Na zachodzie zachwycały się nią masy, w Polsce przez długie miesiące była niedostępna. Teraz wypasiony wariant Ninja CREAMi Deluxe NC501EU bez problemu kupisz także nad Wisłą. Pytanie, czy nadal warto?
Spis treści
Nie ma chyba w Internecie popularniejszego urządzenia do robienia lodów niż Ninja CREAMi. Ten niepozorny sprzęt gościł u tylu influencerów, że trudno nie oprzeć się wrażeniu, że na zachodzie stoi w każdej kuchni.
Od pewnego czasu bez problemu można CREAMi kupić również w Polsce – i to tylko nie za pośrednictwem polskiego Amazona (który do niedawna był najpewniejszym kanałem sprzedaży sprzętu Ninja na naszym rynku), ale również popularnych elektromarketów, jak Media Expert czy EURO (choć tutaj dostępność jest jeszcze skokowa, zależnie od dostaw).
Co ważne, w Polsce dostępna jest wersja z dopiskiem Deluxe, która – poza kilkoma drobnymi ulepszeniami – korzysta z większych pojemników, pozwalających na przygotowanie większych porcji lodów za jednym razem.
Recenzji i testów Ninja CREAMi w sieci nie brakuje, dlatego, zamiast dokładać kolejną publikację tego typu, postaram się rozwiać kilka popularnych mitów na temat tego urządzenia, oraz odpowiedzieć na pytanie, czym różni się model NC501EU od NC300EU, który lepiej kupić, i czy w ogóle warto w 2025 roku kupować Ninja CREAMi.
Zacznijmy od rzeczy moim zdaniem najważniejszej, czyli od tego, czym tak naprawdę jest Ninja CREAMi.
Ninja CREAMi to maszyna do robienia lodów
Tak jest reklamowana, pod takimi hasłami znajdziesz ją w sieci, i tak mówią o niej influencerzy. I do pewnego stopnia jest to prawda, ale rozważając zakup Ninja CREAMi warto zdawać sobie sprawę z faktycznych możliwości (i ograniczeń) tego sprzętu.
Ninja CREAMi jest w stanie zamienić niemal każdą wcześniej przygotowaną i zamrożoną masę lodową w kremowe, świetnie wyglądające lody, których na pierwszy rzut oka nie odróżnisz od tych z cukierni czy pudełka. Ale na tym możliwości sprzętu się kończą.
CREAMi robi fakturę, pozwala na miksowanie posypek, pozwala na robienie piętrowych smaków, ale to wszystko zabiegi z końcowego etapu robienia lodów. To, co kluczowe, czyli przygotowanie masy lodowej, robisz już bez pomocy urządzenia.
Jeśli więc chcesz zrobić np. dobre lody o smaku słonego karmelu, musisz ręcznie ubić śmietanę, zmieszać ją ostrożnie z mascarpone i masą kajmakową, oraz odpowiednio przyprawić.
I taką gotową masę następnie mrozisz przez 24 godziny (można ten czas skrócić w wielu wypadkach, ale wszystko zależy od tego, co mrozisz i jak skuteczną masz lodówkę), po czym wrzucasz w maszynę, która ten zmarznięty „beton” rozciera i miesza – aż uzyskasz odpowiednią dla lodów kremową fakturę.
W wypadku prostych przepisów (typu wlej mleko i dodaj pastę waniliową) czas przygotowania jest rzecz jasna niemal żaden, niemniej z tego co widzę, sporo osób traktuje Ninja CREAMi jak kombajn, który robi lody od A do Z, a tak zwyczajnie nie jest. I warto mieć na to uwadze, aby się potem nie zniechęcić do tego skądinąd świetnego sprzętu.
CREAMi ma ostrza. Czy może robić za blender?
Ninja CREAMi z wyglądu przypomina blender, stąd pewnie powszechne przekonanie, że można z jego pomocą blendować żywność. Niestety, nie można. Zdecydowanie przestrzega przed takimi pomysłami także producent.
Owszem, Ninja CREAMi ma ostrze (i to całkiem konkretne ostrze), ale jest ono zaprojektowano z myślą o rozcieraniu zmrożonej masy lodowej przez ruch obrotowy oraz ruch wertykalny (góra-dół).
