Na polskim rynku debiutuje MOVA S10 Plus, czyli najnowszy robot sprzątający od firmy, za którą stoi słynna marka Dreame. Premierowy sprzęt jest niedrogi i… na dzisiaj bezkonkurencyjny.
Seria urządzeń do sprzątania domu pod marką MOVA by Dreame pojawiła się na naszym rynku z początkiem 2024 roku, wraz z premierą niskiego robota MOVA M1 z radarem LiDAR przeniesionym na front obudowy. Teraz Dreame rozbudowuje ofertę MOVA o siedem kolejnych urządzeń – m.in. robota sprzątającego S10 Plus i odkurzacz pionowy MOVA J30.
Marka MOVA czerpie z najlepszych rozwiązań Dreame, ale oferuje produkty nad wyraz korzystnie wycenione. Nie znajdziesz tu super drogich robotów czy pionówek, a raczej urządzenia na każdą kieszeń – i tak też jest z najnowszym MOVA S10 Plus, który dotarł do mnie prosto od producenta.
Dodam, że choć Dreame ma w ofercie sporo robotów sprzątających z bazami opróżniającymi i dwoma rodzajami systemów mopowania (tradycyjny, z przyczepianą na rzepy szmatką oraz z mopami obrotowymi) to MOVA idzie inną drogą, a S10 Plus to robot z mopem wibracyjnym, czyli konkurencja dla podobnych rozwiązań od marek Ecovacs i Roborock.
Nowy robot marki MOVA został wyceniony na 1749 zł, ale obecnie kupisz go w specjalnej cenie na start sprzedaży – za 1499 zł m.in. w Media Expert. Jak na możliwości tego modelu, to całkiem dobra cena, a przecież z czasem pewnie będziemy mogli liczyć na kolejne akcje promocyjne.
Co do części to tu zaskoczenia nie ma. MOVA S10 Plus korzysta ze szczotek znanych z innych modeli Dreame. Przykładowo nowy wałek silikonowy to koszt 39 zł, szczotki boczne to 29 zł, 3 sztuki worków kosztują 49 zł, a filtr też 35 zł. Jak widać ceny materiałów eksploatacyjnych są bardzo niskie, a wszystko kupisz w sklepie marki Dreame.
Pod względem cyferek nowy robot prezentuje standard średniej półki z 2024 roku. Nie widzę tu żadnych wad czy minusów: wszystko zostało dobrane należycie, od mocy ssania, przez czas pracy po pojemności zbiorników i worka.
Na pierwszy rzut oka S10 Plus wygląda na mieszankę robotów z serii D, z zupełnie nowym dla tej firmy systemem mopowania wibracyjnego i czujnikami z lepszych modeli serii L, a skoro kosztuje na starcie tylko 1499 zł, to może być świetną propozycją dla osób, które nie chcą lub nie mają miejsca na roboty Dreame z dużymi stacjami myjącymi mopy obrotowe.
Parametry MOVA S10 Plus:
Co do jakości wykonania nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Robota wykonano z dobrej jakości plastiku. Boki i góra to biały kolor, a spód czarny. Robot korzysta ze standardowej, bocznej szczotki montowanej na klips, więc łatwo usuwa się z niej ewentualne włosy. Główna szczotka to dobrze znany wałek silikonowy o dość sporej średnicy, umieszczony w pływającym module, który dodatkowo posiada funkcje unoszenia się w górę, gdy robot działa w trybie samego mopowania.
Trzeba zauważyć, że od pewnego czasu w robotach mających jakiś system rozpoznawania i omijania przeszkód Dreame nie zabezpiecza przedniego zderzaka urządzeń paskiem gumy, więc front to goły, biały plastik – jeśli komuś to przeszkadza, zawsze można samemu nalepić pasek gumy.
Wszystko, co powinno od spodu zostać zabezpieczone przed rysowaniem podłóg, zostało zabezpieczone – wszystkie trzy koła są gumowane, zespół szczotki dotyka podłogi dwoma paskami gumy, a z tyłu ma dodatkowo cztery dystanse z włosia. Za zespołem szczotki mamy dwa otwory do opróżniania zbiornika kurzu do dużego worka w stacji – jednym powietrze jest wtłaczane, a drugim wyciągane: ten system znany jest od pierwszych robotów Dreame, jak Z10 Pro i działa skutecznie.
