Roborock S8 MaxV Ultra to najnowszy i najbardziej zaawansowany robot odkurzający w ofercie tego producenta. Biorę go na celownik i sprawdzam, czy warto zainwestować w ten sprzęt.
Pierwsze miesiące 2024 roku to czas licznych premier robotów sprzątających od marki Roborock – modeli, które po raz pierwszy pokazano na targach CES w Las Vegas, na samym początku stycznia.
Roborock, mając w pewnym sensie kilka braków względem firmy Dreame musiał nieco podgonić obie serie swoich robotów ze stacjami czyszczącymi: Qrevo i S8. Takim sposobem w kwietniu trafił do sklepów Roborock S8 MaxV Ultra, a w następnych tygodniach pojawi się Roborock Qrevo MaxV, a także ich nieco tańsze wersje, jak Qrevo Pro i S8 Max Ultra.
W obu przypadkach mamy powrót oznaczenia MaxV, czyli Roborock po uzyskaniu stosownych certyfikatów bezpieczeństwa danych z obrazowania przedniej kamery, ponownie stosuje najlepszy z możliwych systemów do rozpoznawania i omijania przeszkód ReactiveAI i Reactive AI 2.0 – wśród wszystkich oferowanych dotychczas odkurzaczy. Modele z końcówką Max bez „V” i Pro korzystają z tańszej wersji tego systemu, pozbawionego typowej kamery i bez opcji podglądu na żywo ReactiveTech.
W 2023 roku firma Dreame nieco wyprzedziła Roborocka pod względem zaawansowania robotów, wprowadzając do sprzedaży model Dreame L20 Ultra, który potrafi zdejmować mopy w stacji do cyklu samego odkurzania lub odkurzania przed mopowaniem, wprowadzał wysuwanego mopa obrotowego, co minimalizowało martwą strefę przy ścianach. Jako całokształt Dreame L20 Ultra jest dopracowaną konstrukcją bez większych problemów.
Do tego w marcu i kwietniu Dreame wprowadziło kilka robotów mających być flagowymi propozycjami na 2024 i głównymi konkurentami nowych Roborocków. Dreame L10s Pro Ultra Heat ma powalczyć z Roborockiem Qrevo MaxV, a Dreame X40 Ultra z Roborockiem S8 MaxV Ultra – na papierze to bardzo mocni zawodnicy. Czyżby kolejny rok z rzędu to Dreame miało oferować najbardziej zaawansowane roboty na rynku?
Czas to sprawdzić biorąc na maniaKalny celownik nowego flagowca od firmy Roborock. S8 MaxV Ultra testowałem przez 3 tygodnie – w tym czasie przejechał ponad 2000 m2 w każdym możliwym trybie działania, w ramach 42 cykli sprzątania, na co poświęcił ponad 31 h. Z obserwacji pracującego robota wyciągnąłem sporo wniosków, więc jeśli jesteś ciekawy/a mojej opinii na temat Roborocka S8 MaxV Ultra, zapraszam do lektury.
Nowy flagowiec wystartował w cenie sugerowanej 6499 zł, ale już w pierwszych ofertach cena spadła do 5999 zł. Dostępne są dwie wersje kolorystyczne: biała i czarna.
W przyszłości ma się pojawić też wersja z mniejszą stacją, pozbawioną zbiorników wody, gdyż będzie miała podłączenie pod dopływ i odpływ wody – cena nie jest jeszcze znana. Aktualnie to 800 zł więcej niż poprzednik S8 Pro Ultra, ale zmian jest na tyle sporo, że to nie ma większego znaczenia.
Nie liczyłbym też na szybki spadek ceny tego modelu – poprzednik twardo trzymał cenę w przedziale 5500-6500 zł i tylko raz – w listopadzie 2023 spadł do 4999 zł na amazon.pl. Do sprzedaży trafić ma też nieco prostsza wersja bez „V” w nazwie – będzie niżej wyceniona, a jeszcze taniej kupisz roboty z serii Qrevo.
Co do dostępności akcesoriów i materiałów eksploatacyjnych nie mam większych zastrzeżeń – szczotki główne, boczne, filtr EPA E11 to części stosowane w innych robotach, więc są ogólnodostępne.
Ściereczki mopujące pasują tylko z modelu S8 Pro Ultra, gdyż mają dwa punkty wprawiane w drgania. Kupisz je bezpośrednio od Roborocka w cenie 79 zł za sztukę, za to podróbki na AliExpress to koszt ok. 30 zł za dwie sztuki. Za trzy oryginalne worki do stacji zapłacisz 55 zł, dwie szczotki boczne 59 zł, komplet dwóch wałków silikonowych 99 zł, a filtr EPA E11 99 zł – jedynie przyznać trzeba, że tanio nie jest.
Najdroższy jest płyn do mopowania w koncentracie Roborock Omo – butelka 480 ml kosztuje 115 zł i choć ma świetną wydajność (1:300 – 3 ml na 1 l wody, czyli wystarczy na 160 l zużytej wody) to jednak z ceną mocno przesadzili. Na szczęście na rynku jest wiele dobrych zamienników. Jedyna część, która nie jest aktualnie dostępna to mop boczny – ten obrotowy, a z uwagi na jego pracę przy ścianach i meblach, będzie dość szybko się zużywać – dobrze to widać po mojej sztuce.
Jeśli ceny części uznasz za zbyt wysokie, na AliExpress znajdziesz całe zestawy zamienników – przykładowo znalazłem za 110 zł zestaw składający się z dwóch wałków silikonowych, wałka myjącego do stacji, 4 worków na kurz, 4 szmatek, 4 filtrów i szczotek bocznych.
Aktualnie nowy Roborock należy do jednych z najdroższych robotów na polskim rynku, ale podobnie Dreame wycenił swojego flagowca X40 Ultra. Za podobne pieniądze można kupić też nieporównywalnie gorszego Dysona 360 VisNav.
Ecovacs jeszcze nie zaprezentował nowego flagowego modelu na 2024 – na razie zostają z Ecovacs X2 Omni, więc wreszcie cena zaczęła spadać do okolic 4000 zł. Nowym rywalem dla Roborocka i Dreame jest Narwal Freo X Ultra – przez wielu nazywany najlepszym robotem odkurzająco – mopującym, i to w całkiem niezłej cenie ok. 4000 zł.
Jest drogo: zarówno sam robot to najwyższa półka cenowa wśród robotów dostępnych w Polsce, jak i same oryginalne akcesoria do tanich nie należą, a do tego boczna szmatka mopująca nie jest jeszcze dostępna.
Sprzęt dotarł do mnie świetnie spakowany i zabezpieczony. Typowo dla tej marki dostajemy – poza gotowym urządzeniem i stacją do pracy – zapasowy worek na kurz i oczywiście instrukcję obsługi. W kartonie nie znajdziesz zapasowego filtra, szczotki bocznej, czy nawet szmatek, a o, choć małej próbce detergentu już nie wspominając. Szkoda, bo w sprzęcie za 6000 zł, choć detergent Roborock Omo mógłby się znaleźć.