Ta specyfika sprawia, że cały mechanizm na zupełnie inaczej zaprojektowane progi wytrzymałości na obciążenia, przez co z jednej strony może bez zająknięcia rozetrzeć zmrożoną na lód masę jogurtową, ale z drugiej polec w starciu z surową marchewką wrzuconą do pustego pojemnika.
Można natomiast spokojnie blendować „zmarzlinę”, czyli np. kawałki owoców zamrożonych w wodzie lub soku, aby z całości zrobić sorbet, albo masę lodową z całymi truskawkami, chcąc uzyskać kremowe lody truskawkowe.
Ninja CREAMi robi lody za pierwszym razem
Być może tak się zdarza, ale ja sam nigdy nie miałem tyle szczęścia, i sądząc po wielu, wielu opiniach w sieci, dominują takie właśnie doświadczenia.
Za pierwszym przejściem CREAMi zazwyczaj osiąga dopiero etap roztarcia masy lodowej na wióry – do uzyskania dobrej faktury potrzebne jest wtedy jeszcze jedno lub dwa przejścia z użyciem dedykowanej funkcji Re-Spin.
Zdecydowanie nie warto się z Ninja CREAMi spieszyć – moim zdaniem lepiej jest zrobić jeden przejazd za dużo, niż jeden za mało, przy czym każdy użytkownik tej maszyny szybko złapie idealny punkt roztarcia dla swoich ulubionych przepisów.
CREAMi wymaga kreatywności
I tak, i nie. Z jednej strony, jeśli nie masz szczególnie wymagających upodobań i ucieszy Cię zwykła masa lodowa typu śmietanka czy wanilia, to z CREAMi możesz korzystać na autopilocie: wystarczy dodać mleko (lub mleko skondensowane) oraz pastę smakową, zamrozić i rozetrzeć. Żadna filozofia.
Z drugiej strony, po Ninja CREAMi zwykle sięgają ludzie, którzy nie chcą (lub nie mogą) jeść standardowych lodów na mleku, i szukają sensownej alternatywy. Tych nie brakuje, bo przepisów na lody z CREAMi jest tyle, co gwiazd na niebie.
Przebierać możesz w przepisach na lody proteinowe, bezlaktozowe, beznabiałowe, vegańskie, „zdrowe”, warzywne… Nie ma chyba smaku i składnika, który nie doczekałby się jakiejś lodowej wersji pod CREAMi.
Jest tylko jedno „ale” – duża część tych przepisów bazuje na indywidualnych przyzwyczajeniach autorów, więc ich odtworzenie (mając do dyspozycji produkty popularne w Polsce) i dopasowanie pod własne wymagania wymaga czasami sporo eksperymentowania.
Nie każda kombinacja wyjdzie bowiem tak samo smaczna i ładna, bo i nie każdy twarożek, mleko, aromat czy zagęstnik są identyczne – CREAMi dobrze radzi sobie z robieniem faktury i potrafi rozetrzeć nawet „trudne” masy lodowe wykorzystujące zagęstniki pokroju gumy guar (próbowałem), ale to nie jest cudowna maszynka, która doda smak tam, gdzie go nie ma – jakość produktu końcowego zawsze zależeć będzie od masy, którą przygotujesz.
Czy Ninja CREAMi hałasuje?
Zdecydowanie tak, to jeden z niewielu minusów tego urządzenia. Nawet przy „miękkich” masach głośność pracującego urządzenia jest wysoka, a jak do tego dojdzie jeszcze twarda masa lodowa (np. wykorzystujące zagęstnik z gumy guar) to CREAMi zamienia się w startujący samolot.
Miałem okazję testować super wydajne blendery, które na najwyższych obrotach były cichsze niż CREAMi, więc raczej nie polecam odpalać tej maszyny w środku nocy, kiedy reszta domowników śpi.
Czy trudno się czyści Ninja CREAMi?
Moim zdaniem nie jest to specjalnie skomplikowane w czyszczeniu urządzeniu. Nóż jest łatwo demontowalny, faktyczny pojemnik na lody wyjmuje się w całości z komory mieszania.
