Od kilku tygodni kompletujemy wyposażenie kuchni. Tym razem nie skupiamy się jednak na urządzeniach (im poświęcamy uwagę znacznie częściej), ale na produktach, które nie wymagają podłączenia do gazu czy prądu, a i tak okazują się przydatne. Do tej pory w naszym zestawieniu znalazły się m.in. chochla i tłuczek oraz noże i garnki. Czas na kontynuację cyklu – dzisiaj poświęcimy uwagę np. otwieraczom.
Spis treści
Otwieracz do puszek
W puszkach można dzisiaj kupić wiele produktów: konserwy (mięsne i rybne), owoce, warzywa, mak – zapewne każdy znajdzie w kuchni lub spiżarni jakąś puszkę. Większość ma zawleczki ułatwiające otwarcie, ale po pierwsze, „większość” nie oznacza wszystkie, a po drugie, część zawleczek urywa się nim puszka zostanie otwarta. Ot, złośliwość rzeczy martwych. Jak sobie radzić z puszką bez zawleczki? Niektórzy stosują pewnie noże i świetnie nimi operują. To jednak dość niebezpieczne, a do tego szkodliwe dla narzędzia. Najlepszym rozwiązaniem jest otwieracz do puszek.
Na rynku dostępne są zarówno proste modele, których działanie nie wymaga zasilania energią elektryczną, jak i produkty zautomatyzowane, czerpiące energię np. z baterii. Trudno wskazać na jednoznacznie lepsze rozwiązanie, ponieważ wiele zależy od konkretnego modelu oraz preferencji i przyzwyczajeń użytkownika: jeżeli komuś zdarza się otwierać puszkę raz w roku i radzi sobie z prostymi otwieraczami, to taki sprzęt w zupełności mu wystarczy. W takim przypadku nie ma sensu inwestować w elektryczny model, który zazwyczaj jest droższy. Jeżeli jednak komuś zdarza się częściej otwierać puszki, a do dzisiaj nie opanował obsługi otwieracza, to powinien poszukać modelu elektrycznego, który szybko wykona swoje zadanie.
Warto dorzucić jeszcze pewną ciekawostkę:
Korkociąg
Mogłoby się wydawać, że to zbędny produkt, gdy ktoś nie pije wina. Warto jednak pamiętać, że w domu mogą się pojawić goście, którzy np. podczas obiadu chętnie wypiją lampkę lub dwie. Proste korkociągi to wydatek rzędu kilku złotych i taki gadżet świetnie sprawdzi się jako „sprzęt na wszelki wypadek”. Na rynku są też dostępne modele elektryczne oraz droższe narzędzia sprzedawane osobno lub w zestawach – to produkty dla osób często odkorkowujących butelki i pasjonatów trunku poświęcających dużo uwagi nie tylko samemu winu, ale też całej związanej z nim kulturze: kieliszkom, temperaturze podawania, korkociągom i innym dodatkom.
Zestawy, o których wspomniano przed momentem to dobry pomysł na prezent, gdy wiecie, że obdarowywana osoba zaczyna swoją przygodę z winem i zamierza się zagłębić w ten temat. Należy jednak pamiętać, iż taki koncept staje się nieaktualny, gdy mowa o wytrawnym znawcy z bogatym akcesorium.
Pamiętajcie, że z korkiem można sobie poradzić na różne sposoby – jedne są łatwiejsze, inne lepiej omijać szerokim łukiem, ale warto przy tym mieć na uwadze, iż brak korkociągu nie oznacza katastrofy. W Sieci znajdziecie sporo sposobów na radzenie sobie z zakorkowaną butelkę. Oto jeden z przykładów:
Otwieracz do butelek
Korkociągi przybierają różne kształty, ale pod tym względem znacznie większe zróżnicowanie przejawiają otwieracze do butelek. Tych jest bez liku i zapewne znajdziemy wielu kolekcjonerów wspomnianych gadżetów – także wśród naszych Czytelników. Jedni trzymają otwieracze w szufladach, drudzy przyczepiają je do lodówek (wszak istnieją modele z magnesami), jeszcze inni przyczepiają je do kluczy i mają przy sobie prawie cały czas. Nie można przy tym zapominać o produktach wielofunkcyjnych zawierających otwieracz do butelek i np. korkociąg. Osobną gamę produktów stanowią także scyzoryki.
Otwieracze to również ciekawy na pomysł na prezent, ale raczej w formie dodatku do właściwego podarku lub przy mniejszej okazji (albo nawet bez okazji). Gadżety tego typu są zazwyczaj tanie, co czyni je dostępnymi, a przy tym odznaczają się praktycznym zastosowaniem (zazwyczaj) i nierzadko gwarantują sporą dawkę humoru lub nawet zabawy. Wystarczy wspomnieć o zaprezentowanym wyżej otwieraczu z licznikiem „poskromionych” kapsli.