Co do parametrów to mamy tu flagowca z krwi i kości. Moc ssania 10 000 Pa należy do jednej z najwyższych na rynku i jedynie stary robot Tefal S95 oferuje nieco więcej – 12 000 Pa (+ jego klon od Cobbo LF80). Czas pracy to niezmiennie dla tej marki porządne 3 h, robot ładuje się do pełna w ok. 3,5 h. Niestety wraz z wprowadzeniem własnego asystenta głosowego Rocky, wzrosła wysokość z 9,7 cm do 10,3 cm (w kopułce radaru umieszczono mikrofony).
Specyfikacja Roborock S8 MaxV Ultra:
Ulepszeniu uległ cały system mopowania – ilość drgań wzrosła z 3000 do 4000 na minutę i w drgania wprawiane są dwie części szmatki, a nie tylko jedna jak w starszych wersjach. W stosunku do większości konkurentów mamy nieco wyższy poziom filtracji E11, a nie E10.
Stacja minimalnie zmniejszyła swoje wymiary względem poprzednika, ale nadal to spory klocek, na który trzeba mieć odpowiednio dużo miejsca.
Roborock przyzwyczaił mnie do wysokiej jakości wykonania i tak też jest z nowym S8 MaxV Ultra. Moja sztuka to wersja czarna – większość powierzchni wykonano w macie, więc w miarę dobrze utrzymuje się go w czystości. Wyjątkiem jest klapka robota wykonana w połysku – widać na niej każdą drobinkę kurzu, odciski i zarysowania, dlatego wolałbym prywatnie kupić wersję białą.
To, co powinno być gumowane, jest gumowane – przedni zderzak jak i nawet wysuwane ramie bocznej szczotki ma pasek gumy na froncie, więc nawet gdy robot w coś uderzy, nie powinien niczego uszkodzić. Koła napędowe są szerokie i dobrze zabezpieczone gumą, podobnie przednie i tylne koło podporowe.
Jedynie zespół dwóch szczotek silikonowych nie ma dodatkowych zabezpieczeń przed rysowaniem podłóg – osobiście nigdy nie zauważyłem w żadnym z testowanych Roborocków tego problemu, ale w sieci jest nieco opinii o pozostawianiu przez roboty tej marki drobnych rys na miękkich, lakierowanych podłogach. Sam mam lakierowane deski modrzewiowe i na dziewięć testowanych Roborocków, żaden nie rysował tej powierzchni.
Konstrukcyjnie mamy tu praktycznie wszystko, co współczesne roboty mogą mieć. Robot nawiguje z pomocą radaru LiDAR, wsparty jest przednimi dwiema kamerami, które mają rozpoznawać przeszkody i wraz z algorytmem AI sprawnie je omijać. Do tego system nawigacji jest wsparty całą masą dodatkowych czujników – sześć wysokościowych, które mają radzić sobie z czarnymi powierzchniami, paroma czujnikami bocznymi i żyroskopem.
Tradycyjnie dla Roborocka boczna szczotka jest montowana na śrubkę, ale mam wrażenie, że nieco pogłębiono niszę w której pracuje i dzięki temu znacznie mniej plącze włosy wokół własnej osi. Zespół szczotek to dwie przeciwstawnie obracające się wałki silikonowe – także nie plączą włosów wokół siebie i jedyne miejsca, w których czasem coś się znajdzie to ich mocowania, które są rozbieralne.
System mopowania to trzecia generacja VibraRise 3.0 – mopa sonicznego z podwyższoną ilością drgań z 3000 do 4000 na minutę i 2x większą powierzchnią wprawianą w drgania niż w serii S7. Zarówno zespół szczotek, jak i oba mopy są podnoszone na wysokość przynajmniej 2 cm (szczotki nawet wyżej). System podnoszenia działa też w drugą stronę – dociska szmatki do podłoża z siłą ok. 600 g (6 N).
Świetną nowością jest dodanie do mopa sonicznego małego mopa obrotowego (185 na minutę) po prawej stronie – lekko wystaje poza obrys robota i idealnie dochodzi do samych krawędzi. Roborock twierdzi, że szmatka zostawia max. 1,68 mm suchej podłogi – moim zdaniem nie zostawia ani milimetra.
Obok przedniego koła podporowego mamy standardowy czujnik wykrywający dywany – robot sam zwiększa moc na takich powierzchniach (w apce jest sporo opcji z tym związanych). Z tyłu mamy otwór, którym stacja uzupełnia wodę w robocie – nie jestem tego do końca pewien, gdyż ciężko to zweryfikować: zbiornik wody jest niewyjmowany, ale po powrocie do stacji, nie słychać żeby usuwała ona wodę z robota – przy dłuższej bezczynności może mieć to negatywne skutki dla urządzenia.
Nad otworem uzupełniania wody znalazły się styki ładowania – są wysoko, więc nie ma ryzyka ich zamoczenia.
Od góry robota mamy dostęp do małego zbiornika kurzu (270 ml), który jest przez stację opróżniany automatycznie. Filtr E11 znajdujący się w zbiorniku kurzu nadal nie dorobił się filtra wstępnego (z drobnej siateczki lub gąbki), więc mocno zapycha się drobnym kurzem – problem ten nieco ratuje działanie systemu automatycznego opróżniania w stacji: filtr jest nieco przetykany, ale to nadal nie jest w 100% skuteczne rozwiązanie.
Z zespołem podwójnych wałków silikonowych, wzorowanych na rozwiązaniu iRobota, testowałem już dwa modele: Q8 Max+ i S8 z czego oba miały ten zespół pływający, bez opcji podnoszenia – to dopiero pojawiło się w wersji S8 Pro Ultra i teraz w S8 MaxV Ultra.
Podstawową zaletą systemu jest brak problemu z jego wyważeniem. Poprzednie modele miały cięższą stronę napędową, więc zespół nie przylegał idealnie do podłoża – teraz pozycję zespołu szczotek ustawia silniczek i przylega idealnie z minimalnym prześwitem.
Szczotki działające przeciwstawnie mają lepiej sobie radzić z wciąganiem większych zabrudzeń, sierści i odkurzaniem dywanów do 3 cm wysokości włosia – to prawda, w takich zadaniach spisują się najlepiej, ale w przeciwnym wypadku, nie zauważysz większych różnic w stosunku do Roborocków z pojedynczym wałkiem silikonowym.
Odkurzanie dywanów fajnie wspiera też opcja podnoszenia mopów na 2 cm – mop główny faktycznie osiąga taką wysokość, ale mop boczny ma nieco opadające ranty i realnie daje coś koło 1,5-1,8 cm wolnej przestrzeni i właśnie takiej wysokości może być maksymalnie włosie dywanu w trybie jednoczesnego mopowania i odkurzania.
