Jimmy PW11 Pro Max to najnowszy odkurzacz myjący, który może również pracować na sucho, jak standardowa pionówka. Co jeszcze warto o nim wiedzieć? Zapraszam do lektury recenzji Jimmy PW11 Pro Max.
Chińska marka Jimmy coraz lepiej radzi sobie w świecie odkurzaczy myjących aktywnie. Po testach takich modeli, jak Jimmy HW8 Pro i Jimmy HW10 przyszedł czas na totalną nowość – Jimmy PW11 Pro Max, czyli flagową propozycję 5w1, z którą miałem okazję zapoznać się rok temu na targach IFA w Berlinie.
Poza funkcją odkurzacza aktywnie mopującego mamy tu odpinaną jednostkę centralną, do której podczepimy ssawkę szczelinową, ssawkę z włosiem, małą elektroszczotkę do tapicerski i sierści, a także rurę z elektroszczotką uniwersalną do każdego rodzaju podłóg i tym samym zamienimy sprzęt do mopowania, w zwykłą pionówkę do pracy na sucho z podłogami twardymi i dywanami.
Takie połączenia są dość popularne – weźmy za przykład Dreame H12 Dual, Roborock Dyad Pro Combo, czy Philips Aquatrio 9000. To ważniejsi konkurencji nowego Jimmy PW11 Pro Max. Z tych trzech testowałem Philipsa i wypadł dość blado, więc pokonanie go to formalność dla Jimmy, ale już konkurowanie z Dreame i Roborockiem nie będzie takie proste.
Odkurzacz na testy dostałem ze sklepu Geekbuying.pl, który ma do końca lipca 2024 świetną promocję na wszystkie trzy warianty PW11:
Sklep oferuje też części eksploatacyjne – tylny wałek to koszt 89 zł, czy choćby nową elektroszczotkę do podłóg za 239 zł.
Cena odkurzacza jest całkiem dobra jak na jego możliwości.
Konkurencja kosztuje podobnie – Dreame H12 Dual kupimy najtaniej za 1899 zł, a Roborocka Dyad Pro Combo za 2199 zł – to najniższe ceny z ceneo.pl na końcówkę lipca 2024.
Jak to w odkurzaczach myjących, cyferki nie robią wrażenia, zwłaszcza gdy porówna je się do najlepszych odkurzaczy pionowych do pracy na sucho, ale jak na kategorie odkurzaczy mopujących aktywnie mamy jedne z najlepszych parametrów na rynku.
Parametry Jimmy PW11 Pro Max są następujące:
Siła ssania 21 kPa i moc ssania 110 AW to jak na ten typ sprzętu bardzo dobre wyniki, a w porównaniu do pionówek, zbliżone do każdego Boscha Unlimited 7, Karcher VC6, Dreame T10, Philipsa 3000, Tefala 9.60, czy Dreame R10 Pro.
W świecie odkurzaczy myjących aktywnie nowy Jimmy jest mocniejszy od Roborocka Dyad Pro Combo – ten oferuje 17 kPa, a Dreame H12 Dual to 16 kPa. Jimmy PW11 Pro Max ma też większą moc silnika, pojemniejszą baterię, dłuższy czas pracy, a przegrywa jedynie wielkością zbiorników na wodę i kurz. Dla wielu użytkowników ważna może być też waga, a tu Jimmy ponownie wygrywa z Roborockiem i Dreame, które mają masę 5,5 i 5,1 kg (Jimmy 4,6 kg) w trybie mopującym.
Wagę odkurzacza sprawdziłem: 1,5 kg waży jednostka ręczna, 2,9 kg pionówka do pracy na sucho i 4,8 kg odkurzacz mopujący – rozbieżność 200 g w stosunku do wagi podanej przez producenta może wynikać z tego, że pomiaru dokonałem ,gdy wałki były mokre. Stacja dokująca ma wymiary 42 na 43 cm w najszerszych miejscach. Odkurzacz w stacji mierzy 110 cm wysokości.
Odkurzacz informuje, co powinniśmy z nim zrobić po sprzątaniu, powiadamia o pełnym zbiorniku wody brudnej, braku wody czystej i wielu innych.
Do wyboru jest 5 języków i zmieniamy je 1 przyciskiem pod rękojeścią: angielski, rosyjski, niemiecki, francuski i włoski.
