Wobec trymera, który trzymamy jak brzytwę albo toporek, nie sposób przejść obojętnie: zwłaszcza, kiedy to produkt Panasonica. Dobra cena, wygodna i wielostopniowa regulacja, komfort obsługi i bezproblemowe działanie to fakt – ale czy odważna konstrukcja nie przysparza zbyt wiele kłopotu?
To nie będzie zwykły test: z trymerem Panasonic ER-GD61 spędziłem ponad 2 miesiące i dopiero teraz mam wrażenie, że mogę obiektywnie o nim napisać. Dlaczego? Początkowe dwa-trzy użycia wymagały ode mnie dużej zmiany nawyków, o których wcześniej nawet nie zdawałem sobie sprawy.
Odkryłem na własnej skórze (dosłownie i w przenośni), że postulowana przez niektórych psychologów zmiana automatycznych czynności na świadome może przynieść wiele dobrego.
Dlaczego? Przez mniej więcej ostatnie dwa lata do golenia brody używam jedynie OneBlade od Philipsa – dokładnie tego, którego recenzowałem tutaj. Jak widzicie, to podstawowy model, który mimo niskiej ceny stanowi dla mnie idealne rozwiązanie: jest skuteczny, banalny w obsłudze, ma dobrą baterię i łatwo go zabrać ze sobą.
Minusem jest cena eksploatacji, bowiem ostrza wymagają wymiany mniej więcej co 2-3 miesiące, a koszt jednego oscyluje wokół nieco ponad 40 zł. Moim zdaniem jest to cena akceptowalna, zwłaszcza, jeśli porównamy ją z tym, ile musielibyśmy zapłacić za wizytę u barbera.
OneBlade nie wymaga żadnej specjalnej nauki, trzymamy ją tak samo, jak tradycyjną, ręczną maszynkę do golenia. I w tym właśnie miejscu pojawia się bohater naszego testu, który przerywa beztroską sielankę automatycznych ruchów i wymaga poświecenia odrobiny czasu na naukę golenia!
Panasonic jest urządzeniem, które wymusza zupełnie inny uchwyt, niż zwykła maszynka. Rewolucja polega na trzymaniu maszynki nie pionowo, lecz poziomo i uwierzcie mi, że pierwsze jej użycie potrafi nieźle skonfundować.
A gdzie tu pożytek? Otóż z trymerem Panasonica o wiele łatwiej przyszła mi ochota na eksperymentowanie z przycinaniem brody i jej modelowaniem, w czym poza uchwytem wymuszającym precyzyjne przyłożenie do skóry pomaga precyzyjna regulacja długości golenia.
Oczywiście muszę dodać, że pozioma praca nożyka to przecież ukłon w stronę klasyki i golenia brzytwą, więc Panasonic sięga do źródeł. Jako ciekawostkę dodam, że ER-GD61 został doceniony przez specjalistów od designu, otrzymując słynną Red Dot Award w 2019 roku. To jedno z najwyżej cenionych w branży odznaczeń, wskazujące na najlepsze rozwiązania w projektowaniu elektroniki użytkowej.
Oczywiście żadna nagroda nie przesądza o użyteczności danego urządzenia, dlatego w dalszych partiach testu sprawdzimy, jak Panasonic sprawdza się w codziennym użytkowaniu.
Spis treści
Panasonic ER-GD61 – zawartość zestawu
Pudełko z trymerem zaskakuje przyjemnym ciężarem – od razu czujemy, że producent nie oszczędzał przy wyborze materiałów. Za wagę opakowania odpowiada też pokaźna papierologia, co należy do rzadkości z powodu ekotrendów w branży.
Znajdziemy tu zarówno tradycyjną, opasłą instrukcję w wielu językach, w tym polskim, kartę gwarancyjną i skróconą instrukcję eksploatacji, która na wstępie prosi nas o potraktowanie ostrzy olejem, który w plastikowej, eleganckiej, przeźroczystej i sygnowanej logo Panasonica buteleczce także umieszczono w zestawie.
Duże wrażenie zrobiła na mnie ergonomia plastikowej obudowy, w której umieszczono całość zestawu – nie dość, że każdy przedmiot leży w niej tak, że trudno by wypadł, to jeszcze jest ona na tyle solidna, że służy mi cały czas jako etui do przechowywania całości w szufladzie.
Co w nim znajdziemy? Otóż:
- trymer,
- końcówkę grzebieniową do przycinania z regulacją długości poprzez pokrętło,
- precyzyjną końcówkę,
- nakładkę ochronną,
- zasilacz,
- szczoteczkę do czyszczenia,
- olej,
- pokrowiec.
Trymer jest spory, dobrze wyprofilowany i wykonany z dwóch gatunków plastiku: część wokół ostrza, dół w złotawo-brązowym odcieniu i podłużny pas przy włączniku to twarde tworzywo, natomiast reszta powierzchni została wykonana z takiego plastiku, który sprawia wrażenia bardziej miękkiego, przyjemnego w dotyku i pozwalającego na bezpieczny, solidny uchwyt.
W środkowej części przedniego panelu znajdziemy umieszczony we wgłębieniu włącznik, poniżej diodę informującą o ładowaniu urządzenia.