Wraz z modą na algorytmy sztucznej inteligencji mamy nowy tryb sprzątania SmartPlan. Robot w oparciu o dane z czujników, w tym zabrudzeń i nauki naszego domu, układu, nawyków domowników dobiera optymalną ścieżkę i tryb pracy – spróbowałem ze dwa razy, ale osobiście wolę samemu decydować co, gdzie i jak ma robot sprzątać.
W ramach trybu samego odkurzania mamy pięć poziomów mocy odkurzacza, opcję dwóch rodzajów tras: ogólną z zakładką na dwa i szybką, która pomija niektóre obszary, a także opcję ustawienia dwóch powtórzeń sprzątania, czyli w kratkę. Jeśli połączymy odkurzanie z mopowaniem, dodatkowo ustawimy jeden z czterech poziomów dozowania wody na szmatkę i intensywności szorowania.
W każdym trybie możemy ustalić sekwencję sprzątanych pomieszczeń, przykładowo tak, aby najbardziej brudne były sprzątane na koniec. Ostatnia opcja to sprzątanie po przypisanych parametrach do każdego pomieszczenia osobno – możemy ustawić wyższą moc odkurzania w mocno brudzących się pomieszczeniach, dozować więcej wody na kafelkach, mniej na panelach i deskach, ustawić ilość powtórzeń i tryb (samo odkurzanie, samo mopowanie, odkurzanie z mopowanem).
Odkurzać możemy automatycznie całą powierzchnię domu/mieszkania, mamy opcję wybrania poszczególnych pokoi jak i ustawimy strefę pracy. Nie zabrakło wirtualnych ścian, stref zakazanych, nanoszenia na mapę rodzaju podłóg, opcji sprzątania wzdłuż ułożenia desek/paneli, czy naniesienia na mapę mebli i widoku 3D, który uważam za mało praktyczny – tradycyjny 2D jest wygodniejszy.
Robot pierwszą mapę wykonał w niecałe 20 minut i uznał, że ma do odkurzania 162 m2 podłogi – po pierwszych cyklu odkurzania wartość poprawił na 168 m2. S8 ma świetną wydajność sprzątania – przykładowo jedno z ostatnich sprzątań na powierzchni 109 m2 wykonał w 87 minut.
Robot porusza się przemyślanie, nie kluczy, wraca na doładowanie do stacji i wznawia pracę z miejsca w którym ją przerwał. Algorytm poruszania się należy do najbardziej dopracowanych wśród wszystkich robotów na naszym rynku – problemem nie jest nawet przestawienie o parę metrów stacji i to w trakcie sprzątania: sam ogarnie, że stacji nie ma w miejscu z którego wyjechał do pracy i znajdzie jej nową lokalizację, zaktualizuje pozycję na mapie.
Bieg cichy nadaje się dobrze do odkurzania mało zbrudzonej, a jedynie zakurzonej powierzchni i korzystałem z niego główny gdy nie chciałem, żeby robot przeszkadzał domownikom. Najsensowniejszy bieg to drugi – zrównoważony – radzi sobie z większością zabrudzeń, ale jeśli w kuchni, czy wejściu mamy sporo większych rozmiarowo elementów na podłodze, to przyda się bieg trzeci – turbo.
Bieg czwarty i piąty wybierałem na mocno zabrudzone pomieszczenia, gdy coś się rozsypało, naniosło masę piasku, czy ziemi, a także do dogłębnego odkurzania jedynego dywanu w domu – typu shaggy o włosiu 3 cm i o dziwo robot się na nim nie blokuje, choć słychać, że szczotki dostają spory opór tak gęstym i długim włosiem.
Sprawdziłem też, jak robot poradzi sobie z liniowym zebraniem sześciu rodzajów zabrudzeń z kafelków gresowych ze wzorkiem w który wszystko wchodzi i głębokimi fugami. Była to mąka, bułka tarta, cukier, płatki zbożowe z czekoladą, średniej wielkości ziarna kawy i makaron.
Jak widać po GIFie, robot poradził sobie ze wszystkim w 100% z wyjątkiem mąki i kawy – trzy z czternastu ziaren wystrzelił lekko w bok, ale zebrał je przy powrocie i nieco zaskoczony jestem, że nie wyciągnął mąki z fugi między kafelkami, a zasuwał z maksymalną mocą 10 kPa… W takich zadaniach przewagę mają tradycyjne szczotki z włosiem – lepiej wyciągają brud ze szczelin i fug.
Super usprawnieniem jest wysuwana szczotka boczna – gdy robot dojedzie do narożnika, wysuwa ją na dosłownie ułamek sekundy i zatrzymuje. Jest to bardzo trudne do uchwycenia i nie wygląda, jak na filmikach marketingowcy producenta, choć ważne, że efekt jest ten sam: wszystko wymiecione z narożników. Co ciekawe, niektórzy testujący mieli problemy z tym systemem – ani razu im się nie wysunął. Dziwne, bo u mnie działał jak należy (no może z wyjątkiem funkcji beta z laboratorium AI, ale tym nieco później).
Robot jest bardzo delikatny dla przeszkód, nie wali po meblach, czy ścianach, gorzej widzi jedynie cienkie nogi krzeseł. W apce włączyłem co się da i sprawdziłem też działanie na mniejszej czułości systemu rozpoznawania przeszkód. W ace włączyłem reaktywne omijanie przeszkód, prawdziwe zdjęcia (robot dodaje foty przeszkód na mapę), w sekcji mniej kolizji robot działał zarówno w trybie „standard” i „czuły” z czego w tym drugim robot lepiej radzi sobie z cienkimi nogami stołów i krzeseł.
Zaznaczenie opcji posiadania zwierzaka nie miało wpływu na działanie systemu, za to włączone miałem rozpoznawanie otoczenia SI, które działa w kratkę – raz dobrze rozpozna przeszkodę jak przykładowo fotel bujany, a innym razem wiklinowy kosz na drewno przy kominku to buty… Dla wsparcia systemu robot ma diodę doświetlającą – zostawiłem ją w ustawieniu automatycznym: robot sam dobrze decyduje, kiedy ma się włączyć.
System Reactive AI 2.0 ma ponoć rozpoznawać ponad 70 różnych przedmiotów i być kolejnym krokiem w rozwoju takich systemów. Szczerze? Jestem nim nieco rozczarowany… Robot niezbyt dobrze radzi sobie z omijaniem kabli.
Kilka razy musiałem ratować go z opresji i zrobiłem test z grubym, białym przedłużaczem i cienką, czarną ładowarką Samsunga – widać na GIFie, że robot widzi kabel i ładowarkę, zwalnia, wstępnie je omija, żeby przy następnym przejeździe wjechać w oba, tak jakby coś nie tak było z dopracowaniem algorytmu omijani przeszkód, a nie samego rozpoznawania. Ten sam problem ma Roborock Q Revo MaxV, choć on korzysta ze starszej wersji systemu z kamerą Reacitive AI 1 generacji.