W dobrze zabezpieczonym kartonie znajdziemy masę części ułożonych w trzech warstwach. Mamy zarówno zespół do pracy na mokro z dwoma wałkami mopującymi i zbiornikami wody, jak i elektroszczotkę uniwersalną do pracy na sucho z rurą. Do tego stację dokującą mieszczącą wszystkie akcesoria, mini elektroszczotkę do materacy i tapicerski, narzędzie z włosiem do tapicerki, ssawkę szczelinową, narzędzie do czyszczenia odkurzacza z nożykiem i butelkę detergentu 480 ml.
W ofercie sklepu pokazana jest błędna stacja dokująca – ta w wersji PW11 Pro Max jest znacznie bardziej rozbudowana. Ma boczny stojak na części do odkurzania podłóg na sucho i po zamontowaniu wszystkich akcesoriów, zostają jeszcze dwa wolne miejsca na coś, czego nie dostajemy w kartonie.
Szkoda jedynie, że producent nie daje zapasowego kompletu wałków i filtra HEPA – Jimmy nie słynie z dobrej dostępności materiałów eksploatacyjnych, więc powinni dorzucać do zestawu więcej akcesoriów.
Tak wygodnego odkurzacza aktywnie myjącego pod względem prowadzenia jeszcze nie testowałem – przebił też świetne pod tym względem Tineco S5 Extreme i Ezviz RH2. Konstrukcja jest dużo lżejsza, to czuć, a przy tym sprzęt nie stracił na jakości, jedynie na pojemności zbiorników.
Dzięki umieszczeniu zbiornika wody na zespole myjącym zmniejsza się odczuwalna waga w ręce. Zespół ma 4 porządne koła prowadzące, które nie wydają z siebie niepotrzebnych dźwięków nawet na kafelkach z głębokimi fugami.
Obawiałem się, czy przypadkiem te 4 kółka nie będą zbyt mocno dystansować włosia wałków od podłoża, tak jak to spartolił Philips w modelu Aquatrio 9000, ale na szczęście Jimmy nie popełnił tego błędu. Jedyne kółka, które czasem wydają jakieś dźwięki to przednie, mało koła w elektroszczotce do pracy na sucho.
Wszystkie czarne plastiki to matowe tworzywo wysokiej jakości, mamy parę srebrnych, plastikowych wstawek – nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Wszystkie połączenia są świetnie uszczelnione i po naciśnięciu przycisku w celu rozłączenia, wymagają użycia siły – są porządnie spasowane. W wielu modelach Jimmy, zwłaszcza serii H10 zwracałem uwagę na luzy na połączeniach – tu nie ma z tym żadnych problemów. Zbiorniki demontuje się łatwo, nie mają elementów, które można uszkodzić, a styki ładowania na łączeniach są dodatkowo chronione.
Akcesoria z zestawu zaprojektowano porządnie – ssawka szczelinowa jest mocno zwężana, więc mimo przeciętnej mocy silnika, da się nią wysprzątać wykładzinę samochodową. Ssawka z włosiem świetnie nada się do kurzu i mebli, a mini elektroszczotka radzi sobie z kanapami, materacami i sierścią.
W zestawie dostajemy też rurę bez funkcji łamania, czy rozsuwania teleskopowego. Odpinanie zbiornika kurzu z odkurzacza ręcznego jest super proste – robimy to jednym przyciskiem. Opróżnia się go poprzez wyjęcie separatora cyklonowego z filtrem HEPA, a z uwagi na pojemność 300 ml trzeba robić to dość często. Sama filtracja to filtr wstępny z metalowej siateczki, filtr z gąbki i filtr HEPA. Wszystkie elementy są całkiem nieźle uszczelnione.
Bateria jest wymienna i może być ładowana poza sprzętem, lecz w zestawie nie ma do niej zewnętrznej ładowarki. Ma napięcie 21,6 V i pojemność 4600 mAh lub 99,36 Wh. Jedynie dziwne, że naklejka z parametrami baterii, którą nakleił producent, wystaje poza jej obrys i wygląda jak coś, co trzeba zerwać przed użyciem, ale wtedy pozbędziemy się też specyfikacji baterii.