Zbiorniki w robocie są oddzielne – ten na kurz jest pod klapką górną, mieści 350 ml śmieci i zabezpieczony jest porządnym filtrem niwelującym do 99,97% cząstek o wielkości 0,3 mikrona. Przed nim znajduje się filtr wstępny z drobnej siateczki. Zbiornik wody umieszczono też pod klapką, ale z tyłu i mieści 300 ml, nie ma na nim żadnych informacji dotyczących stosowania detergentów – obrazki pokazują jedynie nalewaną z kranu wodę.
W zestawie wraz z robotem dostajemy zapasowy worek do stacji opróżniającej i komplet instrukcji w języku polskim.
Tu żadnych niespodzianek nie ma – system odkurzania, sensory i nawigacja to dobrze znane klocki z wielu popularnych modeli Dreame, najbliżej porównałbym je do Dreame L10s Pro. Szczotka główna jest silikonowa, więc plątanie włosów jest zminimalizowane.
Boczne zaczepy wałka są demontowane, co ułatwia usuwanie z nich włosów, szczotka boczna montowana jest na wcisk, a pod spodem robota mamy cztery czujniki wysokości, czujnik wykrywający dywany i wykładziny oraz styki ładowania. Na górze robota znalazł się radar laserowy w obrotowej kopułce, a z przodu, w zderzaku mamy kamerę służącą do rozpoznawania przeszkód i ich omijania, bez opcji podglądu na żywo.
Taki zestaw wraz z dopracowanym algorytmem poruszania się pozwala na skuteczne sprzątanie większości zabrudzeń: od makaronu, przez produkty sypkie po sierść i włosy.
Robot oferuje cztery poziomy mocy i dobre poziomy głośności na każdym z nich:
Odkurzać możemy osobno lub łącznie z mopowaniem, a parametry sprzątania można przypisać do każdego pomieszczenia osobno: poziom mocy, ilość dozowanej wody, liczbę powtórzeń i tryb pracy.
Robota sprawdziłem na kilka sposób. Najpierw wykonał mapę 165 m2 podłogi w 19 minut, a następnie sprzątnął taką powierzchnię w 163 minuty, więc wydajność to ok. 1 m2 na minutę. Pojedyncze odkurzanie kuchni 19 m2 trwało 17 minut.
Pochłanianie większych cząstek też daje niezłe efekty – wysypałem na kafelki w kuchni mające głębokie fugi i wzorek na swojej powierzchni kilka „zabrudzeń”: Robot w jednym przejeździe z maksymalną mocą pochłonął wszystko, jedynie zostało w fudze nieco mąki – tak też było z cztery razy droższymi modelami, więc pochłanianie dużych elementów oceniam bardzo wysoko.
Producent podaje, że S10 Plus najlepiej radzi sobie z włosami do 20 cm długości i zabrudzeniami nie większymi niż 2 cm wielkości. U mnie miał cięższe warunki, gdyż musiał „pochłonąć” włosy o nawet 50-centrymetrowej długości: mimo to w wałku silikonowym znalazłem może ze 3 pojedyncze włosy, których usunięcie nie wymagało nawet jego wyjmowania z robota.
Robot wjeżdża na dywany, a w ustawieniach możemy ustalić, jak ma się tam zachowywać – może je odkurzać lub unikać, zwiększać moc do maksymalnej lub czyścić intensywnie, czyli zmniejszyć prędkość poruszania się. W moim wypadku poradził sobie nawet dywanem typu shaggy mającym włosie 3 cm.
Na mapach można wskazać kierunek ułożenia desek i włączyć sprzątanie wzdłuż tych linii, aby minimalizować rysowanie spoin. Świetną robotę robi też stacja opróżniająca zbiornik kurzu 350 ml do dużego worka 4 l w stacji. W apce ustawimy, jak często robot ma wracać do niej na opróżnianie: wyłącz, standard (raz na zadanie), wysoka częstotliwość (wiele razy na zadanie), niska częstotliwość (raz na 3 zadania). System opróżniania jest skuteczny w 99% – bardzo rzadko coś zostanie w zbiorniku.
Fajnie, że najazd stacji jest pełen – robot po mopowaniu nie będzie stał na podłodze, a na najeździe, więc nie ma ryzyka pomoczenia podłogi pod sprzętem.
W ramach danego cyklu po wybranych pokojach, czy strefach, możemy ustawić ilość powtórzeń sprzątania (do 3 razy) i wybrać rodzaj trasy – standardowy ze sprzątaniem w trybie S i objazdem wokół krawędzi lub trasę szybką, która pomija objazd obwodowy.