Aktualizacja 30.04.24
Dosłownie na kilka dni po publikacji testu, Roborock S8 MaxV Ultra dostał sporą aktualizację softu, która naprawiła system rozpoznawania przeszkód. Teraz robot widzi kable, sprawnie je omija – zarówno te grube, białe od rozdzielaczy, jak i cienkie, czarne od ładowarek smartfonów. Omijanie mniejszych przeszkód jak pad od PS4, świeczka, czy wazon też jest aktualnie bardzo dobre.
Do każdej wykrytej przeszkody mamy dodane zdjęcie z zaznaczonym obiektem i tym czym niby jest według algorytmu – skuteczność prawidłowego rozpoznawania to jakieś 80%, więc całkiem nieźle. Na dowód nowy GIF z omijania kabli i 3 zrzuty ekranu z apki. Teraz na taką aktualizacji czekam dla Roborocka Qrevo MaxV, który ma podobne problemy z ReactiveAI jak S8 MaxV Ultra – fajnie, że producent tak szybko naprawia błędy!
Co do głośności pracy, S8 MaxV Ultra to jeden z najcichszych robotów – pierwsze dwa biegi nie przekraczają 60 dB, a maksymalna moc to tylko 67 dB. Także głośność stacji spadła poniżej 70 dB, a standardem w robotach są okolice 80 dB.
Robot nie wydaje z siebie żadnych nieprzyjemnych dźwięków, nie piszczy przy skręcaniu – akustycznie to dopracowany sprzęt. Mając jednocześnie porównanie z Roborockiem Qrevo MaxV, nowy S8 ma cichszy napęd, gdy porusza się między pomieszczeniami, prawie go nie słychać – kultura pracy stoi na najwyższym poziomie.
Głośność pracy sprzętu jest na dobrym poziomie:
Robot z uwagi na 10,3 cm wysokości wjeżdża w przestrzenie min. 11,5 cm, najlepiej 12 cm. Tradycyjnie dla robotów z radarem laserowym, firany i zasłony wiszące niżej niż 11 cm uznawane są za przeszkodę, ale wystarczy umieścić je na tych 11 cm i robot bez problemu odkurzy pod nimi.
Zbiornik kurzu należy do jednych z mniejszych – ma 270 ml, ale to bez znaczenia – robot inteligentnie zarządza powrotami do stacji na autoopróżnianie. Prędkość obrotów szczotki bocznej jest dobrze dobrana – nie porusza się za szybko, więc prawie nigdy nie wystrzeliwuje większych zabrudzeń na obszar już sprzątnięty.
Z dodatkowych bajerów, poza sprzątaniem wzdłuż ułożenia paneli, czy desek, mamy „głębokie czyszczenie wokół produktów dla zwierząt”, czyli robot bardziej skupi się na podłodze wokół legowisk zwiększając moc ssania.
Ta sama funkcja dotyczy większych zabrudzeń podłóg – robot wykrywa je i ponawia sprzątanie tego wycinka podłogi. Mam to włączone od początku i ani razu nie widziałem, żeby robot gdzieś wracał, jedynie w trybie mopowania, ale to inna funkcja, choć trzeba zaznaczyć, że włączamy ją z poziomu laboratorium AI, czyli nie jest to jeszcze finalna wersja tej funkcji. Także w laboratorium możemy włączyć częstsze wysuwanie bocznej szczotki – nie tylko do sprzątania narożników, ale też głębiej pod meblami, czy sprzętami – też nie udało mi się zaobserwować takiego działania.
Sekcję odkurzania oceniam wysoko – 1 punkt zabieram za brak filtra wstępnego przed E11, czy nie zawsze poprawnie działające funkcje beta z laboratorium AI. System rozpoznawania przeszkód poprawiono znacząco aktualizacją, więc podwyższam ocenę.
Kwestia mycia podłóg to główny punt porównawczy z innymi robotami. Już sam Roborock ma wewnętrzną konkurencję w postaci robota Roborock Qrevo MaxV z systemem mopów obrotowych, opcją wysuwania jednego z nich do krawędzi i prawie tak samo zaawansowaną stacją przemywającą (jedynie nie ma automatycznego dozowania detergentu – ten pojawia się tylko w wersji z podłączeniem pod dopływ i odpływ wody).
Niejeden kupujący będzie zastanawiać się, co jest lepszym rozwiązaniem? Mop wprawiany w 4000 drgań w dwóch punktach szmatki z dodatkowym, małym mopikiem obrotowym do pracy przy krawędziach, czy może jednak dwa mopy obrotowe z opcją wysuwania jednego do krawędzi.
W obu rozwiązaniach stosuje się dozowanie wody na szmatki z wewnętrznych zbiorników, każdy z tych systemów unosi mopy w górę, mop soniczny w S8 unosi się na 2 cm, a pady z mopami obrotowymi w Qrevo MaxV na 1 cm – realnie wyniki te są nieco gorsze, bo mopy obrotowe nieco opadają na rantach i przestrzeń między nimi, a podłogą nieco się zmniejsza – dotyczy to także mini mopa obrotowego z S8.
System mopowania w S8 MaxV Ultra pozwala nam na wybór jedengo z czterech poziomów dozowania wody, a im wyższy, tym, rośnie też intensywność szorowania (ilość ruchów sonicznych), możemy ustawić sprzątanie podwójne, tak aby dany pokój został umyty dwa razy w kratkę (raz wzdłuż, drugi w poprzek).
Wybrać też możemy zagęszczenie trasy w 4-stopniowej skali. „Tryb szybki” sporo omija, więc nie wiem po co istnieje. Bazowo robot działa w „trybie ogólnym” z zakładką na pół, czyli pół szmatki jedzie po tym co robot już mopował, a drugie po świeżym kawałku podłogi.
Mamy opcję zagęszczenia toru jazdy w trybie „intensywnym” do 1/3 nowej podłogi, 2/3 już umytej – takim sposobem każdy kawałek podłogi jest przecierany trzy razy, a najbardziej dokładny tryb to „intensywny+”: zakładka na cztery razy, więc robot jedzie ¼ powierzchni szmatki po suchym i ¾ po mokrym, przemywając każdy skrawek podłogi cztery razy. W trybach z większą zakładką dodatkowo robot zwalnia, więc ilość ruchów sonicznych na danych skrawek podłogi wzrasta.
Następnie możemy przejść do ustawień stacji, gdzie wybierzemy jak często robot ma wracać na przemycie szmatek – co 10, 15, 20 lub 25 minut, ewentualnie co dany pokój. Intensywność przemywania możemy ustawić w 3-stopniowej skali: oszczędzanie wody, zrównoważone, dogłębne, choć najlepiej mieć ustawiony tryb inteligentny, który na podstawie danych z czujnika zabrudzenia wody, sam dobiera intensywność przemywania.