Główna elektroszczotka ma wałek z dwoma paskami gumy i dwoma paskami włosia ułożonego w kształt litery V – znakomicie wyczesuje dywany, czy wykładziny, radzi sobie nawet z 3 cm dywanem shaggy, odkurzając do tyłu. Wewnątrz elektroszczotki nie ma żadnych zębów wyczesujących wałek, więc parę włosów zawsze znajdziemy owiniętych wokół osi, ale nie ma tego wiele – to zasługa kształtu włosia i gumy. Wałek jest wyciągany na przycisk od boku, zupełnie jak w Samsungach Jet.
Nie zabrakło oświetlania LED, choć jest ono dość słabego natężenia, a pochwalić Jimmy trzeba za prowadzenie elektroszczotki uniwersalnej – duże koła z tyłu, mniejsze z przodu, porządnie gumowane + giętki przegub elektroszczotki prowadzi się tam, gdzie chcemy, nie ucieka na boki.
Jedynie przyczepić się muszę do braku gumowania obudowy plastikowej elektroszczotki do pracy na sucho – z przodu, ani po bokach nie ma zabezpieczenia gumą lub materiałem, więc przy meblach i listwach przyściennych należy być delikatnym lub samemu nakleić jakieś zabezpieczenie. Za to zespół mopujący jest od przodu ładnie zabezpieczony gumą.
Moc elektroszczotki to 50 W i w stosunku do elektroszczotki z Dysona Digital Motorbar 100 W, to 2-krotnie mniej, ale i tak radzi sobie na dywanach o niebo lepiej – nie blokuje się, tylko sprząta. Stacja dokująca składa się z kilku części – korytka, w którym część mopująca jest myta i suszona, mocowanie odkurzacza z pinami ładowania, tylną częścią mieszczącą wszystkie akcesoria i stojakiem na rurę z elektroszczotką.
Do ergonomii nie mam żadnych zastrzeżeń, a pod względem jakości wykonania i użytych materiałów to jeden z lepszych odkurzaczy mopujących aktywnie jaki miałem w rękach.
Przyczepić się muszę tylko do braku zabezpieczenia elektroszczotki do pracy na sucho jakąś gumą, czy materiałem od frontu, na narożnikach i po bokach – są gołe plastiki. Szkoda też, że Jimmy nie dodał zębów wyczesujących wałek elektroszczotki uniwersalnej (do pracy na sucho), ale powód jest raczej oczywisty – zęby zniszczyłyby dość szybko paski gumy.
Jimmy większość poprzednich modeli projektował raczej dziwnie. Wałki obrotowe, a raczej wałek obrotowy (większość starszych miało jeden wałek), nie był natryskiwany wodą, a jedynie mieliśmy przycisk do spryskiwacza, którym mogliśmy namoczyć podłogę przez wałkiem. Takim sposobem efekty samooczyszczenia wałka były nieco gorsze niż w modelach konkurencji.
W PW11 wreszcie dodano 6 dysz natryskujących wałek, a pod nimi znalazła się metalowa wypustka, o którą włosie wałka z brudem wyżyma się, a brudy odprowadzane są siłą odśrodkową i mocą ssania kanałem do zbiornika.
Działa to tak samo dobrze, jak w innych odkurzaczach, które Wam polecam jak EZVIZ RH2 czy Tineco S5 Extreme, choć jest jedna, duża różnica. Jimmy ma dwa wałki, więc żeby nie popełnić takiego samego błędu, jak Roborock w pierwszym modelu Dyad, dał pod spodem 4 małe koła podporowe, aby zespół mopujący dał się wygodnie prowadzić, a nie latał na boki. I tak czuć, że przedni wałek ciągnie odkurzacz nieco do przodu, ale nie przeszkadza to w liniowym prowadzeniu do przodu i do tyłu.
Obawiałem się, że włosie wałków może być zbyt mocno dystansowane od podłoża przez koła podporowe – to wada znana z Philipsa AquaTrio 9000, ale na szczęście Jimmy zaprojektował całość jak należy.
Jedyny negatywny skutek takie zespołu mopującego, to fakt, że przedni wałek nie leży całym swoim ciężarem na podłodze, więc w porównaniu do pojedynczych wałków EZVIZ RH2 i Tineco S5 Extreme nieco gorzej radzi sobie z wydrapywanie zaschniętego brudu ze wzorków kafelków gresowych, czy fug, ale w każdym innym zadaniu dorównuje im w 100%, a nawet przewyższa przez posiadanie drugiego wałka, który nie jest namaczany, a służy głównie do zbierania nadmiaru wody i osuszania podłogi – finalnie wody na podłodze zostaje bardzo mało, więc szybko wysycha, nie ma zacieków, smug, czy piany.
