Sprawdzam, jak w praktyce radzi sobie niedrogi robot koszący z Lidla, czyli model Parkside PMRDA 20-Li B2. Warto zainwestować w ten sprzęt?
Zgodnie z obietnicą rozszerzamy tematykę i wchodzimy w testy, poradniki i rankingi sprzętu ogrodniczego. Mieliśmy już test akumulatorowej dmuchawy do liści marki Gardena, pisaliśmy o dobrych promocjach na roboty koszące Dreame A1 i Landroid Worx Vision, a teraz przyszedł czas na test niedrogiego robota koszącego z Lidla.
Zaczynamy od niskiej półki cenowej, czyli sprzętu prostego, poruszającego się wewnątrz obwodu, bez zaawansowanych sensorów, kamer, radarów, czy GPS. Robot koszący Parkside PMRDA 20-Li B2 to sprzęt piekielnie popularny, a to z uwagi na stosunkowo niską cenę zakupu i częste promocje.
Na co dzień mam ok. 2500 m2 trawników podzielonych na trzy sektory do koszenia, więc realnie mało jaki robot sobie z tym poradzi – sprzęt z Lidla wylądował na przednim trawnik, który ma ok. 900 m2, więc mieści się w deklarowanym obszarze roboczym.
Zwykle trawniki koszę traktorkiem ogrodowym Al-ko T16-105.6 HD V2, węższe obszary kosiarką pchaną MTD, a obrzeża kosą spalinową Demon lub podkaszarką akumulatorową także z Lidla. Zazwyczaj koszę zbierając trawę, a roboty działają na zasadzie mulczowania – koszą często, ścinają trawę, która nie jest zbyt wysoka, a ścięta trawa jest rozdrabniania i rozrzucana po trawniku robiąc za naturalny nawóz, co ma pozytywny wpływ na stan trawnika.
Testy zacząłem w połowie kwietnia, więc zamontowałem robota zaraz po wertykulacji i nawożeniu trawnika.
Na początek warto wspomnieć o całym systemie Parkside X20V z Lidla, choć obstawiam, że wielu z kupujących może nie być świadoma, że robot PMRDA 20-Li B2 należy do systemu wymiennych akumulatorów X20, a to z uwagi na mocno zabudowany akumulator o pojemności 4 Ah.
W ramach systemu X20 mamy linię zwykłą Parkside i urządzeń dla nieco bardziej wymagających Parkside Performance. Oba systemy mają dedykowane inne akumulatory – zwykła ma do wyboru akumulatory 2 i 4 Ah, a w droższej możesz wybrać takie o pojemności 4 Ah i 8 Ah, dodatkowo wyposażone są w łączność Bluetooth i podpięcie pod aplikację Parkside.
Co ważne, prawie wszystkie urządzenia Parkside mają bazowo 3 lata gwarancji, a urządzenia dostępne w serii to nie tylko sprzęty 20 V, ale i mocniejsze 40 V (wykorzystujące 2 akumulatory). Łącznie w obu liniach jest już ponad 70 różnych sprzęt, od najprostszych, tanich, po sprzęty spełniające wymagania wykraczające poza domowy warsztat.
Sam na przestrzeni lat zakupiłem sporo urządzeń systemu Parkside X20V:
Ze zwykłych sprzętów zasilanych sieciowo mam też klucz udarowy PDSSE 550 A1 550 W. Ze wszystkich wskazanych sprzętów jestem zadowolony, najwięcej pracy ma wkrętarka, która przerobiła już wiele godzin i to zarówno w drewnie, jak i profilach stalowych. Najstarszy akumulator ma już 4 lata i nie zauważyłem większych uszczerbków na pojemności.
W robocie koszącym siedzi akumulator 4 Ah systemu podstawowego, czyli PAP 20 B3 i żeby się do niego dobrać, trzeba odkręcić kilka śrubek od spodu robota. W sieci możecie zobaczyć filmiki, jak wymienić taki akumulator na pojemniejszy 8 Ah, aby robot mógł pracować jeszcze dłużej, lecz nie zawsze te roboty chcą współpracować z większym akumulatorem.
Testowany robot ma cenę sugerowaną 1999 zł w polskim Lidlu. Na start sezonu ogrodniczego 2024, Lidl zorganizował promocję, w której robot spadł do 1599 zł. Dla kontrastu porównajmy ceny z niemieckiego Lidla i Kauflanda, gdzie robot jest sprzedawany (oba sklepy mają tego samego właściciela).
