Golarka Panasonic ES-PV6B jest mała, ale ma pięć zaawansowanych ostrzy wykonanych ze stali nierdzewnej, a do tego świetnie wygląda. Czy ma jakieś wady? I czy warto kupić ten sprzęt?
Kilka tygodni temu Panasonic wprowadził na polski rynek nowe golarki: zaawansowane, 5-ostrzowe modele serii 900s oraz prostsze i tańsze golarki serii 700s. Znakiem rozpoznawczym wszystkich nowości są kompaktowe gabaryty: golarki mieszczą się w dłoni.
Topową serię na polskim rynku reprezentują dwa modele: ES-PV6B i ES-PV3B. W nasze ręce trafił ten pierwszy, który wyróżnia unikatowy kolor i faktura NAGORI Marble White (przypomina kamień, który powstaje ze składników mineralnych wody morskiej).
Po kilku tygodniach intensywnych testów czas odpowiedzieć na kluczowe pytanie: czy warto kupić golarkę Panasonic ES-PV6B?
Tradycyjnie zacznę od tego, co dla wielu potencjalnych nabywców będzie kluczowe: ceny. Tegoroczne nowości tanie nie są. Testowany przez nas Panasonic ES-PV6B kosztuje 1699 zł i jest to najdroższy model w obecnym line-upie japońskiego producenta.
Nie jest to też (jeszcze) model powszechnie dostępny, stąd obecnie kupisz go wyłącznie przez sklep Panasonika.
Przy okazji dodam, że druga z topowych golarek na ten rok (ES-PV3B) jest ciut tańsza, bo sugerowana cena urządzenia to 1449 zł.
Zestaw sprzedażowy w wypadku modelu Panasonic ES-PV6B jest przyzwoity. W pudełku znajdziemy bowiem nie tylko typowe dodatki (szczoteczka czyszcząca, ładowarka i kabel USB-C), ale też dedykowane etui, które jakością wykonania zdecydowanie wyróżnia się z tłumu podobnych dodatków u konkurencji.
Warto natomiast odnotować, że nawet w najwyżej wycenionym zestawie nie znajdziesz automatycznej stacji czyszczącej – takiej dla tego modelu w ogóle nie przewidziano. To zapewne decyzja podyktowana względami konstrukcyjnymi (Panasonic ES-PV6B to wszak nietypowa golarka), niemniej szkoda, bo jak pokazał choćby nasz test golarki Braun Series 7, taki dodatek zdecydowanie ułatwia życie.
Pierwsza i chyba najważniejsza zaleta golarki Panasonic ES-PV6B to jej gabaryty. Choć sama waga piórkowa nie jest (145 gramów to nie tak znowu dużo mniej względem standardowych Braunów czy Philipsów), tak już wymiary 45x57x72 mm zdecydowanie plasują ten model w kategorii kieszonkowych.
To bez cienia wątpliwości jedna z najbardziej praktycznych golarek na rynku. Łatwo ją spakować i nie zajmuje dużo miejsca (dedykowane etui jest idealnie skrojone pod gabaryty urządzenia), a przy tym jest zaskakująco wygodna w obsłudze mimo braku standardowego uchwytu czy rączki.
Golarka pewnie leży w ręku i łatwo się nią manewruje, przy czym muszę zastrzec, że ta uwaga dotyczy wyłącznie golenia na gładko. Przy modelowaniu zarostu może być już mniej kolorowo – głowica golarki jest spora sama z siebie i jeśli do tego dokładamy dłoń spoczywającą blisko twarzy, to czasami trudno dostrzec, gdzie kończy się obszar cięcia.
Dla niektórych minusem może być też głośność golarki – to nie jest cichy sprzęt, bo „rozkręca się” do 70 dB. A że golarkę z definicji trzymasz blisko twarzy, taki hałas może już powodować pewien dyskomfort.
Na plus zdecydowanie zasługuje fakt, że konstrukcję dobrze uszczelniono, więc golić można się nie tylko na sucho, ale też pod prysznicem albo z użyciem pianki, a po zakończonym goleniu urządzenie można spokojnie przepłukać pod bieżącą wodą.
Warto w tym miejscu dodać, że tym, co odróżnia model ES-PV6B od tańszego ES-PV3B jest materiał tworzący obudowę. W wypadku testowanego przez nas urządzenia jest to NAGORI Marble White, czyli przypominające wizualnie kamień tworzywo, wytworzone ze składników mineralnych wody morskiej.
Ten ciekawy materiał ma miłą w dotyku fakturę, kojarzącą się raczej z ceramiką, niż plastikiem, a do tego świetnie się prezentuje. Powinien też sporo znieść, bo przez blisko miesiąc testów obudowa golarki nie złapała żadnych przebarwień, wyszczerbień czy widocznych rys.
Producent przy tym podkreśla, że dzięki wyeliminowaniu uchwytów i zastosowaniu materiału NAGORI, w wypadku konstrukcji ES-PV6B udało się zmniejszyć zużycie tworzyw sztucznych o około 40%.
Wewnątrz golarki kryje się akumulator litowo-jonowy 3,6V. „Udźwignie” do 50 minut golenia na jednym ładowaniu i korzysta z interfejsu USB-C (port jest ukryty pod grubą, uszczelnioną osłoną, więc niełatwo go zalać). Producent deklaruje, że akumulator wytrzyma do 3 lat użytkowania golarki.