W zestawie dostajemy stary i dobrze znany już od pierwszego takiego modelu serii HW8 Pro, detergent o wielkości 480 ml. W składzie ma tylko środek powierzchniowo-czynny, bakteriobójczy, zapach kwiatowy i środek przeciw spienianiu. Zaleca się dawkowanie 1:50 czyli na 600 ml zbiornik powinniśmy dać 12 ml detergentu – zakrętka mieści 8 ml, więc może robić za miarkę. Zapach faktycznie lekko czuć w trakcie pracy.
Mycie podłóg jest banalnie proste – poza napełnieniem zbiornika wody czystej ciepłą wodą i detergentem nie musimy nic więcej robić.
Nie trzeba wstępnie namaczać wałków, świetnie zrobi to za nas odkurzacz w pierwszych sekundach użycia. W domu mam dwa rodzaje kafelków – oba z dość szerokimi fugami, deski modrzewiowe i zwykłe panele, słabo odporne na wodę. Wszystkie te powierzchnie odkurzacz umył perfekcyjnie, czasem gdzieś tam zawinie się jakiś namoczony mały kłębek kurzu, ale wystarczy po nim przejechać jeszcze raz i po sprawie.
Konstrukcja elektroszczotki mopującej z wałkami przesuniętymi do prawej sprawia, że martwa strefa bez mycia to tylko 5 mm. Do wad na pewno zaliczyłbym kapanie wody z zespołu elektroszczotki gdy ją wyłączymy, a większe gdy ją przechylamy. Tak samo woda nieco kapie ze zbiornika wody gdy go wyjmujemy – wody nie ma wiele, ale trzeba to uczciwie zaznaczyć. Kolejna wada to potrzeba zdjęcia zbiornika wody czystej w celu wyjęcia wałków – samo odpinanie wałków jest bardzo wygodne, ale blokuje je zbiornik od góry.
Genialnie wypada ten sprzęt pod względem czasu pracy – na najwyższej mocy w trybie mopowania zasuwa ponad 20 minut na mocy dywanowej, w trybie auto ok. 30 minut, a na najniższej mocy w trybie podłogowym ponad 40 minut.
Mimo dość ograniczonej mocy 110 AW i siły ssania 21 kPa w trybie ręcznym i pionowym na sucho, odkurzacz jest bardzo funkcjonalny, a to dzięki prawidłowemu zaprojektowaniu większości akcesoriów.
Główna elektroszczotka ma świetny wałek z dwoma paskami włosia, które wyciąga wszelkie paprochy i kurz z podłóg twardych i dwa paski twardej gumy, które wyczesują dywany. Moc w trybie dywanowym jest wystarczająca do sprzątnięcia 99% rodzajów zanieczyszczeń, a ten 1% to większe elementy jak większe makarony, czy koci żwirek – ten o sporym rozmiarze.
W trybie ręcznym znakomicie zaprojektowano ssawkę szczelinową – jest mocno zwężana, więc wytwarza się na końcu całkiem niezłe podciśnienie ssania, a na dodatek końcówka jest gumowana.
Odkurzyłem szczelinówką cały samochód bez większych problemów. Kolejna jest mała elektroszczotka do tapicerski, materacy, sierści, czy wykładziny samochodowej – to jedyna część dobrze mi znana z innych odkurzaczy Jimmy – serii H9 i H10. Świetnie wyciąga najdrobniejszy kurz z wierzchnich warstw materacy, czy tapicerski, piasek z wykładziny bagażnika samochodowego też nie jest dla niej problemem. Oczywiście w trybie ręcznym należy korzystać z najwyższej mocy dla uzyskania dobrych efektów.
Ssawka z włosiem dobrze spisuje się w usuwaniu kurzu z mebli, parapetów, czy grzbietów książek. Zaskoczony byłem, że nie miała problemu ze zjedzeniem silikonowego uchwytu do kabli ładowarek w kształcie „okejki”, a to przedmiot o długości 3 cm i szerokości 1,8 cm. Oczywiście po przejściu przez ssawkę, utknął we wlocie przed zbiornikiem, ale to i tak niezły rezultat, jak na 110 AW.