Tylko w maju 2024 Niemcy mieli już dwie promocje, w ramach których robot Parkside PMRDA 20-Li B2 był przeceniany w obu sieciach do 304,95 Euro, czyli ok. 1300 zł – 300 zł taniej niż w polskim Lidlu. Jeśli masz rodzinę, znajomych w Niemczech lub nie obawiasz się korzystania z pośredników kurierskich jak bodycar1.com, warto wyhaczyć okazję u naszych zachodnich sąsiadów.
Lidl sprzedaje też słabszy model PMRA 20-Li B2 – 1 literka w nazwie, a to sprzęt na tylko 500 m2 (ma akumulator 2 Ah zamiast 4 Ah, szerokość koszenia 18 cm vs 22 cm) i został wyposażony w mniej czytelny programator – cena sugerowana 1399 zł, w promocjach po 999 zł, a w Niemczech spada do 199 Euro, czyli ok. 850 zł. Dodatkowo Lidl zaleca dokupienie składanego daszku Parkside PMRG 68 A1 za 199 zł w celu ochrony robota przed deszczem, choć nic nie stoi na przeszkodzie, żeby taki daszek skonstruować samemu.
W stosunku do konkurencji sprawa jest prosta – obojętnie o jakiej cenie mówimy – niemieckiej 1300 zł, polskiej promocyjnej 1599 zł, czy polskiej sugerowanej 1999 zł, robot Parkside PMRDA 20-Li B2 to praktycznie najtańsza konstrukcja tego typu z przeznaczeniem do max. 1000 m2.
Gdy odpalimy sobie Allegro, czy Ceneo i posortujemy roboty od najniższej ceny, to zobaczymy, że najprostsze konstrukcje kupimy w podobnych pieniądzach, ale będą miały mniejszy obszar pracy i często mniejszą średnicę cięcia, jak Stalco RMP300 na 300 m2 za 1499 zł, Ferrex R800 na 800 m2 za 1299 zł, Yard force SA650ECO na 650 m2, czy bardziej znane Nac RLM800-NG na 800 m2 za 1598 zł i Einhell 500 BT na 500 m2 za 1599 zł.
Gdy zaznaczymy obszar roboczy od 900 m2 to robot z Lidla zostaje niekwestionowanym liderem cenowym, mając za konkurencję roboty od 2500 zł w górę.
Robot przyjechał do mnie w dużym kartonie, a w jego wnętrzu znalazłem podstawę bazy, stację dokowania, którą trzeba przykręcić załączonymi wkrętami do bazy, ogranicznik do założenia na jedną ze stron bazy, aby robot na nią nie wjeżdżał podczas koszenia, 6 kotw mocujących bazę do podłoża, 200 m przewodu, 350 kotw do mocowania przewodu, zasilacz z 3-metrowym przewodem i plastikowy klucz do kotw bazy.
Nie zabrakło kompletu instrukcji obsługi, choć przyznać trzeba, że są dość słabo napisane – brakuje dokładnego opisu programatora robota i jak widać po zapytaniach naszych Czytelników, opis montażu też mógłby być lepiej pokazany. Przydałby się porządny instruktaż w formie filmu na YouTube.
Specyfikacja Parkside PMRDA 20-Li B2:
Pierwszy krok przed montażem to… uporządkowanie i skoszenie trawnika – na obszarze roboczym robota, nie może być małych kamieni, zabawek, sznurków, węży ogrodowych i innych elementów mogących uszkodzić robota. Uprzednie skoszenie trawnika ułatwi montaż przewodu.
Na początek polecam zapoznać się z instrukcją. Dostajemy jej dwie wersje: grubszą „tłumaczenie oryginalnej instrukcji obsług” i cieńszą „podręcznik instalacji”. W tej drugiej mamy dosłownie trzy strony tłumaczące jako tako kwestie montażu.
Do montażu warto przygotować sobie śrubokręt krzyżakowy, szczypce do ściągania izolacji (lub nóż), młotek najlepiej gumowy i miarę przynajmniej 30 cm długości, a jak nie mamy to możemy wyciąć ją z kartonu (opakowania). Instrukcja zaczyna się od montażu zasilacza, następnie stacji.
