- « Poprzedni
- 1/5
- Następny »
Fenomen kuchni znany jest nie od dziś i nie tylko w naszej kulturze. Miejsce to większości z nas kojarzy się z domem rodzinnym i stanowi synonim ciepła, stabilizacji i zadowolenia. W kuchni spotykamy się rano z członkami rodziny, czy współlokatorami, gdy w pośpiechu (no chyba, że ktoś wstaje dużo wcześniej), przed wyjściem do pracy, czy szkoły, wchłaniamy kanapkę i bierzemy ostatni łyk ciepłej kawy lub herbaty. Ewentualnie kakao.
Popołudnie także należy do części kuchenno – jadalnianej. Po trudach dnia codziennego dobrze jest się komuś wyżalić i popsioczyć na szefa – wyzyskiwacza, wykładowcę – ignoranta, czy nauczyciela – tyrana. Ale można też szukać posłuchu, by pochwalić się awansem, podwyżką lub zaliczonym egzaminem. Bez różnicy czym i z kim będziemy się dzielić, świetnym miejscem na konwersacje tego typu jest kuchnia.
Historycznie rzecz ujmując, można dojść do wniosku, iż kuchnia stanowiła centrum domu, wokół którego kręciło się całe życie rodzinne. Piec, stojący w centrum chaty służył nie tylko do gotowania – spano wokół niego, pracowano, rozmawiano i odpoczywano. Dziś chłopskie izby z centralnie umiejscowionym piecem stanowią raczej domenę skansenów niż codziennego życia, ale sama idea nadania kuchni szczególnego wymiaru i charakteru pozostaje żywa.
Faktem jest, że wraz z rozwojem przemysłu i postępująca urbanizacją, a co za tym idzie zrywaniem z kulturą przodków zamieszkałych na wsi, zaczęto deprecjonować rolę kuchni. Apogeum tego procesu przypadło na drugą połowę XX wieku, kiedy to kuchnie zaczęto niejako upychać w maleńkich klitkach wydzielonych w mieszkaniach. Często była to przestrzeń o powierzchni kilku metrów kwadratowych, bez dostępu do światła słonecznego i świeżego powietrza. Miejsce to przestało spełniać rolę socjalizacyjną i zyskało czysto praktyczne funkcje – pani domu miała w niej przygotować posiłek i posprzątać po nim. Wszyscy dbali o to, by kuchnia była szczelnie odgrodzona od reszty mieszkania i stanowiła obszar niedostępny dla gości. Bo czym tu się chwalić – małe, ciasne i średnio atrakcyjne pomieszczenie, w którym czas spędzamy jedynie na szykowaniu kanapki i herbaty. Do oglądania i przyjmowania jest salon – na to pomieszczenie zaczęto kłaść nacisk w sferze aranżacji. Niestety kosztem kuchni.
Myślenie tego typu na szczęście odchodzi w niepamięć, a kuchnia zaczęła wracać do łask. Właściwie w chwili obecnej można wręcz powiedzieć, iż przebojem wdziera się na przysłowiowe „salony”. Biura projektowe prześcigają się w pomysłach na aranżacje kuchni, w kolorowych magazynach, dotyczących budownictwa i wystroju, czy na wszelkiego typu portalach i forach branżowych aż roi się od porad i tekstów poświęconych tej kwestii. Kuchnia przestaje być kopciuszkiem i znów staje się centrum domu.
- « Poprzedni
- 1/5
- Następny »
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.