Sprawdzam, jak w praktyce wypada najnowszy robot myjący do okien marki Hobot – model S6 Pro, który wyróżnia się ciekawymi, opatentowanymi technologiami i wysoką wydajnością.
Myjki do okien nie są kategorią nową – od kilku ładnych lat goszczą w polskich sklepach. Roboty tego typu mogą mieć zazwyczaj dwa kształty – kwadratowy ze szmatką ułożoną po obwodzie sprzętu lub owalny z dwoma szmatkami obrotowymi.
Pierwsze lepiej radzą sobie z dojeżdżaniem do krawędzi i narożników, drugie, zazwyczaj miały lepsze tarcie i absorpcję płynów, ale jeszcze nie spotkałem się ze sprzętem, który byłby choć trochę zbliżony do ideału.
Testowałem jakiś czas temu Liectroux HCR-10 – myjkę z dwoma padami obrotowymi, która zgarnęła wysoką notę, choć zaznaczyłem, że nie radzi sobie z lustrami (zostawia pełno smug) i nie ogarnia szyb o większym stopniu zabrudzenia. Teraz przyszedł czas na najnowszego robota Hobot S6 Pro, który na papierze wydaje się być najlepszą propozycją na naszym rynku, a na pewno najbardziej zaawansowaną.
Marka Hobot to też ewenement na rynku urządzeń sprzątających, gdyż to jeden z niewielu producentów, który nie jest firmą chińską, a tajwańską. I tak, jasne, można debatować nad ideą jednych Chin, nad niepodległością Tajwanu, ale realnie ta niezależność Hobota przekłada się na kompletnie nietypowe projekty sprzętów.
Trzeba też zaznaczyć, że Hobot wygrał niedawno konflikt patentowy z chińskim Xiaomi, więc wszystkie własne technologie Hobota znajdziemy już tylko w produktach tej firmy: Xiaomi i inni producenci nie mogą bezkarnie ich kopiować.
Dodam, że rok temu testowałem robota odkurzająco-mopującego Hobot Leege D8 ze stacją Lulu, który zaskoczył mnie masą nietypowych rozwiązań i własnymi patentami Hobota, które w paru przypadkach przekładały się na świetne efekty czyszczenia.
Teraz czas sprawdzić myjkę Hobot S6 Pro, która wyróżnia się ciekawymi, opatentowanymi technologiami i wysoką wydajnością. Jak się sprawuje w realu? Tego dowiesz się z mojego testu Hobot S6 Pro.
Ile kosztuje Hobot S6 Pro?
W oficjalnym sklepie marki Hobot znajdziesz nową myjkę za 1999 zł. W sprzedaży jest od maja 2024 i jak na razie nie było na ten model jakiś specjalnych przecen – najniższa cena historyczna na koniec lipca 2024 to 1930 zł z Media Expert.
Warto też przed zakupem sprawdzić ofertę sklepu roboexpert.pl – często mają taką samą cenę, jak inne sklepy, ale dorzucają gratis dodatkowe szmatki mopujące i detergent ze spryskiwaczem, a także oferują opcję wypożyczenia robota i innych urządzeń w niskiej cenie (od 100 zł za dobę), więc samemu można sprawdzić sprzęt przed zakupem.
W sklepie Hobota można dokupić zestaw 3 kompletów szmatek myjących za 99 zł, a pewnie z czasem pojawią się też zbiorniki wody i dysze spryskujące – do innych modeli kosztują od 119 do 149 zł. Oryginalny detergent do czyszczenia powierzchni szklanych to koszt 39 zł za 220 ml butelkę.
Biorąc pod uwagę ceny na polskim rynku, Hobot S6 Pro to jeden z najdroższych robotów myjących powierzchnie szklane na polskim rynku.
Jego główni konkurencji to: Xiaomi Hutt W9 , Ecovacs Winbot W2 , Cecotec Conga WinDroid 970 i Mamibot W200 – kosztują nieco mniej, ale realnie prezentują poziom technologiczny poprzedniej generacji robotów Hobota, czyli modelu 2S, czy 298.
Parametry Hobota S6 Pro i jakość wykonania
Z oczywistych względów myjki do okien muszą być stosunkowo lekkie i tak też jest w tym przypadku. Hobot S6 Pro waży tylko 1,65 kg, więc z łatwością umieszcza się go nawet na najwyższych partiach okien.
Robot od góry został wykonany z białego plastiku w połysku, na górze jest też uchwyt i dwa otwory przepływu powietrza. Spód to czarny, matowy plastik z rzepami na szmatki i gąsienice prowadzące – wszystko wykonano porządnie, ale nie są to materiały najwyższych lotów: plastiki są cienkie, bo jak już wspomniałem, kluczowa jest waga tego sprzętu. Do jakości wykonania ciężko się przyczepić.