Zaleca się zamontować zasilacz na 160 cm wysokości od podłoża, tak aby nie był dostępny dla dzieci – niestety w większości przypadków będzie on za krótki – ma łącznie 3 metry, więc u mnie i tak wymagał przedłużenia.
Stację należy umieścić min. 2 metry od ściany, przed najazdem stacji zostawić przynajmniej 2 metry prostego najazdu, a za stacją 1 metr. Realnie gdy wartości te będą nieco mniejsze, robot i tak sobie poradzi – u mnie są nawet większe. Dobrze przemyśl gdzie chcesz ustawić stację – najlepiej gdy będzie to obszar z zadaszeniem, ale pod chmurką też da sobie radę, choć producent zaleca w takiej sytuacji dokupienie składanego daszku.
Jeśli masz nierówny teren, to stacja może mbyć maksymalnie nachylona 2 cm w przód lub 8 cm w tył. Po wybraniu właściwego miejsca na stację, co najwyżej zmontowałbym stację zasilania z podstawą i przeszedł do montażu kabla. W zestawie mamy 200 m kabla i 350 kołków. Kabel można przytwierdzić do trawnika kołkami lub zakopać max. 5 cm pod nim. Maksymalna odległość między hakami mocującymi przewód to 1 m, ale warto ułożyć je gęściej. Trzeba jedynie brać pod uwagę kwestie większego zużycia tych kołków w narożnikach, na zakrętach i wokół przeszkód.
Kabel rozciągamy od tyłu stacji i prowadzimy zgodnie z ruchem wskazówek zegara wokół ogrodu i przeszkód. Przedni trawnik ma niecałe 1000 m2, więc wyznaczyłem niej więcej taki obszar na początek, ale z czasem i tak wprowadzałem kolejne poprawki. W ramach obwodu musimy otoczyć wszystkie przeszkody, w które robot może rozjechać, lub o które może uszkodzić sobie zespół tnący. W moim przypadku były to trzy dalie otoczone obrzeżem z kamykami, dwie lampy ogrodowe otoczone kamieniem polnym i jeden klomb na środku trawnika, oddzielony od niego plastikowym obrzeżem.
Instrukcja obsługi dodatkowo określa minimalne odległości, jakie powinniśmy zachować od konkretnych rodzajów przeszkód:
Przewód musi stanowić obwód zamknięty, inaczej robot nie będzie go wykrywać i nie zechce pracować. Powyższe zdjęcie pokazuje mniej więcej wstępne ułożenie przewodu. Jak widać, centralnie ustawione przeszkody, rabaty, czy klomby, sprawiają, że dojazd na drugą stronę obszaru koszenia jest możliwy tylko poprzez lewą stronę – między granicą obszaru, a klombem – prawą ogranicza przewód idący wokół klombu.
Efekt jest taki, że robot najwięcej czasu koszenia spędza w obszarze przed klombem, a nieco rzadziej trafia przez lewą stronę trawnika w jego dalszy obszar. Dla samych efektów koszenia nie ma to aż takiego wielkiego znaczenia – trawa i tak będzie skoszona.
Gdy mamy już zamontowany kotwami przewód, montujemy go do stacji – początek kabla od którego zaczęliśmy to minus, a to co nam zostało po rozłożeniu to plus – nadmiar kabla można uciąć, choć warto zostawić nieco na pierwsze kilka dni parę metrów nadmiaru na poprawki. W teorii nie powinno się łączyć przewodu, ale nie jest to specjalnie trudne – może się przecież zdarzyć, że robot gdzieś przetnie przewód, ktoś go uszkodzi przy pracach ogrodowych.
W sieci znajdziesz nawet specjalne łączniki przeznaczone do przewodów robotów koszących, zapewniających bezpieczeństwo takiego łączenia. Kabel plus przeprowadzamy pod stacji i wtykamy w kostkę, następnie stację przytwierdzamy kotwami do podłoża, montując jednocześnie boczny odbojnik zabezpieczający stację. Podłączamy wszystko do prądu, wstawiamy robota do stacji, odpalamy i jeśli pokaże się komunikat ładowania robota, jest dużą szansa, że zrobiliśmy wszystko jak należy.
W teorii instrukcja mówi, że robot rozpoznaje przeszkody wyższe niż 1 cm, czyli przykładowo taki klomb wydzielony z trawnika plastikowym obrzeżem powinien sprawić, że robot się od niego odbije – u mnie przejeżdżał górą. Wygradzane przeszkody powinny mieć przynajmniej 1 m przestrzeni między sobą, a przeszkody większe jak drzewa, meble, architektura ogrodowa są przez robota wykrywane zderzakiem – nie ma potrzeby ich wygradzania.
