iRobot Roomba Essential 2 to najnowszy model w ofercie amerykańskiego producenta. Prosty i… zdecydowanie zbyt drogi jak na to, co oferuje.
Amerykański iRobot nie zwalnia tempa. Po wprowadzeniu pierwszego w historii marki modelu ze stacją myjącą szmatkę mopa (iRobota Roomba Combo 10 Max w cenie 6799 zł – w 4 tygodnie spadł do poziomu 4299 zł) iRobot 1 października pokazał coś z przeciwnego końca cenowego – iRobot Roomba Essential 2 w cenie sugerowanej 1599 zł.
Dodatkowo iRobot ma już w sprzedaży akcesoria – zestaw 3 filtrów, 3 szczotek bocznych i 1 szczotki głównej to 149 zł, a detergent do podłóg to koszt 91,90 zł za butelkę 473 ml. Każdy, kto zapisze się do klubu iRobot, może zgarniać 15% rabatu na akcesoria.
Roomba Essential 2 to prosty sprzęt
iRobot Roomba Essential 2 to bardzo prosty sprzęt – podobnie zresztą, jak iRobot Roomba Essential 1. generacji, bliźniaczo wyposażony do Xiaomi E10, ale w 2-krotnie wyższej cenie. Druga generacja otrzymała już stację opróżniającą brud i ma to samo, chińskie pochodzenie, więc nie znajdziemy tu typowego dla iRobota zespołu podwójnych szczotek silikonowych, a tradycyjną, zwykłą szczotkę z 3 paskami włosia i gumy.
Robot ma zbiornik 2w1 na kurz i wodę i najprostszy z możliwych systemów nawigacji – żyroskop wsparty paroma czujnikami podczerwieni (zbliżeniowe) + czujniki wysokości: podobnie, jak w robotach za 400-500 zł. Mopowanie to szmatka przyczepiania pod robota, z opcją wyboru 1 z 2 poziomów dozowania wody, bez jakichkolwiek ulepszeń sprzętowych typu wprawianie w drgania czy ruchy soniczne.
Poziomów mocy robot ma 4 do wyboru, pracuje do 120 minut i sam opróżnia zbiornik kurzu do dużego worka w stacji, który ma wystarczyć na 60 dni. Stacja jest kompaktowa: ma 29,7 cm głębokości, 26,6 cm szerokości i 29,4 cm wysokości. Oczywiście typowo dla iRobota nie znamy żadnych parametrów związanych z mocą ssania, ale ta konstrukcja u innych marek ma ssanie od 2700 do 5000 Pa.
Urządzenie może być sterowane z aplikacji iRobot lub głosowo z asystentami Amazon Alexa, Apple Siri i Google. Z uwagi na małą wysokość 8,5 cm, mieści się pod meblami, a średnica 33 cm ułatwia wjazdy między nogi krzeseł i stolików.
Za prosty i za drogi, jak na 2024 rok?
Biorąc pod uwagę, że wersja bez stacji iRobot Roomba Combo Essential wystartowała w cenie 1499 zł, żeby chwilę później spaść do 899 zł, cena sugerowana iRobot Roomba Combo Essential 2 na poziomie 1599 zł nie jest tak tragiczna, ale pamiętajmy, że za taką kasę można już kupić roboty z radarem LiDAR, porządną nawigacją i dużo lepszym systemem mopowania. Za 200 zł więcej znajdziesz do tego modele ze stacjami przemywającymi mopy obrotowe, jak najnowszy Mova by Dreame E30 Ultra.
Pewne jest jedno – tego modelu nie warto moim zdaniem kupować premierowo. Lepiej poczekać miesiąc lub dwa, bo ceny potrafią spaść o 36-40%, tak jak to było właśnie z flagowcem iRobota Roomba Combo 10 Max (4299 z 6799 zł) i podstawowym modelem iRobot Roomba Essential (899 z 1499 zł).
Nie ukrywam też, że nieco mnie ta premiera rozczarowała. iRobot Roomba Combo Essential 2 powinien kosztować dwa razy mniej, a reklamowany jest jako cud techniki, choć realnie to cudem jest tylko w opisach marketingowych, co łatwo zweryfikować choćby zaglądając do naszego TOP-10 robotów sprzątających.
Tym bardziej szkoda, bo wszak firma ma ogromny potencjał, a kompletnie go nie wykorzystuje pokazując roboty odstające od konkurencji, broniąc się przed zastosowaniem radarów laserowych, nie wdrażając porządnych systemów mopowania i tylko tracąc udziały w rynku…
Ceny iRobot Roomba Essential 2
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
TRAGEDIA, omijajcie ten produkt szerokim łukiem, nawigacja tragiczna, obija meble, listwy i ściany. Bateria słaba problem z ogarnięciem 80 m2, nie tworzy map pomieszczeń, nie można ustawić wirtualnych ścian, mopuje wszystko włącznie z dywanem, ponieważ nie można mu pokazać co ma myć a co nie, miotełka często odpada. Plusy ładnie wygląda, stacja dokująco-opróżniająca dobrze działa. Lepiej dołożyć kilka stów i kupić coś lepszego lub za tę samą cenę od konkurencji.
Hmmm, szczerze to nie wiem czego się Pan spodziewał kupując sprzęt żyroskopowy, bez żadnych sensownych sensorów…
Właśnie takie artykuły bardzo lubię.