Z tyłu mamy zupełnie nowy moduł mopowania – podstawka jest unoszona na 7 mm w górę i opuszczana do mopowania. Producent nie podaje siły nacisku, ale jak na moje oko będzie to coś koło 300-400 g, więc jest całkiem nieźle.
Szmatka mopująca ma 29 cm szerokości i 10,5 cm głębokości oraz kształt wycinka koła zbliżony do jego połowy. Element środkowy wprawiany w drgania jest całkiem spory – ma 17 cm szerokości i 6,5 cm szerokości – to więcej niż w droższym Roborocku S8 i podobnie do flagowego robota Roborock S8 MaxV Ultra w cenie cztery razy wyższej.
Punkty dozowania wody na szmatkę są dwa, a w aplikacji możemy wybrać jeden z trzech poziomów wilgotności szmatki (dozowania wody): lekko suche, wilgotne, mokre. W trybie samego mopowania mamy też opcję zagęszczenia trasy – wszystkie tryby pozwalają na standardowy tor z 2-krotną zakładką – połowa szerokości robota jeździ po już raz przejechanej podłodze, a druga po brudnej. Samo mopowanie możemy ustawić jako:
Takim sposobem, z największym zagęszczeniem toru jazdy, każdy kawałem podłogi jest przecierany cztery razy. Dodatkowo w trybie sprzątania wybranych pomieszczeń lub w trybie strefowym, możemy ustalić ilość powtórzeń od 1 do 3, więc w najbardziej hardcorowym trybie z zagęszczeniem toru jazdy na 4 i 3-krotnym mopowaniem danego pomieszczenia, każdy kawałek podłogi zostanie przetarty mniej więcej 12 razy!
Gdy ustalimy 2-krotne powtórzenie sprzątania danego pomieszczenia, robot pierwsze sprzątanie wykona wzdłuż, a drugie w poprzek, dając efekt sprzątania w kratkę. Przy trzecim powtórzeniu, ostatni raz będzie analogiczny do pierwszego.
Zdolność do ścierania zaschniętych plam jest bardzo dobra, robot usuwa je już w dwóch przejazdach, a ilość dozowanej wody na poziomie 3/3 idealnie sprawdza się na kafelkach – podłoga jest równomiernie namoczona, ale nie ma nadmiaru wody, czy plam.
Uruchomiłem 3-krotne mopowanie 19 m2 kuchni z maksymalnym zagęszczeniem toru jazdy. Robot potrzebował 85 minut na to zadanie i zużył prawie cały 300 ml zbiornik wody, więc można założyć, że przy mopowania w trybie największego zagęszczenia trasy wody wystarczy do 90 m2, pod warunkiem, że nie ma na podłodze wielu przeszkód. Szmatka po takim cyklu była bardzo brudna, mimo iż dzień wcześniej pracował tu inny robot.
Mopowanie wibracyjne jest dodatkowo słyszalne – to wprawianie środkowej części szmatki generuje nieco hałasu, ale nie jest to uciążliwe. Wydaje mi się, że głośność będzie podobna do podobnie rozwiązanego mopowania w markach Ecovacs i Roborock.
Standardowo zrobiłem test usuwania plamy po kawie – robot jak widać ładnie sobie z nią poradził i co ciekawe, nie rozcierał jej dalej. Absorbcja szmatki jest całkiem niezła, mimo iż nie jest to specjalnie gruby materiał. Typowo dla mopów sonicznych, czy wibracyjnych, usunięcie tak dużej plamy zajmuje nieco więcej przejazdów niż mopom obrotwym, ale efekty końcowe są zbliżone.
Robot może w trybie mopowania i odkurzania z mopowaniem wykrywać dywany. Opcje są dwie – możemy unikać dywanów lub jeśli są niskie, odkurzać je w trybie odkurzania z mopowaniem (robot podniesie mop na 7 mm). Jeśli nie chcesz żeby jakieś obszary były myte, możesz na mapie ustalić strefy zakazane i postawić wirtualne ściany.
Na mapie można wskazać rodzaj podłogi i kierunek ułożenia desek, dodatkowo włączyć sprzątanie zgodnie z tym kierunkiem. Jeśli chcemy mopować większą ilość pomieszczeń na raz, czy cały dom/mieszkanie, to warto ustalić sekwencję czyszczenia, tak aby robot zaczynał od najmniej brudnych obszarów, a kończył na tych najbardziej brudnych.
Robot ma skuteczny system mopowania wibracyjnego z unoszonym padem mopa na 7 mm, opcje zagęszczenia toru jazdy w celu polepszenia efektów i opcję włączenia do trzech powtórzeń, czyli mamy to, co jest potrzebne.