Maksymalne nachylenie terenu dla tego robota to 25 stopni, czyli jakieś 47%. Oczywiście dotyczy to dość prostych obszarów pod względem ilości przeszkód i równym trawniku – im gorszej jakości trawnik, więcej nierówności, robot może utknąć, gdyż trakcja w takim sprzęcie jest po prostu słaba. W necie można znaleźć pomysły na poprawienie trakcji poprzez dociążenie tyłu robota, ale to już dodatkowa zabawa w ulepszenia sprzętu.
Na koniec poruszę kwestię, która u mnie nie występuje, ale może kogoś zainteresować. Wiele działek ma dość typowy układ: okolice 1000 m2, czyli po odliczeniu zabudowań, chodników jakieś 700-800 m2, z mniejszym trawnikiem z frontu, wąskim łącznikiem po bokach domu (między ścianą, a płotem lub roślinnością) i większym trawnikiem z tyłu domu. Robot poradzi sobie z takim terenem pod kilkoma warunkami. Łącznik między przednim, a tylnym trawnikiem musi mieć min. 1,2 m szerokości i nie być dłuższym niż 8 metrów.
Montaż każdego robota z przewodem jest czasochłonny, ale nie jest specjalnie trudny. Wiele firm oferujących takie roboty organizuje promocje z darmowym montażem – przykładowo firma Worx z podstawową serią Landroid.
Wiele firm oferuje odpłatne usługi montażu robota, gdzie przewód układają specjalnymi maszynami, a nie ręcznie. Koszt takiej usługi zależy od wielkości trawnika, ilości przeszkód i ilości zużytego przewodu. Przykładowo Worx podaje, że ich promocja darmowego montażu jest warta 649 zł, ale znalazłem w sieci takowe usługi od 400 do nawet 2000 zł.
Z samym montażem nie miałem żadnych problemów, a robiłem to po raz pierwszy w życiu. Poprowadzenie kabla wokół obszaru roboczego i przeszkód zajęło mi ponad godzinę i zużyłem na to ok. 180 m2 przewodu, po czym ostatecznie rozszerzyłem obszar pracy tak, aby cały frontowy trawnik został objęty przewodem, mimo iż jest to więcej niż zalecane 1000 m2.
Już po pierwszych dniach okazało się, że popełniłem trzy błędy wymagające poprawki. Zasugerowany tym, że instrukcja zaleca położenie przewodu w odległości 30 cm od przeszkód, dałem tyle samo przestrzeni między przewodami otaczającymi klomby i lampy, a dopiero potem zobaczyłem w instrukcji info, że odległość minimalna to 10 cm, jeśli chcemy aby robot nie przekraczał przewodu lub jeśli ma go przekraczaj, należy ułożyć go 5 cm (lub mniej) od siebie), wtedy nie będzie stanowić bariery.
Robot przejeżdża przewód na głębokość 20-30 cm, więc sam zespół tnący kosi trawę nad przewodem i jakieś 8-10 cm za nim – pozostawienie przewodu w odległości 30 cm od siebie (jeden przewód idący do klombu, który trzeba otoczyć, a drugi to powrotny), sprawia, że między nimi zostaje ok. 14 cm nie skoszonej trawy – musiałem ustawić przewody bliżej siebie – 4-5 cm i lidlowy robot zaczął elegancko przejeżdżać przez takie obszary, a nie się od nich odbijać – należy jedynie unikać krzyżowania przewodów.
Drugi błąd jaki popełniłem to zbyt ostry kąt poprowadzenia kabla przy kranie ogrodowym, znajdującym się tuż przy chodniku z kamienia polnego – trawa przy nich rośnie szybciej niż inna, jest gęsta i już po kilku dniach od wykoszenia rantów trawnika zwykłą kosiarką, robot potrafi zawiesić się przednią częścią obudowy ta niej – koła napędowe obracają się jakiś czas w miejscu, aż robot nie przejdzie w stan spoczynku, czekając na ratunek człowieka. Naprawa problemu była prosta – poprowadzić przewód po większym kącie rozwarcia do wnętrza obszaru koszenia.