W dolnej części obudowy jest mały włącznik ON/OFF i… to by było tyle. Nie znajdziesz tutaj żadnych przełączników trybów pracy (opcji tworzenia piany przy goleniu na mokro nie liczę, bo to bardziej ciekawostka niż nastawa do golenia), wskaźników poziomu naładowania akumulatora czy wyświetlacza. Co nie znaczy, że golarka zawsze pracuje na najwyższych obrotach – jej pracą zarządza czujnik zarostu Beard Sensor+, o którym jeszcze wspomnę w dalszej części recenzji.
Wymiana „spracowanych” elementów nie nastręcza trudności. Folię ściąga się banalnie prosto (wystarczy kliknąć dwa spusty zwalniające zaczepy po bokach), troszkę więcej zabawy jest z samymi ostrzami, ale też nie jest to specjalnie skomplikowana operacja.
Dbając o golarkę (czyli czyszcząc po każdym goleniu i smarując dołączonym olejkiem) folię prawdopodobnie wymienisz po roku, ostrza spokojnie wytrzymają dwa lata lub więcej.
Panasonic słynie z 5-ostrzowych golarek, i do tej kategorii zalicza się również testowany model. Standardowo mamy tu więc kombinację 5 nanopolerowanych ostrzy ze stali nierdzewnej, napędzanych przez szybki silnik liniowy, wykorzystujący mocne magnesy z zaawansowaną technologią mag-lev, zapewniający 70 tys. cięć poprzecznych na minutę.
Jak już jednak wspominałem wcześniej, golarka nie pracuje na najwyższych obrotach cały czas. To wszystko za sprawą technologii czujnika zarostu Beard Sensor+, który dostosowuje moc golenia do konturów twarzy oraz grubości i gęstości zarostu.
To oznacza to, że silnik wchodzi na wysokie obroty w miejscach, w których zarost jest gęsty, redukując ilość obrotów przy obszarach niewymagających intensywnego golenia. Ma to przełożyć się zapobieganie podrażnieniom skóry i możliwie najdokładniejsze golenie.
Brzmi to wszystko bardzo fajnie, ale jak przekłada się na praktykę? Dobrze, ale nie idealnie.
Panasonic ES-PV6B nie boi się twardego zarostu – poradzi sobie z nim zwykle w dwóch przejazdach tak po 3, jak i po 5 dniach bez większego problemu. Golarka ma dużą powierzchnię tnącą, więc goląc się na gładko wystarczy kilkadziesiąt sekund i większość roboty jest za nami. I tu pojawia się drobny kłopot.
Jeśli Twoje owłosienie nie jest jednorodne i lubi rosnąć pod różnymi kątami, ostatni, „wykańczający” etap golenia może zająć dłuższą chwilę. Nie wiem, czy to kwestia zmiennej prędkości silnika, czy niemożności łatwego pochwycenia włosów w niektórych ułożeniach, ale osiągnięcie efektu „pupy niemowlaka” kosztuje czasami sporo energii.
I choć Panasonic ES-PV6B to model w 100% bezpieczny (nie ma mowy o wyrywanych włoskach czy przyciętej skórze), to golenie tej samej partii twarzy kilka razy pod rząd czasami owocuje podrażnieniami.
Osobiście stawiam więc ten model zdecydowanie ponad golarką foliową Braun Series 7, i nieco poniżej rotacyjnego Philipsa S9000 z technologią SkinIQ. Przy czym podkreślam, że mam na myśli wyłącznie jakość mojego indywidualnego golenia – dobre ostrza rotacyjne wydają się lepiej służyć mojej twarzy niż folia.
Panasonic ES-PV6B to bez dwóch zdań unikatowy sprzęt. Japońskiemu producentowi udało się zaprojektować potężny mechanizm golący, który jest skuteczny tak na sucho, jak i na mokro, a do tego bez zająknięcia przycina twardy, kilkudniowy zarost – i to wszystko zmieścić w niedużej obudowie!
Nie znam drugiej, tak kompaktowej i jednocześnie skutecznej golarki – to idealny sprzęt dla kogoś, kto sporo podróżuje i ceni sobie gładkie policzki.
To również świetnie prezentujący się produkt. I choć nie jest to może specjalnie ważne z punktu widzenia jakości golenia czy ergonomii, to jeśli lubisz otaczać się ładnymi rzeczami, ES-PV6B prawdopodobnie przypadnie Ci do gustu.
To wszystko sprawia, że Panasonic ES-PV6B dostaje od nas maniaKalne wyróżnienie „Wybór redaKcji”. Jeśli więc szukasz kompaktowej golarki i preferujesz folię ponad ostrza rotacyjne, zdecydowanie warto sięgnąć po ten produkt.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
W Media Expert mają świetną ofertę na flagowego robota marki Roborock, a dodatkowo zgarniasz odkurzacz…
Sprawdzamy i porównujemy dwa najnowsze odkurzacze pionowe - Dreame Z30 i Dreame Z20. Czym się…
Black Friday to szał zakupowy, który swoją genezę ma w Stanach Zjednoczonych. Od wielu lat…
Turecki producent ma nową promocję na nowe odkurzacze pionowe. Do wybranych modeli ze stacją możesz…
Roborock Qrevo MaxV będzie dzisiaj dostępny w rekordowo niskiej cenie. Trzeba się jednak spieszyć, bo…
W Media Markt rzucili kolejną pulę sprzętów w niezłych cenach na Black Weeks, więc wybrałem…