Sterowanie robotem jest banalnie proste – aplikacja Dreame nie jest przeładowana funkcjami, ma tylko to co jest potrzebne. Łączenie z apką jest szybkie, trzeba założyć konto Dreame, zeskanować kod QR, połączyć robota z domową siecią WiFi i gotowe.
Pulpit apki to typowa, duża mapa na środku, na górze nazwa robota i statystyki ostatniego cyklu + stan baterii, a pod mapą wszystkie przyciski wyboru trybu pracy, przyciski funkcyjne startu pracy i powrotu do stacji, a także personalizacja danego cyklu z wyborem mocy ssania, czy ilości dozowanej wody.
W apce to byłoby na tyle jeśli chodzi o softowe wsparcie odkurzania. Aplikacja Dreame Home ma pamięć do 4 map, mapy możemy ręcznie dzielić na pomieszczenia, wskazać rodzaj podłogi, ustawić wirtualne ściany, obszary zakazane, ustawić na mapie meble, a także ustalić kolejność sprzątanych pomieszczeń. Fajnie, że robot ma osobny tryb mapowania i dodatkowo generuje mapy 3D.
W menu aplikacji sprawdzimy historię sprzątania ze statystykami. Ustawimy też proste harmonogramy pracy. Ustawienia pokazują też poziom zużycia akcesoriów i podpowiadają jak je wymienić czy wyczyścić.
Ustawienia czyszczenia dywanów, podłóg i stacji dokującej to osobne zakładki. W sekcji zarządzania robotem możemy ustawić blokadę rodzicielską przycisków, ustalić godziny trybu nie przeszkadzać, włączyć/wyłączyć tryb unikania przeszkód na bazie danych z kamery, a także wspomaganie czyszczenia narożników i krawędzi. Przykładowo w trybie mopowania, robot jadąc po obwodzie pomieszczenia, zawija tyłem do krawędzi, minimalizując martwą strefę mycia.
W sekcji zarządzania baterią włączymy automatyczne wznawianie czyszczenia od miejsca w którym robot przerwał pracę, gdy tylko bateria się doładuje do wystarczającego poziomu. Pod „Więcej funkcji” kryje się strefa czasowa, włącznik powiadomień, głos i głośność, a także jednostka miar.
Poprzez apkę robota można udostępnić innym użytkownik, a na samym końcu znajdziemy sekcję pomocy o aktualizacji softu – moja sztuka zasuwała na wersji 4.3.9_1112.
Z apką nie miałem żadnych problemów: wszystko działało, jak trzeba, a jeśli ktoś chciałby czasem odpalić robota ręcznie, to na obudowie mamy trzy przyciski – start/stop pracy, powrót do stacji i sprzątanie strefowe 1 m2.
Nowy robot MOVA to porządny sprzęt w sensownej cenie. Za 1499 zł dostajemy robota ze stacją opróżniającą, niezłym systemem mopowania wibracyjnego, skutecznym odkurzaniem z mocą nawet 7000 Pa i sprawnym omijaniem przeszkód dzięki przedniej kamerze.
Wielkość baterii sprawia, że S10 Plus to robot dobry zarówno do małych mieszkań, jak i średnich, czy dużych domów do ok. 150 m2 powierzchni podłogi.
Co ciekawe, nowy model Dreame jest bezkonkurencyjny. Początkowo myślałem, że to odpowiedź na Roborocka Q8 Max+, ale przecież ten robot ma podstawowy system mopowania i nie ma kamery. Roborock S8 w wersji z samą stacją opróżniającą nie jest w Polsce dostępny, Xiaomi i iRobot nie mają nic podobnego, więc jedyne, co mi przychodzi do głowy to nowy Tefal S240+. Tylko to już sprzęt dwa razy droższy, więc jedyną realną konkurencją dla MOVA S10 Plus mogą być niezbyt popularne w Polsce roboty firmy Ecovacs, ale też kosztują więcej.
Dreame modelem MOVA S10 Plus ostro wbija się w rynek niedrogich robotów z dobrym wyposażeniem.
Jeśli masz ograniczony budżet lub nie masz miejsca na wielkie stacje myjące mopy ze zbiornikami wody, to MOVA S10 Plus będzie sensownym wyborem: bez obaw o dostępność materiałów eksploatacyjnych i z normalną, 2-letnią gwarancją producenta w Polsce.
