Spis treści
- Parujemy! Ryba, ryż, warzywa
- Czyszczenie urządzenia
- Podsumowanie i ocena
Niedzielne parowanie
Kolejny dzień naszego testu i kolejne produkty wędrują do mis. Do specjalnego pojemnika wsypuję ryż, który zalewam wodą (tabele w instrukcji dość wnikliwie opisują parowanie ryżu – czas całego procesu uzależniany jest od jego gatunku oraz ilości i waha się od kilkunastu minut do nawet godziny). Pojemnik trafia do misy położonej na samym spodzie. Nad nim ustawiam pojemnik z rybą. I tu pojawia się ten sam problem, co w przypadku mięsa – jak ja przyprawić. Z racji tego, iż nie wymyśliłem nic nowego stawiam na sól, zioła, sok z cytryny oraz czosnek i cebulę. Na górę wędrują warzywa (dzień wcześniej kupiłem sporo marchwi i duży brokuł, więc dodatki do obiadu są takie same jak dzień wcześniej). Nastawiam programator na 30 minut i czekam.
Wszystko przebiega podobnie jak w sobotę. Różnicę zauważyć można jednak w drugiej komorze – ryba wydziela więcej soków niż mięso, a te spływają od razu do dziurek i w znacznych ilościach trafiają do pojemnika z ryżem (poważnie zaczynam się zastanawiać nad jego smakiem). Po 30 minutach muszę powtórzyć swoje działania z dnia poprzedniego (rozbrajanie konstrukcji, wylewanie skroplin, dolewanie czystej wody, ponowne ustawianie misek). Warzywa są gotowe, więc pozostają mi dwie miski. Rybę, która miała był gotowa po kilkunastu minutach ciężko nazwać przyrządzoną. Co do ryżu, to wygląda na surowy.
Podobnie jak dzień wcześniej nastawiam maszynę na kolejne 20 minut. Po upływie tego czasu jedzenie wydaje się być gotowe. Wrażenia smakowe mam mieszane – ryba nie była najgorsza, ale czegoś jej jednak brakowało. Co ciekawe, w sieci można się spotkać z opinią wielu internautów, którzy twierdzą, iż rybę, czy mięso najlepiej parować w folii. Znika wówczas problem ściekania soków (a przynajmniej jest ograniczony) i ponoć poprawia się smak przyrządzanego jedzenia. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że nie do końca się z tym zgodzę – moim zdaniem ryba parowana bez folii smakowała lepiej (i nie chodzi tu o kwestię gatunku). Najlepiej wypróbować obie opcje i przekonać się osobiście, która wersja jest smaczniejsza. Ryż w przeciwieństwie do ziemniaków nie był już taki smaczny. Instrukcja podaje, by doprawić go solą, czy pieprzem po zakończeniu parowania, ale moim zdaniem niewiele to zmienia. Przyznam się, że wrzuciłem go na patelnię z masłem i przyprawami, by nabrał kolorytu 😉 Reasumując – za lepszy obiad uważam ten sobotni (choć moja Druga Połówka pochwaliła rybę i stwierdziła, że ma całkiem przyjemny zapach).
Po dwóch dniach parowania mogę powiedzieć, że częściowo przekonałem się do tego sposobu przyrządzania posiłków. Po pierwsze jest to pewne urozmaicenie, po drugie eliminuje się tłuszcz, po trzecie potrawy są soczyste, po czwarte znajduje się w nich sporo witamin. Pewnie znalazłoby się jeszcze parę plusów. Z instrukcji wynika, iż w urządzeniu parować można liczne rodzaje warzyw, trochę owoców, ryby i owoce morza, mięsa, a nawet jajka (zarówno w skorupkach, jak i w postaci jajecznicy). Są jednak i minusy – w parowarze, który testowałem przyprawianie potraw nie należy do łatwych czynności, w trakcie całego procesu trzeba mieć oko na maszynę i pilnować, by nic z niej nie wyciekało lub by nie skończyła się woda. A przy tym wszystkim istnieje duże prawdopodobieństwo poparzenia się w trakcie wykonywania licznych czynności, związanych z parowaniem.
Spis treści
- Parujemy! Ryba, ryż, warzywa
- Czyszczenie urządzenia
- Podsumowanie i ocena
Ceny Clatronic DG 3270
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Czy wielkość parowaru w philipiaku jest tylko jedna?
Jeśli parowar to dla mnie tylko klasyczny, stalowy więc przy okazji mam pytanie czy ten Philipiaka spełniałby moje kryteria?
Marto, parowar Philipiak jest właśnie takim rodzajem parowaru.
Pozdrawiam, Marta Kowalewska
Online Ekspert marki PHILIPIAK
Też myślalam że takie potrawy nie będą mi smakować a zdanie zmieniłam, póki co szukam fajnego parowaru, zastanawiam się własnie nad tym philipiakiem.
Ja z kolei mam philipiaka. Generalnie potrawy gotowane na parze są pyszne, bo wbrew opiniom niektórych ludzi, odpowiednio przygotowane mogą mieć naprawdę wspaniały smak. Poza tym są bardzo, bardzo zdrowe. Tym bardziej polecam je osobom, które chciałyby zmienić swoje nawyki żywieniowe albo po prostu schudnąć.