Działa to idealnie, na co dowodem jest wygląd obu szmatek po kilkunastu cyklach mopowania – przez cały czas testów ani razu nie ściągałem szmatek do przemycia ręcznego: stacja robi to perfekcyjnie.
W stacji możemy też wybrać temperaturę wody, którą przemywane są szmatki – S8 MaxV Ultra ma osiągać 60 stopni i w apce odpowiada to ustawieniu „gorąca woda”. Jest jeszcze ciepła i temperatura otoczenia, ale to bez sensu zmieniać z wody gorącej – im cieplejsza woda, tym lepsze efekty przemywania szmatek w stacji.
Co do moich odczuć temperaturowych, ciężko wodę używaną do mycia szmatek w stacji nazwać gorącą – to raczej ciepła woda i taką znajdziesz w zbiorniku wody brudnej zaraz po cyklu przemywania, a także na tatce ociekowej, gdy przerwiemy w połowie ten cykl – 60 stopni to może woda osiąga przy grzałce przepływowej, ale na szmatkę trafia woda o nieco niższej temperaturze.
Typowo dla robotów wyposażonych w podgrzewanie wody, używana jest ona tylko do mycia szmatek, nie jest dozowana do robota i nie używa on jej do namaczania szmatek w trakcie pracy – tu stosowana jest nadal woda zimna.
Suszenie ciepłym powietrzem możemy ustawić w zakresie 2-4 h i faktycznie jest skuteczne – szmatka jest sucha już po 3 h. W ustawieniach włączymy też autodozowanie detergentu do podłóg – mamy 580 ml zbiorniczek do którego można dolać koncentrat. Ten ostatni wlałem na początku testu i przez cały ten czas zniknęło go ok. 50%, więc na kilkanaście cykli mopowania stacja pobrała niecałe 300 ml środka czyszczącego.
Na ile wystarczają zbiorniki wody w stacji? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna, gdyż to zależy od wybranego trybu intensywności mopowania, częstotliwości powrotu do stacji na przemycie szmatek, wybranego poziomu intensywności przemywania ich w stacji, a także zagęszczenia toru jazdy i tego czy robot sprząta pojedynczą trasą, czy podwójną w kratkę. Najtrudniej oszacować to gdy puścimy robota do pracy w trybie SmartAI – robot gdy pozna nasze preferencje co do sprzątania każdego z pomieszczeń, będzie automatycznie dobierał parametry do danego pokoju, dodatkowo biorąc pod uwagę ilość zabrudzeń.
Przykładowo, gdy sam puszczam robota w trybie odkurzania na kuchnię, salon, jadalnię, wejście i korytarz, robot potrzebuje 87 minut na poradzenie sobie z 109 m2. Te same pomieszczenia w trybie SmartAI czyści już 105 minut, ocenia na 116 m2 i dodatkowo kuchnię odkurzył dwukrotnie, a nie pojedynczo i dodatkowo uznał, że będzie pracować w trybie odkurzania z mopowaniem z sześcioma powrotami do stacji na przemywanie szmatek. Na taki cykl robot zużył połowę zbiornika wody, więc można założyć, że w tym trybie wystarczy jej na ok. 230 m2.
W cyklu samego mopowania z najbardziej intensywnymi ustawieniami: czwarty poziom dozowania wody, mycie podwójne w kratkę, tryb zagęszczenia toru jazdy poczwórny intensywny+, przemywanie szmatek co 10 minut, robot zużył połowę zbiornika wody czystej na ok. 38 m2 kafelków (kuchnia, wejście, łazienka), czyli przy takich ustawieniach, wody w stacji wystarczy na nieco ponad 70 m2.
W trybie inteligentnym przemywania szmatek, gdzie robot ocenia zmętnienie wody odprowadzanej do zbiornika wody brudnej, stacja najczęściej zużywała 240-250 ml wody na jeden taki cykl, czyli biorąc pod uwagę kwestię uzupełniania zbiornika wody w robocie, wystarczy jej na jakieś 12 cykli przemywania.
Roborock nie chwali się pojemnością zbiorników, więc sprawdziłem ją samemu – do zbiornika wody czystej wchodzi max. 3,6 l, a pływak w pojemniku wody brudnej podnosi się przy poziomie 3,2 l – wtedy pojawia się komunikat o pełnym zbiorniku w apce. To nieco mniej niż u głównych konkurentów, ale i tak lepiej niż w starszych modelach Roborocka.
Same efekty mopowania są bardzo dobre, boczny mop świetnie dojeżdża do krawędzi i rantów, 4000 drgań sonicznych sprawia, że mniej uporczywe plamy znikają po jednym przejeździe. Standardowo zrobiłem test usuwania dużej plamy po kawie (zaschniętej, po 24h) – robot usunął ją w ok. 95% w ramach trzech przejazdów. Pierwszy namoczył plamę i prawie nic nie usunął, drugi usunął jej 80%, a trzeci dokończył – resztki kawy zostały tylko we wzorkach kafelków gresowych.
Dla porównania – Qrevo MaxV Ultra usunął 95% plamy w pierwszym przejeździe, a w drugim nawet nieco śladów ze wzorków usunął dają efekt na poziomie 99% – w teście plamy zdecydowanie wygrywają roboty z mopami obrotowymi nad sonicznymi.
W pozostałych zadaniach efekty mopowania są bardzo zbliżone, mopy obrotowe po prostu lepiej usuwają plamy, ale w typowych zadaniach mycia, usuwaniu małych plam, smug, zabrudzeń, dają podobne efekty. S8 MaxV Ultra ma dobrze dobrane poziomy dozowania wody – w ostatnich dozuje jej naprawdę dużo. Za dużo na deski, czy panele, wystarczająco dla kafelków.
Na GIFach znajdziesz robota mopującego kafelki w kuchni, w trybie ogólnym z zakładką na dwa razy, w trybie intensywnym+ z zakładką na cztery razy i mopującego łazienkę w kratkę z zagęszczeniem toru jazdy.
Sekcję mopowania oceniam wysoko – robot jest po prostu świetnym narzędziem myjącym podłogi, ma sporo usprawnień softowych i jedną z najlepszych stacji przemywających na rynku. Jedynie gorzej od robotów z mopami obrotowymi radzi sobie z usuwanie uporczywych, zaschniętych plam – potrzebuje na nie większej ilości przejazdów, ale poza tym ma też nad nimi przewagę wyżej podnoszonego mopa i to dwukrotnie (2 cm vs 1 cm).
W stacji nie znalazłem żadnego trybu samooczyszczenia, mamy jedynie możliwość wywołania odpompowania wody. Sama stacja jest dość higieniczna – powierzchnia po której przesuwa się rolka myjąca z elementem wyciskającym mop pozostaje czysta – cały brud trafia na rozkładany separator – to w nim gromadzi się brud, ale jest łatwy do wyjęcia, rozkłada się na pół do mycia.