Cyferki Hobota wypadają bardzo dobrze. Po pierwsze mamy dwa zbiorniki wody ze spryskiwaczami na obie strony pracy, a nie tylko pojedynczy. Hobot chwali się największą powierzchnią szmatek 26 cm na 26 cm, a wydajność sprzątania to 1 m2 w 2,6 minuty.
Specyfikacja myjki Hobot S6 Pro:
- Moc urządzenia: 100 W;
- 2 mopy wprawiane w 600 drgań na minutę;
- Maksymalna głośność pracy: 65 dB (według producenta);
- 2 wymienne zbiorniki na wodę: po 30 ml;
- Obszar roboczy szmatek: 26×26 cm;
- Wydajność: 1 m2 w 2,6 minuty;
- Prędkość gąsienic: 12 cm na sekundę;
- Martwa strefa mycia: 4 mm przy rantach;
- 3 tryby pracy;
- Opcja pracy podwójnej;
- Dwa spryskiwacze działający automatycznie lub manualnie rozpylające mgiełkę;
- Waga: 1,65 kg;
- Docisk: 8 kg;
- Siła wznosząca: 7 kg;
- Długość linki zabezpieczającej: 4,5 m;
- Długość przewodu zasilającego: 5 m;
- Wbudowany UPS podtrzymujący robota do 20 minut;
Robot dzięki mocnemu silnikowi dociska się do powierzchni szklanych z siłą ok. 8 kg, a siła wznosząca to 7 kg. Żeby zrozumieć, jakie są to wartości, najlepiej spróbować oderwać robota gdy działa ssania – trzeba użyć naprawdę sporej siły.
Zasięg pracy 5 m na przewodzie zasilającym jest wystarczający dla większości domowych okien, może jedynie duże przeszklenia o wysokości powyżej 3 m mogą wymagać zastosowania przedłużacza. Tak samo może być z linką zabezpieczającą – ma 4,5 m długości i kończy się karabińczykiem – służy do zabezpieczenia robota przed ewentualnym upadkiem, gdyby pojawiła się nieszczelność.
Co w zestawie?
W dobrze zabezpieczonym kartonie mamy wszystko, co potrzeba. Zasilacz składa się z trzech części, a wtyczka wchodząca w robota jest dodatkowo zabezpieczona nakrętką z gwintem – nie ma ryzyka wypięcia się. Trzy komplety szmatek mopujących (po dwie w komplecie), to wystarczający zapas na parę miesięcy intensywnej pracy.
Szmatki można prać w pralce i ponoć mają wytrzymać ok. 100 prań. Mamy też 220 ml butelkę detergentu Hobot – w robocie można stosować sam detergent lub po prostu wodę. Nie zabrakło też pilota sterującego i linki zabezpieczającej z karabińczykiem, a także dwóch zapasowych dysz spryskujących.
Co warto wiedzieć o myjce Hobot S6 Pro
S6 Pro to pierwszy robot Hobota z podzieloną szmatką na dwie niezależne części, wprawiane w 600 ruchów bocznych na minutę – polerowanie tłokowe. Rozwiązanie znane jest z robotów sprzątających podłogi Hobot Legee i teraz firma z Tajwanu wdrożyła ją do swoich najbardziej zaawansowanych robotów okiennych.
Kolejnymi ciekawymi technologiami są czujniki zastosowane w robocie: krawędzi, nieszczelności i zderzeń. Robot dojeżdża do samych krawędzi i odbija się od uszczelek silikonowych między szybami a ramami okien. Deklarowana martwa strefa mycia to 4 mm i faktycznie tyle wynosi obszar, którego nie dotyka krawędź szmatki.
Robot otrzymał też dwa osobne zbiorniki na wodę lub detergent marki Hobot – każdy po 30 ml z zaznaczoną linią maksymalnego nalewana i specjalnie zaprojektowanymi, wymiennymi dyszami ultrasonicznymi, które rozbijają płyny na mgiełkę o frakcji 15 mikrometrów. Ma to zapewnić lepsze rezultaty mycia i brak zacieków. Tu warto wiedzieć, że nie powinno się dotykać powierzchni samych dysz.
Z uwagi na brak typowych, okrągłych odbijaczy w narożnikach, robot lepiej dociera do narożników szyb i ma też większą powierzchnię szmatek od większości innych robotów. Jednoczesny obszar roboczy to 26 cm na 26 cm, z dwoma otworami na środku szmatek dla wentylatora, zapewniającego przyssanie sprzętu do powierzchni szklanej i dwa wcięcia na gumowe gąsienice po bokach.