Gdyby ktoś nie posiadał otwieracza i zastanawiał się, jak otworzyć butelkę, to jest na to kilka sprawdzonych sposobów (zastrzegamy jednak, by nie testować wszystkich na własną rękę):
Dziadek do orzechów
Dziadek do orzechów może wyglądać tak:
Ale większość osób pewnie wyobraża go sobie tak:
Kupienie łuskanych orzechów nie stanowi dzisiaj problemu. Nadal jednak liczne jest grono ludzi, którzy pozyskują orzechy z własnych ogrodów (a czasem też lasów i parków) lub po prostu kupują orzechy do łuskania. Za tym drugim rozwiązaniem przemawiają różne argumenty, ale wystarczy wymienić jeden: łuskanie orzechów może odprężać. Po ciężkim i stresującym dniu w pracy/szkole czy na uczelni dobrze jakoś odreagować i dziadek w misce orzechów wydaje się sensownym rozwiązaniem. To łączenie przyjemnego z pożytecznym – po skończonej pracy orzechy można wykorzystać np. do ciasta. Lub po prostu zjeść.
Dziadek do orzechów może spełniać wyłącznie swoją praktyczną rolę, ale nie brakuje na rynku modeli, które nie tylko rozłupują, ale też ciekawie wyglądają. Z ich jakością pracy i wydajnością bywa różnie, lecz nieźle prezentują się na kuchennej półce. A to dla wielu klientów znacznie ważniejszy aspekt niż funkcjonalność. Co kto lubi.
Jeżeli zastanawiacie się, w jaki sposób rozłupać orzechy bez dziadka do orzechów, to Internet może szybko odpowiedzieć na to pytanie. My podpowiemy, jak tego nie robić 😉
Wykałaczki
Wykałaczki spełniają różne role. To nie tylko przyrząd pomocny w utrzymaniu higieny zębów, ale też produkt wykorzystywany w kulinariach. Jak? Wystarczy wspomnieć o koreczkach, które świetnie sprawdzają się jako część „menu imprezowego”. Przepisów na koreczki podawać nie będziemy, bo to temat rzeka – sztywnych ram nie ma i można się wykazać pomysłowością. Byle nie przesadzić – przecież mowa o jedzeniu, a to ma smakować. Wykałaczki są też stosowane do usztywniania niektórych potraw mięsnych. Ich użycie w tej formie nie stanowi problemu, ale trzeba pamiętać o tym fakcie, by potem nie było niespodzianek przy konsumpcji…
Warto jeszcze poświęcić uwagę wykałaczkom jako narzędziu higienicznemu (brzmi dziwnie, ale oddaje sens): pamiętajcie, by nie używać wykałaczek w towarzystwie, przy stole. Jeśli ktoś musi skorzystać z wykałaczki to powinien to zrobić w samotności – najlepiej w łazience czy toalecie. Grzebanie w zębach przy innych zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem.
Zaparzacze do herbaty i kawy
Mogłoby się wydawać, że w czasach, gdy prym wiodą herbaty w torebkach i kawa rozpuszczalna, zaparzacze nie odgrywają większej roli. Na szczęście, ten sprzęt jest nadal stosowany. Dlaczego na szczęście? Ponieważ w pewnym stopniu podtrzymuje on niektóre rytuały i pozwala cieszyć się smakiem i aromatem kaw oraz herbat, które nie pochodzą ze sprzedawanych na masową skalę pudełek. Na rynku przybywa sklepów zajmujących się wyłącznie sprzedażą herbat i kaw, a to z jednej strony wpływa na zainteresowanie klientów produktami tego typu, a z drugiej, wpływa na wzrost sprzedaży sprzętu.
Przeglądając oferty sklepów w oczy rzuca się bogata oferta zaparzaczy. Przybierają one różną formę: imbryki, dzbanki (są stosowane także do zaparzania herbat w torebkach), dzbanki z tłokami, specjalne koszyczki czy sitka. Wybór jest naprawdę szeroki i każdy znajdzie dla siebie odpowiedni sprzęt. Potem pozostaje już tylko znaleźć dobry sklep z kawą czy herbata i rozpocząć eksperymenty smakowe. Zdecydowanie warto.
Shaker
Shaker to dość egzotyczny sprzęt kuchenny. Wielu osobom kojarzy się raczej z barem, ale nie oznacza to, iż nie można go używać w domowym zaciszu. Nie tylko można, ale wręcz warto – to powinno zrobić wrażenie na gościach i pozostać na długo w ich pamięci. O ile oczywiście ktoś nauczy się kilku sztuczek z wykorzystaniem shakera. Warto mieć w rękawie asa tego typu, umiejętność, która jest nie tylko widowiskowa, ale też pożyteczna. Zresztą, nawet jeśli ktoś nie zamierza żonglować naczyniem, to również powinien rozpatrzyć opcję zakupu: przygotowywanie drinków z pomocą shakera jest znacznie łatwiejsze…
- Zobacz designerskie akcesoria domowe także na MyBaze.
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.