Wałek ze stacji jest wyjmowany i po tak długim czasie pracy, nie znalazłem w nim żadnych zaplątanych włosów, czy śmieci. Tarka myjąca boczny mopik obrotowy jest demontowana i pod nią też było nieco białego nalotu, ale prawie zero brudu.
W okolicy wałka i separatora znalazło się nieco białego nalotu – wodę mam miękką, więc nie wiem czy to pozostałości po detergencie, czy coś innego, ale doczyszczenie tego nie jest żadnym problemem. Stacja jest tak dobrze pomyślana, że przy intensywnym użytkowaniu trybu mopowania, wystarczy raz na miesiąc porządnie ją sprawdzić i przeczyścić wszystkie zakamarki.
W przeciwieństwie do niektórych robotów, zbiornik wody brudnej nie przejmuje zapachów, więc jak zapomnisz go opróżnić, nic się nie stanie, choć warto zrobić to zaraz po zakończonym cyklu mycia. W zbiorniku wody czystej mamy wkład zmiękczający wodę, a realne pojemności 3,6 czystej i 3,2 l wody brudnej są wystarczające, choć nie rekordowe.
Zdolność stacji dokującej do utrzymywania szmatek w dobrym stanie należy do najlepszych na rynku i zaryzykuję stwierdzenie, że pod tym względem stacja Roborocka jest najlepsze wśród testowanych u nas robotów. System z taśmociągiem i wbudowanym wałkiem szorującym świetnie oczyszcza szmatkę i wyciska ją. Efekt końcowy wspomaga użycie detergentu i ciepłej wody, a na koniec suszenie ciepłym powietrzem zapewnia suchy mop już po 3h.
Stacja ma 3,2 l worek na kurz, odsysanie zawartości zbiornika kurzu w robocie jest skuteczne prawie w 100%. Fajnie, że zbiornik na detergent jest po prostu otwieranym pojemnikiem 580 ml, a nie dedykowanym wkładem wymagającym zakupu jak to jest w wielu modelach Dreame.
Działanie stacji oceniam bardzo wysoko – to jedno z najlepszych rozwiązań na rynku, więc punkty zabieram tylko za przeciętnej wielkości zbiorniki względem głównych konkurentów – można było nieco zwiększyć wysokość stacji o kilka centymetrów i takim sposobem powiększyć zbiorniki do 4-5 l.
Robot działał na sofcie w wersji 02.22.98 i z aplikacją V4.31.04. Z softem nie miałem żadnego problemu, jedynie jeszcze nie działa obsługa asystenta głosowego Rocky w języku polskim, ale same komunikaty głosowe i cała apka są w naszym języku. Jeśli miało się styczność już z jakimś robotem tej firmy, to soft nie będzie żadną niespodzianką. Wszystko jest tu poukładane logicznie.
Robota dodajemy do apki skanując kod QR lub dodając go ręcznie. Trwa to ok. 1 minutę i następnie mamy ekran startowy z wyborem naszych urządzeń, panelem powiadomień i ustawieniami profilu użytkownika (aktualizacje, udostępnianie innym domownikom, sterowanie głosowe, itp.).
Po wejściu w robota ukazuje się dobrze znany pulpit – od góry nazwa sprzętu i skrót do ustawień, poniżej statystyki ostatniego cyklu, duża mapa, skrót do asystenta głosowego, ikonka zarządzania mapami, druga od podglądu kamery, a pod mapą 4 tryby pracy – wszystko, pokój, strefa i przepływ pracy. Sam dół to trzy główne sensory – tryb sprzątania (Smart AI, odkurzanie z mopowaniem, mopowanie, odkurzanie, dostosuj), start/pauza pracy, ustawienia stacja dokującej z przywoływaniem robota do niej.
Wybierając przepływ pracy, możemy dodać bardzo zaawansowane harmonogramy pracy, przykładowo sprzątanie każdorazowo po posiłkach, czy cokolwiek nam przyjdzie do głowy. Tylko w trybie samego mopowania mamy opcję zagęszczenia toru jazdy z zakładką do trzech (intensywny) lub czterech razy (intensywny+). W każdym trybie ustawimy liczbę powtórzeń i wybierzemy ile robot ma dozować wody lub/i poziom mocy ssania. „Dostosuj” to przypisane tych parametrów do każdego pokoju osobno, a także ustawienie kolejności sprzątania pomieszczeń (sekwencja) – takim sposobem najbardziej zabrudzone mogą być czyszczone na koniec.
Ustawienia stacji wspominałem wcześniej, ale ustalić możemy jak często robot ma myć szmatki w stacji, jak intensywnie, jak często ma opróżniać zbiornik kurzu i z jakim czasem trwania tego procesu, czas suszenia pozostałe opcje omówione w sekcji o stacji dokującej. Bazowo skrót stacji pokazuje nam stan zbiorników wody, worka na kurz i zbiornika na detergent, a funkcje mamy 3: opróżnij zbiornik, umyć mop, suchy (tłumaczenie mogłoby być nieco lepsze).
Robot ma pamięć wielu map, możemy wyświetlać je w 2D i 3D z czego płaski sposób jest dla mnie praktyczniejszy. Na mapie podzielimy pokoje według własnego uznania – tryb edycji jest bezproblemowy. Możemy ustalić rodzaj podłóg i kierunek ułożenia desek (robot może sprzątać wzdłuż ułożenia), dodamy meble na mapę, ustawimy strefy z dywanami (choć robot sam dobrze wie gdzie są), dodamy strefy zakazany, czy wirtualne ściany.
Ani razu nie miałem problemów z mapowaniem, gubieniem mapy, kluczeniem, gubieniem się robota, czy niemożnością znalezienia stacji – to jest perfekcyjnie dopracowana apka i to już od dawna.
Ustawienia zawierają wszystko czego możesz potrzebować. Od góry mamy historię sprzątania z podsumowaniem ostatniego cyklu i całego przebiegu robota. Nieco regresem jest fakt, że historia pokazuje tylko 20 ostatnich cykli, a nie wszystkie. Z poziomu mapy historycznego sprzątania, nie da się ponowić takiego cyklu – trzeba ustawić go ręcznie.
Fajnie za to, że mamy podział między czas spędzony na czyszczeniu i osobno na patrolach domowych. Dla mnie ta druga funkcja jest wręcz zbędna, kamera ma wspomagać omijanie przeszkód, a funkcja podglądania zwierzaków, domowników, czy komunikacja z nimi przez robota mogłyby dla mnie nie istnieć – funkcje te są, działają i nie wiem czy ktoś z tego regularnie korzysta…
Zegar to harmonogramy pracy – ustawić możemy praktycznie wszystko i nieco powielają funkcjonalność przepływu pracy. Dalej mamy ważniejszą sekcję z ustawieniami sprzątania podłóg, a w niej edycję powierzchni, ustawienia czyszczenia dywanów, włączniki wysuwania szczotki bocznej, automatycznego ponownego mopowania gdy robot wykryje większe zabrudzenia, tryb głębokiego czyszczenia przy legowisku zwierzaka, czy opcję sprzątania wzdłuż ułożenia podłogi.