Robot ma genialną wydajność czyszczenia – 1 m2 sprząta w 2,6 minuty, a porusza się z prędkością nawet 12 cm na sekundę. Sterujemy nim na dwa sposoby – pilotem i aplikacją na smartfony. Oba rozwiązania dublują swoje funkcje, jedynie z aplikacji łatwiej ustawimy 1 z 3 poziomów dozowania wody na szkło, w zależności od poziomu wilgotności powietrza, a tak mamy dokładnie te same funkcje. Dodatkową opcją apki to aktualizacje softu robota.
Robot ma zaplanowane trzy tryby pracy: ruch zygzakowaty, gdzie najpierw przejedzie szybę poziomo, a potem pionowo, opcję ruchu w prawo i opcję ruchu w lewo. Z poziomu pilota i apki, możemy też sterować robotem ręcznie przez strzałki, wyłączymy/włączymy spryskiwacze, włączymy tryb sprzątania podwójnego, czy ręcznie spryskamy powierzchnię. Baterie do pilota są w zestawie sprzedażowym.
Dodatkową funkcją apki są przypomnienia co trzy miesiące o potrzebie umycia okien. Robot ma komunikaty głosowe z wyborem języka – jest polski, a dodatkowo a też funkcję „kreatywny głos”, więc można głos dziecka, czy imitujący kota.
Według producenta robot nadaje się do pracy na każdym rodzaju szkła, niezależnie od grubości, ilości warstw, czy laminatu. Sprawność na każdym rodzaju powierzchni ma zapewnić pompa odśrodkowa o dużej objętości, która stale utrzymuje podciśnienie dając ok. 8 kg siły docisku. Silnik to znana konstrukcja japońskiej firmy Nidec, a wentylator wykonano z metalu, a nie plastiku.
Linka zabezpieczająca ma mieć udźwig do 230 kg, więc z lekkim robotem sobie poradzi z łatwością. Zahaczyć zabezpieczenie trzeba tak, aby nie utrudniało urządzeniu manewrów. Fajnie, że producent wbudował akumulator z systemem UPS, więc robot przy braku prądu może utrzymać się własnymi siłami do 20 minut – będzie głośno pikać z samego urządzenia jak i naszego smartfona.
Hobot S6 Pro w praktyce
Nowy robot od Hobota ma radzić sobie (według producenta) z każdym typem powierzchni szklanej i usuwać nawet spore zabrudzenia – to pokazują grafiki na stronie i w sklepie marki, lecz bądźmy realistami – taki sprzęt nie da idealnych efektów, zbliżonych do ręcznego mycia okien z dobrym detergentem w misce z ciepłą wodą i z myjką elektryczną zbierającą nadmiar wody.
Faktem jest, że ten sprzęt dobrze podtrzymuje czystość lekko zabrudzonych powierzchni, niweluje elektrostatyczność na powierzchni szkła, więc brud w dużo mniejszym stopniu osadza się na nim. Jednak jeśli okno będzie typowo brudne od zanieczyszczonego deszczu, czy twardej wody od podlewania, pyłków z drzew, czy pajęczyn, efekty będą żadne.
Hobot jasno wyjaśnia, jak powinno się używać robota. Szmatki trzeba bardzo dokładnie przylepić do rzepów, tak aby nie zasłaniały czujników szczelności. Nie należy ich wstępnie nasączać wodą lub płynę, gdyż jedyny efekt jaki dostaniemy to roztarty brud i smugi. Robota należy podłączyć do prądu, przystawić do szkła, a linką zabezpieczyć przed ewentualnym upadkiem.
Pierwszy cykl należy wykonać na sucho, aby szmatki zebrały kurz i pył. Pamiętać trzeba o wyłączeniu spryskiwaczy na pierwszy cykl. Następnie zmieniamy szmatki na czyste, włączamy spryskiwacze i puszczamy robota na tej samej powierzchni drugi raz. Najlepszy tryb to ten zygzakowy, gdzie robot najpierw przejedzie szkło poziomo, a potem pionowo.
Robota sprawdziłem w czterech testach. Pierwszy to największa powierzchnia szklana jaką mam w domu, czyli przeszklone drzwi wyjściowe na taras. Drugi to okno w jadalni, trzeci to okno połaciowe na piętrze, a ostatni test to lustro.
Najlepszy efekt S6 Pro dał na oknie połaciowym – z uwagi na pochylenie ok. 32 stopni, każdy deszcz je przepłukuje i zostają na jego powierzchni głównie plamy po kroplach wody. Robot świetnie poradził sobie z ich wytarciem i nie zostawił większych smug. Tu efekty mógł wspomóc fakt, że ustawiłem okno poziomo, więc docisk był nieco większy niż przy pracy w pionie. Skuteczność na takim oknie to ok. 95%.