Pod spodem znajduje się niezabudowane gniazdo ładowania. Do bezpiecznego transportu trymera wykorzystamy nakładkę ochronną na ostrze, którą zakładamy z wyczuwalnym kliknięciem, zabezpieczającym przed jego przypadkowym wysunięciem. Panasonic dołożył także dedykowany pokrowiec, wykonany z grubego tekstylnego tworzywa ze ściągaczem.
Na odrębny akapit zasługuje końcówka grzebieniowa, która odpowiada za modelowanie naszego zarostu. W uproszczeniu przypomina ona standardową nakładkę, jaką znamy z maszynek do strzyżenia, tyle że jest ona dwustronna – po nałożeniu okala ostrze, które znajduje się pośrodku. Regulacja odbywa się poprzez przekręcanie kołowej przekładni, zwiększającej bądź zmniejszającej wysunięcie grzebienia – jeden skok to 0,5 mm, a podziałka kończy się na 10 mm.
Pozostałymi dodatkami, o których już wspomniałem, jest buteleczka z olejem, szczoteczka (a raczej pędzel) do czyszczenia, końcówka precyzyjna (będąca wariacją na temat nakładki ochronnej, w tym przypadku pozbawionej połowy wierzchniej pokrywy, dzięki czemu pozwala trymować detale) i zasilacz (1,5 A).
O dziwo ten ostatni przywodzi na myśl czasy solidnego małego AGD, kiedy zasilacz nie ważył tyle, co paczka fajek – i za to kolejny plusik.
Panasonic ER-GD61 – specyfikacja i możliwości
- Nasadka grzebieniowa: 0,5–10 mm/20 kroków (co 0,5 mm)
- Nasadka do trymowania detali
- Liczba nasadek: 2
- Nadaje się do mycia
- Praca przewodowa/bezprzewodowa
- Napięcie zasilania 100–240 V
- Czas ładowania/czas pracy: 1 godz./50 min
- Pokrowiec
- Ostrze zamienne WER9500
- Wymiary produktu (W x S x G): 20,4 x 3,3 x 4,7 cm
- Waga (bez nasadki): ok. 150 g
Trymer posiada wymienne ostrze, jednak nie jest to rozwiązanie tego rodzaju, jakie spotkamy w OneBlade, które wymaga zmiany co 3 miesiące. Po ponad 9 tygodniach testów nie zauważyłem żadnej zmiany w jakości golenia, ostrze ciągle jest skuteczne i nie szarpie włosków. Długa funkcjonalność ostrza zależy od nas samych – musimy pamiętać o używaniu oleju do smarowania, inaczej przyśpieszamy jego stępienie i głośniejszą pracę.
Główna nasadka pozwala na kompleksowe działanie: przycina i modeluje zarost w zakresie od 0,5 do 10 mm, a po jej demontażu samym ostrzem zaznaczymy wyraziste krawędzie cięcia. Dodatkowa mała końcówka umożliwia modelowanie wykończenia, na przykład w okolicy ust.
Komfort użytkowania i bezpieczeństwo
Wyjątkowa pozycja ostrza, o której sporo mówiliśmy we wstępie, wymusza na nas inny mechanizm pracy, ale w zamian – po początkowym szoku – oferuje dokładność golenia. Choć zabrzmi to jak truizm, po początkowej niechęci błyskawicznie doceniłem zalety Panasonica, związane z lepszą widocznością ostrza i swobodą modelowania.
Użycie nasadki grzebieniowej umożliwia jednolite przycięcie zarostu na wybraną długość, którą można regulować pokrętłem w 20 krokach od 0,5 do 10,0 mm co 0,5 mm. Długość cięcia bez nasadki to 0,1 mm, więc osoby poszukując idealnie gładkiej skóry powinny zaopatrzyć się dodatkowo w tradycyjną maszynkę ręczną.
Panasonic wyposażył trymer w bardzo cienkie ostrze, umożliwiające dokładne golenie do 0,1 mm. Umożliwia ono tworzenie wyraźnych i ostrych linii i krawędzi. Konstrukcja ze stałym ostrzem ma zaokrąglone krawędzie, by jak najmniej stymulować skórę, co przekłada się na minimalne podrażnienia.
Jak wygląda strzyżenie brody tym modelem? Przede wszystkim jest banalnie proste: używamy ER-GD61 w zależności od potrzeb:
- bez końcówki, uzyskując efekt 0,1 mm lub modelując krawędzie,
- z końcówką grzebieniową, którą nakłada się i zdejmuje z wyczuwalnym klikiem, oznajmującym poprawne ułożenie,
- z końcówką precyzyjną.
Golenie jest szybkie i przyjemne: wystarczy przyłożyć ostrze pionowo do skóry i powoli przesuwać je w odpowiednim kierunku. Zmiana długości w przypadku końcówki grzebieniowej jest bezproblemowa: przesuwanie pokrętła wymaga nieco siły, ale jest bardzo dobrze zestopniowane i wyczuwalne, nie ma mowy o przypadkowym przeskoku.