W ustawieniach stacji dokującej mamy powielone opcje omówione wcześniej, do których dostęp jest od razu z pulpitu głównego, ale dodatkowo włączymy autodozowanie detergentu i uruchomimy ręcznie odpompowanie wody z tacki stacji do zbiornika.
W sekcji reaktywne omijanie przeszkód włączymy tą opcję, możemy włączyć dodawanie zdjęć na mapie przy wykrytych przeszkodach, ustawić czułość omijania przeszkód (wył, standard, czuły), zaznaczyć, że mamy zwierzaka i dodać do apki jego fotkę, aby soft łatwiej go rozpoznawał. Włączymy też oświetlenie LED i rozpoznawanie przedmiotów SI.
Dalej znajdziemy zakładkę konserwacja ze statystykami części i podpowiedziami jak je wymieniać/czyścić. Kolejne ustawienia to zdublowany skrót do zarządzania mapami, wideo w czasie rzeczywistym (można nadać zabezpieczenie dostępu do niego, ustalić głośność i sprawdzić zasady bezpieczeństwa).
W laboratorium AI mamy dwie testowe funkcje: głębokie czyszczenie silnych zabrudzeń, czyli robot po ich wykryciu ma powrócić do ich doczyszczenia – ani razu nie zaobserwowałem działanie tej opcji, a było nie raz parę obszarów z dużą ilością brudu, plam czy piasku.
Druga funkcja dotyczy wysuwanej szczotki FlexiArm – ma wysuwać się nie tylko w narożnikach, ale także przy szczelinach pod urządzeniami domowymi i meblami. Także nie widziałem, żeby robot wysuwał ramię w innej sytuacji niż w narożnikach, więc funkcje niby są, ale nie działają w moim przypadku.
Ustawienia asystenta głosowego Rocky to opcja jego wyłączenia, podpowiedzi jakie komendy możemy mu wydawać, zmiana języka (na razie polski nie jest obsługiwany), zmiana głośności i dziennik konwersacji – gdy włączymy funkcję, robot będzie nasłuchiwać, więc czasem gdy rozmawia się w jego pobliżu po polsku, robot odzywał się, że nie rozumie.
Asystenta wywołuje się hasłem „Hello Rocky” i jak na razie ma raczej podstawowy zestaw komend: nie potrafi zrozumieć poleceń złożonych, jak wysłanie go do konkretnego pomieszczenia i nakazanie sprzątania z danymi ustawieniami. Możemy po prostu rozpocząć odkurzanie z mopowaniem, samo mopowanie, samo odkurzanie, sprzątnie miejscowe, pominąć daną strefę, nakazać wykonanie nowej mapy, wydać komendę stacji dokującej, wstrzymać pracę, wznowić ją i w trakcie pracy, zmienić parametry – moc ssania, intensywność mopowania i głośność.
Ostatnie komendy to wysłanie go do danego pomieszczenia. Jedynym sposobem ustawienia głosowo parametrów i miejsca sprzątania jest zlepianie komend. Przykładowo, jeśli chcemy aby robot mopował z dużą intensywnością salon to musimy wypowiedzieć taką sekwencję: „clean the living room” – robot pojedzie do salonu na odkurzanie z mopowaniem (tryb domyślny), a następnie wydać drugą komendę gdy będzie już w salonie „just mop”, a następnie zwiększyć intensywność komendą „mop harder” – trochę skomplikowane i mało intuicyjne, wymaga nauczenia się przez użytkownika komend i tego jak w jakiej kolejności je wydawać, inaczej nic z tego nie będzie.
Sekcja z ustawieniami odkurzacza to tryb nie przeszkadzać, wyłącznik lampek w robocie, włącznik kontroli asystenta Rocky, zabezpieczenie przed dziećmi (dezaktywacja przycisków), ładowanie robota poza godzinami szczytu, korzystanie z map offline i wybór jednostki obszaru.
Dalej to już mniej ważne kwestie jak zdalne sterowanie, wskazanie miejsca na mapie gdzie ma robot jechać, instrukcja obsługi (link to strony gdzie ściągniesz instrukcję lub tutoriale) i skrót do aktualizacji robota.
Soft oceniam bardzo wysoko, zarówno algorytm poruszania się robota i aplikację, za to słabo wypada funkcjonalność asystenta głosowego Rocky – wydawanie poleceń wymaga nauczenia się sekwencji jaką rozumie robot, do tego jeszcze nie obsługuje naszego języka, co jest dodatkowym utrudnieniem.
Po aktualizacji softu, robot większe przedmioty na podłodze rozpoznaje idealnie (pady z PS4, średniej wielkości świeczki, małe wazony) i wreszcie zaczął poprawnie omijać kable, więc robot przestał wplątywać się w przedłużacze, czy zasilacze smartfonów.
To pierwszy raz, gdy mam problem z jednoznaczną odpowiedzią na to pytanie przy teście zaawansowanego robota od Roborock. Testowałem wersję z softem przedprodukcyjnym, a dopiero pod koniec testu wyszła wersja, w której na początku kwietnia wszedł do sklepów.
Nie wszystko działało idealnie – wspomniane już rozpoznawanie przeszkód, a zwłaszcza kabli, czy asystent głosowy, ale na szczęście największe błędy właśnie z systemem ReactiveAI 2.0 zostały naprawione w kolejnej aktualizacji już po publikacji testu. Miałem okazję sprawdzić, co dała i faktycznie jest świetnie, więc jeden problem mniej.
W najważniejszych zadaniach nowy S8 MaxV Ultra jest bliski perfekcji – znakomicie odkurzania, należy do najcichszych modeli na rynku, stacja utrzymuje szmatki w takiej czystości jak żadna inna, mopowanie spisuje się świetnie w ok. 95% zadań i jedynie przegrywa z mopami obrotowymi w usuwaniu dużych, zaschniętych plam.
Myślę, że każdy, kto zdecyduje się na zakup tego modelu będzie z niego zadowolony, zwłaszcza gdy nie specjalnie będziemy liczyć na sterowanie głosowe asystentem Rocky – w takim przypadku robot powinien zaspokoić wszystkie potrzeby nabywcy, w tym posiadających sporo kabli i drobnych przeszkód na podłodze – producent aktualizacją naprawił system ReactiveAI 2.0.