Dywany z włosiem do 2 cm nie stanowią dla elektroszczotki problemów – da się je odkurzać ruchami do przodu. Jeśli włosie jest dłuższe jak u mnie na dywanie typu shaggy 3 cm, odkurzać da się tylko do tyłu, inaczej zadziała zabezpieczenie napędu.
Jimmy ciekawie rozwiązał kwestię poziomów mocy. Używając samego odkurzacza ręcznego mamy do dyspozycji dwa poziomy:
W trybie odkurzacza pionowego i mopa mamy do wyboru:
Głośność elektroszczotki to 80,2 dB. Jak widać nie jest to najcichszy odkurzacz na rynku, raczej należy zaliczyć go do tych głośniejszych, zwłaszcza z maksymalną mocą. Hałas w trybach auto i podłogowych jest znośny.
Osobny temat to czas pracy – w trybie ręczny na maksymalnej mocy mamy nawet 40 minut czasu pracy, a to praktycznie najlepszy wynik na rynku z tego typu konstrukcji, a z najniższą mocą jest to nawet 80 minut.
W trybie pionowym z elektroszczotką w pracy na sucho, czas pracy jest taki sam jak w pracy na mokro – 20/30/40 minut w zależności od poziomu mocy, choć nie raz wyświetlacz pokazywał mi nieco dłuższe czasy. Warto zauważyć, że w trakcie pracy mamy na wyświetlaczu podawany czas do rozładowania, a w stacji procenty naładowania.
Bezsprzecznie w tego typu sprzęcie pierwsze skrzypce gra mopowanie, odkurzanie pionówką na sucho lub samym odkurzaczem ręcznym to dodatkowe opcje i pewnie każdy zastanawia się, czy są na tyle sensowne, by dopłacać do nich względem zwykłego PW11 lub PW11 Pro. Moim zdaniem PW11 Pro Max spisuje się znakomicie w trybie pionówki z dobrze zaprojektowaną elektroszczotką.
W trybie odkurzacza ręcznego radzi sobie prawie z każdym możliwym zadaniem, a to z uwagi na wąską szczelinówkę, świetną mini elektroszczotkę i ssawkę z włosiem do kurzu, więc tak, warto dopłacić do najbogatszej wersji i cieszyć się z jednego sprzętu do pięciu zastosowań.
Jestem pod dużym wrażeniem działania systemu samooczyszczenia wałków mopujących i samego zespołu mopującego w stacji. Większość tego typu urządzeń, czyli odkurzaczy mopujących aktywnie z natryskiem wody na przedni wałek, nieźle radzi sobie z oczyszczaniem go, ale i tak pełno brudu zostaje wokół wałka.
Tu specjalnie zrobiłem fotki, jak wyglądają wałki po mopowaniu 35 m2 kafelków kuchni, wejścia i korytarza, a jak środek wygląda po jednym cyklu mycia w stacji – praktycznie cały brud został wypłukany i wciągnięty do zbiornika na wodę brudną.
Nawet usuwanie plamy po kawie nie zabrudziło wałka głównego jakoś specjalnie mocno, więc oczyszczanie go przy każdym obrocie jest bardzo skuteczne i sprzęt po usunięciu plamy, nadal nadawał się do dalszego sprzątania, nie zostawiał smug. Pojedynczy proces przemywania wałków potrafi wykorzystać całą pojemność zbiornika wody brudnej – 450 ml.
System działa bardzo prosto. Stacja ma pod wałkami specjalne tarki, po włączeniu samooczyszczenia, przedni spryskiwacz dozuje odpowiednią ilość wody z detergentem na tackę, gdzie następnie wałek obracając się, jest prany o te tarki, wyciskany przy każdym obrocie przez metalowy element wyżymający materiał, a po parunastu sekundach, brudna woda jest odprowadzana do zbiornika.
Proces ten powtarza się kilkukrotnie, a następnie sprzęt przechodzi do 2-etapowego procesu suszenia – pierwszy jest połączony z ssaniem, które odprowadza resztki wody do zbiornika, a drugi etap to suszenie ciepłym powietrzem – jest skuteczne w 90%.
