów, z których można samemu wyciągnąć wnioski.
Nowe liczniki są obecne już w kilkudziesięciu tysiącach polskich mieszkań, a za maksymalnie 4 lata mają być we wszystkich. Poszczególni dystrybutorzy narzucają konieczność wymiany tradycyjnych liczników na inteligentne, argumentując to w klarowny sposób. Nowoczesne liczniki oznaczają lepsze zarządzanie energią i mniejszą awaryjność, co ma znaczenie dla naszego spokoju ducha. Coraz więcej nowoczesnych mieszkań nie jest wyposażanych w gaz, więc prąd elektryczny spełnia u nich dosłownie wszystkie role. Gdy wystąpi awaria, ani nie obejrzymy serialu, ani nie podgrzejemy dziecku zupy. Prawdziwa rodzinna katastrofa.
Instalacja inteligentnych liczników prądu rodzi obawy, że korzystając z danych wysłanych przez konkretne urządzenie, niepowołane osoby mogą ustalić kiedy nie ma kogoś w mieszkaniu, poznać nawyki domowników, itp. To otwarta furtka dla złodziei, którzy analizując zużycie prądu mogą planować włamanie. Problem ten jest znany już od kilku lat, a jego rozwiązanie obiecuje ministerstwo gospodarki. Ustawa przygotowywana przez dystrybutorów, Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (GIODO) i Urząd Regulacji Energetyki ma sprawić, że informacje z liczników będą chronione tak samo, jak dane osobowe. Dane do nich – bez zgody zainteresowanego – będą ograniczone do minimum. Tak naprawdę będzie miał w nie wgląd tylko klient, operator sieci, sprzedawca energii i niektóre instytucje państwowe. Ponadto, odczyt z licznika ma następować nie częściej niż co 15 minut. Gdy takie przepisy wejdą w życie, obywatele będą mogli czuć się bezpieczniej.
Na razie jednak problem danych osobowych pozyskiwanych przez dystrybutorów energii elektrycznej jest realny. Informacje o naszej aktywności ktoś przecież odbiera, a następnie może je dalej puszczać w obieg. Takie sytuacja nie zdarzają się często, bo operatorzy podkreślają, że stosowana przez nich technologia komunikacji licznika przez sieć niskiego napięcia PLC (Power Line Communication) ma liczne ograniczenia, przez co informacje o zużyciu prądu nie są dostępne online. Dlatego też nie możemy na bieżąco podejrzeć sobie ile energii zużyliśmy i jaki zapłacimy rachunek. Takie udogodnienia w istocie nie są nikomu podobne, bo nawet gdy zobaczymy, że w danym momencie miesiąca zużyliśmy więcej prądu niż zakładaliśmy, to nic na to nie poradzimy. Przecież nie pogasimy świateł i nie wstrzymamy działania pralki, zmywarki czy lodówki. Informacje o zużyciu prądu dostępne w czasie rzeczywistym mogłyby działać na drażniąco, a nawet depresyjnie.
Realne oszczędności
Jak w praktyce wygląda komunikacja pojedynczego licznika prądu z dystrybutorem energii elektrycznej? Informacje z liczników trafiają do koncentratorów przy stacjach transformatorowych, a koncentrator co 8 godzin przesyła je do centrali informatycznej operatora. Tak to wygląda we wszystkich największych spółkach – Tauronie, Enei, Enerdze czy PGE. W wyjątkowych sytuacjach – np. na potrzeby rozpatrzenia reklamacji – Operatorzy Systemów Dystrybucyjnych mogą monitorować zużycie danego licznika częściej, ale bynajmniej nie jest to możliwe w trybie 24 h/dobę. Liczba dokonywanych odczytów jest ograniczona technicznie, a pojedynczy odczyt może trwać od kilku sekund do nawet 5 minut.
Co więcej, nawet najnowocześniejsze liczniki prądu nie działają selektywnie. Mierzą one łączną ilość zużywanej energii. Na podstawie tych danych nie da się stwierdzić, że w danym momencie jest włączony telewizor i światło w sypialni, a w pokoju dziecka nocna lampka. Nie można też – przynajmniej według oficjalnych kanałów informacji – wyciągnąć wniosków dotyczących zachowań klientów. To ma nas uspokoić, że jakiekolwiek dane osobowe, które mógłby ze sobą nieść odczyt zużycia energii elektrycznej, są właściwie chronione.
Czy masowe wprowadzenie inteligentnych liczników zmieni stan rzeczy? Bardzo prawdopodobne, że wielu użytkownikom ułatwi życie, zmniejszając tym samym rachunki za prąd. Przeprowadzone przez RWE analizy pokazują, że przesunięcie prania czy włączanie zmywarki poza godzinami największego poboru energii ogranicza pobór mocy w szczycie zapotrzebowania o 2 proc., co w skali samej Warszawy oznacza redukcję rocznej emisji dwutlenku węgla aż o 2600 ton. Wyniki prezentowane przez Energę są jeszcze bardziej budujące. Okazuje się, że wprowadzenie różnych cen energii elektrycznej w różnych porach doby ogranicza zużycie nawet o 14 proc. Wszystko dzięki inteligentnym licznikom. Może więc nie taki diabeł straszny?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Prócz rozsądnego korzystania z urządzeń elektrycznych jest inny sposób na obniżenie rachunków. Można sprobować zmienić sprzedawcę energii elektrycznej. Ja np ostatnio wybrałem firmę Axpo. Obniżyłem rachunek, a także mam poczucie, że robię coś dobrego, bo 100% energii, którą sprzedają pochodzi ze źródeł odnawialnych, zatem nie dość, że mam więcej grosza w portfelu co miesiąc to jeszcze pomagam środowisku. Polecam poprzeglądać takie oferty bo na prawde możecie obniżyć opłaty. To nic nie kosztuje i niedługo trwa!!!
Nowoczesne liczniki pobierają prąd do działania – zapłaci konsument za to. Nowoczesny licznik Liczy zużycie nawet poniżej 1W, niektóre stare nie poruszały się nawet do 15W poboru. Nowoczesny licznik to elektronika a ta jest zawodna jak wiemy. Stary licznik pracował 20 lat bez problemów.
Po aferze wyborczej w państwowych lub kontrolowanych przez państwo a także w firmach które nie są wysoko skomputeryzowane a pracujący tam ludzie słabo zaznajomieni ze światem cyfrowym żadne dane nie są bezpieczne. Jeśli ktoś zechce je wykraść to to zrobi. Najlepszą metoda na oszczędzanie prądu jest rozsądne korzystanie z urządzeń i żaden licznika tego za nas nie zrobi.