Realnie mam z tym modelem tylko dwa problemy. Cena 6000 zł należy do jednych z najwyższych i w tych pieniądzach mamy Dreame X40 Ultra, który bezsprzecznie oferuje jeszcze więcej od Roborocka S8 MaxV Ultra – zdejmuje sobie szmatki w stacji, lepiej w tej firmie działa system omijania przeszkód, zwłaszcza wykrywanie kabli (możesz to sprawdzić w moim teście Dreame L20 Ultra), a samo mopowanie w X40 Ultra to skuteczniejszy przy plamach system z mopami obrotowymi.
Sam Roborock nie ułatwia wyboru wprowadzając do oferty model Qrevo MaxV, który także testuję i mimo paru różnic na minus względem S8 MaxV Ultra, to bardzo poważny zawodnik, godny konkurent dla Dreame L10s Pro Ultra Heat i oba są znacznie przyjemnej wycenione niż flagowce obu marek (praktycznie 40% taniej).
Podsumowując, Roborock S8 MaxV Ultra to jeden z najlepszych robotów na naszym rynku na pierwszą połowę 2024, lecz konkurencja nie śpi i wypuszcza coraz to bardziej kozackie konstrukcje: od robotów chodzących po schodach (jak Migo Ascender), przez wypasione Dreame X40 Ultra, Narwal Freo X Ultra, Ecovacs X2 Omni, czy Eufy S1 Pro z potencjalnie najlepszym mopowaniem na świecie, a przecież do gry niedługo ma wrócić Samsung z robotem Bespoke Jet Bot Combo i EZVIZ z modelem RS20 Pro.
Jedno jest pewne – rok 2024 będzie pełen piekielnie ciekawych premier robotów sprzątających, a S8 MaxV Ultra należy jednocześnie do jednych z najlepszych i najdroższych.
Kupując ten sprzęt, pewnie będzie zadowolony, zwłaszcza jeśli nie będziesz miał tylu odniesień do konkurencji co ja, czy inni testujący. Robota Roborock S8 MaxV Ultra mogę polecić z czystym sumieniem, a jeśli czytasz ten tekst w drugiej połowie 2024 roku lub później, to pewnie większość bolączek softowych została już poprawionych.
ZALETY
|
WADY
|
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Jesteśmy Partnerem Amazon i otrzymujemy wynagrodzenie z tytułu określonych zakupów dokonywanych za pośrednictwem linków.
Zapach pierników, błysk bombek i... szum odkurzacza? W ferworze świątecznych przygotowań często zapominamy, że technologia…
Szukasz dobrego robota sprzątającego ze stacją czyszczącą? Zerknij na nasz TOP-10 najlepszych modeli w 2024…
Rusza kolejna fala przecen w Dreame. Taniej kupić można nie tylko roboty, ale też najnowsze…
Wraz z ostatnim kwartałem 2024 roku, do sprzedaży trafiają zupełnie nowe termoroboty. Kategoria tych sprzętów…
Hygse Smart 2 to zaawansowany robot sprzątający ze stacją myjącą mopa i opróżniającą zbiornik kurzu.…
Szukasz dobrego robota w niskiej cenie? Ta promocja na Dreame Mova S10 Plus w Max…
Komentarze
Bardzo nie polecam tego modelu.
Na starcie proponuję poczytać opinie o serwisie w PL i o tym modelu również.
U mnie po jakiś 12 dniach odpadł mały mop (ten okrągły) przy myciu paneli winylowych (więc mega płasko). 2 razy próbowałem przykręcić, ale odpadał. Mój błąd - przekroczyłem 14 dni od zakupu.
Serwis 2 razy odesłał równo po 14 dnia nie tylko nie naprawiony sprzęt, ale w środku nie było tego elementu oraz w paczce był element, którego nie byłem w stanie zidentyfikować.
Wniosek prosty: według mnie model ma wadę konstrukcyjną, a serwis nie ma części zamiennych/olewa klientów.
Strata czasu i energii na ten sprzęt.
Czy wiadomo ile to zużywa prądu na cykl czyszczenia robota i suszenia mopa? :)
Pozdrawiam serdecznie
Nie robiłem dokładnych pomiarów, ale to są wartości bardzo małe - te systemy suszenia w robotach mają po kilkadziesiąt watów mocy, podobnie sam system czyszczenia jak i robot, jedynie silniki w stacjach służące do odprowadzenia kurzu z robotów do worków mają zazwyczaj 1000 W, ale działają 10-30 sekund.
Panie Krzysztofie, stoję przed wyborem pomiędzy Dreame L20 Ultra , Roborock S8 Pro Ultra , a S8 MaxV Ultra . Zależy mi na jakości sprzątania i braku problemów z oprogramowaniem lub niewłaściwą pracą robota. Który z tych sprzętów byłby najbardziej polecany do codziennego sprzątania niewielkich zabrudzeń?
Pozdrawiam :)
Zazwyczaj najmniej problemów z softem ma Roborock, najbardziej dopracowaną apkę i oprogramowanie wewnętrzne. Wskazane roboty ostro różnią się cenami, Dreame najkorzystniejszy i oferuje najwięcej, ma też najlepsze rozpoznawanie i omijanie przeszkód - z tym Roborock ma od zawsze problemy, nawet w najnowszych systemie ReactiveAI 2.0 - nie ogarnia kabli, a Dreame w 90% tak. Dla nowego S8 MaxV Ultra konkurentem bardziej jest Dreame X40 Ultra .
Cena ma znaczenie, ale ważniejsze dla mnie są jakość sprzątania oraz bezawaryjność/bezobsługowość. Najbardziej nurtuje mnie pytanie czy Dreame ma naprawdę aż takie problemy z algorytmem sprzątania (jazda bez sensu, kluczenie itp.) oraz serwisem gwarancyjnym i pogwarancyjnym jak to ludzie w różnych komentarzach opisują?
Testowałem intensywnie Dreame L20 Ultra w domu o powierzchni parteru 250 m2, gdzie po odliczeniu wszystkiego, robot ma do sprzątania 168 m2 podłogi - skomplikowany układ, duże odległości, na krańcach brak sygnału WIFI i jakoś nigdy nie miał problemów z kluczeniem, czy powrotem do stacji, jeździł porównywalnie do najlepszych robotów konkurencji, więc nie wiem skąd te kilka opinii w sieci, choć się domyślam... Nie napiszę wprost z oczywistych powodów, ale jest taki jeden producent, który robi czarny PR wokół lepszej od siebie konkurencji i dlatego pod całą masą robotów, które sam polecam, można znaleźć opinie kompletnie nieprzystające do sprzętu. Co do serwisu to Dreame i Roborock działają w oparciu o dystrybutorów w PL, nie mamy bezpośrednio tych firm, więc i serwis nie jest na najwyższym poziomie - to normalne, ale też nie przesadzałbym. Do obu robotów części są dostępne, roboty modułowe, więc nawet po gwarancji samodzielna wymiana koła napędowego, czy napędu radaru LiDAR to prościzna i sam to robiłem w kilku robotach rodziny, czy znajomych (akurat moje roboty działają bezawaryjnie :D).