Ręcznie pozostaje nam wyczyścić zbiornik na wodę brudną – ma wyjmowany filtr gąbkowy od góry i do wyczyszczenia metalowy filtr wstępny. W zbiorniku na wodę jest też separator większych elementów – brudna woda leci pod niego, a na tatce zbiera się kurz, włosy i większe elementy. Rozbiera się to łatwo i czyści szybko.
Część ręczną do pracy na sucho też czyścimy prosto – zbiornik odpina się jednym przyciskiem, od góry wyjmujemy filtr HEPA (nie jest zmywalny), gąbkę i separator cyklonowy z pojedynczym filtrem wstępnym z metalowej siateczki.
Wałek z elektroszczotki głównej do pracy na sucho jest wypinany na przycisk i łatwo można usunąć z niego zaplątane włosy – nie ma ich dużo z uwagi na kształt włosia i gumy w literę V. Wnętrze elektroszczotki łatwo przetrzemy mokrą szmatką lub papierem. Mniejszą elektroszczotkę czyści się też łatwo – wałek można wyjąć przez przekręcenie bocznej zawleczki.
W zestawie dostajemy specjalny wycior czyszczący – ma on 39 cm długości, gumową szczotkę do czyszczenia wnętrzności, a także wysuwany hak do usuwania ewentualnych zatorów i nożyk do rozcinania włosów z elektroszczotki. Stacja ma specjalne dwa boczne otwory, którymi wpada pod wałki gorące powietrze do suszenia materiału – całkiem cwanie to zaprojektowali.
Samoczyszczenie wałków mopujących i wnętrzności zespołu myjącego jest bliskie perfekcji i z całą pewnością mogę napisać, że to najlepszy system samooczyszczenia z jakim się spotkałem. Jedynie, szkoda, że przy przechylaniu zespołu lubi gubić sporo kropel wody – nie są to jakieś duże ilości, ale jednak nieco jej gubi – trzeba na to uważać.
Najnowszy i jednocześnie flagowy Jimmy PW11 Pro Max po teście staje się jednym z trzech moich ulubionych odkurzaczy mopujących aktywnie i numerem jeden wśród urządzeń mających odpinaną jednostkę centralną oraz opcję podłączenia pod rurę i elektroszczotkę do odkurzania na sucho.
Sprzęt jest dopracowany, nie ma znaczących wad (większość to rzeczy trzeciorzędne), a zalety są tu najważniejsze – bardzo skuteczne mycie podłóg, najlepszy z jakim miałem styczność systemem samooczyszczenia wałków, świetne akcesoria i wystarczająca moc do pracy na sucho, zarówno jako pionówka z elektroszczotką, jak i jako odkurzacz ręczny.
Za 2099 zł dostajemy kompletny sprzęt do sprzątania domu.
Ogarniemy nim materace, kanapy, sprzątniemy każdy rodzaj podłóg, odkurzymy meble, a i z samochodem sobie poradzi i to wcale nie małym, gdyż nawet z największą mocą ma bardzo długi czas pracy.
Jimmy PW11 Pro Max dostaje zasłużenie wysoką notę 9 punktów na 10 możliwych, a na ten jeden odjęty składa się kilka pomniejszych minusów, jak brak w zestawie zapasowych wałków i filtrów, brak gumowania frontu elektroszczotki do pracy na sucho i sporadyczne gubienie kropel wody przez jednostkę myjącą.
ZALETY
|
WADY
|
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie zerknij na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Do końca listopada masz okazję kupić prosty, lecz genialnie wykonany model pralki firmy Asko –…
W Media Expert mają świetną ofertę na flagowego robota marki Roborock, a dodatkowo zgarniasz odkurzacz…
Sprawdzamy i porównujemy dwa najnowsze odkurzacze pionowe - Dreame Z30 i Dreame Z20. Czym się…
Black Friday to szał zakupowy, który swoją genezę ma w Stanach Zjednoczonych. Od wielu lat…
Turecki producent ma nową promocję na nowe odkurzacze pionowe. Do wybranych modeli ze stacją możesz…
Roborock Qrevo MaxV będzie dzisiaj dostępny w rekordowo niskiej cenie. Trzeba się jednak spieszyć, bo…
Komentarze
Dziękuję Ci za ten test. Czekałam na niego od dnia, w którym napisałeś o promo na geekbuing.pl i teraz jestem pewna, że jimmi wkrótce zagości w naszym mieszkaniu 🙂