Trzeci błąd to puszczenie kabla zbyt blisko altany, którą odgrodziłem od trawnika paskiem 30 cm kamyczków na włókninie – jeśli robot zsunie się tylnym kołem napędowym na kamyki, nie ma wystarczającej trakcji żeby z nich wyjechać, a dodatkowo nie pomaga spore nachylenie terenu w tym miejscy. Odsunięcie przewodu o 10 cm w tym miejscu załatwiło temat.
Obawiając się, że robot może nie poradzić sobie z większym obszarem niż sam front trawnika, nie zaliczyłem do obwodu wąskiej części trawnika od strony skarby – jest to jakieś 240 m2. To też był błąd, bo realnie robot nawet nie pracując codziennie radzi sobie dobrze z frontem, więc tuż przed publikacją tego testu dosztukowałem przewodu i rozszerzyłem obszar roboczy o kolejne 300 m2 – robot ma teraz ok. 1200 m2 do koszenia i radzi sobie z tym całkiem nieźle.
Do tego musiałem dodać nieco więcej przewodu niż fabryczne 200 m – zabrakło 15 m – niby nie zaleca się użytkowania robota w dłuższym przewodzie, ale u mnie nie stanowi to żadnego problemu. Dokupiłem 20 m przewodu, 4 złączki żelowe i dodatkowe 50 kołków mocujących przewód.
Co do samego koszenia, to oczywiście robot kosi chaotycznie, co jest zupełnie normalne dla większości konstrukcji tego typu. Nawet roboty mające masę sensorów jak radary laserowe, kamery, czy działające z GPS, też często koszą w losowych kierunkach – ma to na celu zachowanie trawnika po skoszeniu bez widocznych pasów. Według producentów, większość posiadaczy trawników tego nie lubi. Osobiście nie miałbym nic przeciwko gdyby robot zasuwał raz przy razie – mi pasy koszonego trawnika nie przeszkadzają, wręcz są na plus 😉.
Aby trawnik był równomiernie koszony, trzeba dobrze dobrać czas koszenia. Zaczynałem od ustawień codziennych po 7-8 h koszenia, czyli 3 h koszenia, 1-1,5 h ładowania i 3 h koszenia, a następnie zmniejszałem czas, aż do poziomu w którym robot zostawiał kępki trawy nieskoszonej. Idealny czas to koszenie co drugi dzień w dwóch przedziałach czasowych: 6-13 i 15-18, a po 18 podlewanie trawnika.
Po usunięciu tych kilku błędów popełnionych przy montażu przewodu, robot nie ma problemów z pracą w obszarze przewodu, powrotem do stacji, czy przerywaniem pracy gdy zacznie padać silniejszy deszcz. Robot nie jest specjalnie agresywny dla przeszkód – jak w coś wjedzie, to delikatnie, gdyż porusza się powoli. W takich sytuacjach odbija się od przeszkody i zmienia kierunek o mniej więcej 120-135 stopni.
W kwestii utrzymania robota w czystości, należy kontrolować sprzęt – bardziej mokra, poranna trawa lubi nieco zalepiać spód urządzenia, więc warto choć raz na tydzień max. dwa obrócić robota do góry kosiskiem i przeczyścić obszar pracy noży, a także wszystkie okoliczne zagłębienia. Pamiętać należy też o czyszczeniu z resztek trawy i pyłu obszaru górnego panelu – jeśli będzie na nim zbyt wiele brudu, woda deszczowa nie będzie prawidłowo odpływać i pozostaje wokół panelu.
Robot jest zabezpieczony przed wodą spełniając normę IPX4, czyli jest chroniony przed spryskiwaniem i zachlapaniem wodą z różnych kierunków z natężeniem do 10 litrów na minutę. Po 2 miesiącach testu nie widzę żadnego uszczerbku na ostrości noży, obudowa zielona nie ma uszkodzeń, a jednie na froncie czarna obudowa jest nieco porysowana.
Jak już wspomniałem, to moje pierwsze podejście do robotów koszących, więc oceniam robota z Lidla bez doświadczeń z innych konstrukcji, nie mam żadnych przyzwyczajeń. Do tego przy ocenie tego sprzętu trzeba brać pod uwagę niską cenę – wśród robotów zalecanych na max. 1000 m2, to praktycznie najtańsza konstrukcja na polskim rynku, biorąc pod uwagę oferty z każdego źródła.