Jedyna trudność to co najwyżej doczyszczenie otworu w pokrywie, przez który przechodzi trzpień noża – mechanizm pracuje w osi góra / dół, więc kończąc pracę i wracając do pozycji wyjściowej zawsze zostawia odrobinę masy w otworze pokrywy.
Przyznam, że dziwią mnie zarzuty dotyczące trudności w doczyszczeniu CREAMi – być może dla kogoś, kto na co dzień używa wyłącznie zmywarki, konieczność ręcznego przeczyszczenia kilku zakamarków będzie trudnością, ale dla mnie CREAMi czyści się równie łatwo, jak standardowy blender.
Czym różni się model NC501EU od NC300EU?
Wersja NC501EU jest w zasadzie pod każdym względem lepsza od starszego (i nadal jeszcze tańszego, choć ta granica powoli zaczyna się zacierać w dobrych promocjach) modelu NC300EU.
Najważniejsza zmiana w serii NC5xx to powiększenie pojemników na lody. W starszym modelu dostawaliśmy pojemniki o objętości 473 ml, nowsza wersja używa natomiast pojemników mających 709 ml, co zdecydowanie ułatwia przygotowanie większej porcji lodów za jednym zamachem.
Oba modele różnią się tez ilością dostępnych programów, ale to akurat nie jest specjalnie istotna sprawa. W wypadku NC501EU dochodzą trzy dodatkowe nastawy: Frappe (kawa mrożona), Slushi (napój z kruszonego lodu, wzbogacony o dodatki i owoce) i Frozen Yoghurt (mrożony jogurt). Żaden z tych programów w moim wypadku nie był szczególnie potrzebny.
Warto natomiast docenić obecność nastaw Góra i Dół – te enigmatyczne nazwy kryją w sobie możliwość zrobienia dwóch różnych wersji lodów korzystając z jednej bazy (czyli i jednego naczynia). To niewątpliwie fajna rzecz, choć ja sam używam jej raczej sporadycznie – preferuję jednak zasadę jeden pojemnik, jeden smak.
Ostatnia różnica wynika wprost z pierwszej – większe pojemniki oznaczają większe gabaryty, a co za tym idzie NC501EU zajmuje na szerokość zauważalnie więcej miejsca na blacie (31 vs 17 cm).
Który wariant kupić? To proste. Jeśli przygotowujesz lody tylko dla siebie (lub dla maksymalnie dwóch osób) i masz mało miejsca w kuchni, wybierz starszą wersję. W każdym innym wypadku NC501EU będzie lepszym wyborem.
Czy warto kupić Ninja CREAMi w 2025 roku?
Zdecydowanie tak, jeśli lubisz lody robione w domu i rozumiesz ograniczenia tego urządzenia. Nie jest to sprzęt typu all-in, który sam wymiesza, zamrozi, zetrze i przygotuje masę lodową, a Twoim zadaniem będzie tylko serwowanie gotowych gałek.
Ninja CREAMi jest za to rewelacyjnym narzędziem do przetwarzania gotowej masy lodowej w super kremowe i świetnie wyglądające lody. Pod tym względem moim zdaniem nie ma sobie równych.
To również znakomita propozycja dla osób, które chcą wyjść ponad tradycyjne receptury i szukają alternatywy dla typowych lodów mlecznych.
Społeczność CREAMi jest ogromna, więc gotowych przepisów są tysiące, ale co ważniejsze, sama maszyna jest w stanie niemal każdą masę lodową przetworzyć na fajnie prezentujące się lody – bez względu na to, czy za podstawę robić będzie mleko, jogurt, mascarpone, twarożek czy napój owsiany.
I na koniec luźna uwaga: jeśli już kupisz Ninja CREAMi Deluxe NC501EU (moim zdaniem nie pożałujesz tego wyboru) to koniecznie przejrzyj dołączoną książkę z przepisami i sugestiami, jak przygotowywać lody.
To naprawdę wartościowe źródło wiedzy, która przyda Ci się później, kiedy rzucisz się w wir testowania egzotycznych przepisów znalezionych w sieci.
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe. Jesteśmy Partnerem Amazon i otrzymujemy wynagrodzenie z tytułu określonych zakupów dokonywanych za pośrednictwem linków.
Dodaj komentarz