Dzięki skokowi o 0,5 mm bez problemu uzyskiwałem takie efekty modelowania brody, jakie chciałem – z nakładkami OneBlade po prostu nie mamy technicznej możliwości tak delikatnych skoków długości brody, jaką oferuje Panasonic.
Panasonic ER-GD61 w podróży
Wielu z nas używa maszynki także podczas wyjazdów – od razu powiem, że dzięki zabezpieczeniu ostrza i pokrowcowi nie miałem najmniejszych problemów z transportem trymera. Co ważne, jest on realnie autonomiczny także ze względu na baterię, która oszczędza nam zabierania ze sobą w podróż dedykowanej ładowarki (jak już wspominałem, może się ona pochwalić dość słuszną wagą).
Pod naładowaniu akumulatorka do pełna urządzenie zapewnia nam 50 minut pracy, co jest dobrym rezultatem – tym bardziej, że czas ładowania wynosi jedynie godzinę!
Warto wspomnieć, że producent określa trwałość baterii na około 3 lata – o dziwo przy odrobinie sprawności manualnej powinniśmy samodzielnie dobrać się do niej i móc ją wymienić. Po podłączeniu GD61 do prądu możemy także z niego korzystać: jest gotowy do pracy mimo ładowania akumulatorka.
Wrażenia z użytkowania
Pierwsze dwa strzyżenia brody trwały w moim wypadku dłużej, niż zwykle: musiałem przywyknąć do innego chwytu i odmiennego patrzenia na ostrze oraz oswoić się z wieloma możliwościami, jakie oferuje płynne przełączanie się pomiędzy długościami w przypadku głównej końcówki i precyzyjne modelowanie dzięki małej końcówce – jednak 10 mm długość, jaką zapewnia, to świetne rozwiązanie.
Panasonic pozwolił mi zrobić sobie długie wakacje od wizyt u speca od strzyżenia – w końcu udawało mi się uzyskać łagodne wycieniowanie pomiędzy dłuższym dołem brody a krótszą górą! Bez schodków i wrażenia sztucznego przystrzyżenia, dopasowanego nie do mojej twarzy, a raczej do możliwości i ograniczeń samej maszynki.
To nie koniec niespodzianek, jakimi uraczył mnie GD61 – ogromnym zaskoczeniem była dla mnie łatwość utrzymania urządzenia w czystości. Wyobraźcie sobie, że Panasonic bez trudu może być myty pod bieżącą wodą, a do tego z tyłu obudowy ostrza zaprojektowano sprytny otwór, który wpuszcza wodę do środka i pozwala wymyć włosy od wewnątrz.
Jakby było tego mało, jednym ruchem kciuka błyskawicznie wyjmiemy całe ostrze (które jest wymienne, choć obecnie ciężko je kupić online) i umyjemy oraz naoliwimy je zgodnie ze sztuką.
To właśnie łatwość serwisowania przekonała mnie w pełni do tego modelu.
Czy warto kupić Panasonic ER-GD61?
Miałem nieczęstą radochę z recenzowania produktu, który pomimo mojej początkowej rezerwy zaskakuje pozytywnie i to na tyle, że na ponad 2 miesiące zapomniałem o trymerze towarzyszącymi mi na co dzień od dwóch lat.
Jeśli szukasz urządzenia prostego w obsłudze, z wysoką skutecznością golenia, dobrym akumulatorem i oferującego precyzyjne strzyżenie (choć niekoniecznie przy pierwszym użyciu), Panasonic ER-GD61 jest warty polecenia – tym bardziej, że obecnie kupimy go już za około 200 zł.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Panasonic ER-GD61
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Czołem. Super recenzja. Zastanawiałem się nad Onblade, a tym rozwiązaniem. Odstrasza mnie jednak cena ostrzy w Oneblade, tym bardziej, źe potrzebuję używać maszynki do ciała – klatka, brzuch…
Czy autor może porównać gładkość strzyżenia Oneblade i Panasonic Gd61? Obydwie golą wg. producenta na 0,1mm.
Hej,
Dzięki za dobre słowo, w kwestii długości golenia jest dokładnie tak, jak piszesz (0,1 mm) i w obu wypadkach widać po goleniu na skórze gdzieniegdzie takie czarne punkciki z końcówką włosa. Ale jest to niemal niewyczuwalne, jeśli dotkniesz skóry dłonią.
Pod tym względem oba urządzenia są identyczne.
Ja bym wyszedł z założenia: oszczędność lvl hard i wymiana ostrza w OneBlade nie co co 3, a co 4 miesiące = 120 zł. Przez dwa lata mamy 240 zł, do którego trzeba dodać początkowy koszt zakupu maszynki i rzeczywiście koszt całkowity jest zauważalnie wyższy niż Panasonica.
Z drugiej strony OneBlade jest wygodniejszy, mniejszy i bardziej poręczny do golenia ciała, więc wybór wcale nie jest taki oczywisty… Zwłaszcza z dodatkowymi, dedykowanymi właśnie do skóry poza twarzą końcówkami. Tylko przy goleniu ciała OneBlade nie ma szans na „przetrzymanie” ostrza dłużej niż 3 miesiące.
Pozdrawiam!