Efekt ostateczny jest taki jaki być powinien – skoszony trawnik, brak zbieranej trawy do wywozu lub kompostu. A to, że robot nieco więcej wymaga naszej uwagi niż bardziej markowe konstrukcje w 2-3 krotnie wyższej cenie, to tylko fakt.
Robot ma dwa sposoby sterowania. Pierwszy, najprostszy poprzez wbudowany panel z 6 przyciskami i wyświetlaczem. Przyciski to start pracy, strzałka cofnij, powrót do stacji, strzałka w górę, strzałka w dół i ok. 4 ostatnie dodatkowo mają funkcję numeryczną od 1 do 4 – służą do wpisywania kodu pin. Menu robota składa się tylko z 4 zakładek: Tryb sportowy, Ustawienia, Harmonogram i Strefy wtórne.
Tryb sportowy to koszenie punktowe – ustawimy kosiarkę w miejscu, gdzie normalnie stoją jakieś przeszkody jak fotel ogrodowy, włączamy ten tryb, a kosiarka rozpocznie ruch spiralny w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara – po 3,5 minutach lub promieniu 1 m przechodzi w tryb automatyczny, ale gdy napotka przeszkodę, wstrzymuje prace.
Strefy wtórne to obszary bardziej wymagające, przykładowo mające więcej zakamarków, przez co robot rzadziej do nich dojeżdża i potrzebują dodatkowej pielęgnacji. Punkt startu strefy wtórej określamy po odległości przewodu od stacji – takich punktów możemy ustawić do 5. Co ciekawe, instrukcja podaje, że robot może mieć strefy wtóre ustawione w odległości od stacji od 1 do nawet 500 m, a przecież zalecana długość przewodu to max. 200 m. Częstotliwość koszenia w strefach wtórnych względem normalnego określamy w procentach.
Sekcja harmonogramu pozwala ustalić do dwóch przedziałów czasowych koszenia dziennie. Możemy wybrać przedziały dla wszystkich dni takie same, albo ustalić każdy osobno. Z uwagi na wysokie temperatury w godzinach po południowych, mam ustawione dwa przedziały czasowe pracy: 6-13 i 15-18 co przekłada się na mniej więcej 3 cykle koszenia dziennie. U mnie nie ma potrzeby żeby robot kosił codziennie, więc robi to co drugi dzień.
W ustawieniach mamy wybór języka, ustawimy godzinę, datę, czas pracy, włączymy tryb deszczowy, który wymusi na robocie powrót do stacji, gdy czujnik deszczu wykryje opady. Na szczęście tryb ten nie jest super czuły i musi padać faktycznie intensywnie, żeby robot przerwał pracę. Ustalić też możemy jak szybko po zakończeniu deszczu, robot ma wrócić do pracy.
Oczywiście gdy trafi się burza, należy stację odpiąć od zasilania. W dalszej części menu ustawień mamy aktywację WiFi, zmianę numeru PIN, info o robocie z protokołmi błędów, przywracanie ustawień fabrycznych i kontrolę wersji.
W 2-miesięcznym teście robota tylko raz zdarzyło mi się, że harmonogram pracy sam się skasował i musiałem uruchomić go od nowa – poza tym jednym przypadkiem, nie miałem problemów z programatorem.
Robot jest w miarę komunikatywny. O wszystkich informuje, nie zawsze po polsku. Przykładowo gdy siedzi w stacji naładowany, wyświetla się komunikat „Standby”, a gdy bateria ładuje się, to mamy już komunikat po polsku. Gdy robota podniesiemy, pokaże się komunikat „kosiarka uniesiona”. Gdy robota wyniesiemy poza obszar przewodu, to też pojawi się komunikat „kosiarka poza”. Każdorazowo po podniesieniu robota, włączeniu go, czy wyniesieniu, panel blokuje się kodem pin.
Nieco gorzej za to wypada aplikacja Parkside – połączenie z robotem jest dość proste, apka wymaga włączenia Bluetootha, lokalizacji i WiFi, ale z uwagi na słaby zasięg domowej sieci WiFi, ponowne wejście do apki powoduje, że robot jest praktycznie zawsze offline i trzeba wejść w jego menu, aktywować ręcznie WiFi i ponownie dodać go do apki.