Artykuł sponsorowany
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Oficjalny sklep Allegro wrzuci dziś o 19:00 sporą ilość robota Roborock Q8 Max w genialnej…
Przez cały długi weekend, czyli od 8 do 11 listopada jest okazja kupić taniej sporo…
Do sprzedaży trafiła limitowana edycja słynnego termorobota Thermomix TM6. W Niemczech nazwano ją Special Edition…
Od 4 listopada do końca grudnia trwa akcja, dzięki której dostaniesz zapasowy akumulator do odkurzacza…
LG ma sporo udanych promocji za pasem, ale ta im zdecydowanie nie wyszła. Kupując LG…
Bosch wraca z super akcją na piekarniki i indukcje. Kupując sam piekarnik możesz liczyć na…
Komentarze
Jak stacja opróżniająca zaoszczędzą czas? Jest dość spora i zastanawiam się nad sensem jej kupna. Czy ta stacja tylko ma worek na większą ilość brudu i chodzi o to, ze rzadziej się opróżnia pojemnik?
Dokładnie tak - robot może zgodnie z naszym ustawieniem w apce wracać do stacji, która odbiera kurz do dużego worka, przez co robot nie traci na mocy ssania wraz z zapełnieniem zbiornika, a my mamy mniej roboty z jego opróżnianiem.
Jakieś namiary na akcesoria ? Z polskiej dystrybucji nie mogę nic znaleźć.
Wszystko jest dostępne na stronie Dreame.
Dzień dobry, od kilku dni przeszukuje "Internety" w poszukiwaniu robotą sprzątającego,poważnie zastanawiam się nad modelem z powyższego artykułu, chociaż oprócz Pańskiej recenzji znalazlam może jeszcze że 2 raczej średnio obiektywnebi praktycznie żadnych opinii zwykłych użytkowników, i już sama nie wiem co wybrać, zależy mi na czymś najlepiej do 2 tys ale max 3000, co pomoże mi przy małych dzieciach pracy i studiach w codziennym ogarnianiu domu. Chciałabym żeby dobrze mopował i najlepiej sam się czyścił chociaż z "grubsza" żeby nic się nie stało jeśli ja bym zapomniała to zrobić... Czy może Pan coś polecić? Będę bardzo wdzięczna, pozdrawiam Asia :)
To najlepiej kupić coś ze stacją myjącą, a nie tylko opróżniającą, czyli min. [cena_szukaj]Mova E30 Ultra[/cena_szukaj], [cena_szukaj]Xiaomi X10+[/cena_szukaj] lub X20+, a najlepiej [cena_szukaj]Dreame L10s Ultra[/cena_szukaj] lub [cena_szukaj]Roborock Q Revo S[/cena_szukaj].
Jeśli chcemy uruchomić tryb odkurzania (samo odkurzanie, bez mopowania) to należy ściągnąć wkładkę mopujacą czy robot ma jeździć z tą "frotką" cały czas?
Może jeździć ze szmatką bo ma system unoszenia jej w górę. Bez lepiej nie, bo wtedy zostają ostre rzepy, które mogą porysować progi.
Dziękuję bardzo za odpowiedź/ podpowiedź! Pozdrawiam serdecznie
Zastanawiałem się nad [cena_szukaj]Xiaomi Robot Vacuum X10+[/cena_szukaj]. Jak w porównaniu z tym robotem wygląda ten z powyższej recenzji?
Xiaomi X10+ to już robot z mopami obrotowymi i stacją myjącą, czyli bardziej zaawansowana konstrukcja pod względem mopowania, ale oba roboty to konstrukcje Dreame, więc wielkich różnic w pozostałych kwestiach nie ma.
Czy robot ma czujniki zabezpieczające przed upadkiem?
Tak, to standard, na naszym rynku już nie ma modeli bez tego.
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Panie Krzysztofie, proszę jeszcze o informację, czy robot posiada opcję: automatyczny powrot do bazy i ładowanie. Na stronie Media Markt zaznaczono, że nie, a w niektórych innych sklepach, że tak. I jeśli robot nie ma takiej funkcji, to jakie ma to znaczenie, jak wróci do bazy?
To kolejna cecha każdego współczesnego robota - nie ma premier w 2024 roku bez takich podstawowych funkcji. To trochę tak jakby pytać czy samochód ma klimatyzację - 2024 roku praktycznie nie ma w ofercie dealerów modeli bez klimy ;)
Ot, blondynka☺️. Dziękuję za wszystkie wyjaśnienia. Dodam tylko, że Pan obsługujący w sklepie nie umiał odpowiedzieć na moje pytanie🤔. Świetna strona, jest nam Pan bardzo pomocny Panie Krzysztofie.