Szkła pionowe, czyli drzwi wyjściowe na taras z salonu i okno obok w jadalni robot umył z zabrudzeń, ale pozostawił nieco smug – brudu nie rozcierał, ale nie wiem czemu zarówno czysta, miękka woda przefiltrowana, jak i oryginalny detergent zostawią nieco smug. Efekty określiłbym na 80% skuteczności na oknie o niskim poziomie zabrudzeń i 60% na średnio zabrudzonych drzwiach.
Najgorzej myjka wypadła na lustrze – wręcz test na takiej powierzchni nie miał sensu, bo robot jedynie porobił masę smug, co wymagało ręcznego wyczyszczenia tej powierzchni. Efekty mycia luster oceniam na max. 20%.
Robot bardzo dokładnie dojeżdża do rantów i narożników, a przy tym jest delikatny dla drewnianych ram, czy uszczelek – zatrzymują go właśnie silikonowe uszczelki, odbija się i zmienia kierunek o 180 stopni. Sposób poruszania się robota jest linowy, z przesunięciem o połowę swojej powierzchni na nowy tor i przy każdym przesunięciu spryskuje powierzchnię szkła mgiełką wody.
W apcje możemy wybrać jak często ma to robić w zależności od wilgotności – pierwszy, najniższy poziom dotyczy wilgotności 50-70%, drugi jest dobry dla wilgotności powietrza 30-50%, trzeci najwyższy wilgotności poniżej 30%.
Problem pojawia się gdy robota używamy od zewnętrznej strony okien – jakikolwiek wietrzyk sprawia, że mgiełka nie ląduje na szkle, a leci sobie w powietrze, więc na zewnątrz warto włączać robota tylko w bezwietrzne dni.
Urządzenie ma też specjalny tryb czyszczenia gąsienic – warto wykonywać go przed myciem okien, tak aby guma miała jak najlepsze przyleganie. Procedura wygląda następująco – odwracamy robota gąsienicami do góry i w takiej pozycji włączamy robota – gąsienice zaczną się obracać raz w prawo, raz w lewo, więc wystarczy przyłożyć do nich mokrą ściereczkę, najlepiej nasączoną alkoholem i same się wyczyszczą.
Sprawdziłem też realną głośność pracy i wyszło mi nieco więcej niż podawane przez producenta 65 dB – 69,8 dB z odległości ok. 1 m. Wynik taki jak u producenta osiągnąłem oddalając się na 3 metry od sprzętu. Ogólnie myjki do okien nie są cichymi sprzętami z uwagi na działanie silnika i wentylatora.
Efekty mycia są akceptowalne dla okien pionowych gdy nie są one zbytnio brudne. Robot nieźle niweluje odciski palców, czy pojedyncze kropki twardej wody z podlewania ogrodu zraszaczami (czasem przez wiatr trochę wody poleci na okna). Lepsze efekty osiągamy na oknach połaciowych, a najgorsze na lustrach. Jak widać Hobot S6 Pro nie jest urządzeniem idealnym, a jedynie nieco ulepszonym sprzętem względem poprzednika Hobota 2S.
Nie dziwię się, że roboty tego typu spisują się dobrze na witrynach sklepów jubilerskich Apart – Hobot współpracuje z tą siecią, a ich roboty zasuwają po witrynach całymi dniami, utrzymując je w czystości – jeśli powierzchnia nie jest mocno brudna, to Hobot S6 Pro spisze się na medal, w przeciwnym razie lepiej umyć okna ręcznie.
Czy warto kupić myjkę Hobot S6 Pro?
Myjkę Hobot S6 Pro mogę polecić każdemu, kto ma duże powierzchnie szklane, przeszklenia idące przez parter na piętro, wymagające użycia drabiny celem ręcznego umycia. Im mniejsze okna tym częściej będzie trzeba podchodzić do robota, przekładać do między skrzydłami.
Radzi sobie z zabrudzeniami, gdy nie ma ich specjalnie dużo, ale nie myśl, że to sprzęt, który poradzi sobie z każdą powierzchnią na błysk – lustra tylko pomaże i zostawi smugi. Widać, też po opiniach w sieci od użytkowników, że dobrze oceniają ten sprzęt ci, którzy nie mieli przesadnych oczekiwań.
Jeśli masz sporo powierzchni szklanych, obojętnie pionowych, czy poziomych, to ten sprzęt może pomóc w utrzymaniu ich w czystości, ale nie jest to najlepszy wybór w sytuacji, gdy okna myjesz rzadko i są one często zabrudzone, z nalotem kurzu, pyłu i pajęczynami.
ZALETY
|
WADY
|
Robot koszący Parkside PMRDA 20-Li B2 w akcji. Warto kupić? (TEST)
Ceny Hobot S6 Pro
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.