Rozwiązaniem jest przeniesienie routera lub instalacja jakiegoś extendera WiFi, ale z drugiej strony, gdy robot pracuje to i tak będzie poza siecią, a funkcjonalnie nie wnosi nic nowego – powiela opcje z panelu sterowania robota, jedynie daje opcję sterowania zdalnego. Dodatkową funkcją apki jest zakładka „Świat Parkside”, filmiki instruktażowe, przegląd wszystkich urządzeń Parkside, aktualizacje oprogramowania. Sama apka jest logicznie zaprojektowana i ma bardziej zrozumiale nazwane funkcje. Przykładowo zamiast „stref wtórnych” mamy „tryb punktowy”.
Z uwagi na pracę robota w ogrodach o różnych wielkościach, apka mogłaby lepiej łączyć się z robotem po Bluetooth i w miarę płynnie przełączać się na WiFi. Na szczęście da się bez aplikacji Parkside żyć – wystarczy dobrze ustawić robota z poziomu panelu lub jednorazowo z apki, a potem robot pracuje sam.
Robot z Lidla zgarnia ocenę 7/10 – myślę, że to uczciwa nota za sprzęt, który z jednej strony jest najtańszym robotem na 1000 m2 trawnika, a z drugiej stronie ma słabo dopracowaną komunikację z aplikacją do zdalnego sterowania i nie wszystko działa w nim idealnie.
Montaż samodzielny wymaga dokładnego wymierzenia odległości przewodu od przeszkód, rantów i chodników, wydzielone obszary muszą być w jednym obwodzie, a i tak jest bardzo prawdopodobne, że będziemy musieli wprowadzić nieco poprawek w ułożeniu przewodu.
Ostatecznie doprowadziłem robota do ładu, przewód ma poprowadzony tak, że nigdzie nie utyka, ładnie wyjeżdża ze stacji i do niej wraca. Nie miałem problemów z harmonogramem, czy czujnikiem deszczu – te funkcje działały praktycznie idealnie, no może poza jednorazowym skasowaniu się harmonogramu przez dłuższe odłączenie od zasilania (2 dni burzowe).
Podobać się może długi czas pracy, szybkie ładowanie, tani akumulator 4 Ah systemu Parkside X20V, gdyby przyszła potrzeba jego wymiany. Z wyglądu może nie jest to zbyt urodziwa maszyna, ale chyba nie to jest najważniejsze w robocie koszącym.
Decydując się na robota z Lidla miej na uwadze, że to sprzęt dla osób, które mają choć minimalne umiejętności manualne. W przeciwnym razie, wiele robotów bardziej markowych, ma w okresie wakacyjnych oferty promocyjne z darmową usługą montażu, konfiguracji robota i instruktażem dla użytkowników – w przypadku robota z Lidla nie ma takiej opcji, no chyba, że znajdziesz jakiegoś lokalnego montera, który podejmie się takiego zadania.
Podsumowując, z robota jestem zadowolony. Jak na pierwsze moje podejście do tematu, wydaje mi się, że montaż + poprawki wyszły całkiem nieźle, a efekt jest taki jaki być powinien – elegancko koszony trawnik, nawożony poprzez mulczowanie, a czas, który poświeciłbym na jego pielęgnację poprzez koszenie traktorkiem ogrodowym i kosiarką pchaną mogę przeznaczyć na coś innego.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Od poniedziałku 25 listopada do soboty 30 listopada znajdziesz w Lidlu spore rabaty na AGD…
Na polskim rynku debiutuje Dreame R20 Aqua, czyli odkurzacz Dreame R20 w wersji z końcówką…
Lidl wrzucił kolejną pulę grubych przecen na narzędzia marki Parkside. Promki są naprawdę dobre, dostawy…
W Oficjalnym sklepie Allegro szykuje się mega okazja na odkurzacz Dyson V12 Detect Slim Absolute.…
Polski Amazon ma kozacką ofertę na ekspres Philips EP2330/10 z systemem spieniania LatteGo. W takiej…
Do końca listopada masz okazję kupić prosty, lecz genialnie wykonany model pralki firmy Asko –…
Komentarze
Kupiłem PMRDA 20-Li A1 w Niemczech. Podłączyłem i uruchomiłem, ale nie mogłem kupić daszku.
Pracował bezproblemowo 5 dni do pierwszego małego deszczu. Elektronika zalana wodą. Po przyjrzeniu się zauważyłem, że folia panelu nie była przyklejona po całym obwodzie i tam się dostała woda. Wtedy zaczęła się groteska, zadzwoniłem na infolinię do LIDL i odesłali mnie do serwisu Gryzzly Poland. Tam mi powiedzieli, że nie naprawiają kosiarek, ponieważ nie mają ich w sprzedaży. Zapytałem, co mam zrobić z nową uszkodzoną kosiarką. Nie mam gwarancji i tym bardziej nie wykonują napraw pogwarancyjnych, nawet tych zakupionych w Polsce. Wysłali mnie do Gryzzly Germany, zabawne. Obsługa serwisowa PARKSIDE to jakiś żart. Lokalne serwisy nie chcą naprawiać tego sprzętu, bo nie są dostępne części i kółko się zamyka. Zalecam się bardzo zastanowić przed zakupem jednorazówek marki PARKSIDE, ja tego do ręki już nie wezmę.
Dzień dobry, mam robota ver 1000 m2 jak dodaje go do aplikacji to przedstawia się jako Robot koszący PMRDA 20-Li A1 czyli ta mniejsza wersja . Też tak macie ?
Faktycznie, u mnie też jest A1 zamiast B2 - śmieszny błąd.
Witam posiadam robota tylko wersję 500m2 wersja robota 1 kupiony w promocji w stacjonarnym lidlu za 699 zł niestety staje w losowych miejscach praktycznie codziennie. Problem nie jest ułożenie przewodu ograniczającego gdyż staje daleko od przewodu granicznego. Teren równy nic nie haczyk pod spodem robota. Dzięki za pomoc
Mam drugi sezon robota koszącego Parkside tańszą wersję do trawnika 500 m2.
Jestem bardzo zadowolony. Doceniłem zaletę jego posiadania gdy w tym roku przed miesiącem budowałem taras i rzeczywiście nie miałbym czasu na koszenie kosiarką spalinową. Trawa na obrzeżach dała cały obraz pracy jaką wykonuje za nas ten wynalazek. Przed montażem robota Lolka( jak go nazwaliśmy ) w zeszłym roku zbudowałem dla niego garaż z ruchomą bramą garażową. O 10.00 otwiera się bramą i Lolek wyjeżdża na 2 godziny pracy po tym czasie wraca do garażu i ma przerwę na doładowanie i odpoczynek dwie godziny po czym znów wyjeżdża i kosi 2 godziny. Po tygodniu czasami wyskakuje komunikat z prośbą o zmianę akumulatora teraz już wiem że to sygnał aby go wyczyścić a przede wszystkim wyczyścić styki robota i stacji ładującej a robię to sprayem do styków elektrycznych i miękką szmatką.
Polecam bo to naprawdę wygoda i przede wszystkim też cisza bo wogóle go nie słychać chyba że jest naprawdę blisko na
Kosi rzeczywiście fajnie. Efekt po kilku dniach super. Po 5 tygodniach awaria silnika. W serwisie już miesiąc i dalej czekają na części. Słabe to bardzo.
Niestety - to najtańszy sprzęt tego typu na 1000 m2, więc nie dziwi większa awaryjność niż urządzeń markowych, dodatkowo trzeba też pamiętać o poziomie sprzedaży obu robotów z Lidla - poszło ich w rynek mnóstwo w porównaniu do droższych urządzeń znanych marek, więc i info o awariach będzie bardziej widoczne.
Mój zepsuł się po 1 tyg pracy. Mimo tego że był zadaszony ( wystawał delikatnie jego koniec) załatwił go deszcz. Ładowarka przestała ładować ,bez przyczyny zatrzymywał się w trakcie pracy i się wylaczał. Reklamacja /serwis trwa już 4 tyg i otrzymałam wiadomość że potrwa dłuzej. Śmiechu warte - dostać sprzęt po sezonie . Dla mnie bubel
Mój stoi pod chmurką i na razie jest ok, ale tak jak pisałem w teście - małe ilości koszonej trawy i pyłu gromadzą się wokół panelu sterowania i uniemożliwiają prawidłowy odpływ wody, więc przynajmniej raz na tydzień staram się go oczyszczać pędzelkiem, choć właśnie zabieram się za budowę drewnianej budy dla Janusza, z uchylnym dachem ;)
Opis bardzo dobry, tylko ta polszczyzna.... Instruktarz...
Trzeba czytać przed opublikowaniem i używać (z głową) korekty.
Poprawione - dzięki - jak na kogoś z dysortografią chyba i tak nie ma tragedii ;)
Jeszcze kont